Właściwie kiedy przeczytałem o zdarzeniu, które miało miejsce na turnieju "Golden Sands" w Bułgarii, kiedy to dwunastoletni uczeń słynnej szkoły Dworkowicza został przyłapany na nielegalnym wspomaganiu podczas turniejowej partii, nie byłem specjalnie zaskoczony, czy nawet oburzony. Oburzenie, zadziwienie, czy też niedowierzanie, w związku z daną sytuacją, ma zwykle miejsce wtedy, gdy obserwator jest na tyle oderwany od rzeczywistości, że roi sobie w głowie jakiś inny, wspaniały świat, w którym wszyscy są uczciwi i grają fair. Te stany ducha często nawiedzają niepoprawnych idealistów, którzy skonstruowali sobie w swoich umysłach równoległy świat, w którym jest tylko miejsce na dobro, piękno itd., a zła w czystej postaci jako takiego nie ma. Temu kultywowaniu nieistniejących światów, zawsze towarzyszy bolesny dysonans poznawczy, bo co ze złem i nieuczciwością, które spotyka się na każdym kroku, gdzie się właściwie nie spojrzy? Jak ci ludzie to sobie właściwie tłumaczą? Ja jednak jestem zdecydowanie bardziej manichejski od owych niepoprawnych idealistów i uważam, że jest w nas zarówno pierwiastek dobra jak i zła, dlatego też nie tak łatwo spadam z krzesła, gdy czytam o sytuacjach jak ta, która miała miejsce w Bułgarii. Spoglądając okiem chłodnym na zdarzenie z młodym szachistą, Germanem Merkinem, jedyne co może zastanawiać to wiek tego zawodnika. To też jest pewien znak czasu - po przeczytaniu tego artykułu moje myśli od razu pobiegły w kierunku moich lat młodych i zacząłem się zastanawiać, czy ja do takiego zachowania, będąc w tak młodym wieku, byłbym w ogóle zdolny. W sumie to teraz, gdy jestem w wieku dojrzałym, zrobienie podobnej rzeczy nie przeszło mi nigdy przez myśl, nie mówiąc już o wieku lat naście, gdy marzyłem tylko o rywalizacji ale takiej, którą ściśle określają dane reguły. To się mieści w moim ogólnym pojmowaniu sportu. Sport zawsze był dla mnie pewnym sacrum, czymś do czego podchodziłem bardzo poważnie i dlatego zastanawiało mnie zawsze, jakie motywy kryją się za tego typu zachowaniami. Przecież ten młody zawodnik był we wspaniałej szkole, "pod Dołmatowem", mało który junior mógłby sobie wymarzyć podobne warunki do trenowania szachów, a jednak stosując program podczas gry (to nie było zrobione z potrzeby chwili, spontanicznie, tylko z pełną premedytacją) naraził się wszystkim i od teraz jego nazwisko zawsze będzie kojarzone z tym zdarzeniem (oczywiście jeśli zostanie przy szachach, co nie jest do końca oczywiste po tej strasznej wpadce). Nie wiem. Im dłużej nad tym myślę, tym coraz trudniej przyjmuję do wiadomości, że ów niedozwolony doping był autorstwa zwykłego dziecka. Podobnych przykładów w naszej dyscyplinie jest już trochę i ich liczba raczej rośnie niż maleje, ale po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z dopingiem w szachach w wykonaniu małolata.
Jaką widzę przyszłość, jeśli chodzi o nielegalne wspomaganie w szachach? Myślę, że problem nie zniknie, a będzie narastał i trzeba chyba na poważnie zacząć zastanawiać się nad systemem kar, które nie będą się kończyć na dwu lub trzy letnich wykluczeniach. Moim zdaniem w sporcie nie ma miejsca dla jadących "na dopalaczach" i oscylowałbym za całkowitym wykluczeniem tych, którzy stosują podobny proceder. Problemem jest tylko 100% pewność, jeśli chodzi o udowodnienie winy, by nie miała miejsca sytuacja skrzywdzenia osoby niewinnej. A jakie jest twoje zdanie w związku z tą sytuacją?
Szokujący news. Jak widać, nawet w szachach oszustwo staje sie powoli sposobem na sukces. Chciałem jednak zauważyć, że prawdopodobnie ten chłopiec nie dokonał tego samemu. Musiał mu pomagać ktoś dorosły. Być może dzieciak został zmuszony do oszustwa?
OdpowiedzUsuń----------
OdpowiedzUsuńDoping w szachach jest potrzebny , by spolecznosc Swiata
dowiedziala sie o takiej grze jak SZACHY.
Chwala temu 12-latkowi ze o szachach mozemy czytac i to szachistom nie szkodzi.
Moim zdaniem mamy zbyt malo afer w szachach i dlatego malo ludzi w Polsce wie co to sa Szachy.
Gdybym znal mechanizm oszustwa to sam bym sprobowal jak to DZIALA.
Oszukiwanie w szachach jeszcze nikomu nie zaszkodzilo a raczej dopinguje ludzi do poznania programow szachowych i do lepszego zrozumienia Szachow.
Moim zdaniem tylko ludzie malo obyci w szachach beda robic z tego afere.
Czekam na nastepne ujawnienie afery... moze wtedy Polski Zwiazek Szachowy powaznie bedzie traktowal taka dyscypline sportu i kultury jak SZACHY.
Propagator szachow
Wladek z Polanca
---
Przykro mi Panie Władku ale nie mogę się zbliżyć nawet na odległość 80 tysięcy parseków do Pana toku rozumowania. Nie wiem, chce Pan, żeby świat poznał szachy na podstawie jakichś afer i sensacji, dzięki jakimś zawodnikom oszustom co grają komputerami podczas partii? Sorki, ale wole żeby szachom nie przybył przez następne 30 lat jeden sympatyk, który byłby zdobyty przez naszą dyscyplinę dzięki teko typu nagannym zachowaniom. Takie coś może wzbudzić tylko krótkotrwałe zainteresowanie, a potem szachy spadną jeszcze niżej niż są w społecznym odbiorze. Ja na taką popularyzację szachów po prostu się nie zgadzam.
UsuńRozumując tym torem należałoby może jakiś atak terrorystyczny uskutecznić. Wtedy szachy stałyby się dopiero medialne...
Usuńo co temu Panu w ogole chodzi?!
UsuńSzachy to "Królewska" dyscyplina sportu, nie "Kur**ska", dlatego ta gra z definicji nie powinna być plamiona aferami.
UsuńKacper ze Śremu
Wychwycenie oszustwa wydaje mi się dość proste - trzeba po prostu zasiąść z delikwentem do analizy jego "wygranej" partii i poprosić, żeby wyjaśnił nam wszystkie subtelności i niuanse jego pięknej gry.
OdpowiedzUsuńPanie Władku no to dobry pomysł - siadaj i pokaz o co biegało w tej partii, pokaż idee warianty który nie zaistniały a które liczyłeś - od razu wyjdzie co on wie o swoim pojedynku!
UsuńNo nie wiem czy to taki dobry pomysł - pamiętam jak Kasparov kiedyś mówił o swoim ruchu "It just feels winning" - jak ocenić takie ruchy? To już o wiele lepszym jest porównywanie zgodnosci z czołowymi programami szachowymi - mniej niejasności.
UsuńCzas mija, oszuści tylko udoskonalają metody.
OdpowiedzUsuńKiedyś byłem ze swoją ekipą na turnieju w Iławie (lata świetlne temu) pewna młoda zawodniczka kilkakrotnie (a może nawet kilkunastokrotnie) wstawała od partii z moim podopiecznym i chodziła a to do ubikacji a to do pokoju w internacie. Partia była ważna - ona walczyła o pierwsze miejsce a mój podopieczny o I kategorię.
Poprosiłem, aby jedna z moich zawodniczek, która swoją partię już skończyła szła wraz z nią do łazienki a zawodnik zaprotestował u sędziego na wychodzenie do pokoju.
To utrudniło kontakty: zawodniczka - trener i w efekcie z przegranej pozycji po 20-25 posunięciach - partia zakończyła się remisem, gdzie to panienka musiała się bronić od porażki.
Zawodniczka w końcu osiągnęła wysoki poziom, zdaje się ma nawet WGM,
a trener chyba nawet dalej trenuje.
Oczywiście na gorącym uczynku nikogo nie złapano, ale wszyscy mieli wiedzę, że niektórzy trenerzy podpowiadają, mają nawet opracowany misterny system znaków -:)
A ja myślę że coś w tym jednak jest, że afera przyciąga uwagę mediów. A szachy w mojej ocenie dramatycznie potrzebują takiej uwagi. Obecnie turnieje organizowane są przede wszystkim dla uczestników a nie dla kibiców a media pozaszachowe interesują się nimi tylko sporadycznie. Innych sposobów na razie nie widzę. A przecież tylko wtedy w szachach pojawią się jakiekolwiek poważne pieniądze. Nagłośniona afera niestety zdecydowanie bardziej przemawia do osoby, która zna zasady i gra w szachy tylko z dziadkiem itp. niż jakieś piękne kombinacje, które są atrakcją jedynie dla elity.
OdpowiedzUsuńMarketingiem szachów powinny zająć się osoby które mają o pojęcie o marketingu a mniejsze o szachach. Może wtedy odejdziemy od m.in. punktacji pomocniczej lub systemów szwajcarskich w poważnych turniejach (proszę spróbować wytłumaczyć nieszachiście co to jest berger), które mają ambicję przebić się do mediów. Dobrym przykładem był turniej pretendentów w Londynie gdzie o miejscu zdecydowała liczba zwycięstw.
Moim zdaniem Adam, budowanie popularności szachów w oparciu o jakieś afery jest droga donikąd. Nasza dyscyplina i tak już teraz, w tym momencie i bez większych afer jest bardzo źle postrzegana przez ludzi spoza szachów - jest obarczona wieloma fałszywymi stereotypami i nie udaje się nam jak na razie z tego wyjść obronną ręką. Ja często eksperymentuję i rozmawiam z wieloma osobami nie grającymi w szachy i za głowę się łapę co oni tak naprawdę sądzą o szachach. Ich stosunek do szachów jest z pogranicza lekceważenia i ironii. Gdy im opowiadam na przykład o przygotowaniu fizycznym przygotowaniu kondycyjnym szachistów to wydaje im się, że żartuję, bo jaki może mieć wpływ kondycja fizyczna na kogoś, kto tylko siedzi i gra. Bardzo trudno nie szachiście zrozumieć jakim wysiłkiem może być rozegranie profesjonalnej partii szachów. Wszelkie afery moim zdaniem tylko wzmocnią owe negatywne stereotypy a nie zainteresują szerszą rzeszę nowych adeptów. Taka droga to trakt głośny , krzykliwy, ale prowadzący szachy na zatratę. Nie tędy droga do popularyzacji tego sportu.
Usuńna chessbase czytalem jakis czas temu ze zaistniala podobna sytuacja tylo ze dzieciaka z programem przylapal w toalecie dorosly czlowiek (przeciwnik chyba) i za przyslowiowe ucho przyprowadzil do sedziego efekt jak dla mnie byl szokujacy bo za niezgodne z regulaminem zachowanie wyrzucono z turnieju obydwu graczy
OdpowiedzUsuńhttp://www.chessbase.com/Home/TabId/211/PostId/4009877/chess-magazine-cheats-are-prospering-220513.aspx
ja :P
Humorystycznie rzec można, że zboczeniec podglądał go w ubikacji, naruszył jego intymność. ;P
UsuńW Polsce również mieliśmy aferę dopingową, wystarczy rzucić hasła: "Police i Krzysztof Ejsmont" - http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070720/SPORT/70719039
OdpowiedzUsuńNiestety nie ukarano przykładnie winowajców. W końcu PZSzach "odwiesił" dwóch delikwentów a przecież była szansa aby ostro i słusznie zareagować.
UsuńJednak w konsekwencji stało się tak jak powinno, gracze Ci nie zostali dopuszczeni do jakiegokolwiek turnieju. I tak powinno być.