To jest kapitalny turniej, mówcie
sobie, co chcecie. Co dnia czekam z niecierpliwością na dźwięk dzwonka, którym
organizatorzy tradycyjnie rozpoczynają rundę. Sala gry w Saint-Louis, nie
jest zbyt duża, jednak wokół arcymistrzów elity zawsze gromadzi się tłumek
kibiców, gapiów, którzy z zaciekawieniem śledzą twórcze dyskusje uczestników. W obecnej dobie, czy to dobrze, czy źle - trudno powiedzieć, to złożona kwestia - wszystko przeniosło się do Internetu. Jestem
ciekaw, ilu kibiców na żywo śledzi turniej w Saint-Louis?
W ostatnim artykule pisałem o odwadze Wiktora Korcznoja. Okazuje się, że system, który zagrał So z Naką, bardzo często stosował legendarny arcymistrz-dysydent. Do grania tego wariantu obrony "królewsko-indyjskiej" potrzebna jest odwaga, gdyż, jak to trafnie określił Nigel Short, jeśli białe się przełamią, mogą wygrać wieżę, jeśli czarne się przełamią... matują. Wczoraj So chyba rozdrażnił tygrysa, zresztą został skrytykowany przez Nakamurę za przygotowanie do partii, skrytykowali go także inni komentatorzy za wybór tego właśnie wariantu obrony "królewsko-indyjskiej".
I ja kiedyś dorzuciłem małą cegiełkę do tego wariantu. Otóż, na turnieju szachów klasycznych w Czeladzi, do trzynastego posunięcia, grałem białymi identycznie. Mój przeciwnik, Ukrainiec Klymchuk, późniejszy zwycięzca zawodów, na 13. Sd3 wybrał 13...b6, co w czasie partii mi się nie spodobało. Była to, według mnie strata tempa, jakaś taka "mechaniczna" próba zatrzymania przełomu na "c5" białych. Partię przegrałem w stylu So, wedle scenariusza Shorta - coś tam mogłem zdobyć, ale w szachach to mat jest silniejszy od zdobyczy materialnych. I teraz tak - do pewnego momentu, komputer moją pozycję oceniał bardzo optymistycznie i w czasie domowej analizy cieszyłem się z tego, ale to było bardzo powierzchowne podejście. Nakamura wczoraj powiedział, że w wariancie Tajmanowa, nawet w okolicach 20 posunięcia, komputer pokazuje dużą przewagę białych, jednak w taki pozycjach łatwo się zaplątać. Amerykański samuraj stwierdził też, że za całym zestrojeniem ciężkich figur na linii "c" przez So, nie stoją żadne groźne idee. Poza tym on ufa swojej ocenie, a nie bezdusznym analizom modułów. Popatrzcie - moje, amatorskie zrozumienie tej pozycji, oraz gracza elity! Przepaść! Rów Mariański względem Himalajów. Choć szachy kocham, to mam jednak świadomość mojego miejsca w tej ewolucyjnej drabince - rekiny grasują gdzieś tam, wysoko, a ja sobie jestem gdzieś na etapie meduzy, bezwolnie unoszonej przez wody wielkiego oceanu...
Choć to Nakamura był bohaterem dnia (partia Aroniana z Carlsenem nie mogła porwać kibiców) to wcale nie ustępował mu, z racji dość anegdotycznego zajścia, Sasza Griszczuk, który do partii z Caruaną szykował się dziesięć godzin. Człowiek nastawił budzik, zasnął zmęczony i ledwie, ledwie obudził się na pół godziny przez rozpoczęciem rundy. Jak dla mnie mistrzostwo świata! Na dokładkę Griszczuk partię wygrał! Wśród polskich szachistów starszego pokolenia, również był jeden zawodnik, nie pamiętam już nazwiska, który miał zwyczaj prosić kapitana o pozwolenie na drzemkę tuż przez partią. No kurcze pieczone, zapomniałem jak się nazywał ten zawodnik - szachistów starszego pokolenia proszę w tym momencie o pomoc w przypomnieniu personaliów. W moich opisach opieram się na rewelacyjnych relacjach z serwera http://www.chess-news.ru/, tam jest wszystko, a nawet jeszcze więcej!
Brawo Darek Świercz! Wczoraj wygrał z Kuzobovem i jest bardzo wysoko. Ma rację Mirek Wolak - teraz nie ma co się zastanawiać, teraz trzeba grać na wygraną i już! Szanse są naprawdę duże na zwycięstwo w openie w Abu Dhabi oraz zainkasowanie czeku opiewającego na ładne parę, czy też paręnaście tysięcy dolarów amerykańskich! Jedziesz Darek! Trzymam za ciebie kciuki w tych dwóch, ostatnich rundach!!
W ostatnim artykule pisałem o odwadze Wiktora Korcznoja. Okazuje się, że system, który zagrał So z Naką, bardzo często stosował legendarny arcymistrz-dysydent. Do grania tego wariantu obrony "królewsko-indyjskiej" potrzebna jest odwaga, gdyż, jak to trafnie określił Nigel Short, jeśli białe się przełamią, mogą wygrać wieżę, jeśli czarne się przełamią... matują. Wczoraj So chyba rozdrażnił tygrysa, zresztą został skrytykowany przez Nakamurę za przygotowanie do partii, skrytykowali go także inni komentatorzy za wybór tego właśnie wariantu obrony "królewsko-indyjskiej".
I ja kiedyś dorzuciłem małą cegiełkę do tego wariantu. Otóż, na turnieju szachów klasycznych w Czeladzi, do trzynastego posunięcia, grałem białymi identycznie. Mój przeciwnik, Ukrainiec Klymchuk, późniejszy zwycięzca zawodów, na 13. Sd3 wybrał 13...b6, co w czasie partii mi się nie spodobało. Była to, według mnie strata tempa, jakaś taka "mechaniczna" próba zatrzymania przełomu na "c5" białych. Partię przegrałem w stylu So, wedle scenariusza Shorta - coś tam mogłem zdobyć, ale w szachach to mat jest silniejszy od zdobyczy materialnych. I teraz tak - do pewnego momentu, komputer moją pozycję oceniał bardzo optymistycznie i w czasie domowej analizy cieszyłem się z tego, ale to było bardzo powierzchowne podejście. Nakamura wczoraj powiedział, że w wariancie Tajmanowa, nawet w okolicach 20 posunięcia, komputer pokazuje dużą przewagę białych, jednak w taki pozycjach łatwo się zaplątać. Amerykański samuraj stwierdził też, że za całym zestrojeniem ciężkich figur na linii "c" przez So, nie stoją żadne groźne idee. Poza tym on ufa swojej ocenie, a nie bezdusznym analizom modułów. Popatrzcie - moje, amatorskie zrozumienie tej pozycji, oraz gracza elity! Przepaść! Rów Mariański względem Himalajów. Choć szachy kocham, to mam jednak świadomość mojego miejsca w tej ewolucyjnej drabince - rekiny grasują gdzieś tam, wysoko, a ja sobie jestem gdzieś na etapie meduzy, bezwolnie unoszonej przez wody wielkiego oceanu...
Choć to Nakamura był bohaterem dnia (partia Aroniana z Carlsenem nie mogła porwać kibiców) to wcale nie ustępował mu, z racji dość anegdotycznego zajścia, Sasza Griszczuk, który do partii z Caruaną szykował się dziesięć godzin. Człowiek nastawił budzik, zasnął zmęczony i ledwie, ledwie obudził się na pół godziny przez rozpoczęciem rundy. Jak dla mnie mistrzostwo świata! Na dokładkę Griszczuk partię wygrał! Wśród polskich szachistów starszego pokolenia, również był jeden zawodnik, nie pamiętam już nazwiska, który miał zwyczaj prosić kapitana o pozwolenie na drzemkę tuż przez partią. No kurcze pieczone, zapomniałem jak się nazywał ten zawodnik - szachistów starszego pokolenia proszę w tym momencie o pomoc w przypomnieniu personaliów. W moich opisach opieram się na rewelacyjnych relacjach z serwera http://www.chess-news.ru/, tam jest wszystko, a nawet jeszcze więcej!
Brawo Darek Świercz! Wczoraj wygrał z Kuzobovem i jest bardzo wysoko. Ma rację Mirek Wolak - teraz nie ma co się zastanawiać, teraz trzeba grać na wygraną i już! Szanse są naprawdę duże na zwycięstwo w openie w Abu Dhabi oraz zainkasowanie czeku opiewającego na ładne parę, czy też paręnaście tysięcy dolarów amerykańskich! Jedziesz Darek! Trzymam za ciebie kciuki w tych dwóch, ostatnich rundach!!
Też pamiętam tę anegdotę o drzemce.
OdpowiedzUsuńNie mogę sobie tylko przypomnieć, czy jej bohaterem był Makarczyk czy też Plater - obaj mieli na imię Kazimierz i przez to, zatarło mi się to w pamięci.
Jeszcze przy poprzednim felietonie napisałem, że Kacper Piorun wygrał dzisiaj Open w Barcelonie.
OdpowiedzUsuń8.5 z 10 (+8 =1 -1) i samodzielnie zwycięstwo robi wrażenie, nawet jak obsada nie jest najmocniejsza. Dla porządku dodam, że Kamil Dragun był IV z wynikiem 8 z 10 (+6 =4 -0). Też ładnie!
Teraz czas na Darka Świercza w Abu Dhabi - przed chwilą wystartowały zegary!
Trzymać kciuki ludziska!
Allez Darek!
Mirek Wolak
Świercz - Pertosjan T. L. remis, a mogło być tak pięknie, wszak to nasz zawodnik "rozdawał karty" w tej partii, a Ormianin musiał się gęsto tłumaczyć - niestety skutecznie.
OdpowiedzUsuńNa czele dwóch Ukraińców Kravtsiv i Areszczenko (po 6,5 pkt), którzy pewnie jutro (ostatnia runda od godz. 8:00) zagrają ze sobą. Zastanawiam się, czy remis daje Ukraińcom I i II miejsce (oraz... 12000$ + 7000$ do podziału)? Wysoką wartościowość ma Szwed Grandelius, który zagra pewnie z... naszym Dariuszem Świerczem?! Polak jest w grupie 7 zawodników, którzy zgromadzi po 6 pkt. i zajmuje dzielone III-IX miejsce. Wygrana to byłaby piękna sprawa, choć nie będzie łatwo, bo białe będzie miał przeciwnik.
Mirek Wolak
To był Kazimierz Plater z całą pewnością. Takie o nim opowieści słyszałem wielokrotnie. Potrafił ponoć na pół godziny przed partią rozebrać się, zasnąć snem kamiennym i obudzić się tuż przed rozgrywką.Miał najwyraźniej żelazny system nerwowy.
OdpowiedzUsuńKazimierz Plater - zgadza się! Dlaczego wiedziałem, że to właśnie Pan przyjdzie z odsieczą mojej dziurawej pamięci? ;)
UsuńMi Ci wybitni polscy szachiści zawsze jakoś zlewają się - nawet tytuły mistrzów międzynarodowych otrzymali razem jako pierwsi Polacy od razu w 1950 roku.
UsuńWprawdzie pamięć także ma pełną dziur ale akurat jakieś dziwne anegdotyczne wydarzenia pamiętam. Dotyczące Kazimierza Platera słyszałem zarówno do jego kolegów klubowych ( Marek Fijałkowski) jak np: od Jerzego Kostro.
UsuńWłaśnie wskoczyły kojarzenia na jutro.
OdpowiedzUsuńDla nas partią dnia będzie pojedynek Richard Rapport - Dariusz Świercz.
Bratanek gra z ułańską fantazją, często na granicy poprawności i tutaj upatruję szansy naszego zawodnika - dać się "wyszaleć" przeciwnikowi i wyprowadzić zabójczą kontrę.
Panie Dariuszu proszę się nie dać sprowokować i we właściwym czasie uderzyć, żeby zabolało!
Mirek Wolak
Ukraińcy zrobili "skok na kasę" remisując bez walki w 20 posunięciu, ale już się przeliczyli :-).
OdpowiedzUsuńJobawa szybko wygrał z Petrosjanem T. L i jest drugi przed Areszczenką.
Darek walczy z Rapportem niedoczasie, ależ nerwy!
Dariusz Świercz przegrał z Rapportem i spadł, aż ma 12 pozycję, ale my możemy być z niego dumni, bo walczył do końca. Brawo Panie Dariuszu! Wszyscy czekają na Pana powrót do reprezentacji.
OdpowiedzUsuńTurniej wgrał waleczny Szwed Grandelius, który wygrał na finiszu z Akopianem i to on zainkasuje główną nagrodę.
Ukraińcy (Kravtsiv i Areszczenko) sami się ukarali nie podejmując walki w ostatniej rundzie - ostatecznie zajęli miejsca II i IV. W czołówce z 7 punktami zameldowali się także Rapport (V m.)
i Jobawa (III m.), którzy wygrali dzisiaj swoje partie.
Mirosław Wolak
Turnieje w Saint Louis są świetnie zorganiozowane i doskonale komentowane. Polecam kanał Saint Louis Chess Club na Youtube.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie patrzeć na zadowolonego, spełnionego i szczęśliwego człowieka. Niewątpliwie takim wydaje się Aronian, który wygrał superturniej w Saint Louis (po remisie w ostatniej rundzie z Topałowem) i teraz udziela pierwszego wywiadu. Zastanawiam się ile pracy wykonał sympatyczny gracz z Armenii, żeby powrócić na światowy Olimp? Moim zdaniem takie zwycięstwo nie jest kwestią przypadku (w szczególności tak efektowne wygrane partie z Nakamurą, Caruaną i So), gdzieś w tle na pewno stoi za tym tytaniczna praca (i... praca, i jeszcze raz... praca!). Brawo Lewon Aronian!!!
OdpowiedzUsuńPS. Gdyby w kolejnym meczu o mistrzostwo świata przeciwnikiem Carlsena był Aronian, to moje sympatie byłyby po stronie... Levona! To chyba naprawdę jest fajny Gość! No i... Carlsen wziąłby się do roboty, bo ostatnio wydaje się jakiś taki znudzony szachami.
Mirek Wolak