poniedziałek, 10 września 2012

"Światowe echa 40 Olimpiady Szachowej w Istambule"



W zakończonej w dniu wczorajszym jubileuszowej, czterdziestej Olimpiadzie w Istambule, działo się bardzo dużo zarówno w rywalizacji sportowej, jak i poza nią. Podczas wczorajszej transmisji, wsłuchałem się w ważny głos i ocenę zmagań sportowych, oraz wydarzeń "okołoolimpijskich", rosyjskiego arcymistrza- komentatora Siergieja Shipova. Shipov w wielu cierpkich słowach wyrażał się o organizacji samego wydarzenia. Według niego (a jest on wyrazicielem ogółu wszystkich, bez wyjątku, uczestników stambulskiej olimpiady) nie można na tak ważnym święcie szachowym próbować ubijać dużych interesów, a to, bez wątpienia, miało miejsce w Stambule.
Olimpiada należała do jednych z najdroższych w historii i dla wielu federacji, zwłaszcza tych biedniejszych, koszta pobytu były horendalne. Sam układ rozgrywek (aż dwa dni wolne) spowodował, że koszty były jeszcze większe. Swoją drogą, które to już z kolei ważne, światowe wydarzenie w szachach rozgrywane na tureckiej ziemi? Jeszcze do niedawna panie walczyły w Turcji, w jakiejś podrzędnej z turystycznego i każdego innego punktu widzenia miejscowości, kilkadziesiąt kilometrów od syryjskiej granicy, za którą działy się i dzieją rzeczy straszne. A więc wielkie wpływy i wielkie pieniądze stoją za czymś, co powinno być organizowane z myślą o szachistach. Interesy powinny być tu drugorzędną sprawą ale tak wygląda świat z pieniądzem w roli głównej.
Siergiej Shipov zauważył, że nareszcie ikona szachów, Garry Kasparov, znalazł wspólny język z FIDE i jest szansa, że może zostać dobrze wykorzystany do popularyzacji naszej dyscypliny. To byłby dobry moment, gdyż szachy zyskują z dnia na dzień co raz większą popularność, zatwierdzaną przychylnymi uchwałami w wielu wżnych miejscach, z Parlamentem Europejskim włącznie.

Jeśli chodzi o samego Kasparova, to moim zdaniem nie dodaje mu uroku jego romans z polityką. Kasparovovi marzy się zdetronizowanie Putina, jednak opozycji "antyputinowskiej" chyba raczej wydaje się tylko, że coś może, oprócz średnio skordynowanych buntów w poszczególnych miastach, które brutalnie rozpędza OMON. Kasparov przydałby się w szachach, tylko całym sercem i duszą. Dla opozycji nie nastał jeszcze czas w Rosji i wedługo mojej oceny jeszcze długo nie nastanie. Nie można być w polityce i w szachach jednocześnie, gdyż przechodząc z jednego do drugiego odbiera się sobie prawo do działania totalnego w danej dziedzinie.

Olimpiada w Stambule upłynęła pod znakiem skandalu dziennikarskiego, kiedy to jeden z dziennikarzy rosyjskich, pracujący dla jednego z największych portali szachowych Chess News, Evgenij Surov, nie dostał akredytacji oraz nie wpuszczono go na turniejową salę. Prawdopodobnie został przez organizatorów wpisany na "czarną listę" tych, którzy niepochlebnie wyrażali się o organizacji Olimpiady. Cóż, tutaj mieliśmy mały przykład rozumienia wolności słowa przez głównego decydenta w tej sprawie Aliego Nihata Yazici. Niesmak i to duży pozostał...

Jeśli chodzi o zmagania sportowe i rywalizację reprezentacji, to była to jedna z najbardziej wyrównanych Olimpiad ostatnich lat. W Istambule do samego końca nie było wiadomo, kto zdobędzie medale olimpijskie. Mamy więc trend zrównujący pośród drużyn narodowych. Rożnice decydujące o medalach były minimalne. Prymat i dominację w światowych szachach potwierdziła Rosja (dwa medale: srebrny mężczyźni, złoty panie) i Ukraina (dwa medale brązowe). Jakikolwiek przykład, jeśli chcemy z doświadczeń kogoś czerpać, płynie właśnie stamtąd. W turnieju open wygrała rzutem na taśmę Armenia. W turnieju pań swoją "moc" pokazła reprezentacja Chin. Za dni kilka spróbuję podsumować występ "Biało-Czerwonych" w Istambule. Tymczasem cierpię na lekki "syndrom odstawienia" szachowego i nie mogę sobie za bardzo znaleźć miejsca. Jak widać na załączonym obrazku to nie jest najlepszy moment na głębokie, na tyle ile oczywiście pozwala moja wiedza, analizy.


1 komentarz:

  1. Z jednej strony rozumiem, że Kasparow jest potrzebny szachom i że jego szanse w walce z putinaturą są znikome, jednak sądzę, że trzeba tę walkę toczyć teraz, bo czekanie na lepsze czasy lub na działania innych sytuacji nie zmieni.

    Czy liczenie na wielki przełom po pogodzeniu się Garrego z FIDE nie jest trochę myśleniem życzeniowym? Co takiego zmieni się w działaniu FIDE, czy innych organizacji na całym świecie? Co takiego skłania Kasparowa do zbliżenia?

    OdpowiedzUsuń