piątek, 6 lutego 2015

Nakamura nie dał się dogonić na turnieju w Gibraltarze! W Baden-Baden trwa Grenke Chess Classic!


Odpowiedź 1...f5 Carlsena na 1.d4 Ananda, miała w sobie mnóstwo podtekstów. Sądzę, że Norweg w pierwszej kolejności po przegranej w "holenderce" z Radkiem Wojtaszkiem, chciał jak najszybciej zrehabilitować system. To dość typowe zachowanie wśród arcymistrzów - nie wolno dawać się łatwo zbijać z pantałyku. Pewnie doszła do głosu urażona ambicja Mistrza Świata. Może o tym świadczyć sam przebieg partii - zauważyliście, że Wiking poszedł pionem do "a3" tak jak w partii z naszym arcymistrzem? Ekstrawagancja i odwaga połączona z brawurą? Wybór debiutu, a nawet wariantu wskazywał, że Magnus bardzo chciał wyrównać rachunki z "zespołem Ananda". I udało mu się to, jego jest na wierzchu, choć to co zrobił Anand w tej partii jest zagadkowe. Takie przeoczenia wielkiego mistrza z Indii były kiedyś w ogóle nie do pomyślenia. Baudelaire napisał kiedyś: "Czas jest graczem namiętnym, co wygra Bez szachrajstw każdą partię"...

Często opisuje się Magnusa Carlsena określając go słowem "geniusz". Sam w przypływie zachwytu nad jego grą ośmieliłem się kilka razy użyć tego słowa, choć teraz wydaje mi się, że to nie jest takie oczywiste. Faktem jest, że Magnus przerósł swoich współczesnych i widać go bardzo wyraźnie na tle reszty, ale czy słowo "geniusz" jest w jego przypadku adekwatne? Przeczytałem niedawno, że Tigran Petrosjan, aby mógł zagrać na turnieju na I kategorię, wstawał o 3 w nocy i szedł z łopatą odśnieżać ulice. Chodziło o to by w ogóle dotrzeć do szkoły rankiem oraz popołudniu na salę gry, gdzie odbywał się turniej. To są warunki, w których wzrastał Tigran Wartanowicz.  I to jest hart ducha: gdy dostawał jakieś grosze na bułkę, gdy szedł do szkoły, wolał nie dojeść, by uzbierać na dość drogie rosyjskojęzyczne książki szachowe. Zamiast śniadania w szkole - "Mój system w praktyce" Aarona Nimzowitscha.

 Do czego zmierzam. Chodzi mi o to, że współcześni profesjonaliści mają dosłownie cieplarniane warunki do tego, by ich talent mógł w pełni rozkwitnąć. A spójrzcie teraz na wyniki Petrosjana w przeciągu kilku dekad - tak od końca lat 50 - tych, do końcówki lat 70 - tych. Stabilność na poziomie światowym przez około  30 lat. Trzeba też dodać, że jego przegrane to były naprawdę wielkie sensacje. Magnusowi zdarzając się takie wpadki nader często. Dwa dni temu Naiditsch ładnie ujarzmił Wikinga (Oddać "białopolaka" za dwa piony, to już nie "lekka przesada" ale zwyczajne przegięcie!) a kilka tygodni temu nasz arcymistrz wpisał się na listę strzelców. Trochę tego się uzbierało i mam wrażenie, że nie koniec na tym.

Nakamura zagrał piękny turniej. Wzbogacił się o 20 tysięcy funtów brytyjskich, ale jak sam stwierdził, dla szachistów elity (Tak. Jest coś takiego jak elita szachowa. Wywieszam białą flagę!) pieniądze nie są aż tak ważne, chodzi o to żeby grać dobre partie. Hou Yifan również zagrała świetnie. Judit Polgar może spać spokojnie, Chinka godnie ją zastąpi, co do tego nie ma żadnych wątpliwości.


12 komentarzy:

  1. Panie Krzysztofie - myślę, że nie jest tak jak Pan pisze, Tigran Petrosjan to mistrz swiata który, owszem trudno bylo pokonac - ale rowniez jak na mistrza swiata nie wygrywal turnieju za turniejem (albowiem gral "bezpieczne szachy" i czesto remisowal i taka gra jest wystarczająca w przypadku rozgrywania meczu face to face, ale w turniejach nie chodzi o to aby nie przegrywac, ale zeby wygrac ostatecznie caly turniej- wiec Carlsen od czasu do czasu musi ryzykowac a to wiaze sie ze ryzykujac popelnia od czasu do czasu bledy (tak wiec wielki zawodnik jakim jest Carslen ma wieksze szanse na wygranie turnieju jesli w nim wygra 4 partie i 1 przegra, niz jesli w tym samym turnieju nie zazna zadnej porazki a wygra tylko 1 albo 2 partie). Dla mnie kazdy arcymistrz z pierwszej nawet 10-tki to geniusz - a Carslen przewyzszajacy ich jeszcze potwierdza ze jest Geniuszem -i basta! .

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak Krzysztofie. Jeszcze do niedawna wychwalałeś Magnusa pod niebiosa, nie mogąc przestać rozpływać się w zachwytach nad jego szachami. Wystawiłeś go na na najwyższy z możliwych piedestałów. Uczyniłeś go niemalże Bogiem 64 pól, a teraz po zaledwie kilku turniejowych porażkach próbujesz zrzucić go z wspomnianego wcześniej piedestału jak i obedrzeć go ze stworzonej przez siebie wcześniej otoczki boskości. Dziwi mnie ta Twoja nie konsekwencja bo pamiętam Twój zapał i chęć niemal na siłę przekonywania innych do Magnusa, gdy ten robił czystki w turnieju pretendentów do pojedynku o szachową koronę. Pozwolę sobie zwrócić Twoja uwagę na pewną bardzo znaczącą dla polskiego sportu. Norwegowie maja Carlsena w szachach a my mieliśmy Małysza w skokach i mamy Justynę w biegach. Oni są dla nas jak Carslen dla norwegów. Są bogami swoich dyscyplin. Małysz dominował na skoczniach świata przez kilka lat. Kowalczyk dominowała również przez kilka lat i wciąż jest mocna. Do czego jednak zmierzam? Do tego ze nie ocenia się zawodnika po pojedynczych zawodach czy biegu, ale po całości zawodów. Kilka gorszych poszczególnych zawodów u Małysza czy biegów u Justyny nie obdziera ich z tego kim sa dla nas i reszty świata. Tak samo kilka przegranych partii nie ujmują niczego Carlsenowi. Carslen niema obowiązku wygrywać wszystkich partii i turniejów w których uczestniczy. Jest Mistrzem Świata i pomiędzy nim, a resztą zawodników jest przepaść i to się liczy, a to że raz na jakiś czas zdarzy mu się porażka? To trudno i nie powinno to nikogo dziwić, gdyż Carlsen jest po prostu człowiekiem, a nie cyborgiem, a rożne wpadki to rzecz ludzka. Szachy to sport, a w sporcie jak wiadomo są momenty żelaznej wręcz dominacji i są momenty gdy ta dominacja słabnie. Zamiast teraz krzywić nosem na porażki Carlsena lepiej powiedzieć naszym zawodnikom jedno zdanie: "Patrzcie i uczcie się".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pozostałbym przy mojej ocenie, gdyby Magnus po prostu nie przeginał w czasie swoich partii. Obejrzyj sobie jego poświęcenie gońca na "g4" w partii z Naitischem. Nie wiem Magnus liczył, że trafił na jakiegoś fuszera i go przeliczy. Lubie styl Carlsena ale gdy nie przegina, nie podoba mi się jego ekstrawagancja. To wielki gracz ale "geniusz" to słowo zastrzeżone dla naprawdę nielicznych jednostek.

      Usuń
  3. Jestem ciekaw - jakie to jednostki? Latwo jest wymieniac takie osoby za geniuszy jak Mozart, Einstein bo to osoby nie rywalizujace w dyscyplinach sportowych i trudno wyliczyc im bledy. Zgodnie z przyjętą logiką że nikomu nie mogą zdarzyc się błedy aby uznac tą jednostkę za geniusza, należało by przyjąc że w sporcie w tym szachach jako dyscyplinie ukazującej walory intelektualne nie można uznac za geniusza, albowiem nie ma takiego zawodnika teraz i w historii ktory by nie przegral pojedynku (niektorzy uwazaja (uwazali) Kasparowa za geniusza, ale on tez potrafil przegrywac po bledach. Moim zdaniem, nie ma ludzi nieomylnych!. Poza tym proszę popatrzeć na poświecenie gonca na g4 z innej perspektywy - komputery ocenili ten ruch jak slaby - ale i tak Carslen w tym pojedynku potrafil z takim nie "fuszerem" doprowadzić do pozycji prawie remisowej - dopiero pozniej popelnil blad ktory kosztowal go tą partie. Poza tym - zaprawde - dziwne sa koleje losy - jeszcze do niedawna Carslen spostrzegany byl nawet przez Pana - Panie Krzysztofie za zawodnika ktory "dusi" swoje ofiary krok po kroku ktory nie szaleje za kombinacjami ale gra w szachy pozycyjne - taktyczne- styl ala Karpow i to sie Panu i mi nawet podobalo - a teraz czytam ze Carslen to niby ekscentryk w szachach? Jestem przekonany, że jak to już Panu się zdarzało, zachwyci się Pan jeszcze nie raz jakąś partią (albo ruchem) Carslena i uzna Pan że to było genialne i że to tylko taka jednostka mogła je wykonać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie powiedziałem tego, że jest ekscentrykiem, tylko gra czasami ekstrawagancko. Sens mojego wywodu był taki, że dość łatwo uznać kogoś za "geniusza" ale tym słowem nie powinno się łatwo obdzielać według mnie. Napisałem o Petrosjanie, żeby pokazać w jakim trudzie i znoju niektórzy mistrzowie świata dochodzili do wielkiej klasy. Widzę, że uważnie czytacie mojego bloga i wychwytujecie każde moje wachnięcie jeśli chodzi o ocenę tego czy innego zagadnienia. To dobrze. Z tym, że ja o czym pomyślę dziś, nie myślę już jutro, wszystko badam na nowo i chętnie zmieniam poglądy. Tylko krowa na pastwisku nie zmienia poglądów. Zresztą jak można żyć i nie zmieniać poglądu na świat jeśli ten jest w ciągłym ruchu i za każdym razem czymś nowym nas zaskakuje?

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy z wybitnych graczy miał jakąś cechę, która była mu dana i czyniła go genialnym. Petrosjan był bardzo pracowity ale takiej sztuki obrony nie można się nauczyć. Podobnie jak nie sposób powielić jego stylu gry.

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi wydaje się , ze Pan Krzysztof czasem głosi tezy typowo emocjonalne olśniony złotą myślą która napatoczyła się w danej chwili i to fajne bowiem jest pole do polemiki ba nawet do totalnej krytyki Pana Jopka co niewątpliwie może dać wiele przyjemności adwersarzom, ale daje też impuls do pisania na tej stronce i to jest cenne ponieważ przy okazji można usłyszeć ciekawe argumenty i co ważne wy6zwala to nasze emocje, mówiąc krótko nie jest nudno jak w czasie gdy nie ma do oglądania ciekawych partii naszych zawodników!! Co do tematu dyskusji, na spokojnie, to wszystkie argumenty za i przeciw geniuszowi Carlsena mogą być prawdziwe....
    tzbych

    OdpowiedzUsuń
  7. No i Carlsen wygrał turniej, acz dopiero po armagedonie!! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie akurat interesuje "techniczna" kwestia tego czy uznajemy kogoś za geniusza czy nie.

    1. Jakie elementy oceniamy?
    2. Na jakiej podstawie wybieramy elementy do oceny?
    3. W jakim przedziale czasu testujemy (oceniamy) dane elementy?
    4. Posiadanie jakich elementów uznajemy za obalenie tego, że ktoś jest genialny?
    5. Czy osoby genialne nie mogą zachowywać się nietypowo? (ekstrawagancko, arogancko, itp.)

    Osobiście stawiam na to, że Carlsen testuje bardzo różne idee (a czasem wręcz szalone?!) w partiach rozgrywanych (nawet) w ważnych turniejach. Zauważmy bowiem, że jeszcze kilka lat temu nie przegrywał "w taki sposób". A od około 2 lat niektóre jego partie są bardzo "podejrzane" - zagrywany jest ruch (lub dany wariant), który jak to mawiają "nie uchodzi grać mistrzowi". Moim zdaniem Carlsen w ten sposób nie tylko testuje (podejrzane?!) idee i danego przeciwnika, lecz raczej "odrywa" się od rzeczywistości (presji?) w której musi "wygrywać z każdym, zawsze i wszędzie".

    Bez zdefiniowania terminu "geniusz" (w sensie ogólnym i potem na szachowym gruncie) nie będziemy wiedzieli czy chodzi o jednostkę zdolną, utalentowaną, wybitną, genialną czy może po prostu inną niż inne? ;) :). Tak czy inaczej wydaje mi się, że obecnie są znane pewne wskazówki (teorie, testy, diagnozy), które umożliwiają ocenę tego czy dana jednostka może być uznana za wybitną lub nawet genialną.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przegrane Carlsena (nie wiem czy zbyt częste ?) -są wynikiem tego że Mistrz po prostu dobrze wie ,o tym ,że między nim a pozostałymi zawodnikami - jest przepaść.Zaczyna ich po prostu lekceważyć.Może nawet podświadomie.I tak gra "na pół gwizdka"-jak powiedział o Nim -Kasparow.A czasami może sobie podczas gry pozwolić na coś więcej....

    OdpowiedzUsuń
  10. Od niedawna interesuję się grą w szachy, ale wciągnęła mnie bardzo. Piękny sport dla wyjątkowych osób;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fakty sa takie panowie krytycy , ze to Magnus Carlsen jest Mistrzem Świata i to grającym prawdziwym mistrzem meczy i turniejow. Czapki z głów...

    OdpowiedzUsuń