środa, 7 sierpnia 2013

"Do Pucharu Świata w norweskim Tromsoe pozostało tylko... trzy dni!"




No, można powiedzieć, że doczekałem się. Jest kilka imprez w szachowym kalendarzu, na które czeka się jakoś szczególnie, inaczej  jakoś, i dla mnie takim turniejem jest Puchar Świata, który tym razem odbędzie się w Norwegii, w Tromsoe - średnim,  65 tysięcznym miasteczku, położonym za kołem podbiegunowym. Wyobraźnia podsuwa obrazy skutych lodem domostw, słońca, które ledwo co podnosi się znad horyzontu i zimnego surowego klimatu, z którym ludzie toczą odwieczną walkę. Ludzie północy gdy podają swój wiek,  moim zdaniem powinni podawać go w zimach, nie w latach - i wypowiadać liczbę pór roku określających ich wiek z niejaką dumą. W Tromsoe nie jest jednak aż tak źle jeśli chodzi o klimat w sierpniu. Gdyby turniej odbył się w tym miasteczku miesiąc wcześniej, szachiści trafiliby na dzień polarny co mogłoby spowodować katastrofę jeśli chodzi o poziom partii. Nie wiem, czy oglądaliście film "Bezsenność" z Alem Pacino w roli głównej. Jest to interesujący, dobrze nakręcony thriller, który opowiada historię policjanta, który przenosi się daleko na północ, do małego miasteczka, by prowadzić pewną, bardzo skomplikowaną sprawę kryminalną. Okazuje się, że trwa w tym mieście dzień polarny i główny bohater nie może spać, trwa to dziesiątki godzin co, oczywiście, ma wpływ na prowadzone śledztwo... Nic już więcej nie powiem o tym filmie bo może ktoś zechce go zobaczyć. W Tromsoe, mam taką nadzieję, arcymistrzowie nie będą cierpieć podobnych katuszy jak bohater "Bezsenności" i wyniki meczów nie będą konsekwencją czynników związanych ze specyfiką lokalnego klimatu.

W związku z tym turniejem mam kilka pytań - część związana z występem trzech naszych reprezentantów, część w związku z organizacją zawodów. Ciekawi mnie, czy udało się załatwić sprawę komentowania na żywo pojedynków przez fantastycznego Sergieja Shipowa. Nie znalazłem nigdzie żadnej wzmianki, która by potwierdzała, że ten świetny komentator będzie towarzyszył kibicom podczas turnieju w Tromsoe. Gdyby nie znalazł się na stanowisku komentatorskim, byłaby to wielka strata, bo w relacjach Shipowa można się rozsmakować - mało który arcymistrz tak "czuje" komentowanie jak Shipow.

Niezwykle ciekawie jawi się przede mną pojedynek określany mianem bitwy Dawida z Goliatem, czyli mecz "Iwanczuk - Duda". Czasu na przygotowanie było bardzo dużo, jednak jestem zdania, że w pełni przygotować się do gry z legendą światowych szachów jest fizyczną niemożliwością. Iwanczukowi zdarzało się przegrywać z niżej notowanymi rywalami, to prawda, jednak nie ma sensu liczyć na jego chwilową niedyspozycję. Jan Duda, by nie być skazanym na pożarcie, musi się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności. Czy można obejść Ukraińca? A ja Wam powiem, że... można! To jest sport przecież - gdyby sport był tak przewidywalny jak czas obiegu planet wokół naszej rodzimej Gwiazdy, sprawa byłaby oczywista. Rywalizacji sportowej bliżej jest przewidywaniu pogody, niż obliczeniom czasu obiegu planet wokół Słońca za pomocą praw Keplera. Na tej nieprzewidywalności bazują te liczne firmy bukmacherskie, których przybywa i wszystkie bez wyjątku mają się świetnie. Wszystko zależy od tego jak Jan Duda podejdzie do tego pojedynku, czy wytrzyma ogromny, psychologiczny pressing Ukraińca.

Radek Wojtaszek zagra z Aleksandrem Fierem z Brazylii i większość uważa przeciwnika z Ameryki Południowej za najłatwiejszy do zgryzienia orzech z całej trójki przeciwników Polaków z rundy pierwszej. Jaki przebieg będzie miało to spotkanie i w jakiej formie zastaniemy Radka Wojtaszka - by się o tym dowiedzieć, wystarczy włączyć transmisję już w najbliższą niedzielę ;).
Darek Świercz trafił na Wadima Zwiaginsewa - silnego arcymistrza z Rosji, który może postawić twardy opór naszemu reprezentantowi, jednak gdybym miał obstawiać, to postawiłbym w tym meczu na Darka, jak to się mówi, " z lekkim wskazaniem na...". Przygotowania do przeciwników wydają się już być zakończone - do uruchomienia zegarów pozostało kilka dni i nie głupim pomysłem byłoby po "botwinnikowsku" odpocząć, oderwać się na kilka dni od szachów, by stopniowo zaczął narastać głód gry.

 Czekam więc, a jest już bardzo blisko do fantastycznych spotkań, wielkich meczów, mega-ciekawych starć. A w tym wszystkim trzech Polaków! Może dojdzie do sytuacji, w której jeden z Biało Czerwonych wróci do Polski 4 września i chyba nie muszę wyjaśniać co by to oznaczało...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz