czwartek, 29 grudnia 2016

Triumf ukraińskich szachów na Mistrzostwach Świata w Doha: Wasyl Iwanczuk i Anna Muzyczuk najlepsi w rapidach!


Wasilij Iwanczuk jest bezsprzecznie jedną z bardziej interesujących postaci szachowego sportu. W moim prywatnym rankingu najbardziej pociągających osobowości Iwanczuk zawsze znajduje się na podium. Uwielbiam czytać wywiady z nim przeprowadzone (Im dłuższe tym lepsze!) poluję też na różne anegdoty oraz ciekawostki związane z barwną postacią ukraińskiego arcymistrza. Moim wielkim marzeniem jest przeprowadzenie z nim wywiadu. Kiedyś miałem nawet w planach pojechać do Lwowa, odnaleźć go i namówić na wywiad-rzekę. Jedno jest pewne: obcowanie z osobami o tak głębokiej, wielowymiarowej osobowości, wymiana poglądów i dyskusja z nimi, to przyjemność w czystej postaci. Ciekaw jestem kto podejmie się napisania biografii Wasyla Iwanczuka, jestem pewny, że materiału na potężne, opasłe tomisko nie powinno zabraknąć. W Doha blisko pięćdziesięcioletni Iwanczuk dał lekcję szachów młodzieży, udowodnił, że w naszym sporcie doświadczenie może skutecznie rywalizować z młodością. Jego potencjał wciąż jest ogromny, choć ostatnimi czasy coraz częściej widywano go na turniejach... warcabowych! Chciałoby się powiedzieć - cały Iwanczuk! Za tym szachistą naprawdę trudno nadążyć. Gdy ukraińska reprezentacja walczyła na Olimpiadzie w Baku wielu przecierało oczy ze zdumienia widząc nazwisko ukraińskiego arcymistrza na liście startowej turnieju warcabowego w polskim Karpaczu. Byli tacy, którzy utrzymywali, że Iwanczuk jest już dla naszego sportu stracony, tymczasem w kilka miesięcy później zdobył tytuł MŚ w Katarze! Jeśli do jego sukcesu dołożymy złoty medal Anny Muzyczuk na tym samym turnieju daje nam to obraz totalnej dominacji ukraińskiej nacji nad resztą. Co ciekawe zarówno Iwanczuk jak i Muzyczuk są ze Lwowa, mojego ukochanego miasta, dlatego tym bardziej cieszę się, że to Lwowiacy triumfowali w Doha!

Oczywiście oglądałem wszystkie partie Radka Wojtaszka, któremu pozostały dwa tygodnie do startu w turnieju elity w Wijk aan Zee. No, nie poszło mu w rapidach najlepiej jednak nie wyciągałbym z tego startu daleko idących wniosków. Podejrzewam, że nasz arcymistrz jest w głównym cyklu przygotowawczym, a wtedy bardzo często gra się ciężej. Nie zamierzam tym występem zakłócać sobie zbyt mocno radości oczekiwania na ten fantastycznie zapowiadający się, holenderski superturniej. Tam będą inne szachy, inna kategoria turnieju, a poza tym inne tempo gry co dla naszego arcymistrza nie jest bez znaczenia. Pozostał jeszcze blitz. Przydałoby się aby nasz superarcymistrz zrobił naprawdę dobry wynik. Po tym turnieju rozpoczyna się ostatnia prosta na końcu której na Radka Wojtaszka czeka Magnus i reszta elity światowej. W związku ze zbliżającym się emocjami Wijk aan Zee styczeń zapowiada się naprawdę ekscytująco!


6 komentarzy:

  1. Też jestem pełen podziwu dla Iwańczuka. To naprawdę niepowtarzalna, nietuzinkowa postać w szachach. I o to chodzi w sporcie aby być wyjątkowym, niepowtarzalnym a nie tylko przeciętnie dobrym. Nie trzeba być mistrzem świata w szachach klasycznych aby zapisać się w historii. Wystarczy wspomnieć z "naszego podwórka" Akibę Rubinsteina, Ksawerego Tartakowera czy Mieczysława Najdorfa którzy mistrzami świata nie byli a w historii szachów zapisali się na wiele lat. Ciekawe jest to że Iwańczuk wygrał obie partie z Carlsenem (rapid i blitz). I to jest odpowiedź na Pana pytanie Panie Krzysztofie "kto pokona wikinga ?". Właśnie ktoś taki jak Iwańczuk tylko młodszy, ale oryginalny, niepowtarzalny. Oczywiście życzyłbym sobie aby był to ktoś z "naszych młodych gniewnych". Może kiedyś znajdzie się i u nas taki nietuzinkowy diament. A wtedy to już sprawa trenerów, działaczy i sponsorów żeby taki "diament" odnaleźć "oszlifować" i "pokazać światu". Tego sobie i wszystkim szachowym kibicom w naszym kraju życzę w Nowy Roku (i w latach następnych :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Polaków dobrze rokuje Jan Krzysztof Duda, w niedawnym wywiadzie dla Polityki powiedział, że stara się znajdować efektowne posunięcia, a nie tylko wystarczające do wygranej. Z kolei Radosław Wojtaszek w niedawnym wywiadzie, bodajże też dla Polityki powiedział, że stara się grać ekonomicznie. Ekonomicznie nie znaczy, że znajduje najlepsze ustawienia. To przypomina styl Karpowa lub Capablanki, ale nie wystarcza na wygrywanie z najlepszymi jak Carlsen.

      Usuń
  2. Blitz wypadł dużo lepiej dwie ostatnie partie /nomen omen potwierdzają teorię o słabej odporności Polaków w koncówkach turniejowych, moze to cecha narodowa??/ Zatem czekamy na superturniej i oczywiscie że to inna gra niż blitz, ale Carlsen i Karjakin jakby temu zaprzeczają ? Mi osobiście wydaje się jednak że obaj w ostatnim okresie najmocniej nad szachami pracowali, co rzy geniuszu Carlsena nie przekłada się na ilosć godzin za szachownicą.
    tzbych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzbych - to zbyt duże uogólnienie, żeby słaby finisz był naszą cechą narodową. Choćby wczoraj - Stoch był drugi w turnieju czterech skoczni, choć przeciez powinien się spalić w drugim skoku. Jest masa przykładów z wielkimi mistrzami polskiego sportu, którzy potrafili stawiać kropkę nad i. A szachiści? Cóż, są liczby. Wystarczy policzyć starty z ostatnich pięciu lat Polaków z pierwszej dziesiątki listy we wszystkich ważnych turniejach i dostaniemy miarodajny wyniki jak naszym wychodzą finałowe takty w turniejach. To są, według mnie, bardzo ważne liczby. Ciekawe czy ktokolwiek takie coś liczy i podobnie analizuje?

      Usuń
  3. Krzysztofie ten mój komentarz jest po za tematem Twojego wpisu, ale jestem właśnie po lekturze artykułu Yassera Seirawana na Chessbase, dotyczącego formuły wyłaniania Mistrza Świata w następnym cyklu i powiem, że Jego propozycja bardzo mi się podoba.

    Sam artykuł Yassera Seirawana jest tutaj: http://en.chessbase.com/post/seirawan-a-radical-solution-for-the-world-championship

    Propozycja arcymistrza Seirwana sprowadza się do czterech punktów:
    a. Mecz ma składać się z 17 partii,
    b. Pretendent ma o jedną więcej grę białym kolorem (ang. extra White) niż Mistrz Świata,
    c. Mistrz Świata zachowuje tytuł w przypadku remisowego wyniku meczu,
    d. Pretendent wybiera, w którym momencie meczu chce rozegrać swoją dodatkową grę białymi (tzw. extra White).

    Uzasadnienie swojej propozycji Yasser Seirawan zawarł w swoim artykule i do mnie podana tam argumentacja trafia.
    Generalnie propozycja ta sprowadza się do tego, żeby o wyniku meczu o Mistrzostwo Świata w szachach klasycznych (!) nie decydowały rapidy, blitze czy Armagedony, które są może grą w szachy, ale przecież w zupełnie innej formule niż partie klasyczne.
    Ja się podpisuję pod tą Seirwana propozycją obiema rękami, bo przyznam, że z niesmakiem przyjąłem obronę tytułu Mistrza Świata przez Carlsena, o której zadecydowały rapidy.

    Mirek Wolak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zapoznałem się z artykułem Seirawana - i też podpisuję się pod jego tezami obydwiema rękami. Seirawan wspomina także, że jest krytycznie nastawiony nie tylko do samego meczu o mistrzostwo świata, ale w ogóle do całości procesu wyłaniania mistrza - czyli Turnieju Pretendentów itp. Z wielką chęcią przeczytałbym artykuł, w którym wypowiedziałby się na ten temat szerzej - bo nie ukrywam, że według mnie CAŁY cykl (nie tylko sam mecz na końcu!) wymaga reorganizacji. Należałoby co najmniej rozważyć powrót do dawnego 3-letniego cyklu wyłaniania mistrza świata - a możliwość zakwalifikowania się do Turnieju Pretendentów powinna być otwarta dla większej ilości zawodników (co nie oznacza, że należy powiększyć sam turniej!).

      Szczęśliwego Nowego Roku!

      Usuń