"Gdy tylko noc zachęca do spoczynku, człowiek, którego znam, rusza wielkimi krokami przez domeny pól"
Lautreamont
Nie mogłem się oderwać od lektury Pascala de Suttera "Szaleńcy u władzy" do poźna w nocy. W pewnej chwili uniosłem wzrok znad książki i zgasiłem światło, aby wyjrzeć przez okno i popatrzeć na niebo, sad i las. Na wschodzie świeciła jasno Betelgeuse w Orionie, nieco wyżej stał Woźnica, który wóz wymyślił i jak co roku, pasażerkę na gapę nam przywiezie, co skuje lodem ziemię i rzeki na długie miesiące. Gdy otworzyłem okno, zimne powietrze wdarło się do pokoju. Niedaleki ogród trwał nieruchomo, jak zaklęty, cisza spowijała całą ziemię aż po horyzont.
Krąży wiele opowieści o Amundsenie, który będąc małym chłopcem, otwierał okno na oścież przy 35oC mrozie i bez wierzchniego okrycia wystawał tak codziennie, hartując swój młody organizm do walk z dwoma, pełnymi dzikiego piękna krainami. Do bieguna południowego dotarł jako pierwszy, ale jego wielka miłość - Arktyka - strzegąc przed nim zazdrośnie wiele ze swych tajemnic, objęła go lodowatym uściskiem na zawsze, nie pozwalając zbliżyć się do miejsca, które spędzało Amundsenowi sen z powiek od wczesnych lat młodości. Tych wielkich odkrywców nieznanego: Nansena, Peary`ego czy Amundsena, łączyła jedna cecha- prosta, a zarazem bardzo głęboka więź z przyrodą. Wydając się na pastwę wielu niewygód, głodu i przerażającego zimna, szukali zapewne i samotności. W otoczeniu tak niezwykłych miejsc, pełnych gry świateł i oszałamiających zórz polarnych, samotność nie była dla nich złem, tylko jednym z najwspanialszych doświadczeń ich życia. We współczesnych czasach, w których nasze umysły poddawane są ogromnym presjom poprzez niewyobrażalny natłok informacji, potrzeba samotności jest przemożną potrzebą, choć często nieuświadomioną, prawie każdego człowieka. Żyjemy, coraz rzadziej spoglądając na ptaka w locie, czy wschodzący księżyc, nie zachwyca nas łąka czy kwitnący na wiosnę krzak głogu i jednoczesnie nie wiemy dlaczego źródło, z którego czerpiemy energię do życia jest wyschnięte.
Z wielu dni spędzonych pod gołym niebem podczas moich podróży pozostała mi rzadka umiejętność dokładnego określenia godziny po układzie gwiazd. Takie umiejętności, jak i wiele innych, kształtują się niejako same podczas długich wędrówek. Czytając historię Rousseau czy też Thoreau, który to pewnego razu wziął siekierę oraz kilka niezbędnych narzędzi i udał się do lasu, aby żyć w ideale stoickiej prostoty, urzeka nas przede wszystkim zachwyt tych autorów nad wielką i piękną przyrodą, która stoi tuż obok, zaprasza i inspiruje ich podatne, twórcze natury. W czasie częstych kontaktów z przyrodą rozwija się też intuicja, ów cichy wewnętrzny głos, który nigdy się nie myli. Gdyby posłuchać jej głosu w sprawach dla nas istotnych, nasze omyłki byłyby bardzo rzadkie, zarówno podczas rozgrywania partii szachów jak i w życiu. Przyroda wykształca w nas specyficzną wrażliwość, która dla społeczeństw wielkich miast jest zwyczajnie nieosiągalna. Dlatego, jeśli mogę, nie odmawiam sobie długich spacerów po lesie, eskapad z aparatem fotograficznym i lornetką nad jezioro lub łąkę...
"Zimowy" wpis, więc zimowy, po zadymce widok z mojego okna.
Grudzień, pobliski las, złota kropla Słońca tonie w śniegu. Nadciąga długa subpolarna noc...
Niespodziewany gość w moim oknie! Nagroda dla tych, którzy przetrwali miesiące mrozów oraz krótkich dni.
Po długiej zimie wszystko pełne energii i nadziei.
Król przestworzy. Zawsze gdy widzę jego taniec na wietrze, myślę o tym, jak ważna dla mnie jest umiejętność zachowania "zdolności lotu"...
Ładne zdjęcia wychodzą Ci tym aparatem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! M. Kucharskov
Rzeczywiście ładne zdjęcia, no i wiele ciekawości ;-) LK
OdpowiedzUsuń