wtorek, 19 listopada 2013

"Chennai: Kolejny, szybki remis w ósmej partii meczu o MŚ Anand - Carlsen. Wiking coraz bliżej tytułu!"




Ostatnia zagadka kwitnącego szachami listopada za kilka dni zostanie rozwiązana. Po dwóch, bardzo ciężkich nokautach w rundach numer 5 i 6, Mistrz Świata wygląda w dalszym ciągu na oszołomionego i nie jest w stanie podjąć normalnej walki z Pretendentem. Ostatnie dwie rundy Mistrz Świata grał na boisku rywala. Pozycje, które uzyskiwał Wiking, mógłby chyba spokojnie prowadzić siedząc tyłem do szachownicy. Generalnie wygląda na dość znudzonego, gdyż Anand nie stawia mu żadnych warunków, nie stwarza w debiutach poważniejszych problemów. Mecz równego z równym, toczył tylko w pierwszej tercji, składającej się z czterech partii. Potem nastąpiły dwie katastrofy w końcówkach wieżowych i... no właśnie! Czy już jest po wszystkim? Czy też  Anand taką grą daje czas swojemu sztabowi, by przygotował coś specjalnego na ostatnie cztery rundy? Wygrać dwie partie z czterech u Carlsena, to sytuacja granicząca z cudem. Jedyna szansa to w pierwszych dwóch partiach, strzelić, jak to się mówi, bramkę kontaktową i liczyć na nerwy Norwega w następnych dwóch starciach. A Wiking nie jest z kamienia - widzieliśmy co się działo w Londynie.
 Ech... Gdyby tak Kramnik wiedział, że się Carlsen wysypie Swidlerowi w ostatniej partii, z całą pewnością nie zagrałby tego "dziwoląga" Iwanczukowi! Błąd Korynta, wybieg Szymkowiaka i stało się ;) - jak ma w zwyczaju mawiać mój sąsiad. Gdyby teraz przed Anandem siedział Kramnik, tytuł najprawdopodobniej powróciłby do Rosji. Teraz odebrać go Wikingowi, będzie bardzo trudno.

Czasami już teraz myślę, że Carlsen za jakiś tam, bliżej nieokreślony czas, porzuci szachy. Myślę, że one są dla niego jak buddyjski koan, który, gdy się go rozwiąże i dostąpi satori, oświecenia, straci się zainteresowanie dyscypliną. Może też mieć miejsce inny scenariusz, zbliżony do tego, który znalazłem w nieźle napisanej, rosyjskojęzycznej, zbeletryzowanej książce o Paulu Morphym, który po swoim europejskim tournee, powrócił do swojego rodzinnego Nowego Orleanu i pogrążył się w strasznym spleenie, z którego nie wyleczył się do końca swoich dni. Jedną z ważniejszych przyczyn, był brak równorzędnych przeciwników w ukochanej dyscyplinie. Zbyt wielka przepaść pomiędzy pierwszym, a drugim, może demoralizować obie strony. Poza tym, wiecie, w Norwegii są noce polarne, mało dni słonecznych, to też działa depresyjnie i przytłaczająco, więc mamy kolejny czynnik ryzyka. Żartuję teraz ;). 

Czy Carlsen po rozwiązaniu tego koanu zechce pozostać przy szachach, czy zajmie się czymś zupełnie innym, w tym momencie nie wiadomo. Ryzyko porzucenia szachów przez Carlsena za kilka lat jest niemałe. Moim zdaniem duże znaczenie będzie miał fakt, czy ktokolwiek z obecnej elity będzie w stanie nawiązać z nim równorzędną walkę o tytuł.


Tymczasem arcymistrz Sergiej Zagrebelny, komentujący ósmą partię meczu o MŚ na serwerze http://www.chesspro.ru/, napisał, że wydarzenia w meczu bardziej przypominają kancelaryjne przekazanie spraw następcy, niż wielką bitwę o tytuł Króla. Zgadzam się z przedmówcą. Ciekawym bardzo, czy tak już będzie do samego końca, czy ten przedłużający się "time-out" Ananda, to tylko zasłona dymna - czas dany sztabowi - by ten znalazł sposób, na odegranie się Vish'ego w końcówce meczu.


15 komentarzy:

  1. Czy ktoś mi pomoże w zrozumieniu taktyki meczowej mistrza świata?
    Carlsen jaki jest każdy widzi - można było się spodziewać, że także w tym meczu będzie unikał konfrontacji w debiutach, wybierając raczej spokojniejsze ścieżki, oraz że przyszykuje różne systemy aby nie dać się złapać (coś jak taktyka Fischera w Reykjaviku)...
    Wszyscy doradzali Anandowi nawiązanie jak najostrzejszej walki w debiucie, przestrzegając jednocześnie przed "spłaszczaniem"gry, bo wiadomo, że w technicznych pozycjach Carlsen jest niezrównany.
    Tymczasem Anand wybrał (i trzyma się tego z uporem wartym lepszej sprawy) 1.e4, w którym wg obecnej teorii białe nie mają NIC przeciwko rosyjskiej, murowi berlińskiemu czy Marshall'owi. Mógł (powinien) się spodziewać niespodzianek, ale już pierwszym podejściu pokazał, że nie jest gotów na pryncypialną walkę przeciwko Caro-Kann (3.e5). Przeciwko 1...e5, które przecież Carlsen gra cały czas, mistrz świata też jest bezbronny i w dodatku gra bezzębne systemy z planem "to push a little". Przepraszam, ale kiedy Carlsen ostatnio przegrał partię w taki sposób? Kiedy ktoś go ograł??
    Z dzisiejszej partii to już w ogóle nic nie zrozumiałem... byłem pewien, że bronią na 1.e4 będą dla Ananda jakieś systemy sycylijskie, jakiś Najdorf. Ja rozumiem, że jego sytuacja jest zła, ale przecież wczoraj zremisował, więc powinien był już się otrząsnąć z tych dwóch porażek - ten mecz trwa tyko 12 partii...
    Jeśli w czwartek nie pojawi się coś "konkretnego", to będzie można zapomnieć o tym meczu...
    RadekB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nic nie zmieni to mur berliński będzie receptą na wszystko, oczywiście w tym meczu.
      Ciekawe co badał Anand grając takie otwarcie a mając w perspektywie tylko jeszcze 4 partie...

      Usuń
  2. Tak... a na dzisiejszej konferencji prasowej po partii powiedział, że przygotowanie przeciwko 1.e4 nie było na jego liście priorytetów (sic!) i że przecież w sycylijskiej Carlsen też mógł "zamurować"... Nic nie rozumiem.
    RadekB

    OdpowiedzUsuń
  3. Panowie! W pełni się z Wami zgadzam. Anand po prostu kompletnie nie gra swoich szachów. Pisał o tym Nakamura w jednym ze swoich tweetów: "gdzie jest ten błyskotliwy gracz kombinacyjny i mistrz taktyki?!". Czuję, że Anand po 5, a zwłaszcza 6 partii czuł się po prostu zdruzgotany. Chciał uniknąć totalnego blamażu. Moim zdaniem podejmie jeszcze tylko jedną próbę i to będzie w następnej partii białymi. Zresztą jakby sugerował coś takiego na konferencji prasowej. Nie wyobrażam sobie, żeby do końca tak się chował za podwójną gardą. Nie u siebie. Nie w sytuacji, gdy w Indiach taka jest "anandomania" jak była przed tym meczem. Nota bene jak się słucha tych Hindusów-dziennikarzy na konferencjach prasowych to "poziomem" profesjonalizmu i pseudo-patriotycznego uniesienia niemal dorównują nszym orłom i sokołom w rodzaju Szpakowskiego czy Szaranowicza ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Może każda partia powinna się zaczynać tak jak w "Królewskim gambicie Radomia"?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikt z Panów nie zauważył że Anand chce pożegnać się z szachami w dobrym stylu. Ten cały "cyrk" jest tylko po to żeby pokazać innym graczom z Indii jak daleko można zajść w szachach. Prawie wszyscy stawiają na zwycięstwo Carlsena, którego tak naprawdę niewielu potrafi zatrzymać. Carlsen to nowa jakość w szachach. Anand o tym wie. I wie też że tytuł mistrza szachowego trafi w dobre ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo pojmuję. Anand wcale nie żegna się w dobrym stylu. Raczej w kiepskim bo przegrywa bez walki. Skoro nawet uznał , że nie da rady to mógł jakoś to zrobić bardziej spektakularnie...

      Usuń
    2. Anand w szachach osiągnął już wszystko. W Indiach jest jak bóstwo. Anand chce odejść i widać to po jego grze. Ma teraz dobrą okazję bo przegrywa z nie byle kim tylko z samym Carlsenem. No bo jak można tłumaczyć te wpadki w końcówkach. Niedoliczył, niezobaczył dziwne tłumaczenia. To jest raczej rodzaj przekazania pałeczki przez Ananda dla Carlsena.

      Usuń
    3. Dzisiejsza 9 partia potwierdza że Anand chce odejść. Długie liczenie kilka ruchów w stronę zwycięstwa i jedno fatalne posunięcie i cały plan leży. Anand jest już chyba zmęczony i znalazł dobry sposób na odpoczynek. "Umarł" Anand, niech żyje Carlsen!!!

      Usuń
    4. " Skoro nawet uznał , że nie da rady to mógł jakoś to zrobić bardziej spektakularnie..."
      Ale jak, oddając tytuł bez walki? Składając na ręce FIDE list z rezygnacją z tytułu? Ogłaszając w telewizji że nie chce przystąpić do meczu?

      Usuń
    5. Nie o tak spektakularny sposób jak mówisz chodziło mistrzowi Świciowi zapewne. Chodzi o szachowe spektakularne odejście, czyli nie wiem, rzucenie się na przeciwnika, gra ostrą i co będzie to będzie, coś w tym stylu, a nie to co mamy w meczu, że MŚ mając zwykle dużo czasu na zegarze w jedno tempo, po grubym błędzie oddaje mecz.

      Usuń
    6. Chodziło mi o taką grę jak dzisiaj choćby. Poza tym byłby to pierwszy przypadek ,że MŚ rezygnuje z obrony tytułu i to jeszcze w taki dziwny sposób.

      Usuń
    7. Może ma problemy zdrowotne, które ukrywa. Ludzie nie są niezniszczalni, a mecze o MŚ to duże obciążenie, podobnie jak każdy sport.

      Usuń
  6. A ja nic nie wiem o tych hinduskich dziennikarzach i pseudo-patriotycznym uniesieniu. O co konkretnie chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  7. Głosujemy i propagujemy. Zwycięstwo jest już blisko....
    http://www.wroclaw.pl/vote-in-survey

    OdpowiedzUsuń