niedziela, 28 czerwca 2015

Stavanger, Hawana - retrospekcja.


Niestety, nie było mi dane śledzić na żywo niezwykle interesującego turnieju Norway Chess 2015 r. Znajdowałem się w miejscach, gdzie były kłopoty z dostępem do wody pitnej, nie mówiąc o takich wytworach cywilizacji jak Internet. Gdy wróciłem i doprowadziłem się do stanu używalności, że się tak wyrażę, w te pędy przeczesałem sieć, przeczytałem newsy, wywiady. Była to czysta retrospekcja.

Magnus na swoim własnym boisku poniósł bolesną porażkę i... to dobrze, nawet bardzo dobrze! Powiem bez ogródek - czekałem na taki start Mistrza Świata - chciałem zobaczyć jak się zachowa w sytuacji krytycznej. Norweg na pierwszą rundę spóźnił się i nie usłyszał z ust sędziego, jakie jest tempo gry. Według słów Topałowa, zwycięzcy turnieju, Wiking permanentnie spóźniał się na rundy, dając przykład braku szacunku dla przeciwników. I między innymi z tego powodu ucieszyłem się (piszę to z pełną premedytacją), że Carlsen znalazł się w tym turnieju na samym dnie. Nie chciałbym na siłę forsować różnych teorii psychologicznych wyjaśniających takie a nie inne zachowania - jednego jednak jestem pewien - szachy to wielka lekcja dla charakteru. O tym już mówił dawno temu Aleksander Alechin: w pewnym momencie swojej kariery wyjawił, że szachy go ukształtowały, nauczyły pokory, wychowały. U Magnusa widzę pewną cechę charakteru, która odbija się na jego grze. To ekstrawagancja. Dla potrzeb marketingu, promocji szachów rys charakterologiczny jak znalazł, to strzał w dziesiątkę. W samych szachach, ze deską, za brak pokory zwykle płaci się szybko i cenę dość wysoką. Ktoś powie, że Magnusowi zwyczajnie turniej nie wyszedł i żebym nie robił w związku z tym jakichś pogłębionych analiz, ja  jednak mam na ten temat swoją teorię. Piłka jest na boisku Mistrza Świata i to on musi teraz udowodnić swój prymat nad resztą śmiertelników. Szachami Magnusa fascynuję się od dawna, nie podlega dyskusji, że gra takie "moje szachy" tzn.: zawsze tak chciałem grać (chodzi mi o styl, nie o siłę gry), natomiast jedno co go może zgubić, to wymieniona przeze mnie wyżej cecha charakteru. Przeciwnicy nie śpią, cały czas "uczą się Carlsena" i będzie mu coraz trudniej, dlatego dobrze, że dostał tę żółtą kartkę.

A Topałow? W blisko godzinnym wywiadzie udzielonym Surovowi dla strony http://www.chess-news.ru/node/19391, ujrzałem bardzo umiarkowanie wypowiadającego się człowieka, świadomego upływu czasu. Topałow czuje, że jego czas powoli mija, uważa, że nie będzie w stanie utrzymać w perspektywie ponad pięciu lat tej klasy gry. Bułgar trenuje teraz bardzo mało - około 4 godzin dziennie, a większość chwil wolnych zajmuje mu Laura, jego dwuletnia córeczka. Anand znów włączył się do walki o pierwsze miejsce - Hindus cały czas prezentuje bardzo wysoką, równą formę. "Vish'y" oraz Topałow to dwaj najstarsi uczestnicy turnieju w Stavanger i to też jest znamienne.

Janek Duda na Kubie zaczął z kopyta. I wszystko układało się dobrze do pierwszej porażki. Po przegranej do deski zasiada nie ten Janek. Przegrane mocno rozbijają naszego młodego gniewnego i z takiej gry "do przodu" robi się normalna gra, a Polak traci wiele ze swej bojowości. I znów to chyba element czysto psychologiczny, przekładający się bezpośrednio na wynik. W Polsce jest wielu dobrych psychologów sportu. Według mnie szachiści z ambicjami powinni znaleźć drogę do specjalistów, którzy potrafią dość szybko uchwycić sedno sprawy. Ciekawe ilu naszych arcymistrzów było choć raz w kontakcie z takimi specjalistami i ilu uważa, że praca z kimś takim, to rzecz nieodzowna we współczesnym sporcie. Szachy to dyscyplina ogromnej konkurencji, wielkich napięć, małych różnic w klasie gry, wielogodzinnych koncentracji, czy można sobie z tym wszystkim poradzić samemu? Uważam, że nie.

Zaczął się Dortmund, ja jednak czekam na start Radka Wojtaszka w Biel. To już za kilka tygodni. Turniej XX kategorii, wszyscy uczestnicy to 2700 +, będą piękne zawody, zaczynam powoli odliczanie.


6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa analiza postawy Carlsena. Oglądałem jego partie, nie czytając jednak wywiadów i nie śledząc całej tej otoczki. Myślę, że popłynła psychicznie po tej pierwszej rundzie. Znamienne były zwłaszcza porażka z Anandem, który w pewnym momencie stał się po prostu "klientem" Carlsena oraz styl w jakim przegrał w ostatniej rundzie z Hammerem. Partia nie do uwierzenia, jakie mu się czasami zdarzają (vide porażka z Adamsem na jednej z poprzednich olimpiad, czy na osstatniej z Sariciem).

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda jakby Carlsen szedł w ślady Fischera. J-K Duda potrzebuje jak Małysz wsparcia psychologa aby jak on poleciał, że aż hej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Krzysztofie, nie za bardzo zrozumialem jaka jest konkluzja co do analizy Carslena? czy oczekuje Pan ze On zmieni zachowanie. Ten typ tak juz ma - dla jednych moze jego zachowanie wygladac jako aroganckie, a dla niektorych jego zachowanie jest typowe dla Kogos kto czuje ze jest najlepszym obecnie szachista na swiecie (moze te poczucie sily sprawia ze jeszcze lepszym szachista - a moze jego spoznianie to typowe bez zadnych kontekstow zachowanie na ktore nie zwraca On po prostu uwagi, a inni spostrzegaja to jako ekstrawagancje). . Odnosnie szachistow ktorzy mogliby zdetronizowac Carslena - to nie wierze zeby jego pozycja nr 1 była zagrozona co najmniej na 4-5 lat - mysle (w jakis sposob prorokuje), ze szachista ktory zdetronizuje Carslena bedzie 16 latek z Chin Wei Yi - obecnie 29 w rankingu Fide.

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz pasjonujemy się turniejem 43rd Dortmund Sparkassen Chess-Meeting 2015, gdzie zmaga się trzech reprezentantów Niemiec (Naiditsch, Meier i Nisipeanu) z resztą świata na czele z Kramnikiem i Caruaną. Oczywiście występy takich graczy przykuwają uwagę kibiców, zwłaszcza nowa gwiazda światowych szachów w osobie Wesleya So (!), ale ja chcę zwrócić uwagę na zupełnie inny turniej, który odbywa się na końcu "szachowego świata" - Hainan Danzhou GM 2015, w którym grają zawodnicy, którzy już wkrótce będą "rządzić" w światowych szachach: Ding Liren (2749 23l), Yu Yangyi (2736 21l), Wei Yi (2724 16 lat!), Wang Yue, Ni Hua, Bu Xiangzhi, Lu Shanglei i Wang Chen (wszyscy oczywiście reprezentują Chiny)! Trzeba się będzie nauczyć tych trudnych dla nas nazwisk, a zwłaszcza nazwisk pierwszej trójki (zauważmy, że z chińskiej młodej siły nie ma tutaj jeszcze Li, Chao b 2748). Ależ Chińczycy mają teraz pakę!

    Mirek Wolak

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam małą prośbę, żeby powstrzymać się od komentowania gry przed zakończeniem turnieju. Ostatnio ledwo przeczytałem, że dobrze idzie Polakowi czy Polce, to następne partie były zaraz przegrane;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy w takim razie można komentować grę Chińczyków w Danzhou :-) ?
      W turnieju, w którym gra 8 Chińczyków oraz Kubańczyk i Hindus można w ciemno założyć, że wygra... Chińczyk. Tylko który! Stawiam na małolata: Wei Yi 16 lat!
      Turniej odbywa się w Chinach, myślę, że teraz można pisać "w paszczy... smoka"! A jeszcze jakiś czas temu turnieje w Moskwie (np. Aeroflot Open) nazywano turniejami w paszczy lwa lub niedźwiedzia?! Zmienia się geografia świata szachowego na naszych oczach, vide Norwegia (Carlsen), USA (Nakamura, So, Caruna, Kamski), no i... Chiny (a jakże!).

      Mirek Wolak

      Usuń