Nie myślałem nawet przez sekundę, nie pojawił się w mojej głowie choćby przebłysk myśli, że Giri w turnieju kołowym w Biel po dwóch rundach nie będzie miał żadnej zdobyczy punktowej. Reguła turnieju kołowego jest taka, że chore jednostki, gdy zostaną zauważone przez stado, mają ciężkie życie. Przy wspólnym stole każdy chce tym postrzelonym przez myśliwego jednostkom zabrać i tę resztkę strawy, która leży przed nimi. Oczywistym też jest, że ranny osobnik może być bardzo niebezpieczny - w końcu nie ma nic do stracenia. Ciekawe, jaki będzie scenariusz dzisiejszego meczu Giri-Wojtaszek? Sądzę, że Holender będzie próbował grać na wygraną, gdyż remis absolutnie nie jest mu na rękę. Ten kij ma dwa końce - Radek może się spodziewać nadaktywności swojego rywala i tu musi zachować ostrożność, z drugiej strony przeciwnik, który przekracza granice dopuszczalnego ryzyka jest łatwiejszym celem. W szachach jest kilku ciekawych autorów, którzy piszą o tym, że gra w turniejach jest sztuką zarządzania ryzykiem. Grając bezpiecznie rzadko się staje na podium, grając na pełnym ryzyku, idąc w szachach bez przysłowiowej gardy, często jest się na pierwszym miejscu... ale od końca.
Od razu przychodzi mi na myśl wczorajszy pojedynek Jaśka Krzyśka Dudy z Aleksandrem Areshchenką. U Janka szachownica prawie zawsze się pali, to płonące stepy Patagonii. Od Janka na taktyce można zaliczyć potężnego strzała w każdym momencie i w każdym czasie. Janek gra zajmujące szachy - patrzy się na to po prostu świetnie. On zawsze świadomie lub mniej świadomie dąży do kombinacyjnych rozwiązań w swoich partiach. Wielu się na to nadziewa, gdyż talent naszego młodego arcymistrza pozwala mu na szybkie, kreatywne przekierowania sił i punktowe skomasowane ataki figurami. Ten szachista ciągle się rozwija. Z drugiej strony arcymistrzowie okolic 2700 nie liczą gorzej od Janka, za to nie są tak surowi jeśli chodzi o grę pozycyjną. Jeśli uda im się "ustawić" młodego gracza w technicznych strukturach zapewne wygrają. Można by o szachach naszego talentu długo - ja jednak chcę rzec tylko tyle, że aż mnie skręca z radości, gdy widzę odwagę Janka i brak kompleksów w walce z renomowanymi przeciwnikami. Inna sprawa, że do kadry dołączył drugi Mateusz Bartel - u obu jest albo wóz albo przewóz i nie ma zlituj. Ciekawe co z tej mieszanki wybuchowej, z tego koktajlu Mołotowa, na Olimpiadzie wyniknie?
Oglądam wyniki z festiwalu Miguela Najdorfa i myślę o polskich cechach narodowych. Jedną z nich jest tradycyjna polska gościnność. Okazuje się, że w rundzie drugiej Polacy w lwiej części przypadków przepadli bez wieści w pojedynkach z rywalami z zagranicy. Czym chata bogata tym rada! Sorki za ironię, ale chłopaki do roboty do kroćset - ileż można patrzeć na tą rzeź! W końcu gramy u siebie, nie?
Na ME w Płowdiw Karina Szczepkowska-Horowska rozbiła w drobny mak Almirę Skripchenko z Francji. Przeciwniczka Polki po prostu w tym meczu nie istniała. Karina tym samym znalazła się na ósmym miejscu, gra pięknie i wyrasta nam prawdziwa liderka. Dziś Karina dostała Mariję Muzychuk z Ukrainy i zapewne tak łatwego grania jak z Francuzką już nie będzie.
Wygrała też Monika Soćko z Aleskandrą Goryachkiną, w tym momencie jest siedemnasta i czeka ją trudny mecz z Lilit Mkrtchian. By znaleźć się w Pucharze Świata nasza arcymistrzyni musi to spotkanie wygrać. O 14 czasu polskiego rusza turniej kołowy w Biel. Start za dwie godziny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz