piątek, 24 lipca 2015

W partii z Radkiem Wojtaszkiem król Davida Navary wyruszył w niespotykaną podróż!


No, więc właśnie: czy zachwycać się tym pojedynkiem, czy zwyczajnie stwierdzić, że mecz był tylko efektem doskonałego przygotowania do partii sympatycznego Czecha? Uczucia mam mieszane.

 W którym momencie zakończyła się przeciwnikowi Radka analiza? Jak powiedział czeski arcymistrz, w sytuacji, w której po szachu 24...We5+, biały król stanął na polu "f6". W tym momencie Navara miał już ogromną przewagę czasową nad naszym reprezentantem i trudno się temu dziwić - pozycja była jak z kosmosu, niestandardowa, niespotykana, rzadka.
 Mam względem tej partii, bardzo pięknej zresztą, jedno małe "ale". Mianowicie większość tego spotkania była rozpracowana przez moduł - nie oszukujmy się - w tych czasach, rozgrywanych jest bezlik partii, nad którymi pracowały maszyny. Chodzi mi o nasze ludzkie umysły, głowy.

 Zobaczcie jak wyglądały partie sprzed komputerowej ery - przypomnijcie sobie intuicyjną ofiarę damy Kotowa z roku bodajże 1953, zobaczcie nieśmiertelną partię Akiby, gdzie miał praktycznie wszystkie figury pod biciem, a żadnej nie można było tknąć itd. Te dzieła tworzyli ludzie, ich umysły, to wszystko było czyste, nienaruszone, to był pełny intelektualny triumf ludzkiego umysłu. We współczesnych szachach mam poważny problem, gdyż trudno jest mi określić, jaka jest "jakość głowy" tego, czy innego zawodnika. Czy, gdyby pozbawić arcymistrza krzemowej protezy, która wykonuje za niego lwią część pracy, byłby w stanie tworzyć podobne dzieła sztuki za szachownicą? Oczywiście, nie ma co kwestionować, partia była zjawiskowa, pytanie jednak jest takie: "W jakim stopniu o jej zagraniu decyduje talent, skoro rzecz sprowadza się do zapamiętania pewnej sekwencji posunięć?". Cóż, jakie czasy, takie pytania. U prawie każdego szachisty komputer (często niejeden!) pracuje na okrągło, i nikt już nie wyobraża sobie analizy bez maszyny. Teraz każdy, nawet amator, zupełny laik szachowy, za sprawą komputera jest w stanie wiele powiedzieć o przebiegu spotkań na najwyższym poziomie. Plusem jest, że większość orientuje się dzięki temu, mniej więcej, o co chodzi w partii, minusem jest, że mamy mnóstwo "znawców" (takich jak ja!), którzy udają, że wiedzą, ale wiedzą niewiele.

Niestety, tamte czasy już nie wrócą. Komputer stał się codziennością w szachach i trzeba przyjąć do wiadomości ten fakt. Generalnie w Biel prawie każda partia jest bardzo zajmująca i pełna treści. Ciekawe jak się Radek Wojtaszek upora z przegraną i czy szybko wszystko wróci do normy. Prowadzi Navara, za nim MVL i Radek Wojtaszek. 


1 komentarz:

  1. Własne nie ma co analizować wspomagania komputerowego bo ono jest tak samo jak jest obuwie dla biegaczy /a wcześniej boso jakby to wyglądało?/ Po prostu szanujmy graczy za to jak umiejętnie korzystają z pomocy i kto lepiej poradzi jest lepszy! /w może kto szybciej zejdzie na boczne mało obliczalne warianty dające dobrą grę dla własnej inicjatywy co wydaje się widoczne u Carlsena/. A Radek w debiutach staje nieco pasywnie, może jednak miał mało czasu na przygotowanie się do tego turnieju, ale wierzę że kondycja /i moc/ będzie po jego stronie i rozegra się jeszcze !!
    tzbych

    OdpowiedzUsuń