To na takie turnieje się czeka, to takich zawodów długo się nie zapomina, to są wreszcie te chwile, dla których jest się z danym sportowcem, zawodnikiem , czy zawodniczką. To, co dla kibica jest najważniejsze, to pewność, że bohater sportowych aren, któremu kibicuje, nie zawiedzie, że w ramach swoich możliwości, formy, samopoczucia, da z siebie wszystko podczas wielogodzinnych, morderczych pojedynków. Od tej strony, odkąd pamiętam, dała siebie poznać Monika Soćko, która zawsze imponowała mi profesjonalizmem, na który składają się takie cechy jak: ogromna wola walki, nieustępliwość, odporność psychiczna, siła i hart ducha oraz umiejętności czysto szachowe, rzecz jasna.
Turniej w Belgradzie nasza arcymistrzyni kończy bez medalu, ale ja czuję się dobrze, bo wiem, że w ramach tego co można było zrobić za szachownicą, by stanąć "na pudle", nasza arcymistrzyni zrobiła. To jest sport, to jest walka i tutaj dzieją się rzeczy nieoczekiwane. Wczoraj na przykład kompletnie straciłem czujność. Otóż, śledząc pojedynek Moniki Soćko z Natalią Pogoniną, który nasza zawodniczka przeprowadziła z bardzo dużą siłą (uzyskując decydującą przewagę serią bardzo mocnych manewrów) odniosłem w pewnym momencie wrażenie, że Polka ma już ten mecz wygrany. Było to gdzieś w chwili, gdy następował "tranzyt" skoczków na pola "b3" i "c5". Pomyślałem wtedy - "Już ją ma! Nie, no, Monika już Rosjanki nie wypuści!!". I... poszedłem do sklepu całodobowego po lody, licząc, że gdy wrócę za jakieś 20 minut, zobaczę punkt w tabeli u naszej szachistki! Jakież było moje zdziwienie, gdy po powrocie ze sklepu przy nazwiskach "Pogonina - Soćko" zobaczyłem wynik "1\2 - 1\2". Ależ lekcja pokory dla mnie! Potem poanalizowałem o co dokładnie poszło w tym pojedynku, zapadłem się w fotel i długo zastanawiałem się nad fenomenem nieprzewidywalności sportu. Okazuje się, że w sporcie nie ma nic pewnego. Śledzić sport to jakby stąpać po kruchym rzecznym lodzie na przedwiośniu. To samo jest z komentowaniem. Choćby wczoraj: idę sobie, straszny pewniak z siatką lodów do domu i układam w myślach jak opiszę ten zwycięski mecz, a okazuje się, że po raz kolejny sport mnie zaskoczył, po prostu zagrał mi na nosie, zadrwił ze mnie...
Monika walczyła w IME W Belgradzie po prostu doskonale. Rozgrywała się przez pierwszą część turnieju, by w jego ostatnich aktach, dać prawdziwy pokaz woli walki i nieustępliwości. Dzisiejsza epopeja, ten epicki pojedynek z Melią Salome, należał do tego typu spotkań, które są okrasą ostatnich, decydujących rund turniejów na każdej szerokości geograficznej. Wszyscy czekają, oczy całej szachowej Europy, a nawet i świata, zwrócone są na jeden układ, na jedną szachownicę i na dwie zawodniczki. Skoczkówka, oczywiście, była remisowa, Mistrzyni Polski próbowała wszystkich sposobów, by się w jakiś sposób przerwać, Gruzinka to jednak zbyt doświadczona zawodniczka, by popełnić błąd wart srebrnego medalu.
I to koniec. Ale to tak naprawdę nie jest koniec, bo te zawody pozostawiły we mnie same dobre wrażenia. Ja po prostu na takie coś czekam - zżyty ze sportem wiem, że przy ogromnej konkurencji miejsc na podium jest bardzo mało i znaleźć się tam - niełatwa to sprawa. Występy zawodników, którym kibicujemy, mogą pozostawiać niesmak, niedosyt, możemy się odnosić do nich z obojętnością lub mogą dawać poczucie spełnienia. Po występie Moniki Soćko jestem jak po wizycie w dobrej restauracji - jestem nasycony, pełen pozytywnych wrażeń i nie myślę nawet o tych dwóch ostatnich pojedynkach w kategoriach "meczów straconych szans". Gratulacje za te porywające zawody dla Moniki, która w nagrodę wystąpi w Mistrzostwach Świata.
Jola Zawadzka i Joasia Majdan - Gajewska zajęły zgodnie odległe miejsca, bo pod koniec piątej dziesiątki i niestety, nie zagrają w Mistrzostwach Świata - premiowanych miejsc było zaledwie czternaście.
To były trzy nasze wysłanniczki, które walczyły w Serbii. Tymczasem już za tydzień, kolejna trójka panów zostanie wyekspediowana w okolice koła podbiegunowego, do norweskiego Tromsoe, by powalczyć w Pucharze Świata. Czy jesteście gotowi na te emocje?? A jak wam się podobały mistrzostwa w Belgradzie??
Najważniejsze , że Monika Soćko uzyskała awans do PŚ . Zagrała naprawdę dobrze i mam nadzieję , że utrzyma wysoką formę aż do PŚ :)
OdpowiedzUsuńMonika ma obecnie ranking ok. 2430. Może ten wstęp sygnalizuje powrót do formy pozwalającej jej na "wskoczenie" w okolice 2500, gdzie (biorąc pod uwagę jej talent, umiejętności i siłę gry)naprawdę jest jej miejsce..?
OdpowiedzUsuńRadekB
To dobry występ Moniki. Oby tak dalej no i wielkie BRAWA!!! za ogromna wolę walki.
OdpowiedzUsuń