wtorek, 19 listopada 2013

"Słowianoczka"




Przed wami partia, którą rozegrałem w Czeladzi, na turnieju O Puchar Hotelu "Szafran", w czasie tegorocznej majówki. Jest to miniatura, która pokazuje, jaką cenę może mieć w szachach kilka sekund inercji jednej ze stron. Szachy to gra gróźb i jeśli ty w odpowiednim czasie czymś konkretnym nie zagrozisz przeciwnikowi, on to zrobi za ciebie i nie dotrwasz do jutra. Na motywie braku poczucia niebezpieczeństwa, przegrywane są partie w różnych częściach globu, na różnych poziomach znajomości sztuki szachowej, praktycznie co dnia. I to poczucie niebezpieczeństwa, nie zawsze ma związek z bezpieczeństwem szlachetnej króla osoby - tutaj, na przykład, wszystko rozegrało się na skrzydle hetmańskim, a król do samego końca nic nie wiedział o swojej abdykacji. Debiutem, który odegrał główną rolę, była "Słowianoczka". Popatrzmy...






4 komentarze:

  1. Nieśmiało napomknę, iż hotel "Szafran" jest nie w Chorzowie lecz w Czeladzi.
    Co do partii, to jak się widzi dużo, to i pionki robią oszałamiającą karierę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiało proszę napominać następnym razem, człowiek jest istotą omylną ;). Już poprawiam!:)

      Usuń
  2. Nieśmiało napomknę, iż hotel "Szafran" jest nie w Chorzowie lecz w Czeladzi.
    Co do partii, to jak się widzi dużo, to i pionki robią oszałamiającą karierę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładna partia Krzyśku, też mam zamiar wstawić swoje partie na bloga :) LK

    OdpowiedzUsuń