poniedziałek, 21 stycznia 2013

"W carlsenowskich rytmach"




O Carlsenie? No o Magnusie Carlsenie chociaż nie mam pojęcia co by tu o nim. Niestety, nic nie mogę na to poradzić, że ten zawodnik wbił się mocnym klinem w moją psychikę. Ze mną jest tak, że jeśli daną kwestię badam i znajduję takie czy inne, racjonalne, lub mniej racjonalne wyjaśnienie zjawiska, sprawę dość łatwo porzucam i wracam do niej w odpowiednim momencie, dokładając jakieś nowe uzupełnienia, interepretacje. Z Carlsenem mam poważny problem, zresztą wy też go macie - bo opisujemy sobie jego grę, to jak miażdży kościec rywalom, jednak coś się tutaj wymyka (nie wiem jak waszej) ale mojej ocenie. W każdym bądź razie Norweg jest dla mnie wdzięcznym obiektem do treningu różnych figur stylistycznych: tutaj można dość łatwo wykorzystać całą paletę ładnie brzmiących dla ucha porównań. Niemniej jednak w przypadku fenomenu czuję w głębi ducha, że opisuję coś, a nie do końca wiem co. Najgorzej to robić się mądrym tam, gdzie mądrym się nie jest.

 Weźmy jednak wczorajszą partię Carlsen - Karjakin. Do pewnego momentu reprezentujący Rosję Ukrainiec, grał bardzo silnie, pozycja należała już do tych nie najbardziej skomplikowanych i nagle wybucha Etna: znajdujemy się w końcówce z różnopolowymi gońcami i wieżami, a Norweg gra na poziomie jakiegoś studium i deklasuje rywala. Charakterystyczna jest tutaj mowa ciała zawodników - nie wiem, czy spoglądacie równolegle na grę i zachowania arcymistrzów. W tej partii Magnus Carlsen siedział wyprostowany,  z prostym kręgosłupem, wysoko trzymając głowę nad szachownicą. Z kolei Karjakin wraz z przebiegiem partii niknął w oczach, malał, aż wreszcie po kontroli czasu, siedział prawie trącając nosem figury, tylko czasem podnosząc, choć nie za wysoko, błędne spojrzenie. Typowa sytuacja pełnej dominacji jednego sportowca nad drugim. Większość partii Carlsen wygrywa fenomenalną grą na styku gry środkowej i końcówki - tutaj dla swoich przeciwników Norweg jest nieodgadniony. Oni po prostu nie wiedzą o co mu chodzi. W debiucie w żadne "tasiemce" Magnus się nie wdaje: zasada "less theory" jak na razie u niego działa bardzo dobrze, on chce, żeby szybko zaczęła się normalna gra. A przeciwnicy nie mają na to sposobu. Jeśli nie odstukają 20 posunięć z ręki i muszą grać w miarę wcześnie, wpadają w niedoczasy i tam im wszystko się sypie. Można by jeszcze wiele napisać o tym wirtuozie, ale to i tak jest poruszanie się po powierzchni tych spraw większych. To taka próba opisania głębi oceanu, gdy stoi się w wodzie po kostki. Jestem ciekaw w którym kierunku pójdzie ten zawodnik i ile lat (dekad) potrwa jego dominacja nad resztą szachowego świata.  



3 komentarze:

  1. Przyłączam się do tonu Twoich komentarzy o Carlsenie, Krzysztof. Debiut szybko prowadzący do samodzielnej gry, ogromna przewaga czasowa nad innym młodym geniuszem szachów o rankingu blisko 2800. Duszenie w końcówce przypomina mi scenę z filmu "To nie jest kraj dla starych ludzi". Karjakin podzielił los sympatycznego staruszka-sklepikarza. Kto się podejmie znaleźć moment, w którym przeciwnicy Carlsena popełniają decydujący błąd?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę! Carlsen gra jak komputer! Przyglądałem się mu wczoraj w trakcie transmisji i miałem wrażenie, że Norweg lubi grać w szachy TOTALNIE. Tzn. lubi grać każdą pozycję, w każdej fazie gry, bez względu na to, ile materiału jest, albo zostało jeszcze na desce. Jeśli pozycja jest remisowa - Norweg gra dalej? W równej pozycji zawsze można spróbować zdobyć przewagę, a przynajmniej można postawić przeciwnikowi jakieś problemy. Z pierwszymi problemami rywal się uporał, trochę materiału spadło z deski - no i co z tego? Stawiamy wtedy kolejne problemy! Materiał dalej się wymienia, 3/4 bierek po za deską - to nie problem, to nie jest sygnał do remisu. Napieramy dalej, tym co zostało na szachownicy. Przeciwnik sobie radzi dalej, przetrwał kontrolę czasu (jak wczoraj Karjakin), ma już dosyć, zmierza wyraźnie do remisu - nic z tego! Magnus ciśnie dalej, raz na jednym skrzydle, raz na drugim, to znowu w podciąga pionki w centrum. Jak komputer, jakby nie robiły na Nim wrażenia upływające godziny gry! Dla Carlsena, jak dla komputera, każda pozycja nadaje się do dalszej gry, w każdej można wykonać jakieś dobre posunięcie, choćby równe. W końcu Karjakin pęka, ale kto by nie pękł pod takim naporem, przez tyle godzin? Magnus w każdej kolejnej godzinie wyglądał dobrze i po prostu grał w szachy, bo pewnie LUBI :-).
    Może od teraz trzeba inaczej ćwiczyć tę grę: mniej koncentrować się na debiutach (teoria jest tutaj mocno przeładowana), a koncentrować się na samej, czystej grze w szachy w każdej fazie gry, ze wskazaniem na grę środkową i końcówki. Może zamiast zadań typu "znajdź wygraną" z jednoznacznym rozwiązaniem, trzeba będzie studiować pozycje z dyspozycją "zagraj najlepsze posunięcie w pozycji" (nie koniecznie wygrywające, bo takiego na razie nie ma), "postaw trudny problem przeciwnikowi", "zagraj posunięcie prowadzące do co najmniej równej pozycji", "znajdź dalszy, możliwy do gry plan w równej pozycji", "popraw swoją pozycję", "znajdź idealne pola dla swoich figur", "zagraj posunięcie wyczekujące", "stwórz słabość/ci w obozie przeciwnika", "wyrób sobie lepszą figurę", "otwórz linię dla wieży, albo przekątną dla gońca", "ustaw skoczka na najlepszej pozycji", "ustaw pionki na właściwych polach" itp.
    Moim zdaniem szachy Carlsena, to nowe, uniwersalne (komputerowe?) szachy naszych czasów.
    Na koniec jeszcze taka mała dygresja. Kilka lat temu stoczyłem z am. Bartłomiejem Macieją dyskusję na forum o jego, moim zdaniem przedwczesnym remisie z Bartoszem Soćką na MP. Wymieniono tylko kilka figur i pionków i wedle "arcymistrzowskiego autorytetu" powstała pozycja typu "martwy trup",
    nienadająca się do dalszej gry, dalej było niewymuszone trzykrotne powtórzenie pozycji i remis. Dzisiaj zastanawiam się, czy dla Magnusa Calsena też byłaby to pozycja nie nadająca się do gry?

    MirekW

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj partie 9 rundy:
    Sokolov - van Wely
    Leko - Anand
    Karjakin - Harikrishna
    Hou - Carlsen
    L'Ami - Aronian
    Wang - Caruana
    Nakamura - Giri
    Liderzy turnieju (Carlsen, Anand, Aronian, Nakamura i Karjakin) mają dzisiaj spore szanse powiększenie swojego dorobku o cały punkt. Największe ma chyba Carlsen, bo Hou Yifan nie powinna, nawet białymi, być dla Magnusa wielkim wyzwaniem. Najmniejsze Anand, bo ma czarne, bo Leko jak mało kto umie się zapierać. Karjakin będzie sobie chciał powetować swoją porażkę z Calsenem i biały kolor oraz relatywnie słabszy przeciwnik powinny sprzyjać temu zamierzeniu. Aronian i Nakamura grają z outsiderami turnieju i też powinni punktować, jeśli chcą utrzymać nie dalej niż krok za Carlsenem.

    MirekW

    OdpowiedzUsuń