Działo się to dość dawno na turnieju w Świdnicy. Wróciłem z długiej wycieczki po Górach Sowich, chciałem odpocząć nieco i zregenerować się przed następną rundą. Niewiele jednak się namyślając, tu ciekawość wzięła górę nad zmęczeniem, pojechałem na salę gry obejrzeć rywalizację w openie "A", wszak była to jedna z ostatnich rund i po cichu liczyłem, że emocji nie zabraknie. Na jednej z pierwszych szachownic zwrócił moją uwagę pojedynek białoruskiego arcymistrza Wiaczesława Dydyszki z młodym utalentowanym juniorem. Pozycja na szachownicy była bez hetmanów i zaczynała się końcówka. Arcymistrz ze stoickim spokojem, ruch po ruchu, zaciskał pętlę wokół wrażego króla i nie spiesząc się stopniowo wzmacniał położenie swoich bierek. Przeciwnik Dydyszki liczył zawzięcie warianty pochylony nad szachownicą, jednak pozycja była już bliska całkowitemu zugzwangowi. Dydyszko z kolei sprawiał wrażenie jakby cały ten pojedynek zupełnie go nie dotyczył, ruchy wykonywał od niechcenia, przechadzał się od czasu do czasu. Wyglądał tak, jakby sam siebie pytał w myślach: " No ile jeszcze to potrwa?" W rzeczy samej, po kilku posunięciach przeciwnik białoruskiego arcymistrza poddał partię. Róznica w całościowym rozumieniu szachów, w tym wypadku gry końcowej, była w opisanym pojedynku przytłaczająca na niekorzyść młodego szachisty.
Aby z taką lekkością wygrywać końcówki trzeba ogromnej wiedzy, tysięcy rozegranych pozycji oraz...przestudiowania niemałego zestawu książek z zakresu gry końcowej. Istnieje klasyka, którą, aby uniknąć sytuacji jak w powyższym przykładzie, należy znać i nie tyle pamiętać co zwyczajnie rozumieć. Jednak tylko nieliczni juniorzy pracują intensywnie nad końcówkami. O ile Petrosjan z ironią tytułował wielu szachistów swojego okresu mianem "dzieci informatora", to nowym pejoratywnym określeniem dla współczesnych juniorów mogłoby się stać określenie - "dzieci Panczenki". Mowa o niezwykle popularnym podręczniku do nauki gry końcowej autorstwa Aleksandra Panczenki "Teoria i praktyka gry koncówej". Jest to złożone z dwóch tomów dzieło, które w bardzo dobry, metodyczny sposób wykłada wszystkie rodzaje końcówek oraz idee charakterystyczne dla poszczególnych układów. Książka jest niezwykle popularna i sprzedawana na przysłowiowym pniu. Problem w tym, że nie można, planując trening końcówek, opierać się tylko i wyłącznie na jednej książce, a tak w wielu przypadkach się dzieje, gdyż zawodnicy utrzymują, że sam Panczenko im wystarczy do opanowania tego stadium partii. Nic bardziej mylnego! Jest to tylko dobry wstęp do zgłębiania końcówek. Bardzo ważną książką, którą szachiści powinni znać, jest rewelacyjna, klasyczna już książka Michaiła Szereszewskiego "Strategia gry końcowej". To dzieło z pewnością wzniesie nas na znacznie wyższy poziom w rozumieniu gry końcowej. Omawia każdy z aspektów gry występujący w ostatnim stadium partii szachowej. Po przestudiowaniu tejże książki, łatwe uchwycenie tzw. "ducha końcówki" będzie znacznie prostsze.
Osobie wielkiego trenera - Marka Dworeckiego- właściwie należałoby poświęcić odrębny artykuł. Konsultowali się u niego oraz trenowali wraz z nim prawie wszyscy najlepsi arcymistrzowie - cała elita szachowego świata. Jego myśl trenerska zawiera się w stwierdzeniu, że dla młodego szachisty źródło niewyczerpanych rezerw w osiąganiu wyżyn szachowych nie polega z pewnością na zapamiętywaniu długich debiutowych wariantów a raczej na samodzielnej pracy analitycznej nad końcówkami oraz pozycjami z gry środkowej. Interesujące, gdyż podejście odwrotne, a więc przede wszystkim pracę nad debiutami a skrócony kurs nauki gry końcówej preferuje inny znany trener Jerzy Konikowski. Ciekawa rozmowa z pewnościa by wyniknęła pomiędzy tymi osobistościami, gdyby przyszło do wyłożenia przyczyn ich podejścia do fundamentalnego pytania: "Od czego zacząć naukę szachów?". Za Dworeckim przemawiają napewno jego nieporównywalnie większe osiągnięcia jako trenera oraz sam...Kapablanka, który w ten sposób rekomedował naukę szachów: od końcówki przez grę środkową do debiutu.
Legendarny trener Mark Dworecki |
Jego książki z cyklu: "Szkoła przyszłych mistrzów" to nowa klasyka będąca zapisem wykładów, które prowadził Dworecki wraz z Arturem Jussupowem dla utalentowanych juniorów. Jego książka "Technika gry szachowej" doskonale pokazuje jak pracować nad końcówkami. Fenomen jego bestsellerów polega prawdopodobnie na tym, że mówią o metodzie (jak u Kartezjusza), czyli jak pracować efektywnie nad szachami, natomiast nie zawierają wielu przykładów. Pewnym niedostatkiem cyklu jest duży rozrzut tematów nie mających ze sobą bezpośredniego związku, jak i to, że Dworecki, odnoszę takie wrażenie, najważniejsze przemilcza i zostawia dla swoich podopiecznych. Ale to typowa sytuacja na rynku książek szachowych.
Mark Dworecki i Artur Jusupow |
Świetną pozycją z zakresu gry końcowej jest klasyk "Sztuka analizy". Odpowiednikiem tej książki jest wydana w Polsce "Gra końcowa" z cyklu "Szkoła arcymistrzów". Jest to jednak książka dla graczy potrafiących daleko liczyć mających już niemałą wiedzę - Dworecki stawia tym razem bardzo wysoko poprzeczkę. Obcowanie z wszystkimi książkami tego wspaniałego trenera to punkt wyjściowy do głębszego i bardziej pełnego zrozumienia szachów.
Cdn.
Polski szachista ma jeszcze to szczęście że może sięgnąć po genialną pozycje Zygmunta Szulce "Końcowa gra szachowa - króle i piony"
OdpowiedzUsuńCRASSIO