piątek, 24 stycznia 2014

"Ukraina wrze"




Z Ukrainą jestem związany od bardzo dawna. Pierwszą moja długą wyprawą, kiedy to wyruszyłem latem, a wróciłem jesienią, była wędrówka, epopeja po miastach, wsiach i górach ukraińskich. Wtedy to poznawałem melodię języka ukraińskiego, ludzi miłych, ciepłych i uczynnych, oraz najdziksze góry Europy. Przeszedłem całe Bieszczady Ukraińskie, wszedłem też na Pikuj. Następnie buszowałem po całych Karpatach Wschodnich, wszedłem na Howerlę, na której wmurowano konstytucję Ukrainy. Potem udałem się do Kijowa, następnie na Krym, a w drodze powrotnej zahaczyłem o, wymienianą niedawno na tej stronie Odessę. Wreszcie z najbliższą mojemu sercu osobą łączę fascynację tym krajem i za każdym razem, kiedy dochodzi tam do eskalacji przemocy, jestem po prostu przybity. 

Ostatnie wydarzenia na Ukrainie, wydają się wymykać spod kontroli i z dużym niepokojem oglądam relacje na żywo z Kijowa, gdzie według licznych doniesień użyto przeciwko demonstrującym ostrej amunicji. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, niezwykle skomplikowana i moim zdaniem, nie znajdzie szybkiego i pozytywnego rozwiązania.

 W ostatnim numerze "Mata" rozmawiam z Michaiłem Gołubiewem, arcymistrzem z Odessy, który kilka lat temu bardzo mocno zaangażował się w wydarzenia, które przeszły do historii pod nazwą "pomarańczowej rewolucji". Mniej więcej połowa wywiadu dotyczy aktualnej sytuacji na Ukrainie. Arcymistrz Gołubiew podzielił się również swoimi wspomnieniami z 2004 r. Szachiści mogą zadawać sobie pytanie, dlaczego w gazecie szachowej odnajdują politykę. Chciałbym, by szachista-czytelnik odnalazł wszystko to, co w sercach innych szachistów gra - na pierwszym miejscu, rzecz jasna, szachy, ale i inne sprawy, którymi żyją. Moja odpowiedź ma też związek z tym, jak podchodzę do moich rozmówców w ogóle. Otóż, zawsze chciałem pokazywać szachy w szerokiej perspektywie, a spotykając człowieka, który oddał cały swój czas i serce sprawie Ukrainy, uznałem, że nie mogę tego aspektu pominąć. 

Warto poznać tą ważną dla odeskich szachów postać (choćby poprzez śledzenie jego profilu na facebooku) człowieka, który każdego dnia walczy o lepszą Ukrainę. Szachy dzięki takim postaciom również zyskują - ostre zaangażowanie szachisty w politykę, łamie w świadomości społeczeństwa schemat człowieka-szachisty, żyjącego w jakimś całkowicie oderwanym od głównego strumienia zdarzeń skrawku rzeczywistości. Jeśli chodzi o pogląd na tą sprawę samych Ukraińców, to zaobserwowałem, że ten schemat nie jest tak mocno zakorzeniony w ich świadomości. Gdy wypowiada się arcymistrz w jakimkolwiek środku masowego przekazu na Ukrainie ludzie z tym większą ciekawością nadstawiają ucha. W Polsce te sprawy wyglądają zgoła odmiennie i jest to temat tyleż ciekawy, co trudny.
 Na razie w związku z ostatnimi wydarzeniami na Ukrainie w moim sercu miesza się i scala w jedno smutek z niepokojem. Mieszanka uczuć to mroczna, ale tak właśnie teraz się czuję...

A tymczasem, borem, lasem, zaczęła się kolejna runda w turnieju Tata Steel Chess. Wojtaszek gra czarnymi z Brunello, a Janek Duda, też czarnymi, spróbuje wysadzić z siodła niejakiego Kaydena Troffa z U.S.A. Moją uwagę przyciąga również mecz Timmana z Jobawą, gdzie ten, któremu kibicuję, stoi jak się patrzy. Jobawa gra interesująco ale w wielu pojedynkach po prostu przegina. Gdy go przeliczą, przegrywa, jednak ta sztuka udaje się naprawdę nielicznym - z punktu widzenia nie obiektywnej poprawności jego szachów, a czysto praktycznego, gra świetne szachy i nie dziwi mnie specjalnie, że jest tam gdzie jest. Jestem za Timmanem w tym pojedynku :).


1 komentarz:

  1. Wojtaszek wygrał,Duda chyba też wygra!Fortuna kołem się toczy.

    OdpowiedzUsuń