Kto miał okazję oglądać dzisiejszy pojedynek Dubow-Szyrow na żywo, z całą pewnością nie zawiódł się. Względnie spokojny początek nie zapowiadał ostrej taktycznej walki w dalszej części pojedynku. Z czasem obaj arcymistrzowie dostosowali się do warunków atmosferycznych jakie panują w Europie i na szachownicy pojawił się orkan, który doprowadził młodego rosyjskiego arcymistrza do kolejnej, trzeciej z rzędu porażki.
Szyrow zagrał jak za dawnych dobrych lat, liczył świetnie, a jego kumulacja figur wokół króla przeciwnika była nie tyle spontaniczna, co w jego przypadku, naturalna. Tutaj zadziałał instynkt, wypracowany w tysiącach partii, w setkach podobnych pozycji. Prawdopodobnie u Szyrowa wynikło więcej podobnych pozycji w jego profesjonalnej karierze, niż wynosi suma wszystkich partii rozegranych przez Dubowa w całym jego życiu i stąd wynik, stąd wygrana przed czasem łotewskiej legendy.
Była to partia, w której można się było zatracić. Fantastyka, jak zwykł mawiać komentujący to towarzyskie spotkanie Sergiej Szypow. Tuż po rundzie, na pomeczowej konferencji, Szyrow zaprezentował garść analiz, z których jasno wynika, że podobne pozycje są dla niego naturalnym ekosystemem, w którym czuje się świetnie.
Jedyne porównanie jakie mi się teraz nasuwa, by jakoś opisać ten mecz, to pojedynek starego wilka samotnika z młodym psiakiem, który jest raz za razem zaciągany z wiejskiego obejścia w leśną głuszę i tam, w stanie całkowitego zdezorientowania, zagryzany przez silniejszego przeciwnika. Tak to bywa, gdy się dolewa oliwy do ognia staremu lisowi, kontynuatorowi tradycji i głównemu spadkobiercy Alechina i Tala. Z tego co widzę Dubow ma również inklinacje do gry aktywnej, jednak Szyrow, jeśli chodzi o ten dział wiedzy szachowej, występuje w tym meczu w roli mentora. Wynik jest już przesądzony. Pozostały dwie rundy, a Szyrow już teraz, na "live", powrócił do grupy 2700 +.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz