poniedziałek, 21 kwietnia 2014

"Memoriał Gashimova, runda druga - kolejna ofiara łupieżcy z północy!"




Paweł Eljanow wyruszył na wojnę z Radkiem Wojtaszkiem, stosując popularny ostatnimi czasy "wariant Czebanienko" obrony słowiańskiej. Bardzo ciekawy system, którego największymi specjalistami z punktu widzenia gry czarnymi są: Wiktor Bołogan (mołdawscy szachiści bardzo przyczynili się do popularyzacji tego wariantu) oraz znany fighter, Gata Kamski. Kamski w "wariancie Czebanienko" fianchettuje czarnopolowego gońca przez "g7",  a idee są podobne do tych, zagranych w partii Wojtaszka z Eljanowem. Czarne dążą w odpowiednich momentach do podrywu łańcucha białych pionów poprzez "e5". Nasz arcymistrz po serii wymian (po zagranym przez Eljanowa planowym podrywie "e5") został ze słabym pionem na "d4". Doszło do końcówki czterowieżowej i wszystko wskazywało na to, że Polak powinien ją ustać. Niestety, stopniowo zaczął tracić nić gry, a Eljanow, jak to zwykle u niego bywa, parł do samego końca. Pierwsza porażka naszego przedstawiciela w Memoriale Gashimova, a jutro wpada po przegranej na rozpędzonego Motylewa, aktualnego Mistrza Europy i będzie miał czarne bierki. Nie najlepiej to wygląda, żeby nie powiedzieć źle...

W turnieju "A" odwieczny "klient" Wikinga, Nakamura, i tym razem postanowił nie wychylać się. Ta partia to był mecz do jednej bramki. Po debiucie pozycja Norwega, to było takie "niby nic". Tylko, że takie "niby nic" pozycje, Mistrz Świata przeobraża w układy nie do obrony dla swoich oponentów. Niekiedy główny zainteresowany musi się porządnie nagłowić, w którym momencie przegrał. A co jeśli już znajdzie odpowiedź na pytanie "dlaczego przegrałem?" Nic. Gdy po raz kolejny siądzie do Wikinga, po raz kolejny odejdzie z kwitkiem, gdyż przegra ale w nieco inny sposób.

 Wielu uważa, że Carlsen gra nieciekawe szachy, ponieważ trup nie ściele się gęsto. Choćby wczorajsze końcowe oddanie gońca na "h6" - to już nawet nie była kombinacja tylko zwykłe przesilenie po wygranej strategicznie bitwie. Ja jednak, jestem fanem takiego stylu gry, co zresztą niejednokrotnie podkreślałem. Carlsen paraliżuje swoje ofiary, dusi je jak anakonda. I ten nastrój jego przeciwników, którzy wiedzą, że to już koniec, ale Wiking się nie spieszy i miażdży ich wolę walki powoli, nie spiesząc się! Jakiś czas temu miałem wątpliwości - teraz już ich nie mam - uważam, że tytuł Mistrza Świata, jest w najlepszych rękach.
 Kto odważny i na siłach, niech wydrze tytuł takiemu wirtuozowi! Czekam z niecierpliwością na kolejną rundę Memoriału Gashimova. Czy jest ktoś w stanie zagrozić temu łupieżcy z północy??


5 komentarzy:

  1. Zero komentarzy - nie to co w ""Opowieść Szarego Człowieka cz.III - ostatnia"" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cóż tu komentować? To, że am. Wojtaszek zbiera kolejne "bęcki" w turnieju "B"? W "Opowieściach" przynajmniej przedstawiono fragment naszej krajowej "szachowej piaskownicy". Kawał literatury do poczytania - może rozrośnie się do rozmiarów "Degenerado" (w wersji poetycko - filozoficznej )?

      Usuń
    2. To zbiera te bęcki czy nie zbiera panie kolego??:)

      Usuń
  2. Teraz cichutko, parterek, bo Radek wygrał dwie z rzędu. Jak przegra to się pewnie ożywisz nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko luzik, jutro porażka z Bacrotem i wszystko wróci do normy :)

    OdpowiedzUsuń