Miałem zamiar przekopiować tytuł ostatniego posta, że "Król jest tylko jeden", ale czytelnikom mogłoby się pomylić. Dlatego z czysto kronikarskiego obowiązku oznajmiam - Wiking, po dzisiejszej wygranej jest już trzykrotnym Mistrzem Świata - w szachach klasycznych, w szachach aktywnych i blitzu. Szachy doczekały się prawdziwego dominatora, na którego nikt nie ma sposobu. Dziś przez wiele rund w turnieju prowadził Ian Nepomniachtchi, jednak w końcówce nie wytrzymał napięcia przegrywając w przedostatniej rundzie z Lewonem Aronianem. Proszę Państwa król jest tylko jeden - trwa era szachisty spod koła podbiegunowego - wszyscy z dużego oddalenia spoglądają na jego niebotyczny ranking, na jego grę, triumfy. Arcymistrzowie starszego pokolenia mówią o Carlsenie, że nie ma tej charyzmy, jaką miał w najlepszych swoich czasach Karpow, Tal itd. ale jakie to ma właściwie znaczenie? Wiking po prostu wygrywa. Siada do szachownicy i przetrąca kolejne kręgosłupy. Jego styl gry, mało efektowny, bez fajerwerków taktycznych nie jest do końca zrozumiały dla reszty - tzn. inni arcymistrzowie bardzo wiele na ten temat mają do powiedzenia i nawet się nie mylą w swoich ocenach, jednak gdy przychodzi im się zmierzyć z Carlsenem, z jego filozofią tej gry, idą na dno, toną i słuch po nich ginie.
Szachy mają świetnego ambasadora na samym szczycie - oby jeszcze udało się przywrócić w Tromsoe normalność w światowej federacji - w szachach rozpocząłby się nowy rozdział, powróciłaby nadzieja. Cieszy mnie gra Carlsena - to są moje szachy - i tak jak, nawet nie wiem z jakich to powodów, trudno mi było się przekonać do młodego Norwega, tak teraz jestem jego największym fanem. A wiecie jaki Magnus uzyskał w dzisiejszym turnieju elo performance? 2981! A więc, na poziomie niezłego modułu. Zwalające z nóg, ale i optymistyczne - ludzki mózg i jego możliwości! Granice w sportach fizycznych są już tak wyśrubowane, że toczy się walka o setne sekundy, nie o cale, a o centymetry. Tutaj mamy do czynienia z ludzkim umysłem, mózgiem, który jest najbardziej skomplikowanym urządzeniem w znanym nam Uniwersum.
Doskonale walczył Radek Wojtaszek, który zajął 15 miejsce, choć w ostatniej partii miał wygraną z Wietnamczykiem Le Quang Liemem. Mógł być w dziesiątce - posypało się, ale nic nie szkodzi. Radek walczył wysoko, bił się świetnie, znów został zauważony i o to chodziło. Mateusz Bartel tym razem słabo - choć w zgodzie z jego rankingiem - miejsce 89.
Kończą się zawody w Dubaju. Veni, vidi, vici łupieżcy z kraju zórz polarnych. Owacja na stojąco dla trzykrotnego Mistrza Świata!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz