czwartek, 15 marca 2012

"Moich Czytelników i mój szachowy hardware. W pogoni za nieuchwytnym."




Szachy to dla mnie całe życie. Poza bliskimi, którzy są dla mnie najważniejsi, Gra Królewska zajmuje w hierarchii czasu, który poświęcam różnym czynnościom, zdecydowanie najwyższe miejsce. Ten "szachowy czas", to nie tylko długie godziny spędzone nad szachownicą -  jest to raczej suma momentów, w których moją myśl absorbują szachy, gdy staram się rozwikłać ich tajemnicę. Jako, że ze swej natury jestem "egzemplarzem" dość ciekawym świata, nierzadko gdy spotykam szachistów na turniejowych salach, pada z mojej strony w ich kierunku bezlik pytań o wszystko: a to, kiedy się ktoś nauczył grać w szachy, jak wygląda trening tego czy innego szachisty, czy też, które książki lub programy są najlepsze dla podniesienia poziomu rozgrywania jakiegoś elementu gry. Sam, ze swej strony, nie pozostaję dłużny moim interlokutorom i dzielę się jak mogę tym, o czym wiem na pewno. Jednak na jakiś ton "mentorski" nigdy naciągnąć się nie dałem i nie dam, gdyż odnoszę takie wrażenie, że wraz ze wzrostem mojej wiedzy o szachach, tajemnica naszej dyscypliny nie przybliża się do mnie nawet o jotę. I to nie chodzi o typową wiedzę szachową. Sądzę, że wielu arcymistrzów nie potrafiłoby odpowiedzieć jednoznacznie, dlaczego szachy są takie "magnetyczne". Pogoń za czymś takim, jest jak próba uchwycenia w garść wody z jeziora, nad brzegiem którego stoimy. Gdy otworzysz dłoń, pozostają pojedyncze krople. Może stąd ta grawitacyjna siła szachów wypływa -  choć stale pijesz, twoje pragnienie się nie zmniejsza...

Tak jak jestem ciekaw spotykanych na turniejach osób, tak jestem zainteresowany tymi, którzy zaglądają na moją stronę. Niektórzy wchodzą bardzo często. Jednak nie ma symetrii w poznawaniu się, bo o mnie wiecie już dużo, wszak zabrałem was w intelektualną podróż, a ta trwa już przecież ponad dwa lata. Jednak o Was, Czytelnikach, wiem niewiele.

W związku z tym wpadłem na pomysł, że pokażę Wam jak wygląda mój, przeznaczony tylko i wyłącznie na działalność szachową "treningowy areał". Wy z kolei, możecie nadesłać mi swoje zdjęcia, waszego szachowego świata, które chętnie opublikuję z waszymi komentarzami. Możecie też nadsyłać historie, które spotkały Was na turniejach lub opisy różnych ciekawych, związanych z szachami, zdarzeń. Mój adres mailowy znajdziecie pod "O mnie", gdy klikniecie na moje imię i nazwisko. Chciałbym, żeby symetria w poznawaniu się była bardziej zachowana.

Poniżej miejsce, gdzie trenuję. Jestem szachowym "estetą", więc szybko zrezygnowałem z tekturowej szachownicy (kiedyś wylałem na nią kawę, gdy zerwałem się szybko znad biurka ;)) na rzecz typowo turniejowej deski nr. 5 i figur "stauntonów" również nr.5. Podobno Rosjanie lubią "gęsto" i do szachownicy nr. 5, komponują figury nr-6. Ja wolę tak jak mam. Lampka daje fajne światło, gdy siedzę wieczorem przy szachownicy.


Na "desce" pozycja z partii Reshevsky - Keres. Haga-Moskwa 1948r.



To tylko część moich książek szachowych. Regały mają dwa poziomy.

Powyżej, moja szachowa biblioteczka. Rządzi w niej, jak widać, Dworecki. Są też pozycje anglojęzyczne oraz  rosyjskie, nie przetłumaczone na język polski.

Mam też na ścianie tryptyk zen - trzech samurajów w różnych pozycjach bojowych, malowany czarnym tuszem na białym płótnie. Ostatnio wpadłem na pomysł, że sprzedam je i zamówię obraz o tematyce szachowej. Będąc w Krakowie, dopytywałem ulicznych malarzy ile by taka scenka szachowa kosztowała. Okazuje się, że za około 1000 zł, można już mieć w domu na ścianie fajny, średniej wielkości szachowy obraz. Jestem w trakcie załatwiania tej sprawy. To tyle jeśli chodzi o moje szachowe królestwo. Czekam na wasze "historie niesamowite",  oraz zdjęcia!

   

2 komentarze:

  1. Ze względu na dużą ostatnio aktywność autora bloga, ten wpis szybko odejdzie do archiwum :)
    Szerzej opisałem swój sprzęt szachowy na http://szachyibiegi.blogspot.com/2012/03/szachowy-hardware.html - w skrócie ... mój hardware jest wirtualny :)
    JH

    OdpowiedzUsuń
  2. No to dla równowagi polecam:

    Alexander Cockburn: Iddle Passion: Chess and the Dance of Death. ;)

    Ale blog ciekawy!

    Pozdrawiam

    Amator

    OdpowiedzUsuń