środa, 28 czerwca 2017

Polska z brązowym medalem Drużynowych Mistrzostw Świata!!


Jakoś to do mnie jeszcze nie dociera. Nie ułożyła mi się jeszcze w głowie ta fantastyczna informacja, ten news-gigant: Polacy brązowymi medalistami Drużynowych Mistrzostw Świata! Pewnie dlatego, że ten sukces nie był z mojej strony wyglądany. Oczywiście, w dalszej perspektywie myślałem o tym, że męska drużyna osiągnie swoje apogeum formy i, że przy pewnej dozie szczęścia (niech nikt mi nie mówi, że można się w sporcie bez niego obejść) będzie na podium ważnych zawodów drużynowych. Ale nie teraz. Tymczasem nasi szachiści jakby chcieli udowodnić wszystkim niedowiarkom, malkontentom, sceptykom, że grubo się pomylili, że opieranie się na liczbach, statystykach, wynikach poprzedzających ma się do kolejnego występu nijak...

W ostatnim dniu zawodów jechałem samochodem, skwar był piekielny, szyby miałem pootwierane z racji niesprawnej klimatyzacji. Nagle w radiu "Zet Gold", kilka minut po 17-tej, w wiadomościach sportowych, słyszę głos spikera": "Szach i mat. Polacy w Chanty-Mansyjsku zdobyli... był to największy sukces powojennych męskich szachów..." itd. Zacząłem się śmiać i cieszyć na cały głos, bo dotarło do mnie wreszcie jak długo czekałem na sukces Polaków, ile mentalnych zwrotów akcji przeżyłem, radości, a przede wszystkim zwątpień, których ostatnio było aż nadto. No tak, ale ta moja niekontrolowana radość miała miejsce na światłach, na "czerwonym". Spojrzałem w lewo - jakiś starszy pan szybko odwrócił głowę. Mniej pewnie zerknąłem w prawo - chyba, zdaje się małżeństwo, już bardziej przychylnie, pobłażającym wzrokiem penetrowało wnętrze mojego pojazdu, ale też dość szybko spojrzeli w stronę kierunku jazdy. A gdybym tak wkrzyknął im, w tą ich malutką przestrzeń ograniczoną karoserią pojazdu, właśnie tę oto informację: "Polacy brązowymi medalistami DME!!" No, to nie wiem jak zostałbym sklasyfikowany. Mniejsza zresztą z tym.

Zawsze zastanawiałem się jak należy oceniać drużynę: czy spoglądać najsampierw na wyniki indywidualne, a potem przechodzić do uogólnień. Czy może porzucić oceny indywidualne i patrzeć na całość? Szachy to jednak sport indywidualny, dlatego sądzę, że należy patrzeć na wyniki indywidualne, choć akurat tutaj ma się wielką ochotę ocenić na samym początku całą drużynę. W zespole widać było determinację, zacięcie, nad podziw szybkie podnoszenie się po przegranych i skuteczność w grze z niżej notowanymi rywalami. Różnica była kolosalna jeśli chodzi o grę z teoretycznie słabszymi. Poprzednie turnieje to była droga przez mękę - byle zespół potrafił nam napsuć krwi, zabrać punkty, tymczasem w Chanty-Mansyjsku tylko rewelacja turnieju, Turcja (podkomendni Michała Krasenkowa) okazała się od nas silniejsza. No, ale piszę teraz o grze z nieco, powtarzam, nieco słabszymi zespołami, które z racji posiadania rankingu średniego, niższego o 70 elo w żadnym wypadku nie byli skazani z nami na pożarcie i musieli zostać przez nas ograni, przebici. Warto zobaczyć jak nam się grało z równorzędnymi rywalami takimi jak: Indie, Ukraina, U.S.A. Okazuje się, że tutaj polski zespół wykazał się stuprocentową skutecznością. Cenna wygrana z Indiami na początek, z U.S.A w rundzie następnej, a z naszymi odwiecznymi rywalami Ukrainą, wygraliśmy zaraz po porażce z Turkami! Potwierdza to moją tezę, albo jest to część tezy, mówiąca o tym, jak Polacy byli zdterminowani do wygrywania, szybkiego podnoszenia się po porażkach. To jest właśnie charakter zespołu i tego kiedyś mi u Polaków bardzo brakowało.

Polacy z brązowym medalem DMŚ. Chanty-Mansyjsk 2017r. Foto: Organizatorzy.

Do potęg mamy jeszcze trochę, tak deko ciut do nadrobienia. Chińczycy są galaktyczni, bardzo ciężko się z nimi bić komukolwiek, nie tylko nam. Wszystko tam solidne, elita światowa, dream team pełną gębą. Może, gdyby nasi znaleźli się w jakiejś bajecznej formie wszyscy razem i ich za tymi deskami zaczarowali, może wtedy. Tymczasem Chiny zgarniają złoto z złotem i końca ich dominacji nie widać. Swoją drogą z Chinami zagraliśmy naprawdę bardzo racjonalnie, na remis, solidnie, bez tych naszych słowiańskich romantycznych cech, gdzie to konnica z czołgami chce się mierzyć. Bardzo mi się ten mecz podobał, muszę przyznać. Zdecydowanie bardziej przedkładam ten przegrany mecz nad inne wygrane. Chodzi o pomysł, podejście do silniejszego rywala. Jakbym nie widział kto gra, nazwisk, nie śledził transmisji, to nie zakładałbym, że to grają Polacy. Z Rosjanami było inaczej, trochę nas poniosło. W tym meczu już nasze cechy widać było w pełnej krasie.

Foto: Organizatorzy.

Ten medal od pewnego czasu był moją obsesją. Bardzo z tym zespołem się w związku z tym związałem, napisałem też wiele słów cierpkich, brakowało mi od jakiegoś czasu optymizmu, co nie trudno było zauważyć. To od tego czekania! A tymczasem już mamy ten medal, a ja nie mogę się posiąść z radości, bo wiem jak mi to ułatwi pisanie. Teraz zawsze mogę się odwoływać do tego sukcesu, teraz jest już lżej.

Zespół w dalszym ciągu się rozwija - mamy dwie szachownice o klasie światowej, dwie pozostałe (Gajewski, Piorun, Bartel) muszą wykonać kolosalną pracę, spróbować jeszcze raz wspiąć się na szczyt. Myślę, że od szachownic 3 i 4 najwięcej będzie teraz zależało.

Zanim przyłożycie, Drodzy Czytelnicy, ręce do klawiatur swoich komputerów, aby wymienić, kto zawalił z naszych, kto zagrał najgorzej, że do Chanty-Mansyjska ileś drużyn nie przyjechało w składach optymalnych i w ogóle kogo tam brakowało, zanim zaczniecie szukać tej przysłowiowej dziury w całym, zastanówcie się. Bo było wiele miesięcy, gdy nasi nie dostarczali nam radości, wtedy to przepychaliśmy się w kolejce do wszelkich krytyk, a teraz wielu próbuje zbywać ten sukces jakimś, zdawkowym: "No wygrali, fajnie". I tyle. A to moim zdaniem nie jest sprawiedliwe. Sądzę, że naszej drużynie należą się ogromne brawa, gratulacje bo ten sukces drużynowy już jest wpisany w annały szachów światowych! W zeszłym roku panie (w tym roku się nie udało, ale głowa do góry Sreberka!) teraz panowie, czy nie uważacie, że mamy dwie naprawdę fantastyczne drużyny? Ja tak uważam. Był czas krytyk, był czas niedowiarstwa z mojej strony, ale teraz z dużymi nadziejami spoglądam w przyszłość i wy zróbcie to samo! Chłopakom jeszcze raz gratuluję! Wielkie, wielkie brawa dla Biało - Czerwonych - Brązowych medalistów Drużynowych Mistrzostw Świata!!!


16 komentarzy:

  1. Niesamowita sprawa!
    Partia Wojtaszek - Svidler piękna. Za słaby jestem, nie rozumiem, dlaczego tam był na koniec remis

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia. Dobry wynik i zadowoleni arcymistrzowie
    a tu tradycyjnie ciszzzzzzzzzaaaaaaaaa. :)
    Panie Krzysztofie tacy sa właśnie tzw kibice w Polsce. Na pocieszenie tacy sami kibice sa w innych dyscyplinach.
    Pozdrawiam
    Karol

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo nasi! Wielka sprawa, olbrzymi sukces! Dopingowalem ich codziennie. Brawo! A.K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Medal cieszy ale odnośnie tego "fenomenalnego" wynikuu to:
    Polacy byli rozstawieni z numer 5 i zajęli 3 miejsce, wobec oczekiwanego= +2 (Drużyny: 1.CHINA RtgAvg:2745, 2. RUSSIA RtgAvg:2731, 3. UKRAINE RtgAvg:2688, 4. INDIA RtgAvg:2675, 5. POLAND RtgAvg:2674, 6. UNITED STATES RtgAvg:2673, 7. BELARUS RtgAvg:2610, 8. TURKEY RtgAvg:2598, 9. NORWAY RtgAvg:2525, 10. EGYPT RtgAvg:2412)
    Na ostatnich olimpiadach wyglądało to tak:
    42nd Olympiad Baku 2016 - rozstawieni 7, miejsce 7, wobec oczekiwanego= 0
    41st Olympiad Tromso 2014 - rozstawieni 15, miejsce 15, wobec oczekiwanego= 0
    40th Olympiad Istanbul 2012 - rozstawieni 16, miejsce 13, wobec oczekiwanego= +3
    39th Olympiad Khanty-Mansiysk 2010 - rozstawieni 15, miejsce 11, wobec oczekiwanego= +5

    pozdrawiam Heron

    OdpowiedzUsuń
  5. Wieki sukces, wielkie gratulacje. Moim skromnym zdaniem wynik nie był lepszy niż gra. Mam nadzieję, że sukces zwiększy pewność siebie i będziemy walczyli o medal na Olimpiadzie.
    Największą rewelacją Wojtaszek - wygrać 1. szachownicę po takiej 1. rundzie. Niesamowite. JKD moim zdaniem nie był jeszcze w najwyższej formie po maturze, tym większe brawa dla Niego.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja jednak bym między olimpiadami a dzisiejszyb brązem nie stawiał znaku równ
    ości!,! Tu grał każdy z każdym nie ma takiej możliwości by iść dołem i mieć niezły wynik! Tu jest medal zasłuzony żadna inna drużyna nic nie powie
    Tzbych

    OdpowiedzUsuń
  7. Według obliczeń Herona najlepszy wynik Polacy uzyskali podczas XXXIX Olimpiady. W ten sposób wszystko można przekręcić. Ja poszedłbym w obliczeniach jeszcze dalej i bym obliczył iloraz wieku gracza do wielkości elo i pomnożył przez ilość zarejestrowanych zawodników w PZSz i wyciągnął z tego pierwiastek.

    Pozdrawiam
    Karol

    OdpowiedzUsuń
  8. Interesująca była para partii Bartla i Dudy w meczu z Chinami. Do bodaj 16 ruchu grali dokładnie to samo, ruch w ruch, toczka w toczkę. Wyglądało to niepokojąco bo pozycja trochę podejrzana (kibice przypominali jakiś stary interzonal gdy trzech Argentyńczyków zagrało ten sam przygotowny wariant na trzech Rosjan i … Geller z Keresem znaleźli po kluczowym ruchu co skończyło się trzema pogromami).

    U Dudy z Bartlem skończyło się gdy rywal Bartla zagrał Re1 a rywal Dudy Rd1 (które zresztą wyglądało chyba mocniej…). Bartel zroszował, wpadł pod atak i poległ, bo próbował szukać pasywnej obrony. Duda nie przejął się królem w centrum, pograł aktywnie i zremisował dość gładko.

    To czego nie widać z zapisów: partia Bartla szła szybciej, to druga deska naśladowała czwartą. I zostaje się zastanawiać, czy coś pomylił w przygotowaniu, czy też może Duda patrząc co się tam dzieje zdążył się zreflektować i przestawić kierunek gry.

    To co jednak niepokoi: Wojtaszek i Piorun zremisowali zanim partie czarnymi na dobre się rozpędziły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewidentnie drużyna grała na remis/minimalną przegraną; strategia się sprawdziła bo Turcy by musieli wygrać 3.5/0.5 przy takim wyniku, żeby wskoczyć na 3 miejsce.
      Minimalna wygrana też zadawalała Chiny.
      Przy okazji każdy kolejny remis mocno stresował Turków skazując ich na forsowanie wygranej co się ostatecznie skończyło ich porażką.

      Tom K.

      Usuń
  9. Na niemieckim blogu panuje ogólne niezadowolenie z sukcesu polskich szachistów. A Niemcy ani Niemki nawet nie zakwalifikowali się do Druzynowych Mistrzostw Swiata. O tym Herr JK jakoś nie wspomina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadli we własne sidła...

      Usuń
    2. Przecież tam nikt nie zagląda. Czyżby sam autor nas tu zaszczycił odwiedzinami, żeby zwrócić uwagę na swój blog?

      Usuń
  10. Brawo !!! Gratulacje dla Reprezentacji !

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje.Jestescie najlepsi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No to za rok Olimpiada :) Gratulacje!
    Piotr Parda

    OdpowiedzUsuń
  13. Na zdjęciu Wojtaszek z flaszką ;-)

    OdpowiedzUsuń