Doskonale przeprowadzona partia przez Grzegorza Gajewskiego - mając piona więcej w końcówce wieżowej w układzie cztery piony na trzy na jednym skrzydle, wykorzystał wszystkie praktyczne możliwości tkwiące w pozycji, pozwolił Francuzowi popełnić decydujące błędy i odniósł bardzo cenne zwycięstwo nad turniejową "dwójką" . Wielkie brawa!
Markowi Dworeckiemu po tej partii przybywa nowego i bardzo treściwego materiału szkoleniowego, który nadaje się chyba najbardziej do jego słynnej rubryki "tragikomedie w końcówce". Końcówki wieżowe przy podobnych układach są remisowe przy prawidłowej obronie strony słabszej, jeśli ta dodatkowo nie ma skompromitowanej struktury pionowej. Maxime Vachier-Lagrave mógł prawdopodobnie zremisować, ale nie wytrzymał napięcia, mając kilkukrotnie lepszy czas na zegarze. Oglądałem ten pojedynek od początku do samego końca i nawet przez moment nie opuszczało mnie przeczucie, że Grześ Gajewski wygra. Nie zostałem nawet zbity z tropu przez doskonałego znawcę końcówek, wymienionego wyżej Marka Dworeckiego, który w swoim świetnym podręczniku, zatytułowanym "Учебник эндшпиля" pisze o tego typu zakończeniach (4 piony na 3 na jednym skrzydle):
"Jeśli wszystkie piony położone są na jednym skrzydle, to najczęściej realizacja przewagi piona nie udaje się (dokładniej, realizacja przewagi nie powinna się udać przy prawidłowej grze). Można powiedzieć, w końcówce "trzy piony na dwa", a nawet "cztery piony na trzy" przy normalnej pionowej konfiguracji obrona nie jest zbyt trudna (pewnego razu w turnieju blitza uratowałem dwa takie zakończenia przeciwko Talowi i Wasiukowowi) A oto z czterema pionami przeciwko pięciu prawdopodobieństwo przegranej już jest odpowiednio większe".
Tyle Mark Dworecki. Nie zbiła mnie z pantałyku ta szybka lektura podczas pojedynku Grześka Gajewskiego, między innymi z tego względu, że nie pierwszy raz już oglądam pomyłki klasowych zawodników w końcówkach. Bardzo często zdarza się, że wygrane nie są wygrywane, pozycje gorsze nie są należycie bronione - naprawdę w końcówkach dzieją się wśród zawodników pierwszej pięćdziesiątki i niżej, rzeczy niewyobrażalne. Pomyślałem sobie po tych kilku przeczytanych zdaniach, że przed naszym reprezentantem nie siedzi Rubinstein, czy Dworecki, tylko Maxime Vachier-Lagrave, którego znam przed wszystkim jako dobrego "debiutowca". W tym jednak elemencie trafił swój na swego. Dalej Polak utrzymał przewagę po otwarciu, wygrał piona i zagrał dalszą część pojedynku bez jakiegokolwiek ryzyka.
Wygrał również Marcin Dziuba, co prawda znów z niżej notowanym rywalem, jednak to nie ma większego znaczenia - zostały trzy decydujące rundy i gdyby zagrał je dobrze, może również znaleźć się bardzo wysoko. Zremisował swój pojedynek Bartosz Soćko z Xiu Deshun z Chin.
Są już kojarzenia. Jutro na pierwszej szachownicy Grzegorz Gajewski spotka się z Ukraińcem, Pawłem Eljanovem! Nie będziemy narzekać na brak emocji w pojedynku Marcina Dziuby, który trafił na znanego "fightera" Ivana Sokolova z Holandii. Bartosz Soćko zagra z reprezentantem gospodarzy, Hannesem Stefanssonem. Wielkie, wielkie emocje przed nami w końcówce turnieju w Rejkiawiku!
Na koniec mała zagadka dla Czytelników. Proszę podać imię i nazwisko zawodnika z poniższego zdjęcia.
F. Olaffson?
OdpowiedzUsuń