Komentuje się taki turniej niezwykle trudno: widząc sportową niemoc reprezentanta Polski autor tych słów czuje się podobnie, bez mocy, totalnie rozładowany. A najgorsza jest bezradność, uczucie, którego nienawidzę. Rzeczywiście, chyba najbardziej dla mnie atrakcyjny był czas oczekiwania: analizy tabeli turniejowej, profilowanie przeciwników Polaka, szacowanie szans, ów nastrój podniecenia, po którym nie został nawet ślad...
Z szachistów Top 5 Radkowi Wojtaszkowi pozostał tylko, grający jak na razie bardzo dobre zawody, Lewon Aronian, następnie Dima Andrejkin (obaj zagrają czarnymi), a na końcu fantastyczny Wei Yi. Nie będę już więcej pisał o nadziejach związanych z ostatnimi rundami, gdyż nadzieja na ten moment jest u mnie towarem deficytowym, chcę po prostu na to wszystko popatrzeć możliwie chłodnym okiem. Według mnie Wojtaszek posypał się mentalnie po partii z Adhibanem, zresztą pisałem o tym, ta partia była dramatyczna w przebiegu i nasz arcymistrz musiał odczuć ją boleśnie. Już nie chodzi o to, że zamiast 1-0 w tabeli wpisano wynik odwrotny, chodzi raczej o świadomość niewykorzystania szansy na wygranie wygranej partii. To musiało mocno podkopać pewność siebie Polaka, bo na kolejnych partiach naszego arcymistrza już widać cień porażki z Hindusem. Wcześniej jeszcze jakoś to szło, ale to i tak nie było to, czego ja bym chciał. Z elitą wynik Wojtaszka jest bardzo zły - przegrane z Carlsenem i So, remisy z Karjakinem i Girim, punkt z czterech, jutro dowiemy się pełnego wyniku z całą Top 5. W korzystny obrót spraw w meczu z Aronianem nie wierzę, Aronian jest na fali, ostatnio pokazał fenomenalne taktyczne kopyto z Rapportem, ma nawet szansę wygrać turniej, Wojtaszek duchem chyba jest już w domu.
Poprzednia edycja szachowego Wimbledonu, w której uczestniczył Radek Wojtaszek, dała mi wiele radości, choć wyniku nasz najlepszy szachista nie zrobił, jednak wygrana z Magnusem, a za dwie rundy z Caruaną to było naprawdę coś. Nie jest niczym dziwnym, że odbiło się to szerokim echem w rodzimych oraz światowych mediach. Tym żyliśmy, to nas w jakiś sposób uskrzydliło. Tymczasem turniej obecny nie dał, bo nie mógł, zbyt wielu okazji do radości. Jedyna wygrana z L. van Welym to dla kibica żadna rewelacja. Pewnie jeszcze będzie okazja przeanalizować to bardzo dokładnie, niechże ten turniej jednak się zakończy, jakoś straciłem ochotę do kilkugodzinnych nasiadówek przed komputerem.
Coraz częściej spoglądam na Gibraltar, gdzie Kacper Piorun wydaje się wiedzieć po co tam pojechał, jednak odzyskanie wrodzonego optymizmu po Tata Steel Chess zajmie mi pewnie jakiś czas. Nie ma za bardzo czego się uchwycić, człowiek łaknie sukcesu, radości, dobrze się przecież życzy wszystkim naszym zawodnikom, szkoda, że w zamian dostaje tak mało kaloryczny wikt. Czekamy na końcówkę Tata Steel Chess. Radek Wojtaszek, oczywiście jeszcze teraz ma szansę w pewnym stopniu zatrzeć niekorzystne wrażenie, jednak jestem zdania, że cudu w Holandii nie zobaczymy...
No niestety gra Radka się całkowicie posypała. Miałem wrażenie, że Wesley ograł go jak jakąś 1 kategorię. Bardzo łatwo...Mam pytanie troszkę z innej beczki. Jak na tak dużych turniejach wygląda walka z dopingiem elektronicznym. Bo na tych niższej rangi kompletnie nie istnieje. Czy zawodnicy są jakoś sprawdzani? I NIE mam tu na myśli mini słuchawek w uchu czy częstego wychodzenia do łazienki. Ale np. możliwe jest coś takiego jak ukryte w stopie malutkie wibrujące urządzenie. Jedna osoba ogląda partię na żywo i analizuje pozycje na komputerze wysyłając sygnały do urządzenia wg ustalnego szyfru i przypisanej ilości wibracji do figury, linii a-h, linii 1-8. Np. Sh3 (3 wibracje przypisane do skoczka, przerwa, 8 wibracji, przerwa, 3 wibracje) albo He2 (5 wibracji bo umówili się ze tyle ma hetman, przerwa, 5 wibracji, przerwa, 2 wibracje). I cała sekwencja powtórzona 2 razy by wyeliminować błąd w liczeniu. Czasu w klasycznej partii na pewno na takie coś wystarczy. Nie ukrywam, że podobne wizje czasem odbierają mi radość z oglądania szachów na najwyższym poziomie, bo wiadomo, że w parze z dużymi pieniędzmi idzie hochsztaplerstwo. A zrealziowanie czegoś takiego wydaje się naprawdę banalne. Oczywiście nie mówię o graniu w ten sposób całych partii, ale wspomaganie się w kluczowych momentach. Moim zdaniem sale turniejowe powinny być izolowane od wszelkich fal elektromagnetycznych ale takie coś na pewno nie ma miejsca. Wierzę w uczciwość szachistów ale w uczciwość wielu reprezentantów innych dyscyplin też już wierzyłem i się zawiodłem. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach wystarczy wszyć podskórną płytkę wielkości małego guzika i czekać na sygnał. Myślę, że rozwiązaniem może być rozgrywanie pojedynków w salach (komorach) wolnych od jakichkolwiek sygnałów lub skutecznie rozpraszających sygnały. Myślę, że ten problem można skutecznie wyeliminować.
UsuńPiotrek
Choć moja wiedza szachowa jest, delikatnie mówiąc, na niskim poziomie, to przed turniejem stawiałem właśnie na Filipińczyka. Jego niesamowity progres w ostatnich kilku miesiącach znajduje potwierdzenie w Holandii.
UsuńPiotrek
Temat oszustw to już inna opowieść, ale był niejaki Bronisław Iwanow, który ponoć miał ukryty soft wspomagający w butach, głośna sprawa. Był też niejaki Sebastien Feller pomagający sobie poprzez smsy. Ja również wierzę w uczciwość topowych szachistów, chociaż wysokie nagrody pieniężne za wygrane w prestiżowych turniejach mogą z czasem sprowadzić niektórych na złą drogę. W przypadku wykrycia i 100% pewności chyba tylko bezwzględna dożywotnia dyskwalifikacja na wszelkie turnieje krajowe i zagraniczne miałaby sens i odstraszała potencjalnych cheaterów. Tak, aby takiemu pozostały co najwyżej szachy w parku z kolegami.
UsuńSzachiści światowego formatu mają też swój styl trudny do podrobienia przez komputery. To byłoby dość łatwo zweryfikować, jeśli śledzi się szachy od wielu lat dałoby się zobaczyć różnicę. Carlsena, gdyby coś takiego zrobił z racji jego stylu gry (kompy tak nie grają) byłoby najłatwiej namierzyć. Wojtaszka również bo nasz arcymistrz gra defensywnie a kompy piłują aż drzazgi lecą. Nie sadzę, żeby którykolwiek z nich chciał zaryzykować karierę dla jednego, dwóch wygranych turniejów, szachy to dla nich całe życie przecież. Na niższym poziomie owszem jest tego dużo więcej ale i metody są skuteczniejsze. Najgorzej z wymiarem kary i egzekwowalnością.
UsuńDlatego też napisałem o wspomaganiu się w kluczowych momentach, maksymalnie kilka razy na partię. Pojedyncze atakujące ruchy to i zdarza się zrobić Giriemu czy Karjakinowi, więc wówczas by się ze stylem gry nie zdradzili. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńMoje prognozy:
OdpowiedzUsuń1) Wesley So
2) Levon Aronian
3) Yi Wei
4) Magnus Carlsen lub Sergiej Karjakin
itd.....
Przedostatni Radosław Wojtaszek
No i ostatni Loek van Wely
Niestety zgadzam się z tą prognozą. Czegoś brakuje Radkowi, prawdopodobnie nie ma wystarczającej motywacji do intensywnej pracy na szachami. Zadowala go pozycja nr 1 w Polsce.
UsuńNo i zremisował z ARONIANEM, gdyby poprzednie partie były z lepszym rezultatem, to oki, ale rzuca sie w oczy,iż białymi Radek ma problem z uzyskaniem przewagi dającej szanse na wygraną, ciekawi mnie co mu radą jego koledzy, często wybitni szachiści?? Może widzą czego w tej grze brak? Dzisiejsza partia ładna ale jakoś bez przechyłu na wygraną, Aronian też spokojnie, ale on ma dobry wynik.... Piorun chyba jednak nie ustoi dla MVL a szkoda bardzo fajna partia i wyglądała na taką do obrony!! cóż czekamy, moze JKD po odpoczynku zaatakuje Himalaje? Czego wszystkim kibicom życzę.
Usuńtzbych
Widać że Wojtaszkowi ciężko się odnaleźć w tych światowych szachach. Może faktycznie motywacji mu brak. A może już nie ta głowa. Może też być problem z brakiem dobrego trenera takiego gościa co to potrafi zagrzać do walki. I nie musi być wcale z klubu 2700+.
OdpowiedzUsuńYoda
Moim zdaniem numer z dopingiem elektronicznym bardzo łatwo wyeliminować i przypadki w których coś takiego ma miejsce jest ogromnym niedopatrzeniem organizatorów. Wystarczy przed wejściem na salę przepuścić zawodnika przez wykrywacz metalu i pozamiatane. Żaden odbiornik fal elektromagnetycznych nie może być zbudowany tylko z tworzywa sztucznego a dla pewności można umieścić ekrany na sali. Na ostatnich mistrzostwach świata w szachach Carlsen i Karjakin przechodzili przez bramki, widziałem na jednym z filmów.
OdpowiedzUsuńDuże brawa dla Radka za walkę i rezultat w ostatniej partii! Można?, można. Gdyby z Adhibanem zapisać 1 zamiast 0, to byłoby całkiem nieźle, z punktu widzenia kibica. Radek ma na pewno spory potencjał, może trochę szczęścia też zabrakło. Ma teraz spory kawał roboty do analizy i na pewno nowe doświadczenia, to jest wartościowe. Tylko żeby tak więcej grać z tą elitą...
OdpowiedzUsuńWitam.AKAZ sory. ale bredzisz ...Wei pokpił sprawe...usnął? Wojtaszek , jest oki , ale to jest solidne 2600 i tylko tyledla Was , dla mnie aż TYLE !
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Carlsen pokpił sprawę z Rapportem, gdyby grając białymi wygrał z jednym ze słabszych zawodników turnieju byłoby nr 1 dla niego a nie nr 2. Dla Magnusa to porażka.
OdpowiedzUsuńA gdyby babcia miała wąsy...
OdpowiedzUsuńNa poczatku turnieju Carlsen szybko brał remisy czarnymi. Można było odnieść wrażenie, że ma taki plan na turniej( ekonomiczne zarządzanie silami). W ostatecznym rozrachunku okazało się, że strategia zawiodła. I dobrze :) zawsze lepiej oglądać walkę od poczatku do końca. Giri jako, że było 13 rund zainkasowal 6.5 ptk (ciekawe jaki był kurs bukmacherów na taki wynik :)) Radek zminimalizował straty elo ostatnim pojedynkim. Może moje spostrzeżenie jest niewłaściwe, ale od pojedynku z Arionanem nasz zawodnik zaczął grac znacznie odważniej. Teraz trzymam kcuki za Kacpra, szkoda, że wczoraj nie ustał. Mimo to wierzę w dobry wynik. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKpina, Carlsen wygrałby z Rapportem w każdym czasie i miejscu, nawet po pijaku. Ale statystyki są nieubłagalne a Wesley So jak będzie pretendentem do szachowej korony, nie da rady Carlsenowi w 12 meczach. Carlsen jest nr 1 na świecie i basta.
OdpowiedzUsuń