środa, 17 lipca 2013

"Brązowy medal Biało Czerwonych na letniej Uniwersjadzie w Kazaniu!"




Zdarza się bardzo często, że sportowcy wypytywani przez dziennikarzy, który z medali w ich karierze jest dla nich najcenniejszy, zaskakują bardzo, nie podając jako najważniejszego, swojego sztandarowego triumfu i złotego medalu z niezwykle ważnych, prestiżowych zawodów, powiedzmy rangi MŚ, a bardzo chętnie i ciepło opowiadają o srebrze lub brązie zdobytym na innym turnieju, który w jakiś szczególny sposób pozostał w ich sercach. Ma na to wpływ bardzo wiele czynników. Niejednokrotnie zawodnik nie ceni na przykład złota zdobytego w konkretnych zawodach z tego względu, że nie było na nich jego odwiecznego przeciwnika, który odniósł kontuzję i nie mógł wystąpić w rywalizacji. Wtedy medal nie smakuje już tak bardzo. Generalnie im zawody są bardziej nasycone gwiazdami, tym wartość zdobytego kruszcu rośnie. W sumie zżera mnie ciekawość i już teraz w mojej głowie pojawia się pomysł, nieco fantastyczny jeśli chodzi o jego realizację, polegający na dopytaniu naszych medalistów, seniorów, juniorów, (mówię o multimedalistach)  o ich ocenę, coś w stylu rankingu medalowego ich dorobku, czyli, który medal w swojej karierze cenią najbardziej. Bo jeśli chodzi o naszego najbardziej obiecującego arcymistrza Darka Świercza zapewne woli złoto z Indii niż złoto zdobyte na Starym Kontynencie. To samo, podejrzewam, jest z Kamilem Dragunem - u niego "na bank" numerem jeden jest złoto zdobyte w Porto Carras, a ostatnio zdobyty kruszec tego samego koloru też ma wartość, ale już nie taką.
 
Na Letniej Uniwersjadzie w Kazaniu nasza reprezentacja w składzie: Klaudia Kulon, Marta Przeździecka, Wojciech Moranda, Jacek Tomczak, Krzysztof Bulski oraz Marcin Tazbir (na stronie mistrza Świcia jest jego interesująca relacja) zdobyła niespodziewanie brązowy medal w bardzo silnej stawce uczestników. To takie medale smakują najbardziej: wyrwane lwu z paszczy, wymęczone, zdobywane rzutem na taśmę w ostatnich rundach. O takich medalach pamięta się długo i często wraca myślami do szczęśliwej rywalizacji, która zaprowadziła na podium. Gratulacje od "Psychologii i Szachów" za ten doskonały występ!!
 
 Turniej zdominowały reprezentacje  Chin oraz Rosji. To nie jest żadną niespodzianką - tak wygląda układ sił we współczesnych szachach. Są Chińczycy, preferujący katorżniczy styl treningów, którzy na dokładkę bardzo szybko się uczą od Rosjan, mający doskonałe zaplecze finansowe, gdyż wzrosty gospodarcze w tym kraju w porównaniu z będącą od kilku lat "pod kreską" Europą, imponują już od dobrych paru lat (przyczyny takiego stanu rzeczy to temat tyleż interesujący, co złożony, który może spokojnie stać się przedmiotem odrębnego artykułu). I wreszcie Rosja, która ma dwa zaplecza - jednym z nich jest wielka kultura szachowa, która rozwijała się w tym kraju praktycznie bez przeszkód od czasów Chigorina, czyli XIX wieku. Drugim zapleczem, jest równie ważne we współczesnym sporcie - zaplecze finansowe. Szachy w Rosji są cenione, dotowane przez największe koncerny i jeśli ktoś jest w tej dyscyplinie, w tym kraju, prawdziwym talentem - po prostu nie zginie. Warto pomyśleć o tym jak ważne w szachach są pieniądze. Może brzmi to nieco nieidealistycznie, ale twarde fakty są takie, że tam jest wielki sport, tam jest wielki zawodnik, gdzie są duże pieniądze. Minęły już, niestety, czasy gdy można było brak pieniędzy nadrobić ogromnym sercem do danej dyscypliny.
 
W tym kontekście, jeszcze bardziej nabiera znaczenia brązowy medal Biało Czerwonych na Uniwersjadzie w Kazaniu. To medal, który z całą pewnością będzie jednym z ważniejszych, jeśli nie najważniejszym, dla całej szóstki, która sprawiła sobie jak i kibicom, tak miłą niespodziankę.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz