środa, 23 stycznia 2013

"Lekkie przetarcie Polaków na turnieju w Gibraltarze"




Ruszył Gibraltar. Ostrzyłem sobie od dawna moje kły na te zawody i początek ułożył się po mojej myśli jak na razie, czyli, że Polacy spokojnie z kompletem punktów udanie weszli w turniej. No, ale co się wydarzyło na pierwszych deskach?;) Wasilj Ivańczuk oraz Gata Kamski, doznali remisowych porażek z całkowicie nieznanymi zawodnikami i nie jest to moim zdaniem jakaś wielka sensacja: praktycznie na każdym z openów, a ostatnio na Olimpiadzie w Istambule, mieliśmy do czynienia z podobnymi wydarzeniami. Dla tych nieznanych szachistów jest do dzień wielki, co prawda osiągnęli tylko remis, ale siadając naprzeciwko prawdziwych wojowników 64 pól. Więc, to "tylko, remis" staje się "aż remisem". Pytanie jest tutaj o technikę ogrywania słabszych przeciwników. Czy w ogóle jest coś takiego? Bo widzę, że wywrotki notują wszyscy ci, którzy powinni zmiatać na otwarciach zawodów tych, których trzeba określić jako "pół-amatorów". No więc, nie jest dla mnie do końca jasne jak to jest z tą "techniką" ogrywania teoretycznie słabszych, sprawa jest dość enigmatyczna. Bo jak to wytrenować i kiedy, jeśli założeniem rozwojowym każdego zawodnika, który chce bardzo szybko progresować, jest od początku kariery grać z silniejszymi? (Ktoś powie, że właśnie sobie odpowiedziałem: że skoro słabszy gra z silniejszym, to właśnie na odwrót silniejszy gra ze słabszym :) ) Co prawda, siłą rzeczy muszą mu się zdarzać pojedynki, o kórych mowa, ale z całą pewnością ambitny zawodnik ich nie szuka. Więc tą, ewentualną technikę zapewne nabywa "en passant" na przestrzeni całej swoje zawodniczej kariery, ale trenowanie tego? W jaki sposób? Wczoraj Carlsen zaprezentował jak to się robi w pojedynku z Hou Yifan, ale rozmawiajmy o zwykłych śmiertelnikach, a nie kimś zesłanym za zgodą Zeusa przez Caissę na ziemię. No jestem ciekaw ja to jest i popytam, może ktoś mi coś więcej na ten temat powie.

Dobrze, że naszym nie podwinęła się noga. Radek, będący na transmisji grał dość długo i wygrał w końcówce z pionem więcej, reszty pojedynków nie widziałem. Są już kojarzenia rundy drugiej i tutaj "Biało-Czerwonym" przyjdzie zmierzyć się z lepszymi szachistami w porównaniu z dniem wczorajszym, jednak przedział 2300-2450 elo nie powinien sprawić im większych problemów. Nie wiadomo na dobrą sprawę w jakiej formie są "nasi", więc pozostaje nam tylko z uwagą przyglądać się ich poczynaniom i, rzecz jasna... trzymać kciuki! 


2 komentarze:

  1. Remisy Iwanczuka i Kamskiego z takimi przeciwnikami są co najmniej dziwne. Moim zdaniem Iwanczuk powinien kontynuować grę, mimo nieznacznej przewagi czarnych. Nie wydaje mi się, żeby zawodnik na poziomie 2200 był w stanie utrzymać pozycję z takim tuzem jak Ukrainiec w 4 czy 5 godzinie gry. Możliwym jest także taki fakt, że o tym remisie zadecydowały czynniki po za szachowe np. taktyka pójścia dołem w pierwszych rundach openu (po co się męczyć od początku, skoro i tak o wszystkim zadecydują ostatnie rundy), a może umówił się z jakąś fajną dziewczyną na randkę :-), albo... z Kamskim na piwo :-).
    Kamski natomiast "nadział się" na jakiś boczny, remisowy wariant przygotowany wcześniej przez przeciwnika, przy okazji czegoś tam nie doliczył i remis przez trzykrotne powtórzenie pozycji. Przeciwnik Kamskiego może powiedzieć, że miał "dzień konia" i ma remis z Kamskim, o czym może opowiadać znajomym przez cały rok!
    Na razie to są przedbiegi, prawdziwa gra zacznie się od III lub IV rundy. Osobiście czekam na pojedynki Wojtaszka, Bartla czy Świercza z Iwanczukiem, Kamskim, Szyrowem, Adamsem czy nawet Shortem albo Jusupowem. Będzie się działo!

    MirekW

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyniki partii czołowych desek jest skutkiem grania turniejów kołowych ze znanymi przez siebie przeciwnikami. Jak widać rankingi nie grają.

    OdpowiedzUsuń