Krzysztof Jopek: Do Olimpiady w Tromso pozostało kilka tygodni. Za nami dwa mecze treningowe z Ukrainą i Węgrami. O jaką wiedzę na temat naszej kadry jesteśmy bogatsi po tych przegranych sparingach?
Bartosz Soćko: Pojedynki z silnymi zawodnikami zawsze dają dobry materiał do analizy. Mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy wyciągną odpowiednie wnioski ze swoich partii. Te dwa mecze pokazały że brakuje nam jeszcze do najlepszych drużyn na świecie, ale przy odpowiednim podejściu nie jesteśmy skazani z góry na porażkę. Jesteśmy w stanie z nimi wygrywać!
K. J: Śledzę twoją karierę ładnych parę lat, jednak nie przypominam sobie aż takiego tąpnięcia jeśli chodzi o sportową formę. Jakie są według ciebie tego przyczyny? Zdołasz się odbudować przed Olimpiadą?
B. S: Jeśli bym w to nie wierzył to chyba nie miałoby sensu jechać na Olimpiadę. Cały czas mam nadzieję, że w końcu forma przyjdzie. Co do przyczyn to nie jestem pewien - mój system przygotowań jest podobny od wielu lat i jak do tej pory sprawdzał się całkiem nieźle. Ale może w tym właśnie jest problem, że powinienem spróbować czegoś nowego? Jeśli moja słaba forma utrzyma się przez kolejne parę startów, będę musiał koniecznie coś zmienić.
K. J: Sporo kontrowersji narosło wokół podziału ról w kadrze narodowej. Jesteś grającym kapitanem i wielu kibiców nie może sobie wyobrazić jak połączysz grę z dodatkowymi obowiązkami. Jak to będzie wyglądało w praktyce?
B. S: Szczerze mówiąc nie za bardzo wiem o co chodzi... Jakie konkretnie obowiązki mają mi przeszkadzać w grze?
B. S: Co do propozycji remisu i funkcji kapitana - wydaje mi się że jest to w tej chwili martwy przepis. Przypomina mi się śmieszna historia na ten temat. Parę lat temu graliśmy (Polonia Warszawa) w Klubowym Pucharze Europy. Przy stanie 3:2 mieliśmy lepszą pozycję w ostatniej partii (grał Jacek Gdański), ale niedoczas był straszny. W tej nerwówce nasz kapitan głośno zaproponował remis - "We offer draw!" co spotkało się z natychmiastową reakcją naszego zawodnika: "What draw!! I want to play!" Po czym, jak to Jacek, zaczął głośno mówić (to chyba nawyk z bulletów) jeszcze na temat swojej partii i propozycji remisu. To jedyna sytuacja jaką pamiętam w której kapitan mojej drużyny próbował w czasie meczu wpłynąć na wynik. A już poważniej mówiąc, od dłuższego czasu mamy zasadę, że zawodnicy sami decydują - oni w końcu najlepiej wiedzą jaką mają pozycję, a wyniki na innych deskach przecież znają. Jeśli będziemy mieli decydujące mecze w ostatnich rundach wtedy być może sytuacja będzie trochę bardziej skomplikowana, ale myślę, że i tak każdy łatwo może sam podjąć decyzję (jeśli akurat kapitan będzie zajęty własną partią). Ustawianie składu też nie stanowi problemu. Staramy się dyskutować na odprawach i wspólnie podejmować decyzje. Co do strategii to jest podobnie. Do kapitana należy decydujący głos, ale konfliktów nie powinno być.
Nie twierdzę, że nie będę miał żadnych obowiązków, ale wydaje mi się że przy tak dobrze zgranej drużynie rola kapitana może być dla mnie tylko dodatkową motywacją a nie obciążeniem.
K. J: Jest tego trochę, wiadomo kapitan ustala skład, strategię na mecz, powinien być obecny przy propozycjach remisu itd. Na Olimpiadzie sama gra to nieraz aż nadto dla jednej głowy...
Nie twierdzę, że nie będę miał żadnych obowiązków, ale wydaje mi się że przy tak dobrze zgranej drużynie rola kapitana może być dla mnie tylko dodatkową motywacją a nie obciążeniem.
K. J: Kamil Mitoń otrzymał funkcję konsultanta merytorycznego. Czym dokładnie będzie się zajmował Kamil podczas Olimpiady?
B. S: Będzie odpowiadał za pomoc w przygotowaniu do partii. Wiadomo, że każdy zawodnik przygotowuje się samodzielnie, ale często będą pojawiały się różne problemy w rozwiązaniu których Kamil ma pomagać. Miałem przyjemność z nim pracować i wiem że jego wiedza debiutowa jest naprawdę rozległa, więc myślę, że w tej roli sprawdzi się znakomicie. W tej chwili jest to najlepsza w kraju osoba pasująca do tej roli.
K. J: Jaka atmosfera panuje w reprezentacji? Jest między wami "chemia", to coś, bez czego o wiele trudniej się gra dla zespołu?
B. S: W Drużynie panuje naprawdę wspaniała atmosfera. Mimo że szachy to sport indywidualny jestem pewien, że przyniesie to korzyści w czasie Olimpiady. Znacznie lepiej się gra jeśli dookoła ciebie są osoby które dobrze ci życzą.
K. J: Dziękuję Bartosz za rozmowę i życzę kadrze sukcesu w Tromso!
B. S: Dziękuję! Trzymajcie za nas kciuki!
Chyba tym wywiadem Bartosz zamknął usta krytykom polskich szachów. Trzymajcie się chłopaki i nie przejmujcie ujadaniem.
OdpowiedzUsuńNie wiadomo jak jest naprawdę ale mając do wyboru bardziej mi pasuje wersja optymistyczna i tego trzeba się trzymać.
OdpowiedzUsuńKrytycy polskich szachów najchętmiej zniszczyli by wszystko co jest , nie proponując nic w zamian.
OdpowiedzUsuńTo bardzo wygodna pozycja bo wystarczy być destrukcyjnym i na "nie". A przecież obweinianie innych jest łatwe i niby nic nie kosztuje...
UsuńJakoś mnie ten wywiad nie przekonał. To po prostu lekceważenie funkcji kapitana. Na olimpiadzie. Ale też niczego innego się nie spodziewałem.
OdpowiedzUsuńJest już wykaz wszystkich męskich reprezentacji i nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem - na przykład Indie (Sasikiran Krishnan) Kuba (Dominguez Perez Lernier) Bułgaria (Weselin Topałow), Brazylia (Rafael Leitao), Turcja (Dragan Solak) Filipiny - Sadorra Julio Catalino, Słowacja - Jan Markos - dalej już nie szukałem. Jednak w pierwszej dziesiątce rankingowej drużyn w Tomsoe kapitanami są osoby niegrające.
OdpowiedzUsuń