Niesamowite historie dzieją się w meczach Janka Dudy. W partii z arcymistrzem Iossifem Dorfmanem Janek zostawił damę pod biciem, choć warianty wskazywały na to, że jest nietykalna, że ma w kieszeni immunitet. Takie oto smaczki! Dalej - stary lis, Vladimir Baklan, widząc chyba, co za szaleństwa dzieją się w partiach Polaka, wybrał wariant, z wczesną wymianą hetmanów aby wygasić kombinacyjne zapędy przeciwnika. Niestety, Janek uderzył gońcem na "f7" i wypunktował doświadczonego rywala, który musiał być w ciężkim szoku przegrywając to spotkanie. Widać, że Janek kocha szachy i nie obchodzi go stabilizacja. Choć poprawia grę pozycyjną, to jego żywiołem jest jednak atak. Ranking Janka wynosi teraz 2600 z groszami, po lidze francuskiej, jeśli utrzyma tę fenomenalną passę, wskoczy w okolice 2650 elo, a stamtąd już dwa, trzy takie turnieje do przedziału 2700 +. Myślę jednak, że przekroczenie tej bariery, nie jest najważniejszym priorytetem naszego młodego gniewnego.
Ależ się patrzy na tę jego grę! Jakie to wszystko zajmujące, ciekawe. Dziś zagra z Glennem Flearem, nieznanym mi ani bliżej ani dalej arcymistrzem i znów zapowiada się niezła rozróba.
Radkowi Wojtaszkowi zawody nie idą, gdyż przeżywa straszne katusze z niżej notowanymi szachistami. Wygląda na to, że im lepszy zawodnik tym naszej rankingowej "jedynce" gra się lepiej. Jest jeszcze wiele rund wystarczających do wyjścia na prostą. Dziś Radek zagra czarnymi z Viorelem Iordachescu. Stawiam na Najdorfa w "sycylu", czyli wieloposunięciowego "tasiemca";).
Po skandalu na ME w Gruzji ta nieliczna, wypowiadająca się publicznie część szachistek i szachistów, uległa silnej polaryzacji. Jedni zaangażowali się w obronę Rumunki Sandu, drudzy, przeciwnie, opowiedzieli się przeciwko niej. Brakuje mi trochę u szachistów, którzy powinni umieć myśleć dalej i głębiej, pomysłów na uniknięcie podobnych zdarzeń w przyszłości. Potrzeba ogromnego zaangażowania rodziny szachowej w zwalczanie dopingu i podjęcia wielu niepopularnych decyzji. Wypowiedział się na ten temat na swoim blogu, mieszkający w Odessie, arcymistrz Michaił Gołubiew, który optuje za pełną standaryzacją procedury sprawdzenia takich zdarzeń. To powinno iść wedle wypracowanego schematu, aby nie generować takich konfliktów jak w Gruzji.
Moje zdanie jest takie, że jeśli u pacjenta mamy do czynienia z nowotworem złośliwym z wieloma przerzutami, nie należy zapisywać witamin i spacerów na świeżym powietrzu, tylko operować. I to szybko. Uważam, że nowotwór ten jest "operacyjny" na tyle, że jeśli zabieg się powiedzie, pacjent będzie miał jeszcze kilka lat życia przed sobą. Zaglądam na wiele stron i w większości przypadków czytam albo, bardzo emocjonalne wpisy, albo ogólnikowe stwierdzenia typu, że coś "należałoby zrobić" itd. W każdym razie sądzę, że 3-4 letnie dyskwalifikacje za udowodnioną, niedozwoloną pomoc, są jak zaordynowana przez lekarza witamina C na śmiertelną chorobę. Takim czymś schorzenia się nie wyleczy...
Ależ się patrzy na tę jego grę! Jakie to wszystko zajmujące, ciekawe. Dziś zagra z Glennem Flearem, nieznanym mi ani bliżej ani dalej arcymistrzem i znów zapowiada się niezła rozróba.
Radkowi Wojtaszkowi zawody nie idą, gdyż przeżywa straszne katusze z niżej notowanymi szachistami. Wygląda na to, że im lepszy zawodnik tym naszej rankingowej "jedynce" gra się lepiej. Jest jeszcze wiele rund wystarczających do wyjścia na prostą. Dziś Radek zagra czarnymi z Viorelem Iordachescu. Stawiam na Najdorfa w "sycylu", czyli wieloposunięciowego "tasiemca";).
Po skandalu na ME w Gruzji ta nieliczna, wypowiadająca się publicznie część szachistek i szachistów, uległa silnej polaryzacji. Jedni zaangażowali się w obronę Rumunki Sandu, drudzy, przeciwnie, opowiedzieli się przeciwko niej. Brakuje mi trochę u szachistów, którzy powinni umieć myśleć dalej i głębiej, pomysłów na uniknięcie podobnych zdarzeń w przyszłości. Potrzeba ogromnego zaangażowania rodziny szachowej w zwalczanie dopingu i podjęcia wielu niepopularnych decyzji. Wypowiedział się na ten temat na swoim blogu, mieszkający w Odessie, arcymistrz Michaił Gołubiew, który optuje za pełną standaryzacją procedury sprawdzenia takich zdarzeń. To powinno iść wedle wypracowanego schematu, aby nie generować takich konfliktów jak w Gruzji.
Moje zdanie jest takie, że jeśli u pacjenta mamy do czynienia z nowotworem złośliwym z wieloma przerzutami, nie należy zapisywać witamin i spacerów na świeżym powietrzu, tylko operować. I to szybko. Uważam, że nowotwór ten jest "operacyjny" na tyle, że jeśli zabieg się powiedzie, pacjent będzie miał jeszcze kilka lat życia przed sobą. Zaglądam na wiele stron i w większości przypadków czytam albo, bardzo emocjonalne wpisy, albo ogólnikowe stwierdzenia typu, że coś "należałoby zrobić" itd. W każdym razie sądzę, że 3-4 letnie dyskwalifikacje za udowodnioną, niedozwoloną pomoc, są jak zaordynowana przez lekarza witamina C na śmiertelną chorobę. Takim czymś schorzenia się nie wyleczy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz