czwartek, 17 sierpnia 2017

W Saint-Louis w rapidach najlepszy Aronian, Garri Kasparow daleko w tyle!!


No, to jak wam się podobały te trzy, następujące po sobie wieczory z Garri Kasparowem w roli głównej na turnieju w Saint-Louis? Obejrzałem całość, nie opuściłem żadnej partii z tego turnieju, wykupiłem, jak to się teraz mawia "cały sezon" tego szachowego serialu, jednak z czasem dochodziły u mnie do głosu mieszane odczucia. Oczywiście, było to ściśle związane ze stopniowo pogarszającym się poziomem gry wielkiej legendy w tym turnieju. Czy Garri Kasparow powinien brać udział w tego rodzaju medialnym przestawieniu? Zgodzę się z tymi, którzy są zdania, że bez względu na wynik legenda wielkiego mistrza, dla wielu grającego najmocniej w całej długiej historii naszej dyscypliny, nie zazna żadnego uszczerbku. Jednak czułem się przez te trzy dni dość mocno zażenowany i nie umiem konkretnie nazwać tych uczuć, konkretnie - czego one się tyczą. Kto wie - może chodzi o to genialne ujęcie Kasparowa i Ananda na serwisie https://chess24.com/en? Zresztą zobaczcie sami. Mnie to zdjęcie więcej mówi, niż każda nawet najbardziej rozbudowana, pogłębiona analiza psychologiczna.

 Photo: Lennart Ootes https://www.flickr.com/photos/grandchesstour/albums/

Spotkanie dwóch legend po latach. Ale wróćmy na chwilę do przeszłości. Jest pamiętny 1995 rok, Nowy Jork, drapacze chmur World Trade Center, które za kilka lat legną w gruzach po zamachach terrorystycznych Al-Kaidy, co będzie koszmarnym otwarciem nowej ery. Tam, na jednym z pięter Kasparow, będący wulkanem energii wygrywa z Anandem 10.5 - 7.5 w nieoficjalnym meczu o tytuł MŚ, choć jako pierwszy w tym spotkaniu uzna się za pokonanego! W tej partii Anand poświęca wieżę za skoczka, co wiele lat później studiujący kabałę Walery Sałow, w jednym z wywiadów uzna za przepowiednię dotyczącą późniejszej, tragicznej historii wieżowców World Trade Center. Nawet powie coś o zbieżności w dacie urodzin Ananda (11 grudnia) - z dniem zamachu (11 września). Był to czas, w którym Kasparow był w pełni sił twórczych, doskonale też czuł się fizycznie... Poniżej wygrana partia Ananda z ofiarą wierzy na "d5".




Co na tym zdjęciu widać? Anand spogląda na Garriego z góry, uśmiecha się, a wielki mistrz jakby już lekko przygarbiony, może nawet trochę przygnębiony, z błąkającym się smutkiem w oczach. Szachy są dla profesjonalistów i tak bardzo łaskawe - dobrze wytrenowany zawodnik może skutecznie rywalizować w turniejach o najwyższe laury przez kilka dziesięcioleci, choć mawia się, że wiek czterdziestu lat jest przełomowy. Potem nie jest tak łatwo grywać regularnie wysokie "C". Pojawiają się podstawki, przeoczenia, zwyczajnie zaczyna brakować sił - entropia stopniowo dezorganizuje ten złożony ludzki układ. Nie mogę się oderwać od tego zdjęcia. Patrzę się i wy też się wpatrzcie, choć przez chwilę. Czas. Wielu może myśli, że szachiści aktywni odpadając z turniejów kandydackich, z Pucharu Świata, łatwo sobie z tym radzą, dość szybko godzą się z niepowodzeniem, ale nie zawsze tak się dzieje. Ci, którym szczególnie doskwiera, że czas płynie nieubłaganie i to w jednym kierunku, mają dojmujące uczucie, że z każdym dniem, z każdym rokiem zbliżają się do momentu, w którym duch będzie ochoczy ale ciało słabe, wszelkie porażki odczuwają szczególnie boleśnie. Aż mam ochotę zacytować z pamięci jeden ustęp z wiersza "Zegar" Charlesa Baudelaire'a. Zaraz, jak to szło? Chyba tak:

Pamiętaj! Czas jest graczem namiętnym, co wygra
Bez szachrajstw każdą partię; to reguła święta.
Dzień się zmniejsza i noc się powiększa; pamiętaj!
Wciąż głodna jest otchłań; opróżnia się klepsydra.


25 komentarzy:

  1. Nie brałbym wyniku Kasparova jako jakąś wielką porażkę. Ten człowiek nie brał udziału w poważnych szachach od kilkunastu lat, a nagle dostał 'na klatę' 9 zawodników ze ścisłego światowego topu, gdzie najsłabszy był David Navara (kto twierdzi, że ten gracz jest 'ogórkiem' niech się wyłoni). Za dramat uznałbym wynik na poziomie 2 pkt, a tak źle nie było. Faktem jest natomiast, że Garri miał gigantyczny problem z wygrywaniem lepszych pozycji i duszeniem przeciwników, z czego zawsze słynął (Chińczyk podłożył się spektakularnie z własnej inicjatywy).
    Zobaczymy jak pójdzie blitz, choć to tutaj wieszczę gorszą dyspozycję mistrza ze względu na brak kondycji. Efekt powrotu do szachów oceniałbym za 2-3 turnieje, o ile takie nastąpią. Póki co wynik średni na jeża, bez szału, ale i bez kompromitacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodziłbym się z tym co zostało napisane powyżej. Po prostu przyszły młode wilki i teraz one rządzą.
    Co do samego G. Kasparova to bardzo go lubię jako człowieka i cenię jako szachistę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyszły młode wilki i teraz one rządzą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Krzysztofie.
    W Pana tekście chyba niepotrzebnie tyle rozczarowania i zawodu. Garri Kasparow wielkim szachistą był - i kropka. Trudno było oczekiwać, że po 20 latach przerwy będzie rywalizował na równym poziomie ze światowym topem.
    Ja się zwyczajnie po ludzku cieszę, że Garri jeszcze raz zagrał w szachy turniejowe i że mogłem poobserwować go przy desce (a jest na co patrzeć - mimika twarzy niekiedy powala!). Owszem, sam mam trochę smutnych odczuć, zwłaszcza po partii z Navarą. I niestety, gorzko smakuje wygrana z Le Quang Liemem po przedziwnej wręcz podstawce wieży.
    Nie ukrywam, to by było coś wielkiego, gdyby się nagle okazało, że Garri po takiej przerwie zagrałby w swoim stylu z dawnych lat. Ale bardzo trafnie jego grę ocenił w transmisji GM Maurice Ashley, który zauważył, że Kasparow gra teraz w stylu Karpowa - pozycyjnie, wręcz asekuracyjnie. Czemu się nie ma co dziwić, bo z wiekiem upodobania szachowe zwykle idą w tę właśnie stronę, o czym pisał Dawid Bronstein. Garri w wywiadzie po pierwszym dniu sam stwierdził, że chciał te trzy pierwsze partie po prostu przetrwać. W następnych pojedynkach chciał grać agresywniej, cóż - nie do końca wyszło, choć się starał. Myślę, że jakby się uparł, mógłby zgarnąć 9 remisów, tylko to właśnie byłoby najsmutniejsze.
    Pamiętam, jak w wieku prawie 40 lat do NBA po raz wtóry wrócił Michael Jordan. To nie był już ten sam Michael, który zdobywał 6 mistrzostw, ale przebłyski geniuszu potrafił pokazać. A NBA z Jordanem była zawsze ciekawsza. Myślę, że kilka zagrań Kasparowa w St. Louis też było całkiem przednich i mimo paru popełnionych "baboli" i tak można się cieszyć z jego powrotu.
    Reasumując sądzę, że udział Kasparowa w turnieju rankingowym przynosi sporo emocji, a to najważniejsze. Szachy na tym mogą tylko zyskać.
    Na koniec, ponieważ to mój pierwszy komentarz tutaj, chciałem podziękować za interesujące publikacje szachowe, które śledzę już od kilku miesięcy. Niech Pan trzyma kurs!
    Pozdrawiam ciepło.
    Rafał z Brzegu Dolnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie jestem rozczarowany ani pełen zawodu - z mojego tekstu nie wynika, że oczekiwałem po Kasparowie rewelacyjnego startu - ten tekst jest smutny, mówi o upływającym czasie, o tym, że każdy z nas ma ograniczoną ilość podejść do interesujących nas spraw, by je wykonać jak najlepiej. To raczej tyle...

      Usuń
    2. I cieszę się, że się podoba strona, choć, co tu ukrywać, za całą pewnością nie są to czasy mojej świetności ;).

      Usuń
    3. A owszem, z czasem nikt nie wygra. Rozumiem potrzebę refleksji i pochylenia się nad tym faktem. Tym niemniej co do udziału Kasparowa w tym turnieju - jestem mimo wszystko na tak. Dla nas kibiców to niepowtarzalna szansa zobaczyć go w akcji, co w czasach Internetu jest łatwo dostępną okazją. Cóż, gdyby Kasparow zaczął po 20 latach przerwy nagle wygrywać z Aronianami i innymi Nakamurami, to można byłoby się wręcz wystraszyć, że coś z tym światem jest nie tak ;)
      Mnie osobiście, choć mam ledwo II kategorię, przydarzyło się całkiem niedawno wygrać na turnieju z mistrzem FIDE i kandydatem. I mimo, że są to starsi panowie, których siła gry raczej już nie rośnie, cieszyłem się jak głupi :) A niech taki Navara czy Caruana kiedyś będzie mógł powiedzieć potomkom: "Wygrałem z Kasparowem".
      Pozdrawiam.
      Rafał

      Usuń
  5. garii potrzebuje dwóch trzech turniejów żeby wrócić do formy mózg potrzebuje treningu

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam 40 lat i miałem uczyć się grać w szachy. No to rzeczywiści, chyba za późno na niektóre rzeczy. :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przesadzajcie z tymi kilkunastoma czy 20 latami przerwy. Garri w 2005 roku wygrał Linares, i wtedy zakończył karierę zawodniczą. Mimo lat nieaktywności nadal potrafi rywalizować ze światową czołówką, to już pozytywnie o nim świadczy. Wiek robi swoje, więc mistrzostwa świata po raz kolejny może by już nie osiągnął, ale przykład Korcznoja pokazuje, że można być w czołówce światowej przynajmniej do 70-tki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasparow (jako szachista) był dla mnie wzorem. Tak bym chciał grać (mam ranking ok. 2000). Jego ostatni występ to zwykły blamaż. Niestety, takich "powrotów" dla szmalu w sporcie nie brakuje. Szkoda, że on też...\

    OdpowiedzUsuń
  9. Rywalizował jak równy z równym z najlepszymi :) więc to żaden blamaź :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Na zdjęciu Anand patrzy na Kasparowa z góry, ale w turnieju był za Garrim.
    Włodek Nawrocki

    OdpowiedzUsuń
  11. W moim odczuciu start GK był zupełnie niepotrzebny. Jest legendą jednym z najwspanialszych graczy w historii. Komu potrzebna wyła rysa na diamencie ?
    W trakcie obserwowania partii przeszło mi przez myśl: jak zachowałbym się na miejscu Caruany czy Nakamury myślę, że gdybym miał nawet przewagę to starałbym się doprowadzić do remisu ze względu na szacunek do mistrza. Pięknie byłoby gdyby nikt po prostu go nie ograł, efekt medialny został i tak osiągnięty. Wydarzenie przyciągnęło media i zwróciło uwagę na naszą dyscyplinę.
    Jak myślicie ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Końcówka tego turnieju pokazała, że Garri nie potrzebuje 2-3 turniejów na odbudowę swojej wielkiej formy. Wysunę ryzykowną, ale ciekawą tezę, że Garri pierwsze rundy poświęcił na trening (m.in. trening mózgu jak tutaj ktoś słusznie zauważył) i w ostatnich rundach zamiast tracić na kondycji grał już znacznie lepiej.
    Ktoś z moich poprzednich mówców wspomniał, że niby kasa czyni cuda - uważam, że na tym poziomie kasa zawsze była a Garri nie mógł się po prostu powstrzymać nad powrotem do gry, bo kocha szachy. Ten "głód" gry było widać i z taką osobowością szachy są jeszcze ciekawsze !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po słabym starcie Garik odegrał się nieco w końcówce, widać, że to było w aktywie, a nie w blicu. Garik nigdy nie dominował w blitzu. Cały turniej to było typowe amerykańskie show.

      Usuń
  13. Szachy to niebezpieczna gra. Jak Kasparow zagrał z Anandem mecz w WTC to wieże zostały zburzone. Jak ja zagrałem w turnieju Aerofłot w Moskwie w hotelu Rossija, to hotel został zburzony po tym turnieju.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tymczasem JKD wyleciał z klubu 2700.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, wyleciał zasłużenie. Gra bardzo słabo na lidze hiszpańskiej. Po 6 rundach ma 5 remisów i jedną porażkę. Zapomniał, jak się wygrywa?

      Usuń
    2. WYLECI, dopiero 1 września wyleci, bo wtedy FIDE nadaje nowe rankingi zawodnikom. Do końca sierpnia będzie legitymował się rankingiem ponad 2700. Oczywiście zaświadczasz swoim słowem (jw.), iż Duda juz więcej w sierpniu punkcików nie uciuła.

      Usuń
    3. Tak, dziś już po ostatniej rundzie i ranking spadł do 2698. Myślę, że do wrześniowego PŚ nie zagra już żadnej partii.

      Usuń
    4. Znowu szachowe niedorajdy (bez obrazy) uważają, że ranking jest najważniejszy. Rankingi nie grają, Mateusz Bartel wygrał turniej w Biel mając ranking z drugiej dziesiątki, a nie był nawet w pierwszej dziesiątce turnieju w Suwałkach, gdzie miał ranking numer 1. J-K Duda będzie miał szanse na odegranie się na Pucharze Świata, a nie na jakiejś słabiutkiej lidze hiszpańskiej.

      Usuń
    5. Ranking jest bardzo ważny jeśli chodzi o zaproszenia na prestiżowe turnieje szachowe. Jeśli jego celem jest 2750 to wypadałoby robić postęp bo akurat w tej słabiutkiej lidze hiszpańskiej nie zagrał tylko z jednym wyżej notowanym przeciwnikiem, a nie wygrał ani jednej partii. Również mam nadzieję, że na Pucharze Świata się odegra.

      Szachowa niedorajda

      Usuń
  15. kasparow ma 54 lata. w tym wieku mało kto gra na najwyższym poziomie(wyjątki:lasker,smysłow,korcznoj). poza tym nie jest w rytmie meczowym-jak mawiają piłkarze.po prostu uświetnił swoim nazwiskiem superturniej,a przy okazji dorobił do emerytury...to żywa historia swiatowych szachów-szachistą wielkim był i basta! ;-) gargamel

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszystkim krytykantom polecam zapoznanie się z poturniejowymi wypowiedziami Kasparowa - myślę, że jednoznacznie wyjaśniającymi motywacje Mistrza.

    Dla leniwych (skrót za http://www.thechessmind.net/ ):
    "In a post-event interview with Maurice Ashley and the St. Louis commentators, Garry Kasparov made it clear that he's not returning to tournament chess. The St. Louis event was a one-off, motivated by his desire to show gratitude to Rex Sinquefield and to give a boost to the work he's doing with the St. Louis chess club."

    Biorąc pod uwagę bynajmniej nieświetlane perspektywy sportu szachowego, należy tym bardziej docenić gest Kasparowa - podejmującego niemałe ryzyko uszczerbku dla swojej legendy w przypadku bardzo nieudanego startu.

    Michał B.

    OdpowiedzUsuń