czwartek, 4 listopada 2010

"O psychologicznych metodach walki w niedoczasie"


Chciałbym zaprezentować pewną partię, którą rozegrałem na turnieju w Chorzowie. Jest ona o tyle interesująca, że jest doskonałym przykładem na to, jak niedoczas i związane z nim przeoczenia, mogą zniweczyć cały nasz wcześniejszy wysiłek oraz doskonałą grę.

 Na rundę przyszedłem pewny siebie: wiedziałem co gra mój Przeciwnik, miałem "za pazuchą" kilka wariantów, których mogłem się spodziewać w debiucie, więc śmiało patrzyłem w przyszłość. Zagrany został jeden z wariantów obrony królewsko - indyjskiej. Przeciwnik wpadł  mi w wariant, ale nie zastanawiał się długo nad posunięciami. W obronie królewsko - indyjskiej często po zamknięciu centrum gra przenosi się na skrzydła, a przewage zdobywa ten, kto szybciej zorganizuje atak i postawi przed przeciwnikiem poważne problemy, cena tempa jest tu bardzo wysoka. Po debiucie zaatakowałem na hetmańskim skrzydle. Udało mi się zaabsorbować Przciwnika obroną - jego atak był spoźniony i zdobyłem dużą przewagę. Czułem, że gram bardzo dobrze, ale... nie czułem jak upływa czas.

W pewnym momencie spojrzałem na zegar i okazało się, że zostały mi dosłownie sekundy (po każdym ruchu zegar doliczał 30 sek.). W tym momencie doszło do pozycji po ruchu 34.Hb5. Przeciwnik ruchem 34...Hg5 zagroził mi matem na g2, ja w zdenerwowaniu nie zauważyłem, że mogę z tempem zabić skoczka z szachem i obronić się przed matem ruchem Hb2 z wygraną pozycją. Absolutna ślepota szachowa! Powtórzyliśmy pozycję i padł remis! Oto ta interesująca partia.








Typowym niedoczasowym objawem u szachisty jest zdenerwowanie. Wraz ze wzrostem napięcia spada poziom koncentracji, rozkojarzony wzrok biega po szachownicy i nie wiemy na czym skupić uwagę. Taki stan emocjonalny zawodnika powoduje, że przestaje obiektywnie spoglądać na swoją pozycję jako całość. Cała jego wiedza o sytuacji na szachownicy jest zniekształcona poprzez bardzo duży stres. W tym właśnie momencie, gdy na zegarze jest resztka czasu, a ręce lekko drżą, pojawia się strach o wynik partii. Tutaj stopniowo dochodzimy do sedna sprawy. Strach o wynik partii jest jedną z największych przeszkód w spokojnej grze w niedoczasie. Dla swojego przeciwnika będziecie najgroźniejsi, jeśli będziecie grać bez strachu o wynik. W filozofii wschodu jest bardzo adekwatne powiedzenie:"niech wygrana i przegrana jednym dla Ciebie się staną"! Bo tak to wygląda. Nie ma zwycięzcy bez przegranego - wygrany jak i przegrany są ze sobą związani i zależni od siebie. Czy byłby zwycięzca gdyby nie ten, który przegrał? Wiadomym jest, że nie chcemy być tymi drugimi, ale podobne przemyślenie sprawy pozwoli inaczej spojrzeć na rywalizację. Pomocnym w kontrolowaniu stresu powinien stać się oddech. Im głębszy oddech tym stres ma mniejszą władzę nad nami. Sam poziom koncentracji jest zależny od oddechu na zasadzie: im głębszy oddech, tym głębsza koncentracja. W obliczu zbliżającego się niedoczasu warto powiedzieć sobie w myślach: "Cokolwiek się nie wydarzy na szachownicy, nie dam się ponieść nerwom!". Jeśli gramy długi turniej i mamy dużo czasu warto postawić na ruch. Chyba najlepiej odstresowująca jest tutaj pływalnia. Po godzinie na pływalni wejdziecie na rundę odprężeni i łatwiej zniesiecie ewentualny niedoczas. Sama literatura szachowa nie mówi wiele o sposobach gry w niedoczasach, poza niewiele mówiącymi stwierdzeniami typu, że należy grać niedoczas jakby się w nim nie było (arcymistrz Kotow). No, cóż. To już wiadomo, natomiast nie napisał konkretnie jak to mianowicie zrobić. Temat jest o tyle warty przemyślenia, że każdy chyba wie, ile w swojej szachowej karierze stracił punktów z powodu niedoczasów.

1 komentarz:

  1. "niech wygrana i przegrana jednym dla Ciebie się staną"


    Oczekiwanie na zysk w formie zwycięstwa
    może stać się przeszkodą w otwarciu furtki
    do ogrodów umysłu :-)

    OdpowiedzUsuń