czwartek, 1 grudnia 2016

Magiczna szachowa noc w Nowym Jorku - Magnus Carlsen obronił tytuł Mistrza Świata deklasując Sergieja Karjakina w dogrywce 3-1!!


Wczorajszy ranek, bo od tego wypada mi zacząć, spędziłem w rozjazdach. W samochodzie słuchałem piosenek w radiu "Zet Gold" i w pewnym momencie prowadzący zaczął czytać horoskopy dzienne dla wszystkich znaków zodiaku. Magnus Carlsen wczoraj miał urodziny, jest zodiakalnym strzelcem i dla tego znaku odkryta została karta "As mieczy", której znaczenie to: umysł pracujący na najwyższych obrotach, przebłysk geniuszu, chłodny, analityczny intelekt, uczucia, emocje zepchnięte na dalszy plan. Powiedziałem do siebie, redukując bieg i hamując przed sygnalizacją świetlną: "No, Sierjoga, możesz się zacząć bać"...

To była piękna, pełna emocji szachowa noc. Kibice z całego świata mieli wczoraj wielką ucztę - pokaz przygniatającej dominacji "starego-nowego" Mistrza Świata! Magnus Carlsen w dogrywce Sergieja Karjakina po prostu zdemolował, choć ten w dwóch pierwszych partiach bronił się w swoim stylu, konsekwentnie, z uporem, powiedziałbym szczęśliwie. Jego obrona w partii drugiej była najwyższej próby, ale czy można wygrać z takim szachistą jak Magnus tylko się broniąc? No tak. Relacjonując ten mecz zarwałem kilka nocy, czego oczywiście, nie żałuję, ale skoro ja troszkę się napracowałem to i dla was mam zadanie. Wejdźcie, powiedzmy na https://chess24.com/en, tam są wszystkie partie tego meczu i tak z czysto kronikarskiego obowiązku policzcie ile razy Karjakin zapuścił się w większej liczbie bierek poza "czwartą-piątą" linię szachownicy. Zdaję sobie sprawę, że próbowałem trochę "podciągnąć" Karjakina nie szczędząc mu słów zachęty, komplementów, jednak gdyby spojrzeć na ten mecz na chłodno, widać jak na dłoni, że Pretendent nie był w stanie wywrzeć na Norwegu jakiejś szczególnie mocnej, psychologicznej presji. W czasie meczu zagalopowałem się (mea culpa!), pisząc, że Pretendent wywiera coraz większą presję na Mistrzu Świata. Partie tego meczu pokazują, że to co Karjakin prezentował to, przede wszystkim kult sztuki obrony. Sierjoża robi to wspaniale, w jego grze, możemy drążyć temat dalej, przejawia się jedna z cech rosyjskiej duszy, która przyparta do muru, walcząca o życie, swój byt, potrafi dokonywać wspaniałych, heroicznych czynów. Szachy to gra wojenna dlatego można spojrzeć na ten aspekt jego gry przez pryzmat historii. Rosjanie zawsze imponowali mi sztuką obrony, już Napoleon połamał sobie zęby na Rosji, w czasie II wojny światowej obrona Stalingradu i odwrót wojsk niemieckich również jest tego przykładem, podobnych zdarzeń jest, rzecz jasna, znacznie więcej. Atakować jak atakować, ale bronić się Rosjanie potrafią, jak żadna inna nacja. Niestety, co innego pełna zła wojna narodów, a co innego wojna na 64, czarno-białych klatkach, tutaj, owszem bronić się można, czasami udaje się nawet przejść do kontrataku po skutecznej defensywie, ale nie z takim zawodnikiem jak Magnus Carlsen. Zgodzicie się też, że Magnus w optymalnej formie nie był i mogliśmy odnieść wrażenie, że mecz jest wyrównany. A jak by ten mecz wyglądał gdyby Magnus był w formie zbliżonej do optymalnej? Jego trener powiedział, że w sumie nie wie jak by to wyglądało, gdyby Magnus pracował po osiem godzin i więcej jak inni arcymistrzowie. Wiking w jednym z wywiadów powiedział, że nie powinno się zaprzeczać naturze, że on i tak naprawdę siedzi na szachami ile może, ale do takich codziennych maratonów nie potrafiłby się zmusić. W obecnym Mistrzu Świata drzemią jeszcze wielkie złoża, wielkie zasoby, które pewnie po jakimś czasie ujrzą światło dzienne. Trafił nam się wielki mistrz, który robi różnicę. Oczywiście, możemy zżymać się na jego zachowanie, bo bardzo źle reaguje na porażki, ale chciałoby się powiedzieć, że grzeczne dzieci mistrzami świata nie zostają, prawda?

Opowiem wam teraz o jeszcze innym fenomenie. Nie wiem czy wiecie jak Rosjanie wspierali Sergieja Karjakina w walce z Magnusem Carlsenem. Szachy są dla Rosjan wielką miłością, my w Polsce, chyba nigdy nie zbliżymy się do takiego stanu. Czy potraficie sobie wyobrazić, że moskiewskie puby wypełnione były wczoraj po brzegi kibicami, którzy trzymali kciuki za Sergieja oglądając go na ekranie telewizora? Zresztą, popatrzcie:


Zdjęcie z serwisu: https://twitter.com/sport_fm


Jest to z całą pewnością fenomen socjologiczny. Sergiej Karjakin swoją skromnością porwał serca milionów Rosjan, którzy szybko dostrzegli w nim dość prostego chłopaka, nie pretendującego do miana "kogoś z elity". Sierjoża to swój chłopak, maładjec i rodacy, choć korony krajowi nie wrócił i tak go kochają. No to może jeszcze jedno zdjęcie z tego samego serwisu, które jest absolutnie powalające. Plac Czerwony, Moskwa. Zbliża się noc, temperatura powietrza minus 12 stopni Celsjusza, tymczasem wszyscy oglądają na wielkim telebimie walkę dwóch tytanów. Totalny obłęd!




Cudowne, prawda? Rosjan po raz kolejny ogarnęło wielkie, szachowe szaleństwo, ale to z dnia na dzień się nie stało. Wiele pokoleń kochających ten sport w Rosji musiało w ludziach zaszczepić miłość do niego, rozumienie tej dyscypliny, szacunek. W którym miejscu znajdujemy się my?

Tytuł Mistrza Świata do Rosji nie wrócił. Zwycięzca z miejsca stałby się bohaterem narodowym, kraj o największych szachowych tradycjach, musi jeszcze poczekać na ten moment. Tytuł powędrował do niewielkiego państwa o nieporównywalnie mniejszych tradycjach w tym sporcie, jednak w tym to kraju urodziła się szachowa perła - Magnus Carlsen. To była jego druga obrona. Do wszelkich rekordów jeszcze daleko, ale widząc jaka różnica dzieli go od reszty myślę, że jest to wszystko kwestią czasu. Dziękuję wam, za tak liczne odwiedziny i komentarze. Wspaniale mi się z wami dyskutowało, na poziomie, bardzo mi potrzeba tego typu rozmów o szachach. Jak wam się podobał wieczór z Magnusem Królem??

P. S. Adam Pawilcz mnie upomniał, że ostatnie zdjęcie to fotomontaż (tak twierdzi https://chess24.com/en)  choć to powyżej, z pubu chyba jest w porządku. Nie zmienia to faktu, że Rosjanie do wczesnych godzin rannych nawet na dalekiej Syberii siedzieli przed ekranami kompów i słuchali komentarzy Sergieja Szypowa, gdy świt zaglądał do ich okien...


10 komentarzy:

  1. Chess24.com twierdzi, że zdjęcie poniżej to fotomontaż. :)

    Kibicowałem MC i bardzo cieszę się, że to on wygrał.

    Mecz oglądałem na kanale chess24.com, który wszystkim polecam. Svidler komentując ostatnie partie przytoczył ciekawy pogląd, że tiebreak powinien być rozgrywany przed właściwym meczem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale i tak wygląda swietnie, choć to z pubu już chyba jest ok?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba też fotomontaż, bo na ekranach ten sam kadr co na obrazku powyżej.

      Usuń
  3. Carlsen jest przyszłością szachów. Podejściem do tej gry przypomina Alechina, Fishera czy Kasparowa czyli największych z największych w historii ludzkości szachistów. Karjakin z całym szacunkiem ale wygląda mi na szachistę - kujona, wszystko musi mieć przeanalizowane, każdy nowy wariant wzbudza w nim popłoch, brak skłonności do nieteoretycznych zagrań. Takimi szachistami w przeszłości byli Euwe, Karpow. A Carlsen to wirtuoz, mógłby być mistrzem w szachach fisherowskich, gdzie rycie na pałę wariantów mija się z celem. Dla Carlsena teorie debiutów, gry środkowej, końcówek mogłyby nie istnieć a i tak grałby wyśmienicie. Teraz gra niemal jak współczesny komputer a ruchy analizuje z geometrii (nie liczy wariantów) na szachownicy, intuicyjnie. Odbieranie rzeczywistości poprzez obraz jest miarą geniusza, tekst, matematyka analityczna jest sztucznym tworem zaburzającym obraz rzeczywistości, tylko geometria jest prawdziwa i prowadzi do wyśmienitych rezultatów. Gratulację Magnus, jesteś najlepszym szachistą na świecie, gratuluję i życzę samych sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Twierdzy" Antek de Saint-Exupery pisze coś co mógłbym zadedykować Karjakinowi: "...wasi historycy, jeszcze głupsi od was, wyjaśnią wam przyczyny klęski. Stwierdzą, że nieprzyjaciel zawdzięcza swoje powodzenie mądrości, wyliczeniom i wiedzy. Ale ja powiadam, że woda, która przerywa wały i pochłania ludzkie miasta, nie potrafi wyliczać, nie ma ani mądrości, ani wiedzy".

      Usuń
  4. Pomysł Svidlera świetny. Jestem za.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że Karjakin nie dotrwał do partii błyskawicznych. Partia trzecia była remisowa (?) i padła po tak prostym błędzie. Gdyby przegrał w błyskawicznych, i nie po tak fatalnym błędzie to miałoby to inny wymiar.

    OdpowiedzUsuń
  6. W rosyjskich mediach wiadomości sportowe dotyczące szachów są często podawane.
    W Polsce w porywach raz na dwa lata ta dyscyplina ma jakiś tam parusekundowy czas antenowy . A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do Rosjan i ich umiłowania szachów, to czasami żałuję, że nie urodziłem się w Rosji,chociaż kto wie jaki wtedy byłby mój los...

    Cieszę natomiast się, że Magnus nie zawiódł, chociaż po kilku pierwszych partiach miałem pewne obawy. Tym bardziej, że jak wspominał o tym parokrotnie Krzysztof, Mistrz nie jest w najlepszej formie. Jednak dogrywka wyszła koncertowo, chociaż jak zaznaczałem nie jestem zwolennikiem dogrywek.
    Karjakin został zmasakrowany a ostatni matowy atak w ostatniej partii meczu fantastyczny i brawurowy. Ciekawe co musiał przeżywać biały król otoczony nieprzyjacielskim wojskiem gdy na rozkaz Magnusa całe jego wojsko ruszyło na obóz wroga, zostawiając go samego o krok od zagłady. To było niesamowite. Nawet misiowaty, nieco nieśmiały i niezwykle sympatyczny
    Svidler, który zazwyczaj zachowuje powagę i belferską elokwencję podniecił się i wołał "fantastic, fantastic" z wypiekami na twarzy.
    Co do formy Magnusa, to przypomniały mi się słowa Małysza z przed lat. Mniej więcej powiedział, że dla niektórych natur obrona zdobytej pozycji mistrza jest trudniejsza i na dłuższą metę znacznie bardziej nużąca niż pięcie się w górę. Gdyż to ostatnie stawia coraz to nowe wyzwania i podniety. Myślę, że Magnus Carlsen jest taką właśnie naturą potrzebującą
    nowych podbojów, no ale czemu się tu dziwić w końcu to przecież Wiking.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny był finał ostatniej partii, cóż za styl skończyć ostatnią partię meczu o mistrzostwo kombinacją!

    OdpowiedzUsuń