Miałem sobie cokolwiek odetchnąć, odpuścić, zażyć wywczasów znaczy się, a tu nagle - ten i tamten i jeszcze ów (A wszyscy pod dowództwem Mirka Wolaka z Krakowa ;) ) zadecydowali, że jest turniej w Gibraltarze, gra Polka, gra Polak i wypada, ba! nawet trzeba o tym wydarzeniu informować. Czy będę każdą rundę relacjonował w stylu turnieju Tata Steel Chess? Raczej nie ale zawody mam na uwadze i występ małżeństwa Bartlów śledzić będę. Fanów Magnusa Carlsena (od naszego Radka lanie dostał;) ) czeka kolejny turniej z jego udziałem - http://www.grenkechessclassic.de/en/, a wszelkie informacje znajdziecie w powyższym linku, to jest po prostu link do strony organizatora.
Powiem wam tak: Wasilij Iwanczuk to bardzo ciekawa osobowość. I nie chodzi mi w tym momencie o jego szachową twórczość. Ostatnio przeczytałem wywiad E. Surova z legendarnym Ukraińcem na serwerze http://www.chess-news.ru/node/17971. Dawno już nie natrafiłem na tak interesującą rozmowę. Arcymistrz opowiadał o tym, co nosi w kieszeniach (rewelacja!), dlaczego na rundę zabiera dwa długopisy, czy jest religijny, odniósł się też do sytuacji w Donbasie. Bardzo mi się spodobała jego wypowiedź, w której stwierdził, że życie ludzkie jest największą wartością i ci, którzy za tę wojnę odpowiadają powinni się jak najszybciej porozumieć, by nie ginęli niewinni ludzie. Wywiad czyta się z zapartym tchem. Wasilij Michajłowicz to głęboka, wielowymiarowa osobowość. Najbardziej urzekły mnie końcowe frazy tego wywiadu, w których opowiadał, że lubi patrzeć i na ogień i na wodę, bo to go uspokaja. Na turnieju w Monako, w którym grał dwadzieścia razy z rzędu, często siadał na takim parapecie, z którego, z dużej wysokości, można było spoglądać na morze:
"I po partii, szczególnie jeśli źle zagrałem, spoglądałem z uwagą na morze i wyobrażałem sobie, jak moje nieudane posunięcia obmywa morska fala. I, w ten sposób, tak jakbym się oczyszczał, nastrajałem się na następną partię, albo po prostu uspokajałem się".
Ładnie powiedziane, prawda? Na turnieju w Gibraltarze moją tezę o hermetyczności elity światowej wspomógł... sam Veselin Topałow. Otóż, Bułgar oznajmił, że nawet nie pamięta kiedy ostatni raz grał w jakimś "openie". Co się tyczy samego Gibraltaru, stwierdził, że to silny turniej i nareszcie spotka nowe twarze, gdyż w top-turniejach grają jedni i ci sami szachiści i to jest nudne. A więc, moja teza, mocno ostatnio nadwątlona, nieoczekiwanie ożyła. Jak zwał, tak zwał, zmagania zapowiadają się ciekawie. Marcie i Mateuszowi życzę powodzenia i samych najlepszych partii!
Powiem wam tak: Wasilij Iwanczuk to bardzo ciekawa osobowość. I nie chodzi mi w tym momencie o jego szachową twórczość. Ostatnio przeczytałem wywiad E. Surova z legendarnym Ukraińcem na serwerze http://www.chess-news.ru/node/17971. Dawno już nie natrafiłem na tak interesującą rozmowę. Arcymistrz opowiadał o tym, co nosi w kieszeniach (rewelacja!), dlaczego na rundę zabiera dwa długopisy, czy jest religijny, odniósł się też do sytuacji w Donbasie. Bardzo mi się spodobała jego wypowiedź, w której stwierdził, że życie ludzkie jest największą wartością i ci, którzy za tę wojnę odpowiadają powinni się jak najszybciej porozumieć, by nie ginęli niewinni ludzie. Wywiad czyta się z zapartym tchem. Wasilij Michajłowicz to głęboka, wielowymiarowa osobowość. Najbardziej urzekły mnie końcowe frazy tego wywiadu, w których opowiadał, że lubi patrzeć i na ogień i na wodę, bo to go uspokaja. Na turnieju w Monako, w którym grał dwadzieścia razy z rzędu, często siadał na takim parapecie, z którego, z dużej wysokości, można było spoglądać na morze:
"I po partii, szczególnie jeśli źle zagrałem, spoglądałem z uwagą na morze i wyobrażałem sobie, jak moje nieudane posunięcia obmywa morska fala. I, w ten sposób, tak jakbym się oczyszczał, nastrajałem się na następną partię, albo po prostu uspokajałem się".
Ładnie powiedziane, prawda? Na turnieju w Gibraltarze moją tezę o hermetyczności elity światowej wspomógł... sam Veselin Topałow. Otóż, Bułgar oznajmił, że nawet nie pamięta kiedy ostatni raz grał w jakimś "openie". Co się tyczy samego Gibraltaru, stwierdził, że to silny turniej i nareszcie spotka nowe twarze, gdyż w top-turniejach grają jedni i ci sami szachiści i to jest nudne. A więc, moja teza, mocno ostatnio nadwątlona, nieoczekiwanie ożyła. Jak zwał, tak zwał, zmagania zapowiadają się ciekawie. Marcie i Mateuszowi życzę powodzenia i samych najlepszych partii!
Nasze szachowe małżeństwo Państwa Bartlów na razie równo, czyli po 1 z 2. Wczoraj Mateusz przegrał z Islandczykiem Kjartanssonem Gudmundur (ciekawy jestem czy dobrze odmieniłem nazwisko), a Polak miał lepszą pozycję po debiucie, powiedziałbym nawet w swoim stylu. Na szczęście to dopiero druga runda. Teraz nasz arcymistrz "pójdzie dołem" kilka rund. Powinno być trochę łatwiej.
OdpowiedzUsuńMirek Wolak
To prawda, bedzie teraz łatwiej bo kilka rund nasz zawodnik pójdzie dołem. Tylko jaki sportowy sens ma wyprawa na koniec Europy, aby zagrać połowę partii z zawodnikami 2200?
OdpowiedzUsuńMyślę, że (niestety) już początek turnieju pokazał czego możemy się spodziewać. Nie będzie się po prostu czym emocjonować... Wygrane z 2200 to dla Mateusza żadna sztuka. A pewnikiem jeszcze jakiś remis złapie z tego poziomu zawodnikami. Przy powrocie do zawodników choćby 2500+ będzie się męczył i na zmianę wygrywał oraz przegrywał. Obym był złym prorokiem, ale niestety początek zapowiada jak dla mnie taki właśnie turniej...
OdpowiedzUsuńNudą zapachniało cóż porażki na początku powodują coraz słabszych rankingowo przeciwników ale jeszcze nie nadgryzionych ambitnych którzy sa bardzo groźni, wydaje się że będzie to raczej turniej relaksacyjny, widocznie i takie muszą być, choć śledząc czołówkę szachów światowych, rzadko to jednak im się zdarza hm hm naszym niektórym zawodnikom - nader często czy to problem ze skupieniem? czy brak ambicji? a może po prostu brak odpowiedniego treningu? Wiem że kogoś krytykować łatwiej, ale nie chodzi mi o nikogo personalnie lecz ogólnie o jednak sporą grupkę polskich szachistów...
OdpowiedzUsuńtzbych.
W 3 rundzie Mateusz Bartel zremisował z 2240. Nie jest dobrze.
OdpowiedzUsuńNo i dokładnie potwierdziły się moje przypuszczenia. Szkoda...
UsuńLicze na jakas niespodzianke. Topalow i Svidler juz zalapali po remisie i trzeba przyznac, ze Nakamura z zawodnikiem 2500+ musial sie solidnie nameczyc. Jest kilku zawodnikow godnych uwagi, jeszcze 7 rund do konca wiec wszystko sie moze wydarzyc. Moze i nawet Motylev wroci do gry...
OdpowiedzUsuńA co do wywiadu z Ivanchukiem to jest gdzies opublikowany w jezyku polskim lub angielskim? Bo niestety rosyjskiego nie znam.
OdpowiedzUsuńNiestety Mateusz Bartel już traci na rankingu ponad 16 oczek, a sprawdziłem, następny z zawodników 2600 i powyżej, z największa stratą ma 10,2 na minusie, przykre ze nasz tak odstaje od reszty. Ciekawi mnie czy zawodnicy grając w turnieju czują, że śledzą te partie na żywo, lub z opóźnieniem rzesze kibiców, które może nawet jeszcze bardziej przeżywają słabe występy Polaków? którzy czekają ze nawet gdy coś ne idzie zawodnik nie przestanie walczyć gdyż gra nie tylko dla siebie?? Ciekawi mnie czy czytają komentarze w necie? czy to ma wpływ na ich podejście do całego turnieju? czasem wydaje mi się że za mało poważne traktują turniej w którym coś na początku się nie uda , nie grają do końca, wrzucają na luz co powoduje też zniechęcenie kibiców niestety....
OdpowiedzUsuńtzbych
Też mi się coś wydaje, że Mateusz Bartel odpuścił sobie już ten turniej. My kibice chcemy, żeby zawsze walka była do końca (a najlepiej "do krwi ostatniej" jak wczoraj nasi piłkarze ręczni z Hiszpanią). Może tym razem chodzi naszemu arcymistrzowi o odpoczynek, o podładowanie baterii, może sprawdzenie w boju nowych wariantów, a może o rozgrzewkę przed ME czy MP. Tak czy inaczej, dotychczasowy wynik 3.5 z 6 na niezbyt wymagającym dystansie dla zawodnika 2600+ wymaga korekty w górę, pozostały trzy rundy.
UsuńMirek Wolak
Mirek tu nie może być mowy o kibicowaniu - Mateusza Bartla nie ma na transmisji przecież, jest koło setnego miejsca - nie ma o czym i gadać!
UsuńTak wiem, bo z Gibraltaru jest transmisja z 21 pierwszych desek. Codziennie sprawdzam, czy Mati już się "wydrapał" na transmisję, ale póki co - nie. Dzisiaj Bartlowie grają na 36 i 39 stole, więc znowu "obejdziemy się smakiem". A w ogóle to grają tak jakoś "rodzinnie", tzn. albo wygrywają, albo przegrywają swoje partie w tych samych rundach, a przecież rankingowo różnią się znacznie tj. prawie o 300 pkt. Jak tak dalej pójdzie, to w końcu zagrają ze sobą i dopiero będzie problem :-).
UsuńMirek Wolak