piątek, 11 marca 2011

"Spis lektur obowiązkowych z szachowej klasyki cz.V - obrona francuska"




Szachowy rynek nowości rozwija się coraz prężniej. Każdego miesiąca pojawia się nawet po kilkanaście nowych pozycji, które nie jest łatwo podzielić na książki głębokie i bardzo przydatne młodemu szachiście oraz na takie, których pominięcie będzie tylko zyskaniem bezcennego czasu. Teraz pisze już prawie każdy, dlatego naturalnym jest, że spośród tylu pojawiających się nowości szachowych, wiele z nich nie przedstawia większej wartości. Jest to szczególnie zauważalne w przypadku książek debiutowych. Juniorzy kierują się bardzo często przy wyborze danej książki znanym nazwiskiem autora, następnie bezkrytycznie "wkuwają" na pamięć tasiemcowe warianty debiutowe i nie próbują zrozumieć o co w danym otwarciu chodzi. To droga donikąd, próbować zastępować własną analityczną pracę pamięcią. Dobra pamięć w szachach jak i w życiu spełnia bardzo ważną rolę ale nie jest wystarczająca żeby dobrze grać w szachy. Pomijam już fakt, że wielu arcymistrzów czy mistrzów międzynarodowych, będących czynnymi zawodnikami, siłą rzeczy nie może w swoich książkach zdradzać swoich najgłębszych sekretów, gdyż działaliby poprostu przeciwko sobie... Niedawno wpadła mi w ręce angielskojęzyczna książka debiutowa pewnego bułgarskiego mistrza międzynarodowego, w której autor analizuje atak czterech pionów w obronie królewsko - indyjskiej z punktu widzenia gry białymi. Prawie każda analiza kończy się w tej książce bardzo optymistycznymi ocenami typu +- i mogłoby się wydawać, że granie tego wariantu jest doskonałym remedium na każdy przejaw aktywności czarnych. Rzeczywistość jest jednak o wiele bardziej prozaiczna. Wariant ten dosyć szybko daje czarnym pełnoprawną grę i czołówka światowa poza niezwykle rzadkimi przypadkami (Baadur Jobava) tego wariantu białymi nie grywa. Najlepszą obroną na tego typu "pułapki" podczas pracy z książkami debiutowymi jest samodzielne myślenie.
Dziś chciałbym zaprezentować trzy książki, które mogą być bardzo dobrym wstępem do próby włączenia obrony francuskiej - tego niezwykle oryginalnego i żywotnego debiutu - do swojego debiutowego "oręża".
Pierwszą pozycją , która jest doskonałym wstępem do wejścia w świat "francuskich" ustawień, jest "Obrona Francuska" autorstwa legendarnego już, Michaiła Szereszewskiego. Szereszewski w siedmiu rozdziałach analizuje nie tylko najważniejsze systemy obrony francuskiej (sięgając zarówno do partii klasycznych jak i współczesnych) ale pokazuje charakterystyczne końcówki, które wynikają po rozegraniu "francuza" i podaje ich bardzo dokładne oceny. Jest to kompleksowe podejście do problemu nauki debiutu, którego ocena nie kończy się po kilkunastu posunięciach niewiele mówiącymi znaczkami jak w książce, którą opisywałem powyżej.





Kolejną książką, którą chciałem polecić moim Czytelnikom, to "Przewodnik po obronie francuskiej" Wiktora Korcznoja i Aleksandra Kalinina.
Wiktor Korcznoj jest prawdziwym fenomenem jeśli chodzi o swoją szachową długowieczność: w tym roku skończy osiemdziesiąt lat i nadal jest postrachem turniejowych sal. Będąc tak zaawansowanym w latach, ten legendarny "dysydent" wciąż gra jak równy z równym z całą czołówką światową i w dalszym ciągu osiąga fenomenalne wyniki.


Wiktor Korcznoj- 79 lat.


 Nie jest dla nikogo tajemnicą, że Wiktor Korcznoj należy obecnie do najlepszych znawców obrony francuskiej. Książka wydana przez wydawnictwo "Penelopa", jest napisana w podobnym stylu jak poprzednia: poprzez dobór starych, " klasycznych" partii i tych z najnowszej praktyki turniejowej, można prześledzić rozwój idei w tej obronie i po jej dokładnym przestudiowaniu każdy szachista powinien już bez obaw zagrać ten debiut podczas turnieju.





Ostatnią pozycją, która doskonale "koresponduje" z poprzednimi, jest nie przetłumaczona, niestety, na język polski książka rosyjskiego arcymistrza, należącego do elitarnego grona zawodników z rankingiem ponad 2700 elo. Nikity Vitiugova zatytułowana: "Obrona Francuska - repertuar dla czarnych".



Nikita Vitiugov - 2720 elo.


Nikita Vitiugov omawia w książce współczesne spojrzenie na obronę francuską z punktu widzenia gry czarnym kolorem jednocześnie przytaczając wiele ciekawych wariantów z własnej praktyki. Na szczególną uwagę zasługują analizy w popularnym ostatnio wariancie Moroziewicza (1.e4 e6 2.d4 d5 3.Sd2 Ge7).





Przestudiowanie tych trzech pozycji daje już dobre podwaliny pod włączenie obrony francuskiej do własnego repertuaru debiutowego. Dlaczego jestem zwolennikiem uczenia się debiutu z książki, a przynajmniej na samym początku nauki? Ano dlatego, że praca z komputerowymi bazami partii jest dla zawodników, którzy świetnie orientują się w debiucie, rozumieją o co w danym wariancie chodzi i zależy im na szybkim zebraniu, powiedzmy, 150 partii w celu poszukania wzmocnień i nowinek przed zbliżającym się turniejem. Tak pracuje nad debiutami arcymistrz Vladimir Małachov i wielu innych znanych arcymistrzów. Z tym, że każdy z nich wie czego szuka w bazie, a ta służy tylko do maksymalnego skrócenia czasu poszukiwań potrzebnych infomacji. 


4 komentarze:

  1. Obrona francuska - świetny debiut, choć trochę pasywny. Grywałem go z chęcią przez dłuższy czas czarnymi. Do nauki francuza polecam trening IM Ari Zieglera dostępny jako prezentacja multimedialna do programu Fritz: http://www.chessbase-shop.com/en/products/4112
    Jak dla mnie to najefektywniejszy sposób nauki gry w szachy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pamiętam, który z trenerów powiedział: Trener, który uczy swojego podopiecznego obrony francuskiej to idiota. Ten debiut przeznaczony jest dla arcymistrzów.
    Ja sam nie lubiłem tego debiutu, dopóki nie poznałem go głębiej. Jest wiele wariantów, w których jak najszybciej chcę znaleźć się w końcówce i wówczas czarne nie mają za wiele do powiedzenia.
    Jeśli chodzi o przytoczony przez Ciebie przykład dotyczący wariantu czterech pionów, to jest to bardzo dobra metoda zachęcenia do grania określonego wariantu. Trenerzy tak dobierają partie, aby pokazać pozytywne aspekty danego wariantu dla wybranej ze stron. Jeśli ktoś (początkujący junior zwłaszcza) zobaczy, że same wygrane partie białym kolorem w gambicie królewskim, to będzie do niego optymistycznie nastawiony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak Jacek, tylko jest pewna dość istotna różnica w reklamowaniu jakiegoś wariantu i pokazywaniu jego plusów i minusów w obiektywny sposób, a pokazywaniu go w taki sposób, gdzie na przykład czarne po prawie że wszystkich kontynuacjach stoją w koszmarnych pozycjach na pograniczu przegranej. Gdyby w przypadku tej książki tak było w rzeczywistości, to na poziomie elity światowej nie grano by nic innego tylko ten wariant.Wiadomo,że trener jeśli zauważy,że danemu podopiecznemu bardzo "leżą" jakieś pozycje to może podczas treningu pokazać dany system w lepszym świetle, ale nie może być tak, że ktoś aż tak chce "nagiąć" ocenę danego systemu tylko z tego powodu, że go grywa.A co do obrony francuskiej to wielu specjalistów grywa ją czarnymi ze świetnymi rezultatami.W szachach jest coś takiego, że pozycja po debiucie może nie byc obiektywnie lepsza dla któregoś zawodnika, ale on subiektywnie może się czuć w niej o wiele lepiej niż przeciwnik, lepiej ją "czuć" i wynik żadną miarą nie bedzie oczywisty dla strony mającej przewagę. W ten sposób rozumiał batalię na szachownicy Lasker i prawie 30 lat pozostawał na tronie szachowym...

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam i zapraszam do mnie, też sporo u mnie o psychologii:
    http://psychologiaipsychoterapia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń