poniedziałek, 28 listopada 2016

Została ostatnia partia tempem klasycznym meczu o tytuł Mistrza Świata, czy dojdzie do dogrywki?


Jest rzeczą pewną, że nasz superarcymistrz, Radosław Wojtaszek, w noworocznej edycji Tata Steel Chess zagra z mistrzem świata. Tylko z którym? Na razie nic na ten temat nie wiadomo. Karjakin wydaje się sam pchać w paszczę lwa, bo jeśli sparuje dzisiaj Carlsena czeka go bardzo nieprzyjemne zadanie gry w dogrywce tempem przyspieszonym, w czym niedościgniony od jakiegoś czasu jest właśnie Norweg. Jedenasta partia nie była zbyt atrakcyjna dla kibiców. Magnus wydawał się być po serii masowych wymian w debiucie gotowy do podpisania remisu. Rzeczywiście, partia nie trwała długo. To, że Magnus ochoczo zmierza do dogrywek, nie jest rzeczą dziwną, natomiast Rosjanina nie powinno to specjalnie cieszyć. Magnus chyba już opanował sytuację i jakoś się pozbierał. Mam przeczucie, że i dziś nie zobaczymy długiej batalii. Przeciwnicy chyba nie będą chcieli grać jakiejś tytanicznej, siedmiogodzinnej wojny w celu zachowania sił i świeżości na szachy szybkie.

W ewentualnej dogrywce wszyscy widzą jednego faworyta, tymczasem nie jest to takie oczywiste. Rosjanin na pewno ma na tę okazję przygotowane dla Wikinga "dania specjalne z dodatkami", zresztą na tym poziomie bez cegłówki za pazuchą (czyt.nowinek) na salę turniejową po prostu się nie wchodzi. Mogą dojść do głosu nerwy z obu stron. Zresztą już doszły - ostatnie rundy charakteryzują się rosnącym coraz bardziej napięciem. Karjakin wydaje się być bardziej niewzruszony, ale to jest złudne. Myślę, że to jak obaj reagują wynika z ich cech osobowościowych. Karjakin jest bardziej introwertyczny, widać, że z trudem przychodzi mu kontakt z publiką on oczywiście nieźle sobie radzi, ale jest raczej typem, po którym trudno wyczuć co mu w duszy gra. U Magnusa jest więcej ekspresji na zewnątrz i w czasie partii nie jest jednaki, jak spiżowy posąg. Magnus bardziej partią żyje, zgadza się na coś w głowie, nie zgadza, narzeka, nie mówiąc już o całym jego bogatym zestawie pozycji gimnastycznych za stolikiem szachowym. Pomijając już cały temat psychologii jest też takie coś jak siła gry i tutaj Magnus również przeważa. Choć, ten mecz pokazał, że ktoś z niższej półki, po dobrym okresie przygotowawczym jest w stanie równorzędnie rywalizować z grającym zdecydowanie poniżej swoich możliwości Mistrzem Świata. Eksperci pytają: " Czy to Karjakin gra tak dobrze, czy może Carlsen gra gorzej?" Ja bym odpowiedział, że trochę tego i tego. Jest rzeczą ewidentną, że Magnus nie jest w szczytowej formie, a to, że widzimy bardzo dobrze przygotowanego Pretendenta, też jest faktem. Z takiej oto mieszanki powstał w miarę wyrównany mecz.

Ciekawe, czy dziś Magnus zechce postawić kropkę nad i? Myślę, że nie. Za duże ryzyko. Oczywiście, jeśli wszystko ułoży mu się w czasie partii po myśli, może zaryzykuje, jednak cena błędu jest równoznaczna z utratą tytułu Mistrza Świata. A Karjakin? Nawet nie zechce się wychylać, tak sądzę. Rosjanin chyba już pogodził się z tym, że w klasyku będzie mu trudno przebić swojego rówieśnika i zechce spróbować szans w bardziej loteryjnych rapidach. Taki, mniej więcej, scenariusz dzisiejszego meczu przewiduję, a jak będzie okaże się już dziś wieczorem.


6 komentarzy:

  1. Carlsen gra zdecydowanie poniżej swojej życiowej formy. Myślę że udział w licznych turniejach tegorocznych go po prostu zmęczył. Utrzymanie rankingu TOP 1 in The World wymaga zapewne olbrzymiego wysiłku. Co do dogrywki to moim zdaniem jest to bzdurne rozwiązanie, o armagedońskiej dogrywce już nie wspomnę. Kto tak ustalił żeby białe miały 5 minut a czarne 4 i w przypadku remisu wygrywają czarne? To może od razuzagrajmy w szachy Fischera z losowo rozmieszczanymi figurami w 1 i 8 rzędzie. To wtedy będzie cyrk. Poważnie to remis powinien przemawiać na korzyść mistrza świata jak w boksie ale czego nie robi się dla skomercjalizowania szachowej dyscypliny. Ja bym zaproponował armagedona w warcaby i kto przegra staje się warcabowym mistrzem świata a kto wygra skacze ze spadochronem z Fultona Market :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację przyjacielu, byłoby chyba trochę niesprawiedliwe gdyby Kariakin został mistrzem świata po samych remisach i jednym "fuksiarkim " zwycięstwie,ja obstawiam na wygraną norwega w rapidach

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, jeżeli ktoś czegoś w jedenastej partii próbował, to był to Magnus - i ten remis wcale tak bardzo bezbarwny nie był. Wygrana pozwoliła mu się ustabilizować mentalnie, grał z wyraźnie większą pewnością niż przez większą część meczu (co najmniej od piątej partii).

    Ciekaw jestem, czy przeciwnicy spróbują się dzisiaj czymś zaskoczyć.

    Osobiście upatrywałbym szansy Siergieja właśnie w niespodziewanej zmianie taktyki - zaskoczenie mistrza świata wyborem w ostatniej partii jakiegoś ostrego, taktycznego wariantu (choć czarny kolor obniża prawdopodobieństwo takiego "manewru").
    Z kolei Magnus też mógłby chcieć jeszcze spróbować czegoś nowego, i to od samego początku - np. 1. c4? Zobaczymy!

    Michał B.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i kolejny remis.
    Moim zadaniem na tym, ten mecz powinien się zakończyć. Żadnych dogrywek. Pretendent po to gra z mistrzem świata, żeby udowodnić jemu i całemu światu że jest lepszy, a więc musi wygrać. Nie wygrał, no to do widzenia. Może ktoś dowodzić, że to niesprawiedliwe bo mistrzowi wystarczy jedynie remis. No dobrze, ale aby zostać mistrzem też musiał wcześniej wygrać. Carlsen wygrał z Anandem bez dogrywki, przed czasem. Poza tym szachy to gra wojenna. A na wojnie bywa tak, że jeden kraj napada na inny. Jeżeli nie jest dość silny aby podbić napadniętego to odchodzi z niczym. Zresztą podobne zasady były w szachach również wcześniej; mecz Botwinnik - Bronstein zakończył się remisem, podobnie jeden z meczy Kasparów - Karpow. W obu przypadkach starzy mistrzowie Botwinnik i Kasparow
    zachowali tytuł bez dogrywek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również pierwszy mecz Smysłowa z Botwinnikiem zakończył się remisem. Co ciekawe w trzech meczach mistrzów padły wszystkie możliwe rezultaty: w pierwszym remis - tytuł pozostał przy Mistrzu, czyli Botwinniku, w drugim już wygrał - został mistrzem, w trzecim (Botwinnik miał prawo do rewanżu) - Smysłow przegrał i tytuł powrócił do Botwinnika.
      W ogóle obaj Mistrzowie byli tytanami:
      Botwinnik za liczne pojedynki w meczach o mistrzostwo świata: Z Bronsteinem, 3 ze Smysłowem, 2 z Talem (także odzyskał tytuł) i w koncu ostatni bez rewanżu z Petrosjanem.

      Smysłow - (mimo, że podobnie jak Tal był w sumie mistrzem tylko przez rok, dokonał niesamowitego wyczynu dwa razy z rzędu wygrywał turnieje kandydatów - po pierwszym zremisowanym meczu musiał znowu ubiegać się o prawo do gry z Bottwinnikiem.
      Wyczyn ten powtórzył później Spasski - mało osób pamięta, że przecież przegrał pierwszy pojedynek z Petrosjanem w 1966. Musiał wygrać kolejny turniej pretendentów i dokonał tego w następnej edycji. I po drugim pojedynku z Petrosjanem w 1969 roku został Mistrzem.

      Usuń
    2. Dodam jeszcze remis w meczu Schlechter-Lasker.

      Usuń