"Według pewnej legendy o inspiracji gnostyckiej, w niebie między aniołami wywiązała się walka, w której zwolennicy Michała zwyciężyli zwolenników Smoka. Aniołowie, którzy - niezdecydowani - ograniczyli się do przyglądania, zostali zesłani na ten świat, aby tu zdecydować się na wybór, którego nie potrafili dokonać tam na górze; wybór tym trudniejszy, że nie zachowali żadnego wspomnienia o walce ani o swej dwuznacznej postawie. Tak oto przyczyną wprawienia historii w ruch miałoby być niezdecydowanie, a człowiek wywodziłby się z owej pierwotnej chwiejności, niemożności opowiedzenia się, charakteryzującej go przed wygnaniem. Rzucony na ziemię, aby nauczyć się dokonywania wyboru, będzie skazany na czyn, na przygodę, i będzie się tam czuł źle ..."
Emil Cioran
"Ćwiartowanie"
"W tym momencie zdecydowałem się na...", "Po tej wymianie białe stanęły przed bardzo nieprzyjemnym wyborem", "Czas upływał, a ja nie mogłem się zdecydować, którą z kontynuacji wybrać" itd. Wybór. Wieczna katorga wyboru, zarówno w życiu jak i w partii szachów. Temu towarzyszy ból: bo jeśli wybiorę to i to, nie wybrałem tego i tamtego i jeszcze tego. Upadłe Anioły cierpią według tej starej, gnostyckiej legendy, gdyż kiedyś tam, nie stanęli po którejś ze stron. Kara jest rozciągnięta w czasie i dlatego tak bardzo dojmująca. U prekursora egzystencjalizmu Kierkegaarda, znajdujemy w "Albo, albo" jego słynną wyliczankę:
"Ożeń się, będziesz tego żałował; nie żeń się, będziesz tego żałował;
żeń się lub nie żeń, będziesz i tego i tego żałował, albo się ożenisz,
albo nie ożenisz, będziesz żałował i tego i tego. Śmiej się z tarapatów
życia, będziesz tego żałował; płacz nad nimi, będziesz także tego
żałował; śmiej się czy płacz z tarapatów życia, będziesz i tego, i tego
żałował; albo się będziesz śmiał, albo będziesz płakał, będziesz żałował
tego i tego. Zawierz dziewczynie, będziesz tego żałował; wierz czy nie
wierz dziewczynie, będziesz i tego, i tego żałował; czy uwierzysz, czy
nie uwierzysz dziewczynie, będziesz tego żałował. Powieś się, będziesz
tego żałował; nie wieszaj się, będziesz tego także żałował; powieś się
czy nie powieś, będziesz tego żałował; czy się powiesisz, czy nie
powiesisz, będziesz i tego, i tego żałował. Taka jest, panowie, treść
mądrości życiowej. (...)
Wybór jako sytuacja bezwyjściowa, przypisana kondycji człowieka, czy pozornie bezwyjściowa? Konieczność wyboru w partii szachów jak i w życiu i ponoszenie konsekwencji tych czynów, to egzystencjalizm w czystej postaci. Podejmowanie wyborów, decyzji, bez możliwości zweryfikowania poprawności, a w konsekwencji następstw danego postępku, to wyjęty z "Dróg Wolności" Sartre'a rys człowieka, zawieszonego w pustce, nie mającego możliwości zakotwiczenia w jakimkolwiek systemie pojęć, w czymkolwiek, co pozwoliłoby mu jakoś zorientować się w świecie. Wszystkie religijne systemy wyrosły na lęku przed pustką, są skonstruowane dla tych, którzy chcą w iluzji znaleźć oparcie, i cieszyć się opartym na fałszu poczuciu bezpieczeństwa. Dlatego w egzystencjalizmie pojawia się motyw bohaterstwa, heroizmu - pomimo braku jakiegokolwiek zakotwiczenia w świecie, podejmujemy jednak decyzje, nie wiedząc co nas spotka za każdym razem.
Na szachy można spoglądać w ten właśnie sposób. Na początku opieramy się na iluzji: grając z pamięci posunięcia czekamy aż przeciwnik dłuższym namysłem da nam sygnał, że jest w pustce, że zawlekliśmy go w nieznane. Przeciwnik nie podejmuje decyzji ponieważ boi się. Dlatego liczy, bada, kontempluje. Oczywiście, ma kilka posunięć perspektywicznych według niego, ale boi się bo: "A nuż się myli? A jeśli on to źle ocenił i ten ruch jest zły?"... i myśli dalej, a czas ucieka. Ten czas ma też znaczenie, bo wszystko dzieje się w czasie - podejmowanie decyzji, myślenie, wybór to czas. Partia szachów jest w czasie, decyzje są podejmowane w czasie, triumf i przegrana jest domeną czasu. Pewnego razu słuchając komentarza Sergieja Shipowa, dało mi do myślenia jego krótkie zdanie o Nakamurze, który wpadł w tarapaty w jednej z partii. Shipow określił to jako "stradanie", czyli cierpienie. "Nakamura stradajet", czyli cierpi za szachownicą, gdyż żadna z decyzji nie jest dla niego dobra - ponosi konsekwencje swoich wcześniejszych decyzji. Pytanie jest mniej więcej takie, czy da się podejmować wybory w życiu oraz podczas partii szachów, a jednocześnie być niejako "poza wyborem"?
Nad tym pytaniem zdarzyło mi się pomyśleć podczas partii szachów klasycznych, którą rozegrałem na Międzynarodowych Mistrzostwach Krakowa. Z jednym z przeciwników zagrałem kilka pierwszych posunięć, szła jak to się mówi teoria, i w normalnej debiutowej pozycji (piąte posunięcie) przeciwnik zaczął myśleć. Minęło pięć minut, dziesięć, dwadzieścia, rozpocząłem przechadzkę po sali gry i zacząłem na poważnie zastanawiać się, czy przypadkiem mojemu przeciwnikowi nie wyłączył się w mózgu ośrodek odpowiedzialny za podejmowanie decyzji. Mijały kolejne minuty, a ja zacząłem myśleć o tym dlaczego w szachach jesteśmy skazani na wybór. Możliwość abstrakcyjnego myślenia podczas partii wynikała z faktu, że nie miałem powodów by zastanawiać się nad dobrze mi znaną, teoretyczną pozycją. Spacerowałem więc i w moich myślach pojawiło się słowo "Sarwakarmaphalatjaga" od którego nie mogłem się już oderwać. W hinduizmie to słowo oznacza "zaniechanie owocu wszelkich uczynków". Pomyślałem, że jedyna droga do znalezienia się "poza wyborem" to "Sarwakarmaphalatjaga". Osiągnąć stan nieprzywiązywania się do owoców swoich czynów w partii szachów to walczyć, podejmować wybory, a jednak być poza walką, poza decyzją, poza wyborem. Tak, to bardzo nęcąca droga dla uzyskania wewnętrznego spokoju. I znów w moich myślach pojawiło się to słowo, które zacząłem powtarzać raz za razem. Czas upływał i widać było na pierwszy rzut oka, że mój przeciwnik jest bardzo odległy od stanu nazywanego w hinduskiej filozofii "Sarwakarmaphalatjaga". W pewnym momencie na zegarze zostało mu około 6 minut i wreszcie zdecydował się. Zagrał posunięcie. Jego decyzja wyrwała mnie z tych abstrakcyjnych przemyśleń i musiałem zasiąść do szachownicy. Partia pomimo mojej ogromnej przewagi czasowej, zakończyła się remisem. Mój rywal skazał się na niedoczas, ale bronił się w nim doskonale. Mnie zaś, jeszcze długo po tej partii dzwoniło w uszach słowo, które mogło należeć do zapomnianej mowy Upadłych Aniołów. Sarwakarmaphalatjaga.
Ciekaw byłem czy ten oryginalny wpis skłoni Czytelników do podzielenia się swymi przemyśleniami. Wszak mimo egzotycznego terminu z jak najdalszego Wschodu jest tu poruszona kwestia jak najbardziej aktualna i bliska każdemu ,nie tylko szachiście. Zaniechanie owoców swych czynów należałoby rozwinąć ale mniej więcej wiadomo w odczuciu o co chodzi. Oczywiście tym, którzy w ogóle takie kwestie rozpatrują. Nie potrzeba tu ani być hinduistą ani buddystą ani mieć specjalistyczne wykształcenie. Wystarczy obserwować uważnie swe życie i zadawać sobie pytania. Sądzę, że jednak jesteśmy zbyt pochłonięci właśnie autorstwem swych czynów i owoce nas interesują jak najbardziej. Wolelibyśmy aby były słodkie i odpychamy te gorzkie, nie godzimy się z ich naszym autorstwem . Mówi i myślimy "ja zrobiłem", ja chciałem , ja nie chciałem. Nie przychodzi nam nawet do głowy aby wyjść poza tą grę bo co wtedy? Jak wtedy działać? Czyli chcieć czegoś czy nie chcieć. trudne to kwestie ale warte przemyślenia. Bardzo ciekawy wpis jako swoista odtrutka po poprzednich "przepychankach".
OdpowiedzUsuńno dobrze ale co z Darkiem ? najpierw zachwyt bo +5 potem stonowanie nastrojów bo - 2 a dalej już tylko odtrącenie i porzucenie ??? Dlaczego jeśli wydarzenie( turniej) nie przebiega po wyczekiwanych i przyjemnych torach zostaje porzucone ? Mam nadzieje że p.Krzysztof nie będzie upiększał rzeczywistości pokazujac tylko jedną - chwalebną stronę medalu. Mam nadzieje że nie jest (po malkontenctwie i narzekaniu) koncepcja niepełnego pokazywania stanu faktycznego polskich szachów. Metoda: albo huuura sukces albo przemilczenie i cisza jest równie niezrównoważona jak ciągłe szukanie dziury w całym.
UsuńTomasz
Tomasz! To z Darkiem że zarobił około 20 pkt elo na pierwszej desce co jest wielkim sukcesem zwłaszcza, że grał z bardzo silnymi przeciwnikami. Więc przemilczałem akurat sukces nie porażkę gdyż nie mam niekiedy czasu coś napisać.
UsuńTomasz! Uważasz, że 20 oczek elo w tak silnej lidze to porażka, bo ja wręcz przeciwnie - myślę, że to bardzo dobry wynik. Darek już wskakuje na kolejnej liście na ponad 2650 więc co więcej chcieć od jednego turnieju? Twoja logika trochę szwankuje bo przemilczałem dobre zawody Darka nie jego porażkę.
OdpowiedzUsuńPoza tym sięgnij no do moich postów o lidze francuskiej i bądź łaskaw znaleźć te ustępy, które dotyczyły reszt naszych reprezentantów - chwaliłem ich czy ganiłem za występ? To a propos obiektywizmu, którego według ciebie nie mam.
OdpowiedzUsuńGdy intencja szwankuje, szwankuje wszystko. Ciekawe, że gdy na blogu J.K "zauważono" świetną serię Darka to była już 6 runda. Nie mamy zbyt wiele sukcesów w szachach to może lepiej cieszyć się z tego co mamy zamiast martwić tym czego nie mamy?
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o przemilczenia to przemilczałem złoty medal Bartla, gdyż zawodnik, który był przed nim okazał się oszustem, przemilczałem bardzo dobry występ Oliwii Kiolbasy i Marioli Woźniak w Mitropa Cup i jeszcze wiele sukcesów jak widzisz przemilczałem, a nie porażek. Przyczyna jest prosta - piszę bloga gdy mam czas. Gdybym za to miał pieniądze, byłoby w nim wszystko sukcesy porażki normalne występy. Niestety, życie nie składa się tylko z blogowania a pracy, nauki innych zajęć i niestety, można tylko niektóre rzeczy wyławiać i je opisywać...
OdpowiedzUsuńProsze mi nie przypisywać złych intencji pisze jaki mam odczucia. Po prostu jako czytelnik bloga poczułem się ze brakuje mi dalszej cześci przygód w lidze francuskiej byłem mocno zawiedziony, przypuszczałem że z powodu relatywnie gorszej końcówki turnieju i tyle w temacie.
Usuńps. Panie Waldemarze aby tylko to radowanie się z tego co mamy, nie przesłaniało pełnego obrazu czyli tego właśnie czego nie mamy a może moglibyśmy mieć. Moim zdaniem potrzebna jest równowaga czyli radośc i
owszem ale nie zapominajmy o tym co mozna zrobic lepiej lub jak eliminować błedy.
Tomasz
Nie przypisuję cie złych intencji Tomasz, tylko piszesz o upiększaniu rzeczywistości i porzuceniu wątku gdy komuś nie idzie, a właśnie cała liga była bardzo pozytywna dla Darka (tylko dla Darka, bo reszta Polaków bardzo słabo się zaprezentowała), a ja po prostu z braku czasu nie mogę nic napisać na ten temat :). Sorki, że Cie zawiodłem w tej relacji - obiecuję, że się poprawię następnym razem ;).
OdpowiedzUsuńPanie Tomaszu! Niech Pan uważnie przeczyta co Pan napisał "czego nie mamy a może moglibyśmy mieć" . Może tak a może nie...
OdpowiedzUsuńPan Waldemar był uprzyjmy zauważyć, iż "Ciekawe, że gdy na blogu J.K "zauważono" świetną serię Darka to była już 6 runda. Nie mamy zbyt wiele sukcesów w szachach to może lepiej cieszyć się z tego co mamy zamiast martwić tym czego nie mamy?". A czy to jest istotne czy sukcesy Darka zostały przedstawione dwa dni później czy dwa dni wcześniej? Informacje o turniejach pojawiają się na blog J.K. regularnie i terminowo. Natomiast analizy, podsumowania, ocena, itp. też, ale niekoniecznie natychmiast po wygranej czy przegranej. To nie jest TVN24 aby przekazywać wszystko natychmiast.
OdpowiedzUsuńPrzypomnę, że blog J.K współtworzy 3 lub 4 ludzi a poza tym przegraną Bartla z ligi austriackiej wyłapano natychmiast i nawet została skomentowana...
UsuńA ja odpowiem, że blog J.K. jest prywatnym blogiem na którym jego właściciel może zamieszczać takie informacje jakie chce, i kiedy chce. Robi to za tzw. "free" i nie jest jego obowiązkiem codzienne relacjonowanie osiągnięć bądź porażek naszych zawodników. Natomiast cieszy mnie to, iż jak widać jest Pan uważnym i wiernym czytelnikiem blogu Jerzego Konikowskiego.
OdpowiedzUsuńJak zwykle omija Pan istotę zagadnienia. Jest nią a przynajmniej było łatwiejsze
OdpowiedzUsuńuwypuklanie słabych wyników polskich szachistów a pomijanie pozytywnych. Jest tych pozytywnych mało więc dobrze byłoby o nich nie zapominać. Tak blog J.K jest prywatnym przedsięwzięciem ,podobnie jak mój czy Krzysia Jopka. Nie przeszkadza to jednak "jeździe obowiązkowej" po zarządzie, prezesie, Akademii itd. Oczywiście w imię dobra polskich szachów. Blog Zb. Nagrockiego jest przykładowo jak dla mnie bagienny ale on przynajmniej nie udaje, że chodzi mu o jakieś wyimaginowane dobro polskich szachów. Chyba, że coś przeoczyłem.
tak więc można zamieszczać co się chce w zależności od preferencji właściciela blogu, tylko bez hipokryzji.
A Pan jak zwykle za pomocą swojej gry słów usiłuje przedstawić mnie w negatywnym świetle w oczach innych czytelników tego blogu.
OdpowiedzUsuńNa blogu Jerzego Konikowskiego pojawiają się różne wpisy, zarówno chwalące jak i ganiące to co dzieje się w polskich szachach. A ponieważ środowisko kibiców szachowych nie składa się wyłącznie z osób gloryfikujących jakiekolwiek osiągnięcia polskich zawodników, więc osoby te skupiły się wokół blogu J.K. Tam wypowiadają swoje niezadowolenie z pracy zarządu, prezesa i Akademii, które Pan wymienił. A ma Pan rację, wypowiadamy to w imię dobra polskich szachów, bo skoro coś postrzegamy jako złe, to żyjąc w demokratycznym kraju mamy prawo to wypowiedzieć.
Inni Czytelnicy tego bloga mają swój rozum i sami dojdą kto i kogo stawia w jakim świetle. Niech się Pan tak o nich nie martwi.Powtarzam, że Pan i te wszystkie anonimy nie macie pojęcia o Akademii więc jakie zdanie możecie wypowiadać? na jaki temat? nawet nie wiecie jak i na jakich warunkach jest finansowana akademia, nie wnikając już w programy szkolenia. Ale to nie przeszkadza jakimś anonimom oraz panu "krytykować" Akademii . Mam Pan przymus krytykowania czy pokazania swego stanowiska?
UsuńNie odpowiedział pan jak zwykle ani na to ani na pytanie jakie Pan może mieć zdanie o Kacprze Piorunie? I po co? Tu wie Pan jeszcze mniej. Jest pan jak dla mnie niekwestionowanym mistrzem pustosłowia.(NMP).
Życzę owocego przelewania z pustego w próżne!
Spotkałem się z mnóstwem ludzi na turniejach klasycznych, rapidach blitzach i jakoś, gdy temat schodził na blogi szachowe, nie usłyszałem żeby ktoś stwierdził, że to jak piszecie o szachach, styl, sposób akcentowania różnych kwestii, sprzyjał polskim szachom. Przeciwnie - przytłaczająca większość uważa, że swoim brakiem dobrej woli szkodzicie naszej dyscyplinie, która i tak ledwo ciągnie. Ty sobie uważaj jak chcesz ale takie są fakty. Według mnie jesteście zawodowymi malkontentami - i kultywujecie sobie bez przeszkód swój stan obniżonego nastroju. Pamiętasz jak kiedyś rozmawialiśmy o moim wywiadzie z Michałem Krasenkowem? Wypunktowałeś grzecznie, że w tej rozmowie nie było tego, tego , tego i tamtego. Generalnie dla ciebie byłoby ok gdyby to był całkiem inny wywiad , inne pytania, inne wszystko. Ty zawsze patrzysz na to czego nie ma. Idę o zakład, że gdyby ten wywiad był na te tematy co podałeś, to byś mi wytknął, że nie poruszyłem tych tematów, które pierwotnie się tam znalazły, a gdyby było przypadkiem i to i to, to i tak byś coś wymyślił, że czegoś tu brakuje, coś jest nie tak. To jest właśnie wieczne malkontenctwo, którego nie potrafię zrozumieć. I jak cię pytam, czy takie "jechanie" po wszystkim i wszystkich jest w stanie przyciągnąć do szachów sponsorów, przedsiębiorstwa, które może i chętnie by wyłożyły pieniądze, to nie odpowiadasz. Ty zasadniczo jak ktoś cie pyta nie odpowiadasz i dlatego te debaty są całkowicie po próżnicy. Znów temat artykułu o czym innym, a tu panie i panowie 4236 odcinek "telenoweli" pod tytułem - pleć pleciugo byle długo. Sorki ale niedobrze mi się powoli robi na te wszystkie idiotyczne rozmowy z których kompletnie nic nie wynika.
UsuńJakie zdanie o Akademii mogę wypowiadać? Tak jak pisałem wcześniej, wypowiadam się jako kibic, podobnie jak czynią to kibice w innych dziedzinach sportu. Szachy nie są obłożone groźbą milczenia, więc nie widzę powodu aby komuś zamykać usta. Nie mam przymusu prezentowania swojego stanowiska, ale mam do tego prawo, podobnie jak mają tysiące użytkowników różnych forów dyskusyjnych. To się też tyczy sprawy Kacpra Pioruna, do której niepotrzebnie Pan ciągle powraca. Wypowiadam się jako kibic, a nie jako arcymistrz, trener szachowy, itp., bo nimi nie jestem. Jeżeli uważasz Krzysztofie, że ja psuję tu atmosferę, to możesz nałożyć mi bana na mój numer IP aby nie kusiło mnie do zamieszczania komentarzy.
OdpowiedzUsuń"Szachy nie są obłożone groźba milczenia" ale sławetna lista uczniów J.K najwyraźniej ma klauzulę tajności.
UsuńTo co pan i Anonimy wypisywaliście o Akademii nie mieści się w żadnych uwagach kibica. A przypomnę jeszcze raz , że pana zdanie o Kacprze to sugestia, że kłamał w wiadomej panu sprawie. Niech pan nie udaje, że nie wie o co chodzi. Powracam do tego przykładu celowo i potrzebnie bo pan go unika. tak jakby nic się nie stało. ma Pan jakie zdanie o Akademii i kacprze bo ciągle podkreśla Pan, że odmienne od mojego a w sumie to nie bardzow iem o co Panu chodzi. Zero konkretu jak zwykle.
Aby kibicować potrzeba chyba jakiejś wiedzy? Choćby minimalnej. A szczególnie kiedy się krytykuje. Trzeba mieć jakiś powód. Ale Anonimy nie muszą bo są chronione przed rzekoma zemstą Sielickiego (teraz to chyba już Delegi) i mogą sobie używać ile wlezie.
UsuńZastanawiający jest ten przymus komentowania wszystkiego ,niezależnie od wiedzy jaką na ten temat posiadamy.
Nie zamierzam ci żadnego bana dawać i nigdy nie dam - mówiłem o tym co wypisujecie na swoim blogu, nie tutaj - tutaj przecież rzadko zaglądasz w sensie dawania komentarzy. Problem jest mniej więcej taki, że wy myślicie, że jeśli "jedziecie" po wszystkich co dnia, to jest wszystko jak najbardziej w porządku. Ludzie nawet wam nie odpisują, nie prostują, nic nie odpowiadają, bo by były przecież jakieś komentarze sprostowania itp. A tu nic, piszecie sami do siebie - ludzie dali sobie spokój, a wy może myślicie, że jeśli ktoś nie reaguje, nie odpowiada, że nie daje odporu na to wszystko, to tak jest. A jak ci mówię, że tak nie jest! Ogół uważa inaczej, a nikt nie zamierza dyskutować, bo uważa, że to strata czasu. Wy nie myślicie o takim czymś, że powinny być "wszystkie ręce na pokład" i każdy daje ile może i wedle zdolności swoich polskim szachom. Wam się bardzo podoba ten podział "my" i "ci źli" - to jest cała wasza racja bytu wstać od rana zobaczyć jaki brzydki jest ten świat i komu by tu dowalić, żeby poprawić sobie nastrój i przy okazji wewnętrznie rozgrzeszyć, że jacy to my wspaniali "polskie szachy zbaw" komentatorzy, a reszta to samo zło. Pomyśl kiedyś w wolnej chwili nad tym, że takie podejście gdy atakuje się wszystkich, obraca się przeciwko temu kto tak robi. Wcześniej czy później, ale tak właśnie się dzieje. Pisałem ci - napisz jaki masz pomysł na polskie szachy, opracuj plan, dam go u siebie na stronie - masz moje słowo, będziemy polemizować aż nam języki odpadną. Ale nie bo po co - lepiej ograniczyć się do ataków, punktowania, szukania winnych i cała ta poetyka. Ja nie umiem tak rozmawiać jak wy - bo wiem, że po drugiej stronie, może ci się to wydać dziwne - jest człowiek, zwykły człowiek, który przecież odczuwa - i jemu na pewno nie jest przyjemnie czytać o sobie non stop takie rzeczy. Pomyśl o tym kiedyś Krzysiek...
OdpowiedzUsuńCo do dwóch ostatnich zdań Twojej odpowiedzi, to rzecz w tym iż sportowiec jest osobą publiczną, podobnie jak polityk, aktor, itp. I "stety" albo niestety, ale z byciem sportowcem wiąże się to, iż ocenia się go. Oceniają go trenerzy, prezesi klubów, sponsorzy i wreszcie kibice. Tym bardziej że trenuje i walczy za czyjeś pieniądze, albo sponsorów, albo publiczne. Dlatego myślę, że rzeczą najzupełniej normalną jest dyskusja o nim (tzn. ogólnie w liczbie mnogiej, o sportowcach) o jego wynikach i porażkach. Ja nigdy nie pisałem o którymkolwiek z szachistów że np. jest głupi, że siedzi w komunistycznym szambie, że dyskutuje z idiotą, że toczy gnojowe kule, itp. Ja go oceniam tylko jako kibic, na podstawie mojej wiedzy kibica. Jeżeli uważam że ktoś nie ma ambicji sportowych, to przykro mi, ale wyrażam to w komentarzu tu, czy na blogu J.K.
OdpowiedzUsuńTak, zgoda co do tego, że należy oceniać, tylko akurat wasze komentarze nie mają nawet cienia przychylności względem tych o których piszecie i to się czuje. Co innego napisać opinię mocną, sprawiedliwą ale z wyczuwalną przychylnością względem ocenianego, a co innego jechać po kimś jak "po łysej kobyle". U was jest "jechanie" po tym czy innym - w waszych rozmowach troska o szachy i ludzi wokół nich jest niewyczuwalna.
OdpowiedzUsuńO nie, mój drogi, nie zapędzaj się. Jak nasi osiągają sukcesy, to cieszę się z tego i piszę to w komentarzach. Nie wmawiaj mi że jest inaczej. Oto treść mojego ostatniego komentarza z blogu JK, dotyczącego naszych dziewczyn w Mitropa Cup: "Patrząc na tabelę, to nasze zawodniczki nie były faworytkami, ale cieszy uzyskany rezultat. No i faktycznie bardzo dobrze, że PZSzach postanowił wysłać je na taki turniej. Z pewnością było to dla nich bardzo pożyteczne wydarzenie. Dobrze że w tym przypadku związek stanął na wysokości zadania". To nie jest pierwszy i jedyny pozytywny komentarz. Jak Bartel wygrał Aerofłot to cieszyłem się z tego. O Darku ciągle powtarzam że to nasza jedyna szansa na uczynienie z polskich szachów czegoś więcej niż bryndzy. To tylko przykładowe sprawy które teraz przyszły mi na myśl. A czytałeś może moją relację z meczu Wojtaszka z Jobavą? I co? Jaki miała wydźwięk, negatywny czy pozytywny?
UsuńKrzysiek ja nie mówię, że ty nie piszesz pozytywnych komentarzy - mnie chodzi o proporcje oraz o bardzo wiele ataków na wielu ludzi w tym i na mnie. Przypomnij sobie jak pisaliście o tym, że wywiady, które przeprowadziłem to nie moje, że przecież tego bym nie wymyślił itd? Zrobiliście po prostu ze mnie idiotę i tyle i to bez zmrużenia powieki. Tak to się u was odbywa - nie znając człowieka, nie widząc go nawet raz w życiu, nie rozmawiając nawet, niszczycie go i dobrze się z tym czujecie. Zajrzał jakiś Pan co wygrał hetmana na ostatniej gali, zdaje się Ziemacki - ładnie się przedstawił, wyjaśnił wątpliwości co do swojej osoby, pozdrowił Was, a wy nie znając go w ogóle, piszecie - pan zdaje się sam nie wierzy w to co pisze itd. tego typu teksty od razu z miejsca, "z urzędu" a facet wam dobrze życzył, ciepło się do was odniósł. Czy ty nie widzisz jak wy traktujecie ludzi? Naprawdę to jest takie trudne do zauważenia?
UsuńTradycyjnie już nie odpowiada Pan na pytania tak jakby nie było tematu. Przyznam, że ja tak nie umiem.
OdpowiedzUsuńMam prośbę skończmy już tą rozmowę bo z niej nic nie wyniknie sensownego. Nie mam ochoty ciągnąć tej telenoweli, bo to się mija z celem. Pozdrawiam wszystkich rozmówców. Dobrej nocy.
OdpowiedzUsuńA może więcej wpisów i komentarzy na temat tego co dzieje się na świecie? Będzie i ciekawiej i mniej animozji. Kogo interesuje jakaś liga francuska gdy kończy się superturniej w Salonikach a niedługo zacznie się w Moskwie?
OdpowiedzUsuńPonadto jako stały czytelnik bardzo chętnie przeczytałbym wpis autora na następujące tematy:
1. Ubiór szachistów (czy powinni być ubrani jednolicie, czy mieć stroje jak w F1, czy w garniturach czy tak jak jest).
2. Umedialnienie (przepraszam za to słowo) szachów. (co można kopiować z innych dyscyplin, które znalazły miejsce w telewizji i dziennikach sportowych)
3. Technodoping w szachach na poziomie krajowym
4. Pieniądze w szachach czyli kiedy kończy się amator;)
pozdrawiam i czekam na kolejne (wszystkie) wpisy!
Panie Adamie! Dzięki za podpowiedzi, jak znajdę chwilkę może napiszę o tych kwestiach, które pan proponuje! Wszystko oczywiście jak czas pozwoli!
UsuńPozdrawiam
KK ma rację. JK ma rację. Polskie szachy znikają z powierzchni. Jedynym ich godnym reprezentantem jest Andrzej Filipowicz, który jest sędzią głównym Memoriału Tala. Jak on to robi? Powinien udzielać lekcji na ten temat w PZSzachu. Smutne jest, że nikt nie chce czerpać ze studni mądrości tego wybitnego sędziego. No może poza JK, który jest na tyle inteligentny, że popiera politykę wielkiego mistrza z Legionu pupilka Litmanowicza - pamiętamy tego wybitnego prezesa PZSzach. Najgorsze jest jednak to całe polskie środowisko szachowe, które nie jest w stanie ogarnąć, że tylko postępowanie podobne do tego, jakie promują bardzo panowie z wpływowej grupy specjalistów spowoduje powrót polskich szachów do czasów ich świetności. Potwierdzą to wszyscy Ci, którym Ci ludzie pomogli w życiu. Zawodnicy, którym załatwili udział w prestiżowych turniejach, sędziowie, którzy sędziowali poważne imprezy, uczniowie, których wychowali...
OdpowiedzUsuńPanie Janie - dlaczego nie zgłosiliście kandydata na Prezesa? Z takim programem zwycięstwo macie, jak w banku. Przecież obecny prezes szkodził. A kandydata macie godnego - jedynego rozpoznawanego w wielkim świecie szachowym Polaka. Głupi są Ci polscy szachiści, oj głupi. Więc, jak mogą mieć wyniki, jak tak głupi są? Polskie szachy się staczają. JK, KK, czy wreszcie rzetelny do bólu Nagrodzki powstrzymują upadek. Ale ile można? Ich działalność można nazwać heroizmem. Tak trzymać panowie!
Święta prawda! Dlaczego wszystko wiedzący panowie AF, JK i KK nie wystawiliście swojego kandydata na prezesa? Czyżbyście naprawdę nie wierzyli w swoje recepty uzdrowienia polskich szachów? A może uznajecie polskich szachistów za idiotów i obawiacie się, że na was nie zagłosują?
UsuńNie wystawiliśmy własnego kandydata na prezesa chyba po prostu przez przeoczenie. Przy następnych wyborach poprawimy się, tym bardziej że jak widzę, Państwu bardzo zależy na naszym kandydacie. To już chyba trzeci zawiedziony głos, który wyraża żal z powodu naszego przeoczenia. Cieszę się, że jesteśmy dla Państwa na tyle ważni, że apelujecie o nasz udział w wytypowaniu kandydatów.
UsuńA może by tak konkretnie p.Krzysztofie? zamiast tej ironii. Przecież intencja jest jasna. Po co te wymyki i ślizganie się?
UsuńNo rzeczywiście Krzysiek - tacy szarlatani rządzą polskimi szachami,a wy przespaliście tak ważną sprawę jak wybory nowych władz. No szkoda, że tacy szkodnicy będą dalej tam o góry przez następne lata, przez wasze przeoczenie. Ale mam prośbę, obiecaj, że nie zapomnisz o następnych wyborach. No dobra, ja Ci o nich przypomnę, żeby już wszystko miało ręce i nogi ok?
UsuńPanie Waldemarze, to nie ja pierwszy zacząłem pisać ironiczne komentarze.
UsuńAle Pan pierwszy i wciąż nieustający pisze wciąż nie na temat! Krzysiek zadał panu podobnie jak i ja kilka pytań w tym o zrobienie z niego przygłupa na blogu J.k. jak zwykle pominął Pan to milczeniem. Kiedy pan się zdecyduje i po męsku odpowie? Może znowu za trzy lata jak w sprawie tej tajemnej listy? czemu ta lista taka tajna? Mogę Panu wymienić nazwiska swoich uczniów. Rysio Bernard , Leszek Ostrowski czy inni trenerzy także mogą to zrobić bez wstydu .O co tu chodzi? czy w innych sprawach będzie Pan się tak samo ślizgał? Jako kibic? Kibic to proszę Pana coś wie, ogląda mecze, czyta, ogląda w danym przypadku partie szachowe. A nie wypowiada się na temat Akademii . Nie ma Pan najmniejszego o niej pojęcia!!! Po co to? W dodatku krytycznie. Niech pan się przemoże i odpowie na pytania jak mężczyzna tak albo nie anie wozi się przy pomocy tego pustosłowia. Kogo Pan chce przekonać? Chyba Pana fanów na blogu J.K, którzy "uwielbiają czytać pana teksty"
UsuńPanie Waldemarze. Skoro koniecznie wraca Pan do różnych nieprzyjemnych spraw, to chciałbym oświadczyć że Pana wcześniejsze twierdzenie o moim rzekomym kłamstwie w sprawie Kacpra Pioruna oraz pisanie o zrobieniu przygłupa z Krzysztofa Jopka jest publicznym pomówieniem. Za to grozi odpowiedzialność karna, i jeżeli będzie Pan nadal oczerniać mnie, to nie zawaham się pozwać Pana o oszczerstwo, wraz z pozwaniem Krzysztofa Jopka o zezwalanie na publikowanie oszczerczych komentarzy na jego blogu. Oczywiście w takim wypadku powiadomię pisemnie władze PZSzach-u o publicznym szkalowaniu mnie przez ich etatowego trenera.
UsuńCo do listy wychowanków Jerzego Konikowskiego, to pisałem już wcześniej iż nie jestem upoważniony do wymieniania ich. Informacje o osiągnięciach trenerskich pana Jerzego są dostępne na jego stronie oraz blogu. W związku z Akademią wypowiadałem się jako kibic, zresztą wcześniej pisałem już o tym. Na ogólnopojęte tematy szachowe wypowiadam się wyłącznie jako kibic, a nie np. trener, bo nim nie jestem. A rolą kibica jest wypowiadanie się nie tylko w superlatywach ale i krytycznie.
A to teraz ty się zagalopowałeś trochę Krzysiek, ponieważ to na waszej stronie poruszyliście temat moich wywiadów, których podobno nie jestem autorem i to jest poważnym naruszeniem dóbr osobistych. Widzę, że podoba cie sie ten styl prowadzenia rozmowy ale ona do nieczego nie prowadzi, ponieważ gdy zadaje konkretne pytanie nie otrzymuje odpowiedzi.
UsuńJa nigdy nie negowałem Twojego autorstwa tych wywiadów.
UsuńA ja nigdy nie napisałem, że ty zanegowałeś moje autorstwo - napisałem w liczbie mnogiej bo był artykuł w którym tak to komentowaliście właśnie. Krzysiek, moja prośba - skończmy te przepychanki, to nie ma najmniejszego sensu. Ja nie po to bloga zakładałem, żeby takie coś pod postami widniało. Sami zaczynacie od słowa do słowa i tak w nieskończoność. Mnie sie nie uśmiecha tego publikować po prostu, ludzie to czytają i piszą do mnie, że mają tego dość. Ale wam chyba nigdy nie dość.
UsuńPanie Krzysztofie!
UsuńNiech Pan sobie jeszcze raz przeczyta to co napisano na blogu J.K o Krzysiu Jopku. Nie twierdziłem, że brał Pan w tym udział, raczej martwiło mnie to, ze Pan się słowem nie odezwał. Co do Kacpra Pioruna to wydaje się, ze Pan zapomniał jak to było. Może Pan przytoczy swoje komentarze i dopiero wtedy straszy mnie sądem. Może Pan nawet teraz wystosować list do PZszach. Widzę, że nie mając argumentów zaczyna Pan odreagowywać .I po co te nerwy. Niech Pan odpowie na pytania. Tylko tyle. Poza tym nie jestem etatowym trenerem w Pzszachu!
Jestem jak najbardziej za zamknięciem tego sporu. Zresztą już wcześniej deklarowałem "za". Ale jak zamknięcie to naprawdę zamknięcie, a nie że Anonimy zaczynają prowokować, a potem jak reaguję na to, to dopiero wtedy zaczynasz oburzać się, i to wyłącznie na mnie.
UsuńW takim razie kończę ten wątek i następnym razem piszcie ewentualnie na temat posta, bo widzę, że na takie tematy średnio ma ochotę ktokolwiek się wypowiedzieć.
UsuńAndrzej Filipowicz ma 75 lat. W tym wieku nawet biskupi muszą odchodzić na emeryturę. Przypomniał o tym niedawno nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore. Czy pan AF jest ważniejszy od biskupa? Dlaczego jeszcze nadal sędziuje? Za 4 lata będzie miał 79 lat i czy wtedy wystawicie go jako kandydata na prezesa PZSzach?
OdpowiedzUsuńNo ale Jan Paweł II pełnił obowiązki aż do śmierci. A na uczelniach zatrudnia się na jakąś część profesorów-emerytów. Niektórzy biznesmeni do późnej starości zajmują się swoją pracą, i robią to dobrze. Nie wiem czy będziemy wystawiać swojego kandydata, ale jeżeli tak, to nie omieszkamy zawiadomić o tym! ;)
UsuńMemorial Tala sie zaczal..
OdpowiedzUsuńAnonim vel Rado vel Arkadiusz