poniedziałek, 28 kwietnia 2014

"Wojtaszek po remisowej, słabej partii, traci szanse na zwycięstwo w turnieju "B" Memoriału Gashimowa!"




Jakiej natury wyniknął problem w dzisiejszym spotkaniu Radka z najniżej notowanym Azerem? Szachowy, czy psychologiczny? Moim zdaniem psychologiczny, ale jeśli to ma przełożenie na wynik sportowy, to dlaczego nie szachowy? Czasy są takie, że dyscypliny naukowe się zazębiają, nakładają na siebie. Nie ma czegoś takiego jak "czysta" fizyka, czy  "czysta" biologia - obecna wiedza ma raczej charakter interdyscyplinarny.
 
 Paru znajomych, widząc ten szybki remis Radka, który de facto, pozbawił go możliwości walki o pierwsze miejsce, impulsywnie napisało do mnie, że poczuło duży niesmak. Jeśli chodzi o mnie, to nie poczułem niesmaku, a zawód. Przecież nikt, ale to nikt nie miałby pretensji do naszego arcymistrza, gdyby poszedł na całość i przegrał nawet to spotkanie! To byłaby próba włączenia się do walki o pierwsze miejsce! W dzisiejszym pojedynku Radek dał się "ustawić" znacznie niżej notowanemu rywalowi i wyniknął remis przez powtórzenie posunięć. Pozycja? Pion więcej u Polaka, para gońców, choć figury stojące w defensywie, inicjatywa po stronie Azera. Ale przecież można było spróbować jakoś sparować, przeczekać za podwójną gardą. Czy Abasov miał szanse na coś konkretnego w tej pozycji? Można to różnie analizować. Może i miał ale jeszcze musiał to znaleźć.
 
 Strach jest złym doradcą. Myślę, że coś podobnego jest w mojej grze, tylko na ileś kondygnacji niższym poziomie.
 
 Pamiętam, grałem kiedyś w klasyku, na którym zająłem miejsce w pierwszej piątce, byłem zdaje się trzeci, albo czwarty, nie pamiętam już dokładnie który (w każdym bądź razie nie pierwszy, bo to bym na pewno zapamiętał :) ). Grałem partię z juniorem, który ostatnio na MP znalazł się w pierwszej piątce. Wygrana dawała mi realne szanse na pierwsze miejsce. Ustawiłem fantastyczną pozycję białymi z wielką, jak czarna dziura, dziurą na "c5" czarnych (gońcem czarnych na "b7" i pionem czarnych na "c6"). Samograj. Czarne bez inicjatywy, czekają, muszą bronić pionka na "c6" wszystkimi siłami. Ja w dodatku niezły czas - gra do jednej bramki - pokażę wam kiedyś tę partię.  I co dalej? Ano nic, tu niech jeden z drugim usiądzie sobie jeśli stoi, bo zaraz się przewróci... zaproponowałem remis w tej pozycji, pozbawiając się szans na zwycięstwo w turnieju! Kropka szlus. Przeciwnik zgodził się na remis, wyciągając w moim kierunku rękę z prędkością światła, patrząc na mnie sceptycznym wzrokiem, wyrażającym wątpliwość co do pełni moich władz psychicznych.
 
 W moim podręcznym zeszycie rozpracowywałem bardzo długo przyczyny, w tym wypadku całkowicie nie związane z szachami, takiego stanu rzeczy. W pozycji, którą komputer po powrocie do domu, oceniał na prawie plus 2.0 dla białych (ja tez mniej, więcej tak to oceniałem) proponuję remis, który wyrzuca mnie z walki o pierwsze miejsce! Pamiętam, że w pewnym momencie spanikowałem za szachownicą, a czego się bałem? Że stracę kilka oczek elo? Że będąc wysoko mogę spaść nisko i lepiej, żebym został tam, gdzie jestem, nie ważne czy pierwszy, czy czwarty, ale wysoko? Tak pewnie jakoś myślałem, bardziej podświadomie, niż świadomie. Bać się stracić to, co już się ma - gdy taka maksyma przyświeca, daleko się nie zajdzie w żadnej z dziedzin.
 
 Znam zawodników, którzy zdobyli fajne elo, w okolicach 2200, którzy nie jeżdżą na turnieje, bo na liście startowej są zawodnicy, którzy mają o 200 elo niższe od nich rankingi (a grają bardzo dobrze) i boją się wystąpić w turnieju, bo stracą, jeśli nie będą wygrywać z tymi niżej notowanymi. Zobaczcie co strach robi z człowiekiem, jak paraliżuje jego procesy twórcze! Zobaczcie co z nami robi strach! Ależ temat na kolejny artykuł...
 
Jutro ostatnia runda tego wspaniałego memoriału. Vugar Gasimov jest szczęśliwy, gdzieś tam, wysoko, bo arcymistrzowie odgrywają dla niego wspaniałą sztukę, cudowny teatr. Mam nadzieję, że ta tradycja za rok zostanie podtrzymana.
 
 
 

7 komentarzy:

  1. Swietny artykuł Krzysiu;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Radkowi się lepiej gra z zawodnikami którzy nie grają z nim ostentacyjnie na remis, dzisiaj rywal gdy tylko zauważył możliwość powtórzenia pozycji natychmiast skwapliwie z niej skorzystał, Radek raczej musiał powtarzać bo inaczej dostawał wyraźnie gorszą pozycję. Szkoda , że Radek nie daje się bardziej "wykazać" słabszym rywalom w dłuższej i bardziej skomplikowanej grze.
    Myślę, że masz rację o zazębiających się problemach psychologicznych i szachowych, to coraz bardziej się uwidacznia. Jutro trzeba obowiązkowo wygrać i miłym akcentem zakończyć niezły turniej.

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym roku w Trzciance, Radek też wziął (w ostatniej rundzie) szybki remis, bez walki. Nie byłem tam, obserwowałem tylko transmisje w internecie. Ciężko mi to było sobie wytłumaczyć, prawdopodobnie bal się ryzyka ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Am. Wojtaszek słusznie ocenił, że trzeba iść na trzykrotne powtórzenie pozycji, bo dalsze cofanie się i liczenie na błąd przeciwnika może przynieść opłakany skutek. Ocena pozycji przez "blaszanego przyjaciela" potwierdza słuszność takiej decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znów twoje "w każdym bądź razie" złapałem Cię już drugi raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację Krzysztofie, że psychologia w szachach to ważna sprawa. W Twoim felietonie posłużyłeś się przykładem ze swojej praktyki oraz z wczorajszej partii Wojtaszka z Abasowem. A przecież wczoraj zagrali jeszcze Carlsen z Karjakinem. Przebiegu tej partii nie rozumiem. Nie chodzi mi tutaj o czysto szachowe rozumienie poszczególnych posunięć, ale o psychologiczny aspekt tej partii. Postawię takie pytanie: z jakim nastawieniem przyszedł na tę partię każdy z graczy? Moim zdaniem Carlsen chciał grać w szachy - Wiking po prostu lubi tę grę i jest gotowy na przyjęcie każdego wyniku (vide porażki z Caruaną i Radżabowem i po dwa zwycięstwa z Nakamurą i Mamedjarowem)! A Karjakin? Dla mnie tragedia. Młody człowiek (w końcu rówieśnik Calsena) i przystępuje do tak prestiżowego pojedynku z nastawieniem: gram na tylko na remis! Rozumiem, że Ty Krzysztofie mogłeś nie unieść ciężaru psychologicznego swojej partii, że Radek skrupulatnie liczy swoje punkty rankingowe, ale za Karjakinem stoi cała rosyjska/radziecka szkoła szachowa. Naprawdę jego trenerzy/sekundanci nie potrafią mu doradzić co i jak grać przeciwko Magnusowi? A może po prostu Karjakina nie stać na pełnoprawną grę przeciwko Carlsenowi (zresztą jak pokazuje seria 8 kolejnych remisów (!), nie tylko przeciwko Carlsenowi). Z książki o Bobbym Fischerze pamiętam takie zdanie o Spasskim po porażce w Reykiaviku w 1972 r.: "Borys nie był gotowy na Fischera!". Czy z Siergiejem jest podobnie: na dzień dzisiejszy "nie jest gotowy na Carlsena"? Zobaczymy.

    Mirek Wolak

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie że psychologia jest ważna. Ale nie można nią tłumaczyć wszystkich porażek. Na przegraną ma wpływ wiele czynników. A w tym memoriale wyraźnie widać że Wojtaszek osłabł w końcówce. Ważne że całkowicie nie zjechał w dół listy tylko zatrzymał się w połowie.

    OdpowiedzUsuń