Radosław Wojtaszek z pewnością nie zaliczy tego dnia do udanych. W prestiżowym pojedynku na szczycie, uległ grającemu natchnione szachy Mateuszowi Bartlowi i tym samym znacznie zmniejszył swoje szanse na ostateczny triumf w mistrzostwach. Nie przekreślił ich jednak do końca.
Bartel z pełną premedytacją wciągnął Radka Wojtaszka w pół - słowiański młyn i po kontroli czasu nie pozostawił swojemu przeciwnikowi żadnych złudzeń. Zadziwia mnie lekkość z jaką Mistrz Polski prowadzi grę. Bardzo silne ruchy w pozycjach skomplikowanych, wykonuje w bardzo krótkim czasie. W większości partii nie zużywa nawet połowy czasu do namysłu. Ma ogromną wolę zwycięstwa. I jak tu z takim grać??
Nadzwyczaj dobrze spisuje się w mistrzostwach Bartłomiej Macieja, raz za razem wpadający w koszmarne wprost niedoczasy. Granie kilkunastu posunięć "na komendę" to naturalne środowisko, w którym od wielu już lat egzystuje Bartek Macieja i dosłownie wyspecjalizował się w szybkim znajdywaniu mocnych kontynuacji przy sekundach na zegarze. Temu tematowi poświęcę jednak odrębny wpis w wolnej chwili.
Jest jeszcze za wcześnie, żeby powiedzieć coś pewnego o końcowym układzie tabeli. Narazie pytań jest więcej niż odpowiedzi. Walka trwa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz