Obudziłem się dziś o trzeciej nad ranem oblany zimnym potem i chyba miałem gorączkę. Wypiłem dwie aspiryny, gdyż bałem się, że nie dam rady usiedzieć przed ekranem podczas długiej transmisji. W okolicach obiadu poczułem się już znacznie lepiej i dałem radę prześledzić przebieg wydarzeń w meczu, który przegraliśmy wysoko. Może najpierw o pozytywach. Dariusz Świercz całkowicie potwierdził moją przedolimpijską intuicję, że zaprezentuje się z jak najlepszej strony. Mistrz Świata do lat dwudziestu grał dzisiaj z Mojsiejenką, zawodnikiem jakby nie było 2700+, jak stary wyga. Po debiucie opanował linię "c" i nie wypuścił już do końca, zarówno owej linii, jak i wygranej. Darek w tym momencie pretenduje do miana najsolidniej grającego arcymistrza w męskiej reprezentacji. To jest po prostu "pewniak". Nie widać po jego zachowaniu i podejściu do przeciwników jakiejkolwiek presji, obaw, które potrafią młodych, obiecujących arcymistrzów paraliżować.
Radek spotkał się z Wasilijem Iwańczukiem. Ukrainiec po zdobyciu przewagi na skrzydle hetmańskim i sparowaniu "zajść" w centrum, zdobył bardzo dużą przewagę zwłaszcza, że Radek oddał figurę za dwa piony. Vasilij zakończył partię przepiękną kombinacją nad którą nie omieszkał pochylić się sam Siergiej Shipov.
Mateusz Bartel długo przeciwstawiał się Rusłanowi Ponomariowowi, jednak będąc w niedoczasie zagrał "a la Bartel" na zamieszanie i duży "młyn", jednak były Mistrz Świata za sprawą byłskawicznej kontry postawił mata królowi w rogu szachownicy. Bartosz w partii z Volokitinem był debiutowo przygotowany chyba najlepiej z całej kadry, jednak po potyczce w grze środkowej stracił piona. Reszta była już tylko i wyłącznie kwestią techniki rozgrywania końcówek "skoczkowych".
A więc pierwsza przegrana. Czy była do przewidzenia, a jeszcze inaczej czy można jej było uniknąć? Trudno powiedzieć. Niewiem czemu, ale coś mi podpowiadało, że korzystnym byłby występ Bartka Maciei w tym spotkaniu. Z drugiej strony, skąd można wiedzieć, jak by było wtedy? Można by długo dywagować na temat strategii w tym meczu ale chyba lepiej to już zostawić. Tak. Zostawmy to. Teraz trzeba się szybko zrehabilitować na następnym przeciwniku, który, tak mniemam, nie będzie reprezentował światowego poziomu Ukraińców.
W meczu pań, jak zwykle działo się wiele, ale koniec końców, nie ułożył się ten mecz dla nas korzystnie. Z całego przebiegu tej konfrontacji remis nie jest dobrym wynikiem - tutaj trzeba było "dobić" Słowaczki i szykować się na poważną rundę w ostatnim dniu przed dniem wolnym. Na uwagę zasługuje wspaniała postawa Moniki Soćko, która jest prawdziwą "egzekutorką". Świetnie trzyma pierwszą deskę i robi dla Reprezentacji kawał dobrej roboty. Dziś wszystko było w rękach "killerki" - Joli Zawadzkiej, która wypuściła ogromną przewagę w ostatniej dogrywanej partii. Jola z uwagi na przegraną Joasi Worek musiała wygrać, by dać nam zwycięstwo w meczu. Czegoś jednak zabrakło. Szkoda trochę tego meczu ale remis też wynikiem jest, zgodzicie się chyba ze mną. Żeby zyskać, może czasami trzeba coś stracić:). No to na razie tyle. Czekamy sobie na kojarzenia i życzymy "Biało - Czerwonym", by szybko się otrząsnęli z tej przegranej. Liczy się to, co tuż za chwilę lub jutro, a nie to co się stało - na to nikt już nie ma najmniejszego wpływu.
Acha! Byłbym zapomniał. Drodzy Czytelnicy! Kibicujemy razem, a nie że ja coś tam sobie piszę, a Wy czytacie. Autor bloga to istota ciekawa waszych ocen, poglądów i przemyśleń, dlatego piszcie i komentujcie - ani się obejrzymy gdy to wielkie światowe święto szachów się skończy, dlatego korzystajmy i świętujmy razem. Do boju "Biało - Czerwoni"!!!
Od razu odpowiadam na apel. Brawo Darek! Panowie, (o ironio) nic się nie stało. Szkoda słabego meczu pań (tak oceniam deski 2-4), ale uważam, że w następnych rundach będzie lepiej. Polska! Polska!
OdpowiedzUsuńDarek gra solidnie mocno i pewnie. Naprawdę jest w nim tyle spokoju i ma tak duże wyczucie pozycyjne, że mi szczęka opada. Bardzo mocny punkt w naszej drużynie!
OdpowiedzUsuńW meczu panów wszystko było przeciw nam, nawet ze statystycznego punktu widzenia nie mogłem jakoś uwierzyć, że wygramy czwarty mecz. Takie myślenie zapewne nie sprzyja zwyciężaniu (taki brak wiary w zwycięstwo). Mam nadzieję, że nasi panowie przystępowali do walki z wolą zwycięstwa :) Nie zawsze musi się udawać. Teraz trzeba się tylko otrząsnąć i wygrać z Argentyną! Dzień był słabszy również dla pań ... ale może to przez ten deszcz w Polsce? Kibice kiepsko kibicowali?
OdpowiedzUsuńPolska! Polska!!!
Jacku dobrze kibicują dobrze, tylko ja lubię, jak mi piszą co im tam w duszy gra!:) No cóż i taki dzień musiał być na tej Olimpiadzie.Miejmy nadzieję, że takich dni będzie mało albo wcale. POOOOOLSKAAAAAA BIAAAAŁOOOCZERWOOONIIII!!!!!!
OdpowiedzUsuńChłopaki walczyli dzielnie! Różnie mogło być. Kto by pomyślał, że Radkowi tak szybko rozsypie się partia. Mateusz długo miał kontakt z Rusłanem, to samo Soćko. Dzięki zwycięstwu Darka byłą szansa na remis. A remis z Ukrainą to jak zwycięstwo w siatkówce z Brazylią! Nie oszukujmy się! Nasze męskie szachy nie należą do ścisłej światowej czołówki.
OdpowiedzUsuńCo innego Panie, które grają koncertowo. Cudowne zwycięstwo z bardzo silnymi Węgierkami i bardzo blisko zwycięstwa ze Słowaczkami. Jola wypuściłą wygraną partię i błędem było wystawienie Joasi Worek. Moim skromnym zdaniem nie zmienia się wygrywającego składu.
Maciek zgadzam sie z Tobą w 100 procentach, składu wygranego się nie rusza. Joasia mogła sie dalej "Grzać" na rezerwie i wchodzi przy kryzysie którejś z szachownic!
OdpowiedzUsuń