środa, 6 listopada 2013

" Władimir Kramnik o roli psychologii w zbliżającym się meczu o MŚ Anand - Carlsen."




"Walcz, więc, o synu Kunti! Walcz dla walki samej.

Nie myśl już o nieszczęściu ani o radości,

Ani o tym, co zyskać i utracić możesz. 

Zwycięstwo i przegrana niech ci jednym będą."
                           

Bhagawadgita

                



Czujecie już ten dziwny ucisk w okolicach splotu słonecznego? Wędrujecie po serwisach, w poszukiwaniu coraz to ciekawszych newsów, dotyczących zbliżającej się, wielkiej bitwy, która rozegra się w Chennai, w Indiach? To oznacza, że już was wzięło. I najprawdopodobniej potrzyma do końca listopada. A kto wie? Może i krócej - to, oczywiście, zależy od tego, jak się ułoży scenariusz tego spektaklu. Stoimy wobec wielkiej niewiadomej, przed naszymi oczami wciąż niezapisana karta, tabula rasa... 

W wielu różnych dyskusjach, część osób zwracała mi uwagę, że pisząc bloga, który w jakimś tam stopniu kładzie nacisk na aspekt psychologiczny szachów, spłycam temat, gdyż psychologia nie jest elementem najważniejszym w tym sporcie. Słyszałem też głosy, że przecież decydujące o sukcesach są tylko i wyłącznie umiejętności czysto szachowe i to jest miarą, jak klasowym jest ten czy inny zawodnik. Czegoś w tych dyskusjach nie rozumiałem - mianowicie, nie mogłem (i nie mogę do teraz pojąć) jak można oddzielać predyspozycje umysłowe danego gracza od jego wiedzy szachowej. Tzn. jak? Że można grać partię szachów, czerpiąc z zasobów wiedzy szachowej w oderwaniu od swoich predyspozycji psychicznych? Można stanąć gdzieś poza sobą, grać partię szachów i stać się jakby kimś innym, znaleźć się poza własnym mentalem? Jeśli ktoś cierpi na rozszczepienie osobowości ma duże szanse zrealizować tego typu eksperyment. Jednak większość szachistów to spokojni, zrównoważeni ludzie, mający dobry kontakt z samym sobą (rzekłbym, aż za dobry) i zasadniczo nie rekrutują się z ośrodków, gdzie podobne zaburzenia, jak wymienione wyżej diagnozuje się, a potem ewentualnie leczy.

 Dla mnie psychologia jest integralną częścią szerszego spektrum, dzięki któremu oceniam danego zawodnika i jego szanse w poszczególnych partiach, czy meczach. Przecież szachy rozgrywają się w głowach, w jakiejś, niepowtarzalnej, bardzo konkretnej konstelacji psychicznej i ten "wystrój wnętrza" ma bardzo duże znaczenie. Na chłodną logikę: dla mnie siła gry jest wypadkową wiedzy stricte szachowej oraz cech charakteru, czyli odporności na stres, wytrzymałości itd. słowem, wszystkich tych cech psychicznych, które ułatwiają szachiście odniesienie sukcesu, oraz cech negatywnych, które mogą być przeszkodą w drodze do sukcesu. Pytanie jak ważna jest psychologia w szachach, czy spłyca temat czy go pogłębia,  jest moim zdaniem źle postawione - gdyż ustawia psychologię jakby poza tematem, a według mnie ona jest jego integralną częścią. Zobaczcie co mówi Kramnik, jeśli chodzi o szanse Ananda w tym pojedynku:

"Anand, bezsprzecznie, ma swoje szanse, i one są absolutnie realne. Jedynym problemem, który stoi przed Mistrzem Świata jest teraz - takie jest moje odczucie - pewien kompleks Magnusa Carlsena. On się jego obawia. Anand powinien popracować nad psychologią, to jest absolutną koniecznością aby zwyciężyć w tym meczu. Powinien przestać się bać, zrozumieć, że z Carlsenem można wygrać. Jeśli mu się to uda, wtedy szanse się wyrównają. Jeśli nie, to szans jest bardzo mało. Psychologia w meczach o mistrzostwo świata decyduje o wielu rzeczach. Drugi czynnik, jeśli chodzi o mecz, tak bym określił. Jeśli Anandowi uda się wytrzymać nacisk Carlsena na starcie, powiedzmy jeśli pierwsze sześć partii zakończy się wynikiem remisowym, to w takim wypadku ja bym skłaniał się bardziej ku wygranej Ananda w tym meczu."

Kramnik opowiada o niedomaganiach Mistrza Świata w zakresie psychologicznym, o lęku, o "kompleksie Carlsena" i to nie jest jakiś tam freudyzm, tylko logiczna ocena, oparta na doskonałej znajomości Mistrza Świata. Na koniec wypowiedź Ilji Lewitowa, na ten sam temat.

"Myślę, że wszystko zależy od jednego czynnika, którego nie można przewidzieć. Jak mocno będą dzwonić zęby Vishiego o krawędź szklanki, to znaczy jak bardzo będzie się denerwował i bał Magnusa (o tym dzwonieniu słyszałem wiele razy od  szachistów, którzy z nim grali). Jeśli uda mu się pokonać ten strach, to zupełnie nie pojmuję, w czym Magnus jest faworytem, mecz będzie mniej więcej wyrównany, a jeśli Vishy'emu uda się dostać komfortowe pozycje po debiucie, to z jego przewagą. Magnus posiada bardzo silne strony (...), ale posiada także słabości - jest leniwy. Nie sądzę, że można w ciągu kilku miesięcy wykonać tą pracę, którą Anand i Kramnik wykonują latami. Vish'y może po prostu kilka partii wygrać dzięki debiutowi, ale także dostać dużą przewagę i "wozić" Magnusa."


Wypowiedź Lewitowa, jak widać, w podobnych klimatach. Cytat, który zamieściłem na samym początku pochodzi z Bhagawadgity, która jest częścią wielkiego indyjskiego eposu, Mahabharaty. Tam sytuacja była analogiczna: Na polu bitwy, stanęły naprzeciwko siebie dwie armie. Do jednej należał słynny wojownik Ardżuna, który widząc po drugiej stronie wielu bliskich znajomych, osoby z rodziny, przyjaciół, którzy chcą przelać krew, wystraszył się i zwątpił, odłożył łuk i strzały i postanowił, że nie będzie walczył. W tym momencie zjawił się koło niego Bóg i wyjaśnił mu, że musi odrzucić strach i stanąć do walki. Cała Bhagawadgita wyjaśnia, dlaczego należy podejmować wyzwania i odrzucić lęk. Ostatecznie Ardżuna stanął do walki i jego armia wygrała.

Carlsen tymczasem już od kilkunastu godzin jest w Indiach wraz ze swoją rodziną, osobistym kucharzem oraz ochroniarzem. Napięcie rośnie... 


(Cytaty na podstawie niezawodnego serwisu http://www.chess-news.ru/)



    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz