O tym, czy dany arcymistrz ma tzw. "wzięcie", czyli nie ma problemów z zaproszeniami na silne turnieje kołowe, decyduje wiele czynników. Jeden z nich, to ogólna rozpoznawalność, popularność. Innym ważnym aspektem, który ma znaczenie dla organizatorów danego turnieju, którzy znają się na szachach, jest styl gry szachisty. Tutaj preferowani są arcymistrzowie, grający widowiskowe, bezkompromisowe szachy. Na XIII Międzynarodowym Turnieju im. Anatolija Karpova, większość partii jest bardzo interesująca i arcymistrzowie chcą się zaprezentować od jak najlepszej strony, co może zaprocentować następnymi zaproszeniami. Oczywiście, zdarzają się partie jałowe, krótkie, bez walki. Każdy z uczestników turnieju "Poikovsky" ma taką partię za sobą, niemniej jednak zawody te, zarówno z szachowego, jaki i czysto sportowego punktu widzenia, przedstawiają dużą wartość. Bo tych nieciekawych pojedynków jest bardzo mało.
Dzisiejsza runda ilością partii rezultatywnych mogłaby wyprowadzić w pole, przy jej ocenie. Ktoś powie: "jedna rezultatywna partia, też mi coś! Musiało nieźle wiać nudą w tej rundzie siódmej!". Na takie "dictum", proponuję w chwili wolnego, obejrzeć te remisowe pojedynki! By daleko nie szukać, partia Wang Yue - Wiktor Bołogan. To jest typowy przykład twórczej gry, gdzie remis jest tylko jednym z możliwych zakończeń szachowej debaty. W ogóle, dla mnie remis jest normalnym wynikiem w sporcie i jeśli jeszcze te remisy powstają po takiej walce, to ja nie mam i nigdy nie będę miał nic przeciwko temu.
Ale wróćmy na moment do początku, czyli trochę enigmatycznego tytułu tego posta. Otóż tytuł wziął się stąd, że dziś przerosłem samego siebie, a rzecz miała miejsce u okulisty, gdzie stawiłem się na badanie dna oka. Oglądałem sobie, czekając w kolejce do lekarza, transmisję na smartfonie (i niech mi ktoś powie, że zły zakup zrobiłem!) i po zakropieniu oczu jakimś specyfikiem, zacząłem gwałtownie tracić ostrość widzenia. Wreszcie musiałem oddalać od siebie ekran, aż w pewnym momencie zorientowałem się, że oglądam mecze mając całkowicie wyprostowaną rękę. W końcu i to nie pomogło i zaniewidziałem na dobre. Zdążyłem jeszcze zobaczyć na sobie zdziwione spojrzenia ludzi w poczekalni. Szachowy kibic u okulisty;).
Końcówka partii Radka Wojtaszka to był dla mnie całkowity "blindfold" ale teraz, po odzyskaniu ostrości widzenia okazało się, że widziałem prawie wszystko aż do powtórzenia posunięć, który dla obu przeciwników oznaczał remis. Partia miała bardzo ciekawy przebieg, a to za sprawą wyboru debiutu przez Nigela Shorta - Anglik zagrał niespotykany prawie wcale wśród arcymistrzów klasy światowej "Gambit Budapeszteński". Pomyślałem sobie po pierwszych ruchach określających system: "No to się będzie działo". Ciekawiło mnie też, co Radek ma przygotowane na ten rzadki debiut. Jak sie poźniej okazało, Polak stanął doskonale po debiucie, otrzymując dość dużą przewagę. Jednak wystarczyła jedna, dwie niefrasobliwości naszego arcymistrza, by Anglik rozwinął silną kontrgrę w pobliżu pozycji roszady. Układ figur spowodował, że mając niewiele czasu na zegarze przeciwnicy powtórzyli posunięcia. Partia była miła dla oka choć trwała dość krótko - pojedynek jak dla mnie był "too short". Radosław Wojtaszek dopisuje sobie pół oczka w turniejowej tabeli, podobnie jak prawie wszyscy uczestnicy (poza Aleksandrem Motylevem, który wygrał dziś z Siergiejem Rublewskim)
Dzień jutrzejszy będzie przypominał kulminacyjne momenty wyjęte z tragedii antycznych. Kto w kogo zatopi sztylet aż po rękojeść, pozbawiając swoją ofiarę szans na wygraną w turnieju? Kto skutecznie uniknie ciosu i sam go wyprowadzi, wreszcie jak będzie wyglądał jutrzejszy fechtunek arcymistrzów? O tym możemy się tylko dowiedzieć, gdy rozpoczniemy oglądanie transmisji od początku do samego końca.
Radek Wojtaszek spotyka się z liderem Dimitrijem Jakovienką. Będzie grał czarnymi i ten mecz ma dla niego wielką wagę - Wygra? Otwiera sobie drogę do walki o triumf w turnieju. Przegra? Zostanie mu odebrane prawie wszystko. Miejmy nadzieję, że do wielkich emocji, które są gwarantowane, dojdzie radość z wygranej ale na tą już gwarancji nie mamy.
Radek Wojtaszek spotyka się z liderem Dimitrijem Jakovienką. Będzie grał czarnymi i ten mecz ma dla niego wielką wagę - Wygra? Otwiera sobie drogę do walki o triumf w turnieju. Przegra? Zostanie mu odebrane prawie wszystko. Miejmy nadzieję, że do wielkich emocji, które są gwarantowane, dojdzie radość z wygranej ale na tą już gwarancji nie mamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz