Co tu czarować, co tu kryć - pomimo wygranych, absolutnie nie jestem zadowolony z gry męskiej kadry. Dziś nie miałem możliwości oglądania meczu Polaków od dechy do dechy - oddaliłem się od transmisji w sytuacji, w której nasi reprezentanci musieli się tłumaczyć z podejrzanych pozycji i wszystko wskazywało na to, że pojedynek zmierza ku remisowemu zakończeniu. Jednak doświadczenie Polaków w kluczowych momentach meczu z Nową Zelandią spowodowało, że wynik 3-1 padł jednak i zaskoczył mnie nieco. Doświadczona drużyna takich pozycji jakie otrzymała Nowa Zelandia już by nie wypuściła i to nie może nastrajać optymistycznie przed następnymi starciami. Jutro gramy z Kubą. Dobrze się złożyło, że przed turniejem to właśnie o tym zespole napisałem odrębny artykuł. Jutro najprawdopodobniej na pierwszej desce zagra Radek Wojtaszek. Trzeba liczyć na jego pomoc, gdyż z taką grą pozostałych kadrowiczów nie wyobrażam sobie bez niego składu i pozytywnego wyniku. Kuba jest bardzo mocna i zaczyna się prawdziwe granie - nie ma co liczyć na łut szczęścia w ratowaniu złych pozycji. Dominguez Perez Lernier, czy Batista Lazaro Bruzon jeśli dostaną podobne pozy jak w dzisiejszym meczu otrzymali Nowozelandczycy nie będzie co z naszych zbierać. Takie są fakty. Poniżej krótka reminiscencja jeśli chodzi o mój artykuł o szachistach Kuby i doskonała odpowiedź jednego z czytelników:
W tym kraju 10 lat temu w miejscowości Santa Clara (tuż obok grobowca-pomnika, zakochanego w szachach rewolucjonisty Ernesto Che Guevarry) mieszkańcy ustanowili rekord gigantycznej symultany - 13 tysięcy osób wzięło udział w biciu szachowego rekordu! Niewyobrażalna sprawa! To był drugi z kolei rekord, gdyż pierwszy (11, 320 osób) pobito dwa lata wcześniej w stolicy tego państwa, Hawanie.
Na Kubie prawie zawsze był klimat do gry w szachy. Przeciętny obywatel Kuby jeśli sam nie gra, rozumie tę dyscyplinę, a do arcymistrza szachowego żywi szacunek i poważanie. Na Kubie scenka, gdzie dwóch dżentelmenów w cieniu drzew, czy pod barowym parasolem, gra towarzyską partyjkę, nie jest niczym dziwnym. Zwykle wokół grających tworzy się zbiegowisko gapiów.
To kraj Jesusa Nogueirasa Santiago, Silvino Garcia Martineza (pierwszego szachisty z tytułem arcymistrza na Kubie) oraz Waltera Arencibii. To są nestorzy szachów na Kubie, jednak nowa gwardia jest równie mocna, jeśli nie mocniejsza. Na Olimpiadę do Tromso oddelegowano skład, który może imponować. Pierwsza deska Kuby to Dominguez Perez Lernier, arcymistrz, o którym stosunkowo mało się mówi, a jest wedle rankingu 2760 elo jedenasty na świecie. To już ścisła elita.
Drugim, wystawionym na Olimpiadę szachistą jest Bruzon Batista Lazaro 2694 elo. Również znany i bardzo silny arcymistrz, który jako drugi kubański szachista przekroczył ranking 2700 elo. Dopełniają składu: Quesada Perez Yuniesky - 2642 elo, Ortiz Suarez Isan Reynaldo - 2588 elo oraz Gonzalez VidalYuri - 2557 elo.
Niewielka wyspa, leżąca w archipelagu Wielkich Antyli, powierzchniowo jest mniej więcej trzy razy mniejsza od Polski, ludność tego kraju to nieco ponad 11 milionów mieszkańców. Tym właśnie jest klimat, atmosfera wokół danej dyscypliny sportu - nie liczą się zasoby ludzkie, ustrój, położenie kraju i jego powierzchnia. Liczy się tylko to, co kochają ludzie...
A to celna riposta jednego z czytelników bloga:
Gdzieś koło morza Bałtyckiego leży kraina...
W której kierowca nie zabiera autostopowicza wtopionego w gorącą asfaltową maż zwaną drogą. Kierowca nie to, że nie chce go zabrać, ale szereg przepisów, nakazów i urzędowy absurdów odbiera mu chęć do tego.
W tym kraju mieszkańcy kochają szachy, lecz większość z nich zapomniała jak w nie się gra.
Wszak powodów do wzmacniania swego umysłu, nie mają. Bo nie narodził się tutaj od 1961 roku żaden arcymistrz godny piastować koronę szachowego mistrza świata.
W tym kraju 604 lata temu pod miejscowością Grunwald spotkali się zacni zawodnicy (w liczbie około 45 tysięcy) z rozlicznych stron świata by ustanowić rekord gigantycznej potyczki. Lecz niestety zamiast szachownic pod Grunwald organizatorzy miecze dostarczyli. Ot taki mały błąd logistyczny. I wielcy arcymistrzowie Jagiełło i Ulryk, nie mając innego wyjścia i z bezkrwawej, bo szachowej potyczki, krwawą jatkę urządzili.
W Polsce nie zawsze był klimat do gry w szachy. Stąd przeciętny obywatel, choć nie gra w szachy to wie, że u szachisty jest zawsze "szachowy refleks". Tak wielki, że szybciej po liściach sałaty wędrują ślimaki. Tutaj arcymistrza szachowego ma się w głębokim poważaniu. Scenka gdzie dwóch dżentelmenów w cieniu drzewa, czy pod barowym parasolem gra w szachy, a nie wychyla flachy, wzbudza ogromne zdziwienie i zwykle kończy się policji interwencją.
To kraj Akiby Rubinsteina, Mieczysława Najdorfa i Ksawerego Tartakowera. To byli nestorzy szachów w Polsce. Jednak nowa gwardia nie jest już tak mocna. Na olimpiadę do Tromso oddelegowano skład, który niestety może imponować ale tylko w polskich realiach.
Ten niewielki kraj, leżący nad Bałtykiem powierzchniowo jest mniej więcej trzy razy większy od Kuby, i ponad czterokrotnie liczebniejszy. Niestety grających lub zarejestrowanych zawodników jest tylko nieco ponad 55 tysięcy. Zakładam, że tylko w samej Hawanie codziennie do partyjki szachów zasiada znacznie więcej ludzi niż w Polsce. No, bo właśnie tym jest klimat, atmosfera wokół danej dyscypliny sportu. Bo właśnie liczy się to, co kochają ludzie, a nie wszelkiej maści urzędasy.
Jakim wynikiem zakończy się ta konfrontacja, dowiemy się jutro. Polacy w trzeciej rundzie Olimpiady stoją przed bardzo poważnym egzaminem.
Polki wygrały z Czeszkami najmniejszym z możliwych wyników jeśli chodzi o przewagę 2.5 - 1.5. Przegrała na czwartej desce Klaudia Kulon i jestem zdania, że jej forma na tym turnieju może sprawić kłopot reszcie drużyny. Obym się mylił.
Wiele nie meczy, a indywidualnych spotkań w turnieju "open" zakończyło się sensacyjnie. Zremisował Ian Nepomniachtchi z bliżej nie znanym Al-Tamimi, Hamadem z Kataru (ranking nie przekraczający 2200 elo). Dla mnie bomba. Dalej Aronian zremisował ze Smerdonem z Australii. Carlsen nie przebił Tomyego Nybacka z Finlandii, Rapporta zmiótł jakiś IM z Wenezueli. Nie chce mi się dalej szukać, bo już późna pora ale popatrzcie dalej i odpowiedzcie mi - co się dzieje z tymi wielkimi tuzami światowych szachów? Macie na to pytanie dobrą odpowiedź? Ja mam ale poczekam na wasze komentarze!
A to celna riposta jednego z czytelników bloga:
Gdzieś koło morza Bałtyckiego leży kraina...
W której kierowca nie zabiera autostopowicza wtopionego w gorącą asfaltową maż zwaną drogą. Kierowca nie to, że nie chce go zabrać, ale szereg przepisów, nakazów i urzędowy absurdów odbiera mu chęć do tego.
W tym kraju mieszkańcy kochają szachy, lecz większość z nich zapomniała jak w nie się gra.
Wszak powodów do wzmacniania swego umysłu, nie mają. Bo nie narodził się tutaj od 1961 roku żaden arcymistrz godny piastować koronę szachowego mistrza świata.
W tym kraju 604 lata temu pod miejscowością Grunwald spotkali się zacni zawodnicy (w liczbie około 45 tysięcy) z rozlicznych stron świata by ustanowić rekord gigantycznej potyczki. Lecz niestety zamiast szachownic pod Grunwald organizatorzy miecze dostarczyli. Ot taki mały błąd logistyczny. I wielcy arcymistrzowie Jagiełło i Ulryk, nie mając innego wyjścia i z bezkrwawej, bo szachowej potyczki, krwawą jatkę urządzili.
W Polsce nie zawsze był klimat do gry w szachy. Stąd przeciętny obywatel, choć nie gra w szachy to wie, że u szachisty jest zawsze "szachowy refleks". Tak wielki, że szybciej po liściach sałaty wędrują ślimaki. Tutaj arcymistrza szachowego ma się w głębokim poważaniu. Scenka gdzie dwóch dżentelmenów w cieniu drzewa, czy pod barowym parasolem gra w szachy, a nie wychyla flachy, wzbudza ogromne zdziwienie i zwykle kończy się policji interwencją.
To kraj Akiby Rubinsteina, Mieczysława Najdorfa i Ksawerego Tartakowera. To byli nestorzy szachów w Polsce. Jednak nowa gwardia nie jest już tak mocna. Na olimpiadę do Tromso oddelegowano skład, który niestety może imponować ale tylko w polskich realiach.
Ten niewielki kraj, leżący nad Bałtykiem powierzchniowo jest mniej więcej trzy razy większy od Kuby, i ponad czterokrotnie liczebniejszy. Niestety grających lub zarejestrowanych zawodników jest tylko nieco ponad 55 tysięcy. Zakładam, że tylko w samej Hawanie codziennie do partyjki szachów zasiada znacznie więcej ludzi niż w Polsce. No, bo właśnie tym jest klimat, atmosfera wokół danej dyscypliny sportu. Bo właśnie liczy się to, co kochają ludzie, a nie wszelkiej maści urzędasy.
Jakim wynikiem zakończy się ta konfrontacja, dowiemy się jutro. Polacy w trzeciej rundzie Olimpiady stoją przed bardzo poważnym egzaminem.
Polki wygrały z Czeszkami najmniejszym z możliwych wyników jeśli chodzi o przewagę 2.5 - 1.5. Przegrała na czwartej desce Klaudia Kulon i jestem zdania, że jej forma na tym turnieju może sprawić kłopot reszcie drużyny. Obym się mylił.
Wiele nie meczy, a indywidualnych spotkań w turnieju "open" zakończyło się sensacyjnie. Zremisował Ian Nepomniachtchi z bliżej nie znanym Al-Tamimi, Hamadem z Kataru (ranking nie przekraczający 2200 elo). Dla mnie bomba. Dalej Aronian zremisował ze Smerdonem z Australii. Carlsen nie przebił Tomyego Nybacka z Finlandii, Rapporta zmiótł jakiś IM z Wenezueli. Nie chce mi się dalej szukać, bo już późna pora ale popatrzcie dalej i odpowiedzcie mi - co się dzieje z tymi wielkimi tuzami światowych szachów? Macie na to pytanie dobrą odpowiedź? Ja mam ale poczekam na wasze komentarze!
Zapewne wszyscy faworyci słabo znają debiuty...
OdpowiedzUsuńMam swoją porcję śmiechu z rana :)
UsuńChociaż to w pewnym sensie prawda, bo w jakimś momencie znajomość debiutu się zawsze kończy, nawet u Kramnika.
Tom K.
Moja odpowiedź brzmi tak: po pierwsze - 'ranking nie gra', zawodnicy z zaliczką 300-400elo myślą chyba że partia wygra się sama licząc na błąd przeciwnika, a jeśli taki błąd nie przyjdzie to kończy się remisem. Po drugie - 'czasami otrzymuje się takie pozycje, że nawet Kasparow nie pomoże'. Ivanchuk na własne życzenie przeszedł do przegranej końcówki, którą zawodnik 2000+ nawet by dograł. Elita szachowa elitą, ale jednak IM / GM coś znaczy... a już na pewno białymi.
OdpowiedzUsuńWielcy szachów tego świata jeśli chcą a jeszcze bardziej muszą wygrać mają dwie drogi jak każdy szachista, albo poczekają na błąd przeciwnika, który na ogół dązy do uproszczeń co zbliża do remisu, lub sami sprowokują ten błąd często ryzykownym małopoliczalnym posunięciem, co może obrócić się przeciw nim jeśli zawodnik gra poprawnie i jest istotą myślącą, znajomość otwarć jest już na dość wysokim poziomie i tu znaleźć błąd przeciwników nawet słabszych rankingowo, trudno, zwłaszcza gdy się trafi na jakieś ulubione ich debiuty warianty których filozofię oni moze nawet równie dobrze rozumieją.... ot i cała tajemnica naszej królewskiej gry......
OdpowiedzUsuńNa pewno jedna z tajemnic ale nie cała, szachy mają ich w sobie więcej :)
Usuńok ma Pan rację oczywiście że jest ich więcej dlatego tak nas fascynuja urzekają swoim pięknem i co tu dużo mówić wciągają bez reszty i jak w pewnej piosence o życiu ... "temu żaden Goj , ani Żaden Żyd nie umiera dzisiaj syt" myslę że to również odnosi się do szachów którymi nie można się nasycić/aczkolwiek można stracić wole gry, ale to inna sprawa..../
UsuńPóki jeszcze nie ma składów imiennych na mecz z Kubą, warto zastanowić jak ustawić drużynę na taki mecz. Od góry - Wojtaszek (białymi) to oczywisty wybór. Dalej już jest trudniej: Gajewski czy Duda? Z jednej strony Gajewski wczoraj był najbliższy przegranej, z drugiej gdyby Grzegorz wziął "na klatę" czarne (najprawdopodobniej z Bruzonem Lazaro), to Duda miałby białe i nieco słabszego rywala. Wybór zawodnika na IV deskę też nie jest prosty: solidny Bartosz Soćko (czarnymi na remis) czy też "fighter" Mateusz Bartel, którego stać na grę na wygraną każdym kolorem?
OdpowiedzUsuńObstawiam skład: Wojtaszek, Gajewski, Duda, Bartel.
Nie trafiłem ze składem, gramy z Kubą bez Gajewskiego.
UsuńDuda został "wrzucony na głęboką wodę", czyli gra na II desce czarnymi z Bruzonem Lazaro.
Rozumiem, że szukamy swoich szans na III i IV desce.
No i na I desce mamy pojedynek w klubie 2700+, mam nadzieję, że będzie to "delicja szachowa".
Trzymać kciuki ludziska!
No mniej więcej taki układ - ale właśnie zerknąłem, już są pary na deskach. Radek z Dominguezem, Janek-Krzysiek z Batistą Lazaro Bruzonem (wow!) Mateusz i Bartosz - dobry pomysł. Wczoraj najgorzej stał według mnie Gajowy. Ależ wojna za kilka godzin! Już nie mogę się doczekać!:)
UsuńNie no, jest w tym logika - Radek spróbować przebić lub utrzymać deskę. Janek na głęboką wodę na wojnę totalną i dwie ostatnie deski szukanie szans. No tak to zawsze będzie mniej więcej wyglądało, gdy trafimy na mocne paczki z innych krajów.
UsuńPanie grają z Filipinami: Soćko, Zawadzka, Szczepkowska-Horowska, Bartel. Na każdej desce mamy przewagę ok. 200 pkt. Trzeba wygrać wysoko (najlepiej do zera), żeby grać kolejne rundy w pobliżu strefy medalowej.
OdpowiedzUsuńPatrz z kim dziś grają Rosjanie - trzecia runda a oni z Macedonią żaden 2500 nie ma - to cena tych indywidualnych wyczynów niektórych. A pierwsza decha Olimpiady Armenia - Francja!
UsuńObok oczywiście najważniejszego meczu dla mnie tj. Polska - Kuba, dzisiaj mamy kilka naprawdę ciekawych pojedynków:
UsuńAronian - Vachier-Lagrave
Nakamura - Giri
Carlsen - Djukic (Carlsena oglądam zawsze, bez względu na rywala)
Naiditsch - Adams
Leko - Wang
Ponadto zawsze zerkam co dzieje się w partiach Caruany, Azerów, Gelfanda, Navary, Topałowa, Szyrowa (tu zawsze może być "ogień na szachownicy"!), który ponownie gra dla Łotwy, Ivanczuka, Ponomariowa (w ogóle Ukraińców).
Nie wymieniłem Rosjan!? OK, też patrzę, choć ostatnio z jakby mniejszą atencją.
Uważam, że jeśli męska drużyna "przełamie" Kubę, to możemy się liczyć na sensowne miejsce ... osobiście stawiam na remis a porażka wcale mnie nie zdziwi :)
OdpowiedzUsuńJacek w tym meczu wszystko jest możliwe. Patrząc obiektywnie to Kuba w tym meczu jest faworytem. Ale nie zdecydowanym, rzecz jasna ;).
OdpowiedzUsuńMała analiza przed meczem z Kubą:
UsuńLiczę na to, że Wojtaszek białymi nie da pograć Dominguezowi, a przy odrobinie pomyślnych wiatrów... Radka stać na wszystko! Moim zdaniem łatwiej będzie się grało naszemu liderowi z równym sobie rywalowi, który (mam nadzieję) będzie chciał grać w otwarte szachy, niż słabszym przeciwnikiem, który chce tylko remisu.
Partia Dudy: Jan-Krzysztof gra czarnymi, chociaż kolor moim zdaniem nie jest tutaj istotny. Mam nadzieję, że dojdzie do "walki wręcz", czyli do gry, którą preferuje nasz młody zawodnik. Każdy wynik przyjmę z pokorą, choć 0-1 (!) jest moim marzeniem.
Partia Mateusza: rozumiem, że całe ustawienie składu i kolorów było po to, żeby Bartel grał białymi i tutaj szukamy swoich szans w tym meczu. Go Mati!
Bartosz Soćko czarnymi: Hm..., tylko nie "francuz". Rozumiem, że trzymamy pozycję i czekamy na rozwój wypadków na wyższych deskach. Spodziewam się spokojnej partii, która przejdzie w długą, wyczerpującą końcówkę. Może zatem "berlinka", ewentualnie Caro-Kann, o ile rywal zacznie 1. e4, a przecież może tak zacząć licząc na "francuza".
I jeszcze jedna opcja, o której warto wspomnieć: liczę w dzisiejszym meczu na Kamila Mitonia i Grzegorza Gajewskiego, P. Leszka Ostrowskiego, tzn. mam nadzieję, że nasi przystąpią do meczu z jakimiś "asami ukrytymi w rękawie" (czytaj nowinkami), którymi uda się zaskoczyć rywali.
W partii Dudy pójdzie w pierwszym 1.d4 i jeśli wynikną struktury gambitu hetmańskiego to Batista Lazaro Bruzon zagra wariant wymienny. Kubańczyk nie pozwoli poszaleć naszemu jastrzębiowi w systemach po 1.e4 będzie szukał pozycyjnych środków by wygrać partię. Tak coś mam nosa jeśli chodzi o tą partię. Aż jestem ciekaw co zagrają!
UsuńMamy bojowy remis z Kubą (cztery remisy). Każdy walczył, ale rywale nie odpuścili.
OdpowiedzUsuńGdyby był konkurs na najbardziej wartościowego gracza meczu, to dzisiaj nagrodę wziąłby Jan Krzysztof Duda, który powstrzymał czarnymi Lazaro Bruzona.
Może nie jest jeszcze tak żle z Polskimi szachami. Z Kubą remis to jest już coś. Zobaczymy z jaką drużyną zagrają jutro Polacy.
OdpowiedzUsuńJutro gramy z Norwegami ! ! !
OdpowiedzUsuńCarlsen - Wojtaszek partią dnia ! ! !
No i masz ci los...Zobaczymy jak jutro Radek pokaże się w partii z mistrzem świata...
OdpowiedzUsuńRadek B
Czy remis kobiet z Filipinami to kompromitacja? Różnica rankingowa na każdym stole na to wskazuje...
OdpowiedzUsuńJak mawiał prezes nasze drużyny w Bundeslidze: to jest sport. Inna sprawa, że Szczepcia rozegrała słabiutką partię...
Usuń