Nowy Jork to miasto, w którym od zarania dziejów splatały się ścieżki wielu wielkich szachowego sportu. To w tym mieście zagrano dwa gigantyczne, przedwojenne turnieje w 1924 r. oraz 1927 roku, które w tamtych latach były wydarzeniami na skalę światową (O tych turniejach napisał wspaniałą książkę Aleksander Alechin!). Nowy Jork to w końcu miasto Roberta Fischera, wreszcie w Nowym Jorku dokonali swych żywotów Emanuel Lasker oraz Jose Raul Capablanca (zmarli w tym samym szpitalu rok po roku!). Chociaż punk ciężkości życia szachowego kraju zdaje się teraz znajdować w jego interiorze, w mieście Saint-Louis, to te dni Nowy Jork dla szachów ma zarezerwowany dla siebie na wyłączność.
Sergiej Karjakin, mając prawo dwukrotnego dysponowania pierwszym posunięciem, co w partiach elity nie jest bez znaczenia, nie wykorzystał swojej szansy i w tym momencie musi do końca meczu z Carlsenem trzykrotnie parować czarnymi inicjatywę swojego oponenta. Choć, gdyby tak przyjrzeć się dokładnie grze obu przeciwników, można odnieść wrażenie, że to, jakim kto gra kolorem nie ma większego znaczenia. Wczoraj Pretendent, grając białymi, nie zgłosił zbyt dużych pretensji do zdobycia debiutowej przewagi, powstała symetryczna pozycja, która szybko się uprościła. Ta partia była też swoistą powtórką z czasowo dość odległej klasyki. Okazuje się, że do 10 posunięcia powtórzono partię Colle-Tartakower z 1925 roku!
W Nowym Jorku zrobił się mecz bardzo wyrównany. Nawet już nie czekam na potknięcie Karjakina, widzę, że do meczu jest fantastycznie przygotowany zarówno na poziomie sportowym jak i mentalnym, co można właściwie uznać za jedno, czyli ogół przedmeczowych przygotowań. Wczoraj, gdy Magnus musiał oddać piona, którego nie można było zrealizować zaserwował widzom z całego świata serię grymasów przy szachownicy i kwaśnych min. Sergiej Kariakin w dalszym ciągu jest niewzruszony, jakby wykuty z kamienia, z jego mimiki nie da się niczego konkretnego wywnioskować. Brakuje w tym meczu jeden rezultatywnej partii, innej niż remis. Szkoda, że do końca jest już tylko pięć spotkań. Najkorzystniejszym dla meczowej intrygi byłby rezultatywny wynik w pierwszej kwarcie tego meczu, była na to szansa, jednak wciąż w Nowym Jorku mamy remis. Piszecie też, że brakuje w tym meczu takiej osobowości jak Tal, Kasparow, szachistów o wielkiej woli zwycięstwa. To prawda - obaj przeciwnicy mają strategię aby tylko nie puścić bramki jako pierwszy, chodzi im przede wszystkim o to, by się nie skazać na pogoń za rywalem, ten mecz wydaje się pochwałą sztuki obronnej w szachach. Do tego dochodzi fenomenalne przygotowanie obu graczy no i mamy co mamy!
Ciekawe co dziś zaproponuje białymi Wiking? Karjakin nic nie zwojował w dwóch "białych" partiach i w końcówce meczu jest w nieco gorszej sytuacji. Poza tym, już tak na koniec, nie mogę zrozumieć jego decyzji o zagraniu w pierwszym posunięciu 1.d4. Jest rzeczą wiadomą, że jego repertuar debiutowy po 1.e4 jest idealny, Siergiej ma po 1. e4 bez porównania większe doświadczenie, tymczasem zagrał 1. d4 - czyżby już czuł się tak pewnie w tym meczu, że próbuje wszystkiego w grze z Mistrzem Świata? Trudno powiedzieć co się kryło za tą jego niespodzianką w pierwszym posunięciu... Czekamy na finałową część nowojorskiego pojedynku.
Kiedy żaden z gladiatorów w walce nie chce podjąć ryzyka to czas by cezar wprowadził na arenę lwy. Reguły walki muszą ulec zmianie by widownia nie odeszła od szachów. Asekuracja i ciągłe parowanie to nie jest dobre dla szachów. Wieje nudą i tyle. Ja czekam na armagedon, tak bo żądny jestem krwi. Chcę by ci gladiatorzy zwarli się na śmierć i życie by nad szachownicą wskrzeszali nie iskierki a ogniste tornada. Czy się doczekam trudno powiedzieć siedem partii jak magiczne milczenie, kto je pierwszy przerwie i wypowie magiczne "Szach mat" ten w darze od bogini dostanie koronę i cały świat.
OdpowiedzUsuńYoda
A w meczu nuda, nuda, nuda...
OdpowiedzUsuńJuż w turniejach elity królują remisy, a teraz jeszcze mecz o Mistrzostwo Świata może się zakończyć bez żadnej rozstrzygniętej partii. Śmierć szachów jest już blisko...
M.
Te wieści o śmierci szachów są znacznie przesadzone.
UsuńWarto poczytać (jest na wikipedii) o mistrzostwach w roku 1984. Tam było 48 partii, w czym 40 remisów (raz było 17 remisów pod rząd), a mecz unieważniono (po 5 miesiącach!). Rok później było ograniczenie do 24 partii. Dla mnie walka jest wystarczająco interesująca... mathi
OdpowiedzUsuńLudzie, więcej optymizmu!:) Już w meczu Alechin - Capablanca w 1927 było aż 8 remisów z rzędu - i jakoś ówcześni obserwatorzy nie wieszczyli końca szachów. (Samemu Capablance to się wprawdzie zdarzało - aż przegrana z Alechinem uświadomiła mu, że szachy są jednak dostatecznie skomplikowane...;)
OdpowiedzUsuńBrak jest elementu zaskoczenia, jakiejś nowinki w pryncypialnych debiutach (partii hiszpańskiej, gambicie hetmańskim)jeśli jeszcze są takowe. Karjakin świetnie przygotował się pod Carlsena, analizując jego sposób rozgrywania pozycji. Nie próbuje wygrać, ale też nie ma dużego ryzyka przegranej. Opinia Kasparowa : Carlsen mógłby osiągnąć ranking 2900 gdyby na serio pracował nad szachami. Aktualny mecz wskazuje ,że czas pracy nadszedł.
OdpowiedzUsuńRobert
Rzeczywiście, choć bez wątpienia Carlsen jest geniuszem, to od półtora roku nie robi najmniejszego progresu. Jest bezdyskusyjnie najlepszy na świecie ale jego dystans do pozostałej stawki zmalał. A w meczu choć lekko przeważa, to efektów nie ma- tych pozytywnych dla niego. Jeśli ma nas jeszcze czymś zaskoczyć, to chyba musi ostro popracować. A jeśli dziś nie wygra, to chyba sam będzie w lekkim szoku a wtedy...
OdpowiedzUsuńSzok,niedowierzanie,lzy...Carlsen przegral
OdpowiedzUsuńNo nareszcie!!! Coś się dzieje.
OdpowiedzUsuńYoda
Wszyscy sobie życzyliśmy rezultatywnej partii, no i jest!
OdpowiedzUsuńCarlsen 0 - 1 Karjakin.
Wiking na minusie - teraz się zacznie. Czy Magnus jest w stanie dobrać się do skóry "Ministra Obrony"? Moim zdaniem tak, ale będzie musiał wznieść się na wyżyny swojego mistrzostwa, bo Siergiej umie się bronić jak na "niedźwiedzia" przystało.
Teraz już na pewno się nie wyśpimy :-), bo Norweg będzie cisnął do gołych króli.
Czeka nas jazda bez trzymanki.
Mirek Wolak
No i Magnus został ukarany. Spokojna gra, być może by dowieźć wynik do rapidów się zemściła. Sędzia za kilka minut odgwiżdże koniec meczu i chyba czas wprowadzić jakieś zmiany na boisku - więcej napastników :-).
OdpowiedzUsuńKibicuję Magnusowi - cóż nie potrafię przychylnie spojrzeć na kogoś kto jest pupilem Putlera - ale taki wynik to wreszcie coś dobrego dla kibiców.
Tytuł mistrza świata powinien wrócić do kraju, który traktuje tą dyscyplinę poważnie. Zaliczyłbym do tego grona Rosję, USA i Chiny. Posiadanie tytułu przez przedstawiciela Norwegii nie powinno być zbyt długie.
OdpowiedzUsuń