Krzysztof Jopek: Przygotowania
do superturnieju Tata Steel Chess zajęły
ci kilka miesięcy. Jakim aspektom treningu poświęciłeś najwięcej uwagi?
Radosław
Wojtaszek: Akurat mój start w Wijk aan Zee zbiegł się z faktem, że ostatnio
zmieniłem trochę swój trening, staram się wprowadzać do niego nowe elementy. Na
pewno więcej czasu poświęciłem na praktyczną grę, rozwiązywanie kombinacji i
trening ogólno szachowy, czyli tym razem trochę mniej uwagi poświęciłem
debiutom. Bardzo mocno też popracowałem nad kondycją i chyba w tej sferze
najbardziej się poprawiłem, fizycznie wytrzymałem ten turniej bardzo dobrze.
Niestety, jak to czasem bywa z wprowadzaniem nowości, odbyło się to trochę
kosztem moich wcześniejszych silnych stron, czyli debiutów. Tutaj też chciałem
wprowadzić kilka nowych rzeczy, najbardziej radykalną zmianą dla mnie było
zagranie dwóch partii po 1.e4 e5. Uważam, że debiuty dalej stały na wysokim
poziomie, ale niestety kilka razy też zapomniałem swoich analiz co drogo mnie
kosztowało w partiach z Wesleyem i Magnusem. Obaj zagrali ze mną warianty,
które miałem przeanalizowane wcześniej, ale ostatnio akurat jakiś czas ich nie
powtarzałem. Mimo wszystko liczę, że te zmiany w treningu i otwarcie się na
nowe rzeczy jakoś uda mi się połączyć z ciągle dobrym przygotowaniem debiutowym
i na dłuższą metę da to dobre efekty.
K. J: Kto ci pomagał w rozpracowaniu rywali przed
turniejem oraz w jego trakcie?
R. W: Jak zawsze wspierali mnie w przygotowaniach Mateusz Bartel i Grzesiek Gajewski. Tym razem pomagali mi także Marcin Dziuba oraz Kamil Dragun, jeszcze przed wyjazdem do U.S A na studia. Bardzo pomógł mi też Bartosz Soćko, mobilizując mnie cały czas do wysiłku fizycznego i to głównie dzięki niemu tak dobrze to wyszło od tej strony. Wszystkim im chciałbym bardzo podziękować za pomoc.
K. J: Zanim
przyjrzymy się bliżej twojej grze warto, tytułem wstępu, spojrzeć na rezultaty
twoich przeciwników. Który z uczestników holenderskiego „Wimbledonu” zaskoczył
cię bardzo dobrą postawą? Po kim spodziewałeś się dużo lepszego startu?
R. W: Na pewno na plus
wszystkich zaskoczył Adhiban, niestety po części dlatego, że otrzymał prezent ode mnie... In
minus, hmm... ciężko powiedzieć, nie zastanawiałem sie nad tym kto jakie będzie
miał oczekiwania.
K.J: Rzeczywiście,
Adhiban był rewelacją tego turnieju. Jakoś podświadomie dzielę twój start na
"do i od" tej niezwykle emocjonującej partii z Hindusem, którą
przegrałeś. To była bardzo dziwna partia. Tuż po kontroli czasu wypuściłeś całą
przewagę, wydawało się jakby zabrakło ci
sił, mówisz jednak, że z kondycją było o.k. Co się właściwie działo z tobą
podczas tego meczu?
W. R: Myślę, że
ta partia idealnie podsumowuje mój cały turniej: brakowało mi w tym turnieju stabilności.
Nie był to problem fizyczny, bo przecież potem także grałem długie partie, a
partia z Wei Yi była ostatnią, zakończoną w całym turnieju. Od początku partii
z Adhibanem miałem problemy z czasem, popełniłem w grze środkowej kilka błędów
i dostałem dość nieprzyjemną pozycje. W niedoczasie to przeciwnik popełnił
jednak dwa grube błędy i w rezultacie, mimo przeciętnej gry, po kontroli,
otrzymałem wygraną pozycję. Przeoczyłem jednak łatwą wygraną i pozycja się dość
mocno skomplikowała. W środku byłem bardzo poirytowany tym i zacząłem popełniać
kolejne błędy co w końcu skończyło się przegraną. Za wolna gra to problem,
który prześladował mnie w wielu partiach. Do tego w tej partii doszły bardzo poważne
podstawki, które normalnie mi się raczej nie zdarzają, a na pewno juz nie w
takich ilościach. Bardzo głupia przegrana, która w dużej mierze zaważyła na
ocenie mojego turnieju - jeśli przegrywa się z najniższym rankingiem to ciężko uznać
takie zawody za udane...
R. W (kontynuując): Z drugiej strony nie dzielę turnieju na „przed i po” tej partii. Była to ogromna wpadka ale nie jest tak, że przed nią grałem dobrze, a po niej źle. Przez cały turniej, wydaje mi się, że grałem ciekawie, walecznie, dużo bardziej otwarcie niż wcześniej. Z drugiej strony ilość popełnianych przeze mnie błędów też była większa niż jestem przyzwyczajony. Myślę, że taka właśnie gra to trochę pokłosie zmian jakie wprowadziłem. Przy tylu nowych zmianach trochę posypała się gra, tzn. odchylenia od normalnej formy były większe niż normalnie, było trochę fajnych rzeczy, ale niestety dużo też złych. Mam nadzieję, że to kwestia czasu i wszystko zacznie działać jak najszybciej. Mimo słabszego wyniku ten turniej dał mi wiele nadziei i będę chciał zrobić wszystko (pracować jak najwięcej), żeby ustabilizować trochę swoja grę, ale już z nowymi aspektami, czyli na wyższym poziomie. Tak jak już wspominałem, chodzi o to, żeby wcześniejsze pozytywy czyli np. dobre przygotowanie debiutowe połączyć z tymi nowymi takimi jak przygotowanie fizyczne czy wprowadzenie do repertuaru nowych otwarć.
Radek Wojtaszek w remisowym pojedynku z Anishem Girim. Foto: Organizatorzy. |
R. W (kontynuując): Z drugiej strony nie dzielę turnieju na „przed i po” tej partii. Była to ogromna wpadka ale nie jest tak, że przed nią grałem dobrze, a po niej źle. Przez cały turniej, wydaje mi się, że grałem ciekawie, walecznie, dużo bardziej otwarcie niż wcześniej. Z drugiej strony ilość popełnianych przeze mnie błędów też była większa niż jestem przyzwyczajony. Myślę, że taka właśnie gra to trochę pokłosie zmian jakie wprowadziłem. Przy tylu nowych zmianach trochę posypała się gra, tzn. odchylenia od normalnej formy były większe niż normalnie, było trochę fajnych rzeczy, ale niestety dużo też złych. Mam nadzieję, że to kwestia czasu i wszystko zacznie działać jak najszybciej. Mimo słabszego wyniku ten turniej dał mi wiele nadziei i będę chciał zrobić wszystko (pracować jak najwięcej), żeby ustabilizować trochę swoja grę, ale już z nowymi aspektami, czyli na wyższym poziomie. Tak jak już wspominałem, chodzi o to, żeby wcześniejsze pozytywy czyli np. dobre przygotowanie debiutowe połączyć z tymi nowymi takimi jak przygotowanie fizyczne czy wprowadzenie do repertuaru nowych otwarć.
K. J: Trzymajmy się konsekwentnie przegranych. Jakie były kulisy twoich dwóch spotkań z prawdziwymi gigantami, czyli Magnusem Carlsenem i zwycięzcą turnieju Wesleyem So?
R. W: Przegrane z Magnusem i Wesleyem są bliźniacze: zaskoczony w debiucie, czego mogłem uniknąć (oba warianty miałem przygotowane
jakiś czas temu) potem wolna gra i w kluczowych momentach nie miałem czasu. W
obu partiach nie nawiązałem walki i tego mi szkoda. Z takimi zawodnikami przegrać
można, ale nie tak jednostronnie. I w obu partiach byłem mocno zdeprymowany.
Myślałem, że ten problem mam za sobą, ale jednak znowu w partiach z tymi
najlepszymi stresuje mnie stawka. Co ciekawe, w partiach z Karjakinem czy Girim
tego nie było. Jest to następny problem do wyeliminowania. A te zmiany w
treningu - uznałem, że to jedyny sposób, żeby zrobić jeszcze jeden krok do
przodu i rozwijać się.
K.J: Dużo mówisz
o zmianach, a zwykle wprowadzanie nowego, pójście inną drogą, wynika z pewnego
niezadowolenia z aktualnej sytuacji. Co w takim razie najbardziej ci
przeszkadzało w twojej grze do teraz i jak to będzie wyglądało po zmianach?
R. W: Przede wszystkim chcę być bardziej elastyczny
i być w stanie grać więcej debiutów. Na przykład do tej pory na 1.e4 grałem głównie
Najdorfa, co sprawiało, że było na mnie się stosunkowo prosto przygotować. Na
Wijk aan Zee przygotowałem także Partię Hiszpańską. Trzeba jednak zrozumieć, że
na tym poziomie odpowiednie przygotowanie debiutu to cały proces: analiza, ale
potem zrozumienie struktur wynikających z danego debiutu, partie treningowe. To
wszystko jest bardzo czasochłonne, ale liczę, że na dłuższą metę wyjdzie mi to
na dobre. Najważniejsze dla mnie będzie zachowanie równowagi między
wprowadzaniem zmian, a nie utraceniem wypracowanych do tej pory silnych stron.
W uproszczeniu liczę, że za jakiś czas mój repertuar debiutowy będzie równie
dobry jak do tej pory, ale po prostu bogatszy. Grając nowe debiuty
automatycznie powstają inne struktury, co przekłada się na większą wiedzę w
grze środkowej i potem w końcówkach. Do tego planuję dalej poprawić kondycję
fizyczną.
Medytacje przed walką. Foto: Organizatorzy. |
K.J: Wspomniałeś,
że w partiach z Magnusem i Wesleyem byłeś mocno zdeprymowany, że stare błędy
się odezwały. Problem dostrzegłeś, a znasz jego przyczynę? Masz pomysł w jaki
sposób wyeliminować tą przypadłość tak, aby bez żadnych kompleksów siadać
naprzeciwko tych najlepszych?
R. W: Przyczyna
jest jasna - nie gram z nimi codziennie, dlatego przy każdej takiej sytuacji
może pojawić się myślenie typu "teraz jest szansa, teraz jest okazja się
pokazać", a to tylko dodatkowy stres, presja. Myślę, że znajdę odpowiednie
nastawienie przed takimi partiami, czyli żeby traktować je jak każde inne.
Skoro nauczyłem się już normalnie traktować partie np. z Karjakinem i Girim to
myślę, że uda mi się to także w przyszłych partiach z Wesleyem i Magnusem.
K. J: Znasz
chyba moją ocenę twojego startu w Wijk aan Zee, sądzę, że to nie były udane
zawody w twoim wykonaniu, choć mając już świadomość, że turniej ten był dla
ciebie swoistym poligonem, gdzie testowałeś nowości pod ostrzałem
najmocniejszych armat, byłbym skłonny nieco złagodzić ocenę (ale tylko nieco).
Czy mógłbyś ty sam ostatecznie ocenić i podsumować twój występ w Holandii?
R. W: Jedenaste
miejsce na czternastu startujących zawsze będzie porażką. Ok, zrobiłem -1, co
nie wygląda tak źle jak to 11 miejsce, ale też nie jest żadnym powodem do dumy.
Nawet nie było tak, że nie trafiłem z formą, po prostu na dzień dzisiejszy
odstaję od najlepszych na świecie. Były rzeczy z których byłem zadowolony, jak
wcześniej wspomniana kondycja czy walka do końca. Zdecydowanie jednak brakowało
mi stabilności i popełniłem za dużo błędów, a na tym poziomie to niewybaczalne.
K.J: Za kilka
dni lecisz do Zjednoczonych Emiratów Arabskich zaproszony przez tamtejszą federację na treningowy mecz z Salemem.
Opowiedz jak to będzie wyglądało...
R.W: Zagramy
mecz treningowy złożony z 4 partii klasycznych i 12 błyskawicznych. Mecz nie
będzie liczony do rankingu i partie z niego nie zostaną opublikowane. Salem
będzie grał w Grand Prix, które odbędzie się za około 3 tygodnie także w
Sharjah i federacja chciała, żeby dobrze się do niego przygotował. Dość szybko
się zgodziłem. Dla mnie to też dobre rozwiązanie, bo będę mógł przetestować
nowe debiuty w poważanych partiach, a jednocześnie nie zostaną one pokazane.
K. J: A czemu ty
nie grasz w Grand Prix?
R. W: Do GP
można było się zakwalifikować na podstawie średniego rankingu bodajże wszystkie
listy czerwiec 2015 - czerwiec 2016, co dla mnie było zabójcze bo obejmowało
listy po fatalnych dla mnie DME w Reykjaviku. Z obecnym rankingiem raczej bym
uzyskał kwalifikację. Do tego 9 miejsc zostało przeznaczonych dla zawodników i
federacji, którzy opłacą wpisowe (z tego właśnie punktu gra Salem). Wiem, że do
PZSzachu trafiła taka oferta, ale kwota wpisowego była po prostu horrendalnie
wysoka. Na dzień dzisiejszy w polskich szachach takich pieniędzy po prostu nie
ma, dlatego nie winię nikogo, że takie pieniądze się nie znalazły.
K. J: Kolejne
twoje starty w tym półroczu to...
R. W: Jestem w
trakcie ustalania swojego kalendarza. Ogólnie chciałbym zagrać jak najwięcej
partii w tym roku. Pod koniec marca są Mistrzostwa Polski, ale jeszcze nie
podjąłem decyzji o udziale. W tym samym czasie są dwa openy w Emiratach z
bardzo dobrymi warunkami i wysokimi nagrodami, które mogą się okazać bardzo
dobrze obsadzone, a to zawsze okazja do partii z 2700+. Z ciekawszych
planowanych startów mogę wymienić Drużynowe Mistrzostwa Świata, Puchar Świata i
Drużynowe Mistrzostwa Europy. DMŚ są dla nas o tyle ciekawe, że zadebiutujemy
na nich, należy pochwalić PZSach, że udało się wywalczyć miejsce, co na
początku wcale nie wydało się oczywiste. Nie do końca wiadomo w jakich składach
przyjadą najlepsze drużyny, bo w tym samym czasie odbywają inne ważne turnieje
i np. Amerykanie mogą przyjechać osłabieni. Mimo tego drużyny jak Rosja czy Ukraina
na pewno przyjadą w najsilniejszych zestawieniach i będzie to dla nas bardzo
wymagający(i przez to też ciekawy!) turniej.
K.J: Przed tobą
wiele pracy i wyzwań. Na twoim poziomie jeśli chodzi o trening więcej się
dokłada niż ujmuje, dlatego życzę ci wytrwałości. Bardzo dziękuję za rozmowę!
R. W: Dziękuję!
Panie Radku dziękuję za walkę. Widać było, że próbował Pan coś zmienić w swojej grze. Przez najbliższe 4-5 lat i tak nie będzie w Polsce lepszego zawodnika niż Pan.
OdpowiedzUsuń"..tym razem trochę mniej uwagi poświęciłem debiutom"
"Przegrane z Magnusem i Wesleyem są bliźniacze: zaskoczony w debiucie..."
Mogę się założyć, że w Dortmundzie te dwa fragmenty będą wypominane Panu Radkowi przez najbliższy rok.
"Do tego 9 miejsc zostało przeznaczonych dla zawodników i federacji, którzy opłacą wpisowe (z tego właśnie punktu gra Salem). Wiem, że do PZSzachu trafiła taka oferta, ale kwota wpisowego była po prostu horrendalnie wysoka. Na dzień dzisiejszy w polskich szachach takich pieniędzy po prostu nie ma, dlatego nie winię nikogo, że takie pieniądze się nie znalazły."
A to jest akurat przykre, że PZSzach nie jest w stanie wysłać jednego (i to najlepszego) zawodnika na taki turniej.
AJK
Wynik w Holandii, chociaż słabiutki, ale i tak lepszy niż gra. Dobrze, że w ostatniej rundzie, grający o bardzo wysokie miejsce Chińczyk tak przegiął lepszą pozycję. Zamiast udowodnienia prymatu w kraju ( co nie jest takie zupełnie oczywiste), lepszy finansowo turniej w Emiratach...
OdpowiedzUsuńCieszy fakt pracy nad kondycja fizyczna, ale z gry i wypowiedzi wyraźnie widać pilną potrzebę profesjonalnego wspomagania psychologicznego. Jeśli chce się ścigać liderów światowych szachów, potrzebna jest absolutna determinacja w planach i działaniach, a nie przewaga kalkulacji rankingowo - finansowych. Naturalnie sprawa nie jest prosta, ale jeżeli otwarcie marzy się o takich celach, trzeba zaryzykować. Życzę Radkowi, aby odzyskał świeżość, radość z gry, zwłaszcza tej twórczej- nie komputerowej. Nie sądzę, aby Carlsen, czy So "łowili" Radka na warianty debiutowe, licząc na to, że zapomni swoich analiz. Jak widzimy, na szczęście w światowych szachach zaczęli dominować wszechstronni artyści szachowi ( Carlsen, Caruana, So, Nakamura ), którzy oprócz naturalnie dobrego warsztatu technicznego, potrafią wspaniale improwizować, a ich gra całkowicie pozbawiona jest poczucia strachu, czy też kalkulacji - rankingowej, czy też finansowej. Chyba właśnie dlatego im także te cele osiągać!
Moim skromnym zdaniem prymat Radka w kraju jest akurat jednoznacznie oczywisty. Wynika to nie tylko z klasy jego gry, rankingu i chociażby samego udziału w superturniejach (rzadko ale jednak), ale także z gry jego konkurentów z naszej krajowej czołówki. Widać to wyraźnie po grze Świercza i ostatnio Pioruna, którzy "chwilowo" stoją w miejscu i nie wchodzą nawet do 100-tki. Duda ma "maturalną" przerwę i potem może się
OdpowiedzUsuńzbierać przez dłuższy czas, a stara gwardia: Bartel, Gajewski i Soćko jednak ma już tendencje opadające. Więc niby co nie jest takie zupełnie oczywiste? Nawet jeśli z którymś z czołówki Radek miałby słabszą partię, to w meczu kilkupartiowym jest zdecydowanym faworytem. Więc niczego akurat udowadniać nie musi. Natomiast wspomniane turnieje w Emiratach mają też niezaprzeczalną wartość treningową- gra sporo naprawdę silnych graczy, więc Radek ma tutaj spore korzyści (nie tylko finansowe). "Życzeniowej" świeżości i twórczej radości z gry, to już raczej Radek na krajowym podwórku nie odzyska (bo niby w jaki sposób?, zdobycie mistrzostwa kraju da jedynie pewną satysfakcję). Zgadzam się natomiast, że potrzebna jest "profesjonalna produkcja motywacji i polotu" i to wszystko jeszcze na możliwie największym luzie! Cieszy, że Radek widzi potrzebę poszerzania repertuaru, co nie tylko zmyli nieco przeciwników ale też i poszerzy możliwości warsztatowe. Fajny i szczery wywiad, widać że są jeszcze "pewne możliwości" i samoocena chyba trafna. No i chyba wszyscy nieco za szybko widzimy już Radka w tej "dziesiątce", co jest jednak piekielnie trudne a być może w ogóle nie realne? A może to najlepsze dla nas- kibiców, dopiero przed nami i, jak mawia mistrz Kamil Stoch: "trzeba sto razy przegrać, aby raz wygrać..." (coś wielkiego). A z tym "biednym" PZSzach, to rzeczywiście przykre... Serdecznie pozdrawiam.
Potrzeba jest mocnego systemu, który wyławiałby talenty na etapie 4-5 roku życia. Przykładowo spółdzielnie na osiedlach powinny organizować turnieje tylko dla mieszkańców osiedli ze względnie wysokimi nagrodami powiedzmy 2000 pln. Jak na amatorski turniej to dużo. Powinni być zapraszani znawcy, nie znafcy którzy by to obserwowali, myślę że po roku mielibyśmy na celowniku dużo więcej kandydatów. Ponadto ministerstwo sportu powinno czasem opłacić przyjazd Magnusa Carlsena czy Nepo by poopowiadał trochę o sobie, chodzi o motywację dla młodych i wzór do naśladowania. Częste symultany, lekcje w szkołach a jeśli nie lekcje to kółka zainteresowań organizowane przez dobrych trenerów. Jeśli takowych jest mało to trzeba by ich sprowadzić z zagranicy, jakoś w skokach siatkówce piłce nożnej stać nas na drogich trenerów. Ci od szachów byliby tańsi. Chory system trzeba uzdrowić .Nawołuję do tego na tym jednym z niewielu forów szachowych w Polsce.
OdpowiedzUsuńRównież uważąm, iż start Radka w mistrzostwach polski nie jest czymś oczywistym, czas ucieka i jeśli moze grać w silnym turnieju z 2700+ i duzą szanse na poprawienie rankingu i uzyskanie dostępu do turnieju elity, to powinien taką drogę wybrać, w mistrzostwach polski wygrana nie wpłynie na postrzeganie go na świecie /coś jak Radwańska w tenisie/. Oczywiscie dla kibiców to ogromny minus brak Radka w mistrzostwach, ale jak pisałem czas ucieka....Zgadzam się z AKAZ iż byc może pierwsza dziesiątka jest nierealna w przypadku Radka, ale dopóki tego pragnę jako kibic to wierzę gdzieś w głębi umysłu....tak wiele nie brakuje, ba zamienić porażki z Magnusem i SO w remisy a Z Adhibandami nie przegrywać wygranych tylko wygrywać i będzie dobrze!! Mówi Radek o sparingowym meczu bez notowania do rankingu, a gdyby mu taki udało sie zorganizować z Anandem? hm hm taki mój pomysł. A swoją drogą, to bardzo mało zdarza się meczy zawodników z czołówki /za mało można uzyskać za to kasy?/
OdpowiedzUsuńtzbych
"Mat 21 stycznia 2017 o godz. 21:43 (http://www.blog.konikowski.net/2017/01/29/radoslaw-wojtaszek-gra-w-tata-steel/comment-page-1/#comment-347574)
OdpowiedzUsuńSłaba gra Wojtaszka nie jest dla mnie zaskoczeniem. Radek nie ma większego doświadczenia gry w superturniejach, a w ligach często gra ze słabymi przeciwnikami. Skoro nie dostaje zaproszeń na silne kołówki, to powinien grać w silnych openach."
„Jestem w trakcie ustalania swojego kalendarza. Ogólnie chciałbym zagrać jak najwięcej partii w tym roku. Pod koniec marca są Mistrzostwa Polski, ale jeszcze nie podjąłem decyzji o udziale. W tym samym czasie są dwa openy w Emiratach z bardzo dobrymi warunkami i wysokimi nagrodami, które mogą się okazać bardzo dobrze obsadzone, a to zawsze okazja do partii z 2700+” – Radosław Wojtaszek"
"Skoczek2 2 lutego 2017 o godz. 09:27
(http://www.blog.konikowski.net/2017/02/02/mp-2017/#comments)
Czy zawodnik Kadry Narodowej ma jakieś obowiązki? MP to prestiżowy turniej! Obecny prezes PZSzach w 2013 roku – wtedy jeszcze jako jako kandydat – w oparciu o swój „Plan działań na najbliższe cztery lata” mówił o szachach „aby stały się sportem rozpoznawalnym i odzyskały należny im prestiż w naszym kraju”. Polski super arcymistrz dwa lata temu nie uczestniczył, bo zawody rozegrano systemem szwajcarskim i bał się że straci na rankingu, jak sam opowiadał na konferencji prasowej a wtórował mu prezes PZSzach (!). Rok temu zagrał, bo była kołówka, ale narzekał na pomysł zrównania nagród z turniejem kobiet. Z drugiej strony mówi, że jego wysoki ranking i tak nie daje zaproszeń na super turnieje. Z trzeciej strony mówi, że szuka sponsora, aby móc rywalizować z top10, ale to już jego sprawa, czy kasę przeznaczy na trening czy swoje wydatki (!) Z piątej strony opowiada w radiu, że dostaje 3-4 tysiące miesięcznie od PZSzach. Panie Radosławie, jak żyć? PS. „Regulamin Kadry Narodowej. XI. Obowiązki członka Kadry Narodowej. 11.1.2. Członkowie Kadry Narodowej zobowiązani są do udziału w Indywidualnych Mistrzostwach Polski, o ile posiadają uprawniania” (zr. PZSzach)"
Jeszcze się taki nie urodził by wszystkim dogodził. Z jednej strony marudzenie na brak udziału w silnych turniejach, a z drugiej oburzenie, że zawodnik rozważa udział w silnym turnieju kosztem MP.
To już taki blog - w ślepej pasji szkodzenia wszystkim, którzy się z nimi nie zgadzają przeczą czasem sami sobie.
UsuńI dzięki temu zawsze mają rację!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWynik i miejsce Wojtaszka adekwatne do jego siły. Pewnego poziomu się nie przeskoczy. Piotrek
OdpowiedzUsuńTo ja z zupelnie innej beczki, zahaczę o małżonekę naszego arcymistrza. Tak tylko ze względu na nią czasami zerknę na Women's Moscow Open. Alnlina radzi sobie całkiem dobrze. Nie rozumiem dlaczego poddała partię w 4 rundzie? Błąd zapisu?
OdpowiedzUsuńPzdr Lukasz
Świetny wywiad. Nie wiem, co się stało, że rozgrywki potoczyły się tak a nie inaczej, jednak wierzę, że gdy tylko Pan Radosław wypracuje swoją technikę i pozna jej słabe i mocne strony, będzie już tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńJedna nieszczęśliwa partia i zamiast jednego plusa, jeden minus.Dla szachowego kibica w Polsce taki Wojtaszek to skarb.Można śledzić jego partie z najsilniejszymi szachistami na świecie, mając nadzieję, że któregoś ogra. Wszelkie rady żeby Pan Radosław zmienił styl gry są chybione. Murarze typu: Giri, Karjakin czy Wojtaszek muszą tak grać.Karjakin raz chciał sobie pokombinować, poświęcił piona i zaraz przegrał. Podobnie jak doradzanie gdzie i kiedy ma grać. Może zagrać w IMP, albo nie, to jego sprawa. Mam nadzieję, że do Wojtaszka niedługo dołączy Duda.W odwodzie są jeszcze: Piorun, Dragun, Świercz, choć turniej w Gibraltarze pokazał, że przed Piorunem daleka droga jeszcze do 2700. Pozdrawiam i życzę sukcesów wszystkim naszym , a najbardziej oczywiście Dudzie, bo wszystkie Dudy to dobre chłopaki.
OdpowiedzUsuńKonserwa
Krzysiek żyjesz?
OdpowiedzUsuńWłaściciel bloga na pewno żyje, bo komentarze są weryfikowane i zamieszczane. Tylko szkoda że nic nie pisze bo pojawiło się kilka ciekawych spraw, wartych opisania na tym blogu.
UsuńW Grazu trwa silny open szachowy. W scislej czołówce są Monika Socko oraz FM Mikołaj Tomczak, który ma ELO 2335 i gra turniej życia.
OdpowiedzUsuńObecnie brakuje mu tylko 10 punktów rankingu do TOP15.
OdpowiedzUsuńPrzed Radkiem bardzo mocna psychologiczna bariera/strefa oporu na poziomie 2750, od której się już kilka razy odbijał. Trzymam kciuki za przełamanie. Tom K.
Krzysiek do roboty !!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń