wtorek, 6 marca 2012

"Rozmowa z IM Krzysztofem Bulskim o początkach kariery, spełnionym marzeniu o tytule arcymistrza, oraz kulisach dobrego występu w ENEA Mistrzostwach Polski 2012r."




Z zawodnikiem "HetMaNa Szopienice Katowice", dwukrotnym medalistą mistrzostw kraju juniorów do lat dwudziestu, drużynowym mistrzem Polski, IM Krzysztofem Bulskim - 2525 elo, rozmawia Krzysztof Jopek.



Mistrz międzynarodowy Krzysztof Bulski - 2525 elo.


K.J : Witaj Krzysztof ! Przede wszystkim, chciałem Ci pogratulować wypełnienia ostatniej, arcymistrzowskiej normy, oraz bardzo dobrego występu w Enea Mistrzostwach Polski. Do zdobycia medalu, brakowało tak niewiele...


K.B : Witam! Dziękuję. Tytuł arcymistrza jest z pewnością przełomem w mojej karierze i póki co daje mi motywację do pracy, bo w końcu bycie arcymistrzem zobowiązuje. Na Mistrzostwach bardzo dobrze trafiłem z formą, jednak chyba zabrakło mi w końcówce doświadczenia. Co do medalu to cały czas trochę brakowało – nawet wygrana w ostatniej rundzie dałaby mi „tylko” czwarte miejsce.


K.J : Zanim jednak podzielisz się szerzej wrażeniami z mistrzostw, poproszę Cię, abyśmy, choć na chwilę, przenieśli się myślami w przeszłość. Opowiedz, kto Cię nauczył grać w szachy, oraz o trenerach, którzy mieli największy wpływ na twoje szachowe postępy.


K.B :W szachy nauczył mnie grać tata, gdy miałem 6 lat. Gdy miałem 7 lat trafiłem do klubu Kolejarz Częstochowa, gdzie zaczynałem swoją szachową przygodę. Później wiele lat grałem w Hetmanie Częstochowa i tam odnosiłem pierwsze sukcesy na ligach juniorskich. Ostatnie 6 lat reprezentuję HetMaNa Szopienice Katowice. W całej mojej karierze miałem konsultacje z wieloma trenerami, chociaż z żadnym z nich nie pracowałem na stałe. Jako starszy junior wiele wyniosłem z sesji Akademii Szachowej i z indywidualnych zajęć z Ryszardem Bernardem. W ostatnich 2 latach  bardzo wiele nauczyłem się od Bartosza Soćki – gdy zaczynaliśmy pracę byłem mistrzem FIDE,  po 2 latach jestem już arcymistrzem.


K.J :Pamiętam Cię jeszcze jako młodego juniora, gdy uczestniczyłeś w „rapidach” i "blitzach" , rozgrywanych na terenie twojego rodzinnego miasta, Częstochowy. Czy już wtedy, kształtowała się w Tobie myśl, o zajęciu się na poważnie szachami, o wejściu na drogę profesjonalnej kariery?


K.B: Odkąd pamiętam fascynowały mnie partie arcymistrzów. Bardzo lubiłem przeglądać mecze o Mistrzostwo Świata Kasparov - Karpov. Od małego moim marzeniem było zostanie arcymistrzem, jednak niekoniecznie miało się to wiązać z profesjonalną karierą. Jestem studentem Informatyki na Politechnice Śląskiej, w tym roku kończę studia i mimo ogromnej miłości do szachów i ostatnich sukcesów prawdopodobnie nie będę zajmował się tylko szachami. Mam nadzieję, że uda mi się w jakiś sposób połączyć pół-profesjonalną karierę i pracę na pół etatu. 


K.J : Czy mógłbyś zdradzić Czytelnikom „Psychologii i Szachów”, ile trwały twoje przygotowania do Mistrzostw Polski i na co kładłeś szczególny nacisk podczas treningów? Słyszałem, że bezpośrednio przed zawodami, trenowałeś z GM Bartoszem Soćko?


K.B : Kilka miesięcy przed zawodami miałem ciężki semestr na uczelni i musiałem ograniczyć treningi prawie do zera. Na miesiąc przed zawodami miałem krótką sesję treningową z Bartoszem Soćko, który dał mi niezły wycisk, co zmobilizowało mnie do solidnego treningu. Na 3-4 tygodnie przed turniejem stworzyłem sobie plan treningowy. Ważnym punktem był trening kondycyjny – kilka razy w tygodniu godzina treningu na bieżni lub rowerku stacjonarnym. Do tego codzienna porcja kombinacji, studiowanie partii Kasparova i na koniec rozwiązywanie studiów.


K.J : Wreszcie rozpoczyna się najważniejszy turniej roku. Jakie są twoje ogólne wrażenia z tego wydarzenia? Czy Mistrzostwa Polski, spełniają już wszystkie  kryteria i standardy właściwe dla tego typu imprezy?


K.B : Moim zdaniem Mistrzostwa Polski stoją na bardzo wysokim poziomie i organizatorom należą się ogromne brawa. Na ceremoniach otwarcia i zamknięcia pojawiają się znane osoby, praktycznie co rundę można zobaczyć media przeprowadzające wywiady z różnymi zawodnikami. Dodatkowo na bieżąco komentowane są partie na miejscu,  jak i w Internecie, a także ukazuje się biuletyn. No i co ważne dla zawodników nagrody są dość wysokie.


K.J : Przejdźmy do twojego występu. Do rundy szóstej włącznie, grałeś kapitalnie. Czołowi „fighterzy” w Polsce, tacy jak Soćko, Markowski, czy sam Radosław Wojtaszek, nie potrafili znaleźć recepty na Ciebie.


K.B : To prawda, od początku grałem dosyć twardo i do szóstej rundy nie przegrałem żadnej partii, przy czym wypunktowałem dwóch młodych zawodników – Kamila Draguna i Zbigniewa Strzemieckiego. Radek Wojtaszek chyba trochę mnie zlekceważył i zrezygnował ze swojego świetnego przygotowania debiutowego, grając mało ambitny wariant partii angielskiej. Bez większych problemów wyrównałem po debiucie, później grałem dobrze i partia zakończyła się podziałem punktu.


K.J : W siódmej, decydującej rundzie, usiadł przed Tobą zwycięzca „Aeroflot Open 2012”, multimedalista Mistrzostw Polski - Mateusz Bartel.
Rozpoczęła się partia. Po debiucie uzyskałeś dużo lepszą pozycję, wręcz ocenianą przez moduły, jako wygraną dla czarnych. Pozycja była jednak bardzo skomplikowana...


K.B : Była to bardzo ciekawa partia. Po debiucie Mateusz stanął troszeczkę lepiej, jednak potrzebowałem tylko 2-3 ruchów, aby zakończyć rozwój i wyrównać. Mateusz zagrał w swoim ryzykownym stylu – poświęcił 2 piony za inicjatywę. Jednak zareagowałem dobrze i okazało się, że jeden z moich pionków okazał się bardzo groźny i stanąłem lepiej. Faktycznie, w jednym momencie mogłem stanąć dużo lepiej, blisko wygranej, jednak przy tykającym zegarze i  skomplikowanej pozycji ciężko znaleźć jedyną drogę do przewagi, którą bezlitosny komputer widzi w ciągu sekundy.. Niestety wybrałem słabą, zbyt asekuracyjną opcję i dostałem trochę gorszą końcówkę. Tam Mateusz powoli powiększał swoją przewagę, pewnie zdobywając punkt. Myślę, że zabrakło mi trochę doświadczenia i zimnej krwi. Bartosz po partii powiedział mi,  że nie chciałem wygrać tej partii, miał trochę racji. Inna sprawa,  że Mateusz bardzo często gra ryzykownie i wg komputera ma podejrzaną pozycję, jednak jak pokazują rezultaty świetnie sobie radzi w skomplikowanych, nawet obiektywnie gorszych pozycjach.


K.J : Kolejne dwie, ostatnie rundy, to zwycięstwo nad twoim rówieśnikiem, Wojciechem Morandą, i przegrana z Kamilem Mitoniem, który w mistrzostwach grał świetnie. Zająłeś ostatecznie dobre, siódme miejsce. Jesteś w pełni zadowolony z takiego obrotu sprawy, czy odczuwasz pewien niedosyt?


K.B : Wygrana z Wojtkiem była dla mnie bardzo ważna – dawała mi normę arcymistrzowską na rundę przed końcem. Po debiucie dostałem lekką przewagę i przez całą partię miałem inicjatywę. W niedoczasie poszedłem na lepszą końcówkę, którą udało mi się wygrać. Przed ostatnią partią byłem nastawiony bardzo bojowo, w końcu przed rundą wygrana dawała mi teoretycznie szanse na złoto! Niestety przeceniłem swoją pozycję po debiucie i zdecydowałem się na podejrzane święcenie jakości. Później poświęciłem jeszcze bardziej podejrzanego pionka, co mocno osłabiło mojego króla i moja pozycja zrobiła się praktycznie przegrana. Kamil zagrał kilka dokładnych posunięć i po dograniu jeszcze kilku ruchów nie pozostało mi nic innego jak się poddać. Z wyniku i normy arcymistrzowskiej jestem bardzo zadowolony, choć czuję pewien niedosyt – szczególnie chodzi mi po głowie partia z Mateuszem.


K.J : Mam do Ciebie jeszcze dwa pytania. Od pewnego czasu trwa cichy spór, o system rozgrywania Mistrzostw Polski. Część szachistów uważa, że system szwajcarski uatrakcyjnia zawody, poprzez umożliwienie większej liczbie zawodników udziału w mistrzostwach ( inna sprawa, że wielu z tego nie korzysta), część chce powrotu do bardziej „elitarnego”, systemu kołowego. Która formuła mistrzostw jest Ci bliższa?


K.B : W ostatnich latach funkcjonowania systemu kołowego półfinały miały bardzo słabą obsadę, wielu zawodników z czołówki odmawiało gry, co powodowało że Mistrzostwa nie stały na wysokim poziomie. Poza tym mamy w Polsce wielu arcymistrzów, którzy mogą namieszać w Mistrzostwach i ciężko jest jednoznacznie wskazać 10 najlepszych. Uważam że aktualny system sprawdza się bardzo dobrze. Daje on szanse uzdolnionym juniorom na grę z czołówką, co jest ważnym dla nich elementem rozwoju.


K.J :  Wróciłeś właśnie z ekstraligi czeskiej, gdzie wygrałeś dwie partie, po raz kolejny zyskując na rankingu. Powiedz, jakie są twoje plany na najbliższe miesiące?


K.B : W najbliższych miesiącach będę koncentrował się na pisaniu pracy magisterskiej i na analizie występu w Mistrzostwach. Rozegrałem bardzo dużo ciekawych partii z silnymi zawodnikami i dokładna analiza pomoże mi wychwycić błędy i słabe strony. Na pewno zagram pod koniec lipca w turnieju "Politiken Cup" w Danii, oprócz tego nie mam jeszcze sprecyzowanych planów.


K.J : Bardzo Ci dziękuję za rozmowę!


Krzysztof Bulski, za moim pośrednictwem, bardzo dziękuje swojej narzeczonej Agacie Halamus, za wsparcie, jakim była dla niego podczas całego turnieju, oraz GM Bartoszowi Soćce, za wiele cennych rad udzielonych mu w czasie Mistrzostw Polski!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz