wtorek, 2 października 2012

"Na wpół "rozminowany" Wang Yue. Wiktor Bołogan na fali wznoszącej"




No i wreszcie na Syberii mamy jednodniowe intermezzo, które i tak będzie wypełnione dość dużą liczbą "obowiązków", z których arcymistrzowie turnieju "Poikovsky" będą musieli się wywiązać. W ten wolny dzień, uczestnicy rozjadą się po całym okręgu i będą rozgrywać symultany z licznymi sympatykami szachów z tego regionu. Ten krótki "przerywnik",  jest bardzo korzystny z uwagi na to, że można się w jakiś sposób odciąć się od przeszłego, pozbierać myśli, kto je ma w rozsypce, i ogłosić pojutrze pełną mobilizację.

Partia Radka Wojtaszka z Wang Yue była jedną z bardziej interesujących w rundzie piątej. Na szachownicy stanął wariant obrony słowiańskiej, w którym za piona czarne otrzymują doskonałe perspektywy oraz swobodną grę. W czasie tego pojedynku zastanawiałem się, czy zobowiązania jakie przyjał Radek Wojtaszek, grając taki właśnie wariant, nie są zbyt duże - wszak za mały "kęs" materii Wang Yue dostał bardzo obiecującą pozycję oraz niezłe szanse na atak. Radek w tej partii wyglądał trochę jak afgański saper - nie dość, że musiał przemieścić swojego króla chyłkiem do bazy, to jeszcze równolegle rozwiązywał problemy związane z parą gońców oponenta oraz kilka pomniejszych bolączek . Owa upragniona kryjówka dla monarchy, również okazała się nie tak do końca bezpieczna... Czy równowartość tych wszystkich gróźb, była warta jednego piona? Okazuje się, że była warta z trudem wywalczonego remisu. Radek po raz pierwszy, wyglądał na nieco zaskoczonego w debiucie - jednak krok po kroku neutralizował naciski, oddając "nadprogramowego" piechura i sprowadzając partię do remisowego zakończenia.

W pozostałych partiach Motylev z Jakovienką zaserwowali sobie dodatkowy dzień wolnego, remisując partię bez gry, natomiast Wiktor Bołogan jest ewidentnie na fali wznoszącej. W żagle Mołdawianina wieje od wczoraj ożywczy wiatr i nic już nie pozostało z jego słabej dyspozycji sprzed kilku tygodni.
 Pryncypialnie podszedł do swojego przeciwnika z Anglii Rusłan Ponomariov, którego podrażniona ambicja po wczorajszej przegranej, zmusiła do gry na pełnych obrotach. To były dwie partie, zakończone wygraną jednej ze stron w rundzie poprzedzającej dzień wolny.

Radosław Wojtaszek ciągle utrzymuje się na 50 procentach i bardzo, naprawdę bardzo by się przydało, by się przełamał po przerwie i zaczął wygrywać. Łatwo tak mówić, gdy siedzi się w zaciszu domowym, gdy tam toczy się ciężka batalia, a przeciwnicy nie znają słowa "pardon". By jednak się liczyć i być wysoko, wygrane są na wagę złota. Mam nadzieję, że tak jak na Olimpiadzie w Stambule, nasz arcymistrz wróci po tej krótkiej przerwie świeższy i zagra cztery kapitalne partie. Trzeba jednak jedno powiedzieć - "Poikovsky", to bardzo ciężki test dla naszego reprezentanta.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz