Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to prestiżowe spotkanie czterech arcymistrzów w Saint Louis zapisze się w annałach światowych szachów jako jeden z najsilniejszych turniejów kołowych w historii. Nie może być inaczej, gdyż w tych zawodach gra Magnus Carlsen z rankingiem, który powoli zaczyna zahaczać o niewyobrażalne dla zwykłego śmiertelnika 2900 elo, jest rankingowa "dwójka" Lewon Aronian 2813 elo, jest Nakamura z całkiem słusznym 2772 elo, dopełnia stawkę Gata Kamski 2741 elo. Turniej w Saint Louis jest dla mnie wspaniałą, intelektualną podróżą, która zawiera w sobie wiele głębi i piękna. Analizując te pojedynki mam wszystko co chcę, czuję się jak gość czterogwiazdkowej restauracji z pękatym portfelem w marynarce. Turniej jest bardzo interesujący między innymi z tego względu, że przeciwnicy nie stają za "podwójną gardą". Przeciwnie, grają pryncypialnie, pojedynki są żywe, pełne treści, i łatwo uwalniają do mojego krwioobiegu pokaźne dawki adrenaliny.
We wczorajszej partii Aronian postanowił nieco zadziwić Carlsena, grając w debiucie (Obrona holenderska - debiut, który ma bardzo nikłe szanse ujrzeć światło dzienne w meczu o MŚ. Według mnie Anand będzie się trzymał 1.e4 w pierwszym posunięciu białymi) rzadko spotykane posunięcie 5. Gf4. Carlsen:
"Coś takiego widzę po raz pierwszy. Dokładniej, ja czasami grałem "holenderkę" dziesięć lat temu na ICC, i pewien mistrz międzynarodowy cały czas wychodził gońcem na "f4". Nigdy tego nie mogłem zrozumieć"
Po debiucie Carlsen wyszedł jednak z dużą przewagą oraz silną inicjatywą. Aronian, trzeba przyznać, stanął na wysokości zadania i wybronił pozycję, którą wielu określiłoby mianem klasycznego szachowego "wora". Jestem bardzo ciekawy, czy Lewon odbije się od dna w następnych rundach. Jak na razie cierpi za szachownicą, walczy oprócz przeciwników z samym sobą, a jego szachy są niezbyt przekonujące.
Nakamura po zwycięstwie w drugiej rundzie nad starym wygą, Gatą Kamskim, wyszedł na prowadzenie i dziś dojdzie do niezwykle interesującego pojedynku Carlsen - Nakamura, który zakończy pierwsze koło turnieju.
Gdy wybiegam myślami dwa miesiące do przodu, bawiąc się w Sabałę, opowiadając różne niestworzone historie, przestawiając wszelkie możliwe scenariusze meczu o MŚ w szachach, mam pełną świadomość, że i tak nie trafię w dziesiątkę. Scenariusza tego wielkiego spektaklu po prostu nie ma. Dość ciekawa jest kwestia, z którą spotkaliśmy się w ostatnim meczu Gelfand-Anand, dotycząca teoretycznego przygotowania do poszczególnych partii. Wielu znawców uważało, że mecz odbył się za sprawą bardzo dokładnych analiz obu przeciwników w domowym zaciszu. Pojedynki były bardzo wyrównane, odgrywana na szachownicy "teoria" sięgała bardzo głęboko. Ciekawe, czy za dwa miesiące również dojdzie do podobnego, "koneserskiego" meczu? Uważam, że tym, który chętniej będzie zbaczał z drogi w "dziką głuszę" jest Carlsen, to on gra silniej i będzie chciał to wykorzystać. Kolejna kwestia to, czy taka maniera gry wyprowadzi z równowagi aktualnego Mistrza Świata. Pytania, pytania, a wszystkie bez odpowiedzi. Z każdym dniem napięcie wokół tego meczu będzie rosło, by osiągnąć kulminację na początku listopada. Jedno jest pewne - te zwykle brzydkie, deszczowe i zimne, listopadowe dni, będą dla wielu kibiców szachów w Polsce bardzo gorące. Czeka nas tropikalny, szachowy listopad!
Dzisiaj znów moja kolej na chesspro.ru. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńPozdr. MK
Oczywiście, że nie omieszkam śledzić na chesspro.ru komentarza "on-line" Panie Michale!:) To dla mnie, jako kibica absolutna podstawa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do usłyszenia wieczorem!
:( tylko dla znających rosyjski ;(
OdpowiedzUsuńDużo to dla was tłumaczę z rosyjskich stron, więc nie jest tak źle :).
UsuńSzukam jakiegoś dobrego źródła, z którego dowiem się jak nauczyć się grać w szachy.
OdpowiedzUsuń