środa, 21 marca 2012

"Nieobliczalny Nils Grandelius wygrywa z Bartoszem Soćko. Dariusz Świercz broni remis z Emilem Sutovskim"




Założyłem właśnie słuchawki na uszy i postanowiłem napisać kolejny wpis o poczynaniach "biało-czerwonych" przy melancholijnych dzwiękach "Waiting for Cousteau" Jean Michel Jarre'a. Ta kompozycja, pełna sączącego się z każdej nuty spleenu, napisana została przez Jarre'a jako dedykacja dla największego badacza oceanicznych głębin J.Y. Cousteau. Naukowiec pod koniec swojego długiego, pełnego przygód życia, w chwili odbierania jednej z nagród za całokształt osiągnięć, wypowiedział słynne zdanie: "Przyszłość cywilizacji zależy od wody". Chciałbym sparafrazować tą sentencję i wypowiedzieć nieco inne zdanie, a mianowicie - "przyszłość naszych reprezentantów w Bułgarii widzę, gdy wreszcie zaczną wygrywać!"...

Policzyłem liczbę zdobytych punktów u Polaków i wychodzi mi, że w sumie wszyscy razem stoją na pięćdziesięciu procentach - 8 pkt. z 16 partii. Tomasz Markowski przegrał kolejną partię i w następnej zagra z zawodnikiem poniżej 2200 elo. Ciśnie mi się na usta słowo farsa ale nie wypowiem go oficjalnie;). Co do samej partii, nie widziałem jej, więc nie jestem w stanie sprecyzować co się zdarzyło, mój kometarz dotyczy tylko zerowego wyniku tego szachisty. Przegrali również nasi najwyżej notowani arcymistrzowie, Mateusz Bartel oraz Bartosz Soćko. Partia Mateusza była fantastycznym pojedynkiem, w którym obiektywnie rzecz ujmując, trafił swój na swego. Mistrz Polski wpędził swojego przeciwnika w potężny niedoczas, sam będac bez jakości, ale z parą gońców i o niebo lepiej skoordynowanymi figurami. Turek z sekundami na zegarze zaczął jednak grać kapitalne ruchy, wygasił inicjatywę przeciwnika i wygrał w końcówce. To nie grzech przegrać w ten sposób.

Inaczej przedstawiała się sytuacja w partii Bartosza Soćki. Naprzeciw Bartosza usiadł młody, niespełna dwudziestoletni szwedzki arcymistrz Nils Grandelius. Grandelius z oryginalnymi dredami na głowie, noszący się lekko z "rastafariańska", zagrał doskonałą partię z naszym arcymistrzem. Soćko musiał uznać się za pokonanego w okolicach 60 posunięcia w całkowicie beznadziejnej dla niego końcówce wieżowej.


GM - Nils Grandelius - 2545 elo. Szwecja.

Jeśli chodzi o Darka Świercza to mam intuicję, że ta "sprężyna" zwana formą, która już od dłuższego czasu napinała się w nim, nie mogąc  jednak uwolnić się w odpowiednim momencie, może w tym turnieju zadziałać prawidłowo. Dziś Darek ustał w partii z Emilem Sutovskim i dzięki osiągniętemu remisowi "zafundował" sobie na jutro znanego i bardzo silnego Hiszpana - Francisco Vallejo Ponsa 2693 elo.
Cenny remis uzyskał także Bartłomiej Heberla w pojedynku z Raufem Mamedovem.

Generalnie rzecz ujmując, pojedyncze wpadki są czymś normalnym, ale żeby jednak liczyć się, nasi arcymistrzowie powinni wygrywać o wiele więcej partii niż dotychczas i szybko zacząć grać "wysoko". Oczywiście wiem, że niewykonalna to rzecz, żeby zrobił to każdy. Jednak dla mnie, osobnika wyjątkowo słabo wyposażonego w taki element władzy umysłowej jak podzielna uwaga, przydałby się jeden, dwóch liderów wśród "naszych", na których mógłbym skoncentrować swoje komentatorskie dążenia.


"Umiarkowanie dobry początek reprezentantów Polski w Mistrzostwach Europy"



To nie było otwarcie marzeń w wykonaniu Polaków. Statystycznie reprezentanci Polski przegrali przecież blisko pięćdziesiąt procent pojedynków w pierwsze rundzie. Nie jestem tego typu komentatorem, który "poluje" na wpadki, żeby się potem długo o tym rozpisywać, niemniej jednak trzy przegrane partie, to zbyt dużo jak na taki przekój przeciwników Polaków. Olek Miśta uległ WIM Irinie Bulmadze z Rumunii, co mówi samo za siebie. Tomasz Markowski wraz z Bartłomiejem Macieją również nie sprostali mało znanym przeciwnikom. No nic, pierwsze koty za płoty, jak to się mawia. Jednak tak rozpoczynać turnieju nie wypadało;).

Teraz o pozytywach. Pozostali nasi arcymistrzowie wygrali swoje partie, a kojarzenie rundy drugiej jest dla większości "naszych", w miarę łaskawe. Jedynie Dariusz Świercz rozegra pojedynek z Emilem Sutovskim z Izraela i to jest zdecydowanie "hit" rundy drugiej, jak dla nas. Emil Sutovski, gra charakterystyczne "dzikie"partie i z tego tytułu możemy spodziewać się niemałych emocji. Darek Świercz na rozgrywkach bundesligi, tuż przed Mistrzostwami Europy, zremisował z Etienne Bacrotem co daje niezłe prognozy na najbliższe mecze. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Mistrz Świata do lat 20, gorszy okres ma już za sobą, ale jeszcze musi to potwierdzić przy szachownicy. Darek ma wiele do udowodnienia - przede wszystkim sobie, ale także nam, kibicom.
Reszta przeciwników Polaków to nazwiska, które oczywiście fanom szachów musiały się obić o uszy, jednak to my jesteśmy faworytami większości pojedynków.

wtorek, 20 marca 2012

"Indywidualne Mistrzostwa Europy Mężczyzn 19.III - 01.IV.2012r. Plovdiv. Bułgaria. Kojarzenie rundy pierwszej Polaków"



Już dziś, o czternastej czasu polskiego, uruchomione zostaną zegary szachowe w pierwszej, inauguracyjnej rundzie Indywidualnych Mistrzostw Europy Mężczyzn. Zawody będą trwały od dziś, aż do końca marca.

 Wczoraj wieczorem, na stronie mistrzostw, podano kojarzenia rundy pierwszej. Według mnie Polacy dostali bardzo dobry układ na początek. Żaden z "naszych" nie trafił na jakiegoś wyżej notowanego rywala, z którym musiałby od samego początku walczyć o wszystko. Pierwsza runda i dobry wynik w niej, z psychologicznego punktu widzenia ma zawsze bardzo duże znaczenie -taka wygrana wzmacnia i daje pewność siebie na następne, coraz trudniejsze spotkania. Polacy mają dziś szansę płynnie wejść w turniej i rozegrać się na szachistach znacznie niżej notowanych. Czy będą to mecze do jednej bramki? Też nie można przesądzić - nie raz byliśmy świadkami równorzędnej walki zawodników nikomu nie znanych z silnymi arcymistrzami . Przewaga szachistów o niskich rankingach nad tymi z elity jest taka, że Ci pierwsi nie mają absolutnie nic do stracenia. Z przegranej nikt ich nie rozliczy. Wygrana jest zwykle sensacją, obiegającą w jeden dzień wszystkie portale szachowe na świecie.

Uważam jednak, że w większości przypadków zawodnicy legitymujący się rankinkiem do 2400 elo, a z takimi przyjdzie się dziś Polakom mierzyć, preferują raczej radosną twórczość (choć oni pewnie są przeciwnego zdania) i dla naszych reprezentantów remis w rundzie dzisiejszej, oznaczałby porażkę. W Mistrzostwach Europy kluczowe znaczenie dla końcowej klasyfikacji ma "ranking uzyskany" oraz liczba zwycięstw - dlatego parcie do przodu od pierwszych rund jest czymś ze wszech miar pożądanym. Tutaj, jakby to ujął Radosław Wojtaszek: nie ma czasu na odpuszczanie!

Niewiem jak Wy, ale ja już jestem gotowy na wielkie emocje oraz kibicowanie Biało-Czerwonym, którym przy okazji życzę zagrania naprawdę fantastycznego turnieju, medali i awansu do nowej edycji Pucharu Świata!


poniedziałek, 19 marca 2012

"Relacja z XVI edycji Turnieju Szachowego - Boguszowice 2012r."




Na przestrzeni dwóch tygodni, od 3 do 17 marca, boguszowicki Dom Kultury gościł uczestników XVI edycji turnieju "Boguszowice-2012r.". Szachiści rywalizowali na dystansie dziewięciu rund, przy stosunkowo rzadko spotykanym tempie gry: 1h na 25 posunięć, plus godzina na dokończenie partii na zawodnika. W ubiegły piątek grano rundę przedostatnią, w sobotę zaś ostatnią. Mając wolne popołudnie w piątek, wybrałem się do Rybnika - Boguszowic, by pokibicować, zrobić co nieco zdjęć, oraz zrelacjonować to wydarzenie szachowe. Skład turnieju nie był słaby: wystąpiło dwóch mistrzów FIDE, dwóch kandydatów na mistrza oraz parę dość mocnych "jedynek". Nie zabrakło licznej grupy juniorów, którzy w ostatecznym rozrachunku nie przebili się do ścisłej czołówki zawodów. Sala gry choć niewielka dawała dość przestrzeni, aby można było komfortowo rozegrać partię, bez jakże często spotykanego na turniejach mniejszego kalibru, ścisku. W trakcie rundy miałem czas, aby dokładnie obejrzeć niezwykle interesującą "Kronikę" wszystkich szesnastu edycji rybnickiego turnieju. Owa "kronika" to ładnie oprawiony album, w którym działacze klubu "Zefir-Boguszowice", zamieścili wiele robionych tradycyjną techniką zdjęć, wyniki, tabele kojarzeń, tabele końcowe, a nawet wycinki z lokalnych gazet z relacjami z poszczególnych edycji turnieju. Taki album to kapitalna pamiątka, do której każdy może zajrzeć w dowolnym momencie by powspominać!
W trakcie rundy ósmej, przykuły moją uwagę partie na pierwszych szachownicach. Na pierwszej desce FM Rafał Tymrakiewicz, grał czarnym kolorem przeciwko Arkadiuszowi Szmydowi. Partię wygrał bardzo pewnie Arek Szmyd, który nieco skomplikował  przeciwnikowi wygraną w turnieju.


Arkadiusz Szmyd I++ 2140 elo.

Druga partia, która zainteresowała mnie choćby z czysto szkoleniowego punktu widzenia, to pojedynek doświadczonego mistrza Tadeusza Helisa z młodym, progresującym juniorem - Kamilem Kozłem. Partia ta, była klasycznym przykładem gry według zasady "z juniorami..do końcówek!". Tadeusz Helis wymieniając poszczególne figury stopniowo polepszał swoją pozycję, by na końcu przejść do wygranej końcówki wieżowej, w której pozycja młodego juniora posypała się zadziwiająco szybko.
W turnieju zwycieżył, pomimo przegranej w przedostatniej rundzie, FM Rafał Tymrakiewicz z wynikiem 7.5 pkt. z 9-ciu partii. Drugie miejsce w turnieju (pół punktu straty do lidera) zajął wymieniany wyżej FM Tadeusz Helis 2239 elo. Trzecie miejsce wywalczył Aleksander Zawierucha, który jednocześnie wypełnił normę na tytuł kandydata na mistrza. Poniżej zamieszczam wybrane zdjęcia z rundy przedostatniej.


 
Wołyński Krzysztof 1999 elo - nieudana próba walki o normę km.

Początek rundy - widok na ostatnie szachownice.

Głęboka końcówka w pojedynku seniorów.

Junior z "mega" wieżą, która ma przynieść szczęście!

Namysł...