sobota, 23 stycznia 2016

W holenderskim superturnieju Magnus Carlsen włączył napęd na cztery koła!!


Mirek Wolak na końcu swojego komentarza zapytał tak: "W jakim kierunku powinny zmierzać współczesne (ludzkie) szachy, aby były interesujące dla następnych pokoleń?". Myślę, że to zależy nie od szachów, a od kolejnych pokoleń, jakie będą się pojawiać. Problem jest bardzo złożony - na przykład, obecne pokolenie (socjologowie lubią nowemu przychówkowi nadawać nazwę litery z alfabetu) doskonale zna każdą nowinkę techniczną, rozmawia równocześnie z dziesięcioma kompanami na fejsie (każdy z innej części świata) dodajmy, że są to rozmowy powierzchowne. Człowiek z obecnie wchodzącego na rynek pracy pokolenia, ma wiedzę z wielu dziedzin ale niezwykle płytką, rzadko się rusza, czasem musi się przejść po baterie od komputerowej myszki, gdy te padną. Tłumaczę od razu: to nie jest sarkazm. Obecnie, młodzi, w zestawieniu z osobnikami z mojego pokolenia na przykład, skaczą w dal bliżej, w biegu na kilometr potrzebują około 30-40 sek, więcej czasu, by znaleźć się na mecie. Teraz nawet będąc harcerzem i jadąc na wakacje nie dostanie się do ręki siekierki, bo to ostry przedmiot, a jak pada deszcz, czy jest zimno, organizator puszcza dzieciom w tv płonące ognisko i piosenki śpiewane są w domu, przy kominku. Gdyby ktoś chciał młodych nieco "przycisnąć", spróbować nauczyć życia, ci łapią za swój oręż i dzwonią na skargę do rodziców, którzy potem oddzwaniają z pretensjami...

 To są w szerokim bardzo ujęciu badania naukowe, ja oczywiście od siebie dokładam zmysł obserwacyjny. Często widzę, co się dzieje na boisku obok mojego domostwa. Zwykle trzech, czterech tak sobie kopie, odbija piłkę, reszta, piętnastu, dwudziestu, siedzi obok na wałach ze smartfonami w rękach z pozwieszanymi w dół głowami. Poza tym jeśli piłka odskoczy gdzieś dalej, standardem jest kłótnia, kto ma po nią iść. Za moich czasów graliśmy od rana do nocy składami, pięciu na pięciu, czy jak tylko się dało regularne mecze. Teraz powyższy obrazek jest normą.

 Dlaczego ja to piszę, tutaj to piszę? Otóż wszystko to (wiele kwestii opuściłem, to jest temat na cykl, nie na jeden artykuł) ma poważne przełożenie na szachy, na to, dlaczego poziom w szachach się obniżył. To jest też to o czym pisał Maciek Sroczyński, który z przerażeniem opowiadał, co się działo i dzieje na turniejach rangi mistrzowskiej. Młodzi przyjeżdżają jak na wakacje, nie stosują się do żadnego reżimu turniejowego, traktują taki wyjazd jako świetną zabawę. Interesuje ich, już nie pamiętam jak to było, trzy razy "Z", zapamiętać, zagrać, zapomnieć, czy jakoś tak, chodzi o warianty. Trener ma usłużnie podać wariant, którym przeciwnika się załatwi i jest ok. Szachy to tytaniczna praca, wieloletnia i tylko tacy mają w tym sporcie szanse. Żeby grało musi w trójkącie "zawodnik - rodzic - trener" wszystko być na odpowiednim miejscu. Znam wielu trenerów, którzy bardzo się starają i aż ich skręca, gdy słyszą, jak na półfinałach MP rodzice z dzieckiem chcą tylko odbębnić te zawody bo już w domu stoją plecaki, lecą na Wyspy Kanaryjskie, nie mogą się wprost doczekać i jeszcze ciągle o tym bez żadnego skrępowania rozmawiają...

A najgorsze jest to ciągłe słodzenie młodzieży, tworzenie absurdalnego obrazu w dzieciach, że wszystko jest w porządku, jesteście takie inteligentne, z wszystkim sobie poradzicie itd. Na bazie takiego dysonansu tworzy się potem jednostki, które nie są w stanie poradzić sobie z co trudniejszym problemem, niestety, to też potwierdza współczesna psychologia, a szachy to nie jest "co trudniejszy problem", a ogromny problem, bo to piękna, jednak bardzo trudna dyscyplina. Nasza młodzież kończy odpadając w znacznej mierze w przedbiegach, reszta odpada w decydujących momentach, a potem czyta się, że nie było źle, występ można uznać za niezły, że noo... może tutaj mogło być nieco lepiej, ale ogólnie jest o.k i tak dalej. Nie jest o.k. od dawna nie jest o.k naszym dzieciom świat dał dyla, uciekł i jest już nie do złapania, a tu ciągle to słodzenie i słodzenie aż się niedobrze robi. To nie jest z pedagogicznego punktu widzenia do przyjęcia. Nie wiem, ale komuś chyba bardzo zależy na tym, by nasze dzieci trwały w takiej błogości, w tej fikcji. To na bazie takiego wychowania potem młodzi będą mieli problemy w życiu, pomijając już same szachy.

Kurczę, no nie o tym miałem pisać ;). Tak, komputery degradują stopniowo nasz sport, ale są jeszcze zawodnicy, którzy na przekór krzemowym maszynom, mają swój styl. Takim graczem jest Magnus, który na piątym biegu gna po kolejną wiktorię. To jest gracz! To jest zawodnik! Widzieliście jak zaryzykował z Van Welym, a potem powiedział, że dobrze, że wielu rzeczy nie widział, bo pewnie by, nie zaryzykował. Tomaszewskiemu wczoraj Wiking wlepił miniaturę i to w systemie, w którym generalnie nie powinno się miniatur dostawać, bo tam jest przecież normalna gra dla czarnych, są plany gry. Ech, co tu dużo mówić - mamy mistrza świata z prawdziwego zdarzenia. Przynajmniej ja jestem jego wielkim fanem! 



11 komentarzy:

  1. Tak to prawda Panie Tomaszu , (czytałem to opracowanie) i jeszcze sanepid i 10 innych urzedasów lub komisarzy z Unii orzeka, że jest za zimno, za wietrznie, że jest za dużo bakterii i generalnie za duże ryzyko ale dla czego ? dla normalnego życia, dla normalnej nauki zachowania się w warunkach ziemskich?? - obecny system wychowania produkuje odrealnione kaleki... - tak zależy komuś to prawda takimi sierotami się łatwo zarządza.

    Magnus to jest gość, szachy mają prawdziwego Mistrza, Mistrza przez duże M - naprawdę nie każdy sport ma obecnie to szczęście. Śledzę od dawna jego karierę choć nie jestem szachistą.

    OdpowiedzUsuń
  2. No fajny wmiare niezły ... !

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze wczoraj martwiłem się o przyszłość (ludzkich) szachów, a dzisiaj obejrzałem kolejną partię Carlsena (z Eljanovem) i... przestałem się martwić. Dopóki mamy tak grającego Mistrza Świata, dopóki mamy takich zawodników jak Eljanov, szachy mają się i będą miały się dobrze.

    Krzysztofie pod Twoimi spostrzeżeniami dotyczącymi młodzieży podpisuję się dwoma rękami, bo ja też jestem z tego pokolenia co "grało w nogę" dzień w dzień do nocy bez względu na pogodę.
    Wakacje spędzaliśmy paczką włócząc się po całej Polsce, oczywiście za grosze, bo kasy nie było i jakoś sobie radziliśmy? Ech to było życie, cały dobytek w plecaku, nocleg w napotkanej stodole, woda w manierce z potoku, jabłka niemyte z drzewa, przypalona na ognisku kasza z konserwą na kolację. Jak się wróciło po miesiącu takiej włóczęgi, to było w domu o czym opowiadać. Teraz chyba już nic się nie opowiada rodzicom po powrocie z wakacji, bo nie ma o czym, wszystko jest relacjonowane on-line.
    Pane Havranek, to se ne wrati :-)

    Mirek Wolak

    OdpowiedzUsuń
  4. Rowniez sie zgadzam, bo rowniez naleze do tego pokolenia, gdzie w tych samych butach biegalo sie grac w pilke, chodzilo do szkoly czy tez kosciola ;) Dla mnie jest to rowniez bolaczka, ze mlodziez zupelnie inaczej spedza czas niz my kiedys. Teraz nie trzeba wyjsc, zeby spotkac sie znajomymi. Teraz znajomych nawet nie trzeba na oczy widziec, wystarczy odpalic konsole do gry z Call of Duty czy Fifa 16 i wspolnie ze znajomymi strzelac po kilka godzin czy to z karabinu czy tez piekne gole na Old Trafford. Z drugiej strony nie wydaje mi sie, ze to zatrzymamy, czy tez powinnismy zatrzymywac. Raczej wystarczy sie zaadaptowac, zeby nie zostac w tyle. Sami dazymy do tego, zeby miec lepszy (czyli nowszy) samochod, smartfon, czy nawet odkurzacz, wszystkie te urzadzenia z roku na rok sa udoskonalane i co i rusz ubogacane nowymi gadzetami ulatwiajacymi zycie. Mlodziez bedzie i powinna sie w takim srodowisku otaczac, nie nalezy ich od tego odciagac, bo teraz na tym etapie zaczyna sie rozwoj, ktory moze miec duze znaczenie na wybor przyszlego zawodu czy kierunku rozwoju.
    Wszyscy widzimi jak dzisiejsza mlodziez znacznie odbiega od tej za naszych czasow, ale jako rodzice nie powinnismy narzucac im spedzania czasu w taki sposob jak my to robilismy, tylko dalej przekazywac wartosci ktore sa ponad czasowe i dbac o to, bo tego nigdy nie mozna zatracic. Zyc tak, zeby u schylku zycia mozna stwierdzic, ze mialo sie wspaniale zycie i zeby inni mogli mowic o nas jako o wspanialym czlowieku.

    W szachach jest podobnie, z biegiem czasu wszystko sie zmienia. Komputery rewolucjonizuja szachowy swiat, ale mimo wszystko to nie one siadaja za nas do partii. Czy mamy w domu 50 ksiazek szachowych, czy program komputerowy, dalej szachy wymagaja od graczy spedzenia setek godzin na analizie i to sie nie zmieni. Czy mlody chinczyk z rankingiem blisko 2700 jest dobry bo pracuje z komputerem, czy jest dobry dla tego, ze ma ogromny talent? Odpowiedz jest oczywista. Sam mam w domu sporo ksiazek i sporo pracuje z komputerem. Jesli chodzi o debiuty wole ksiazki, bo tam przynajmniej jest to wyjasnione i skomentowane: dlaczego taki ruch jest dobry lub slaby... a ten ruch zaprocentuje nam w grze srodkowej, a ten oslabia pozycje poniewaz... Niestety moj komputer mi tego nie powie, natomiast swietnie oceni moje ruchy po partii i pokaze, ktore byly lepsze itp. Komputer pomoze mi odnalezc prawie kazda partie na swiecie i wyszukac pozycje, ktore mnie interesuja. Sukcesem jest i bylo zachowanie rownowagi i ciezka praca. Niezaleznie od czasow w ktorych zyjemy.
    Pozdrawiam
    Michal B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fragment"nie wydaje mi sie, ze to zatrzymamy, czy tez powinnismy zatrzymywac" jest co najmniej mocno dyskusyjny! Moim zdaniem jeżeli widzimy, ze jakaś roślina degeneruje się, wysycha, staramy się jakoś temu zaradzić, dopóki udaje się chemią, jest jako tako, ale po analizie zauważamy, że prościej i pewniej jest dobrać rośliny wyselekcjonowane wybrane z dobrych nasion, odporne naturalnie na przeciwności losu...Nieco podobnie jest i z ludźmi jeśli dążą do samodestrukci /poprawnie autodestrukcji, ale podoba mi się ten pierwszy wyraz i bardziej oddaje moją myśl/ to czy jednak naszym obowiązkiem, tych co potrafią kilka ruchów do przodu przewidzieć dalszy rozwój wypadków,jest zawrócenie z tej drogi pozbawionej ruchu fizycznego. Uważam, że czekanie na dalszy rozwój wypadków to błąd!!Tu przypomina się mi moda z moich lat dzieciństwa na papierosy, teraz po latach spotykam moich kolegów i z satysfakcją spostrzegam ze nie palą i zawdzięczamy to solidnej kampanii uświadamiającej nonsens palenia i niewątpliwą szkodliwość, można? można !
      A szachy - dopóki będą ludzie których będą zachwycać pojedyncze ruchy, pozycje, strategie, odważne ataki, niepoliczalne gołym okiem, będą trzymały się dobrze i będą miały takich mistrzów jak Magnus.
      tzbych

      Usuń
    2. Chciałbym podzielać Pański optymizm ale to bywa raz na 100 przypadków, że ktoś jest zainteresowany i wtedy można coś zdziałać. W pozostałych przypadkach szachy z ich pięknem przegrywają w konkurencji z telefonem komórkowym.I to nie jest moda jak w przypadku papierosów bo pojawią się atrakcyjniejsze zabawki. Wiem to z praktyki trenerskiej. Nie poddaję się oczywiście ale jest to iście syzyfowa praca.

      Usuń
  5. Nie ma sposobu aby wytłumaczyć nie tylko młodym ludziom, że komputer niema podmiotowości i to człowiek jest w jakiejś do niego relacji. A raczej może być w świadomej relacji. Niestety to rzadkie zjawisko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trener Dworecki pyta ucznia -Czy znasz partie Alechina?- ale po co mi to,przecież nie będe z nim grał.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kapitalizm nie jest wcale taki wspaniały jak nam sie serwuje w mainstremowych mediach. Wiezi miedzy ludzkie zanikaja, ludzie staja sie dla siebie wilkami, gonia za kasa, za dobrami materialnymi. Mlodzi wchodzac w dorosle zycie staje sie kalekami spolecznymi niezdolnymi do wspolpracy z drugim czlowiekiem.
    Co do szachów, myślę ze czeka ich swietlana przyszłośc.Nawet gdyby ktos rozwiazal gre w szachy, tj. napisał program ktory pokaze optymalna strategie dla obu stron, ludzie nadal graliby w szachy.
    Przeciez teraz Stockfish czy Komodo z kosmicznym rankingiem na poziomie ELO 3300 są poza zasiegiem Magnusa czy innych superarcymistrzow, a mimo to miliony ludzi na swiecie gra w szachy, i to niezaleznie od wieku. Nie komputery sa problemem dla szachow ale ludzie. Technologia powinna sluzyc ludzkosci a wydaje sie ze jest na odwrot. Ludzkosc zmierza w złą strone i to jest problemem, nie potrafimy przekazac kolejnym pokoleniom wlasciwych wartosci, kotrymi maja sie kierowac w zyciu, mozna powiedziec ze wyrzadzamy im krzywde. Ale nie trace nadziei, wierze ze kiedys w szachy bedzie grał kazdy człowiek :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie każdy człowiek będzie grał w szachy i to jest ok, część z nas potrafi pokazać innym prawdziwe wartości ale jest nas już garstka.
    Kult pieniądza i doraźnej rozrywki opanował społeczeństwo - to ta kapitalistyczna "wolność"...
    Magnus wspaniale walczy o zwycięstwo w turnieju - podziwiam jego umiejętności, upór i determinację, Król (tymczasem oczywiście) jest tylko jeden !!!! Chłopak z małej miejscowości z państwa bez tradycji szachowych wszedł na Olimp - nie chce przesadzać ale Magnus dokonał czegoś co wydawało się niemożliwe na tym polega własnie mistrzostwo - niedawno czytałem tu gdzieś w komentarzach że Carlsen nie wygra w tym roku żadnego superturnieju - byłem pewien że to fałszywa teza :)

    OdpowiedzUsuń