Całkiem niedawno natknąłem się na artykuł, w którym pewien autor opisuje świat jako miejsce, które generalnie rzecz ujmując, jest przyjazne i sprzyjające życiu. Zastanowiłem się dłuższą chwilę nad tą myślą i doszedłem do wniosku, że czegoś bardziej niedorzecznego nie można było skomponować. Właściwie to skąd pomysł, że żyjemy, jak to mawiał Leibnitz, na najlepszym z możliwych światów? Wszechświat jest miejscem skrajnie zimnym, na dodatek stygnie, co potwierdza fizyka teoretyczna, a by udała się sztuka zwana życiem należy uruchomić setki mechanizmów przystosowawczych, ze sztuką walki włącznie, a i to nie daje żadnych gwarancji na sukces.
Przede mną leży kilka miesięczników, w których omawiane są najnowsze osiągnięcia w nauce, w szczególności w fizyce i neurobiologii. Oczywiście prym w tej wycieczce w nieznane (jakże mogłoby być inaczej) wiodą Amerykanie, którzy celują w coraz to bardziej zakręconych teoriach na temat wszystkiego. Rzecz w tym, że każda kolejna teoria nakręca wielką spiralę kolejnych i kolejnych teorii. Właściwie mamy teraz do czynienia z niesamowitą inflacją różnych "teorii", tworzonych przez dość przeciętne umysły, których celem jest zaistnienie, choćby krótkotrwałe, na tym rozrastającym się jarmarku. Niekiedy trudno się w tym połapać - według mnie i nie tylko mnie, 85 % tego co jest produkowane nie jest warte, by poświęcić temu więcej czasu niż zajmuje przeczytanie strony tytułowej i spisu treści. Zwykle to właśnie czas wszystko weryfikuje i oddziela prawdy głębsze od płytkich, tych krzykliwych "hitów sezonu", które tak naprawdę nie są wstanie na dłuższą metę się obronić.
Przy odrobinie samozaparcia, da się jednak odszukać coś interesującego, jakieś ciekawe intuicje, które przynajmniej na wstępnym etapie badań wyglądają obiecująco.
I tak - neurobiolodzy z kilku uniwersytetów amerykańskich zaczęli badać jeden z najbardziej skomplikowanych układów we Wszechświecie, obiekt, na temat którego wiemy relatywnie mało, mianowicie ludzki mózg. Nie chcę zanudzać czytelników przydługą opowieścią, bo chciałem na koniec napisać kilka zdań o zaczynającym się pojutrze Tata Steel Chess, jednak postaram się skondensować to co najciekawsze.
Otóż nasz pospolity pogląd na mózg wygląda tak, że uważamy go za narzędzie, które uczy się względnie szybko i chętnie. Naukowcy amerykańscy z kolei, uważają, że ludzki mózg jest wyjątkowo leniwą maszyną, która uczy się nie, "bo jej się to podoba", lub bo "chce" się czegoś nauczyć, lecz dlatego, że zależy jej na przetrwaniu. Gdyby Wszechświat był rzeczywiście tak przyjazny jak to opisuje autor z początku artykułu, to ludzki mózg najprawdopodobniej nie wiedziałby nic, lub prawie nic z tego co wie, w tym jedynym znanym nam świecie. By rozkręcić mózg i wyspecjalizować go w jakiejś dziedzinie potrzeba ogromnej energii na "rozruch" oraz "podtrzymanie" - im bardziej skomplikowany układ tym większa jego inercja, ale jeśli już coś takiego się rozkręci to, no proszę, nasza cywilizacja jest niczego sobie i może robić wrażenie.
Jako, że jesteśmy na blogu szachowym warto na moment spojrzeć jak ta sztuka rozruchu i podtrzymania wygląda w przypadku szachisty. Szkolenie się w szachach trwające całe życie, lata, to droga "pod prąd", to przezwyciężanie inercji układu, który chce przetrwać. Jest to mozolne wypracowywanie kolein, ścieżek wśród synaps, które ma służyć walce, oszukaniu przeciwnika. U profesjonalnego szachisty niektóre ośrodki w mózgu, wydawałoby się nie mające związku z grą, angażują się w proces walki - np. w przebadanym tomografem komputerowym mózgu szachisty, któremu pokazywano pozycje z szachownicy, aktywizował się ośrodek służący normalnemu człowiekowi do zapamiętywania twarzy (!!). itd. Wszystko po to by wygrać, by przeciwnika zmieść z powierzchni ziemi, by przetrwać...
Niestety, nie kupuję teorii lansowanej przez fizyka Stephena M. Barra (antropiczne koincydencje), który opowiada jak to Wszechświat od milionów lat mościł nam miejsce do życia i robił to tak, by było nam możliwie jak najbardziej przyjemnie. Świat nie jest przyjazny o czymś świadczy jego koniec, który rozegra się w dalekiej przyszłości. Może wystarczy.
Za dwa dni startują Polacy w Tata Steel Chess. Analizowałem dość długo życiorysy przeciwników Radka Wojtaszka i Jana Dudy. Mam przeczucie, że Radek Wojtaszek, jeśli utrzyma formę sprzed kilku dni, ma więcej niż realne szanse, by przejść przez tą wąską furtkę, za którą znajduje się królestwo czołówki światowej. Gdyby udało mu się wygrać turniej "B", zagra w "A" i będzie miał przed sobą najważniejszą imprezę szachową w swojej karierze. Wymieniona wyżej walka o przetrwanie będzie jednak straszna - według mnie najgroźniejszym przeciwnikiem dla Radka będzie Baadur Dżobawa, który wygrał z naszym reprezentantem mecz towarzyski i ewidentnie swoim stylem gry mu nie odpowiada. Gra dzikie szachy, uwielbia blef, nagłe zaostrzenia, według mnie znacznie bardziej niespodziewane niż w przypadku Szyrowa, u którego jest ostro ale wszystko ma swoją pozycyjną osnowę. O wygranej może zadecydować wypunktowanie "dołu" i kilka bezpośrednich pojedynków "u góry". Bardzo jestem ciekaw jak się to ułoży. Gdyby nasz arcymistrz wygrał, co nie jest nierealne - (ostatnio przecież gra świetne szachy, zyskał na rankingu) ucieszyłbym się bardziej niż bardzo. A tymczasem odliczam godziny do początku turnieju, bo strasznie mi się chce kibicować Polakom oraz obejrzeć wspaniały turniej. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Ja tam wierzę w elektryczny model kosmosu dlatego myślę ,że wygra Wojtaszek :P (60% Radek - 40% Baadur)
OdpowiedzUsuńBędę oczywiście kibicował naszym, ale specjalnie na nic nie liczę. Dla Wojtaszka będzie to 3 turniej w ciągu miesiąca, rozegra 27 partii w ciągu 32 dni (od startu w Zurichu 26.12 do końca Tata Steel 26.01) + należy liczyć wysiłek na ew. przygotowanie pod jakiegoś zawodnika. Jest w formie, ale to może nie wystarczyć na równie dobry występ w Tata Steel jak w poprzednich turniejach. Trochę przegiął z tym harmonogramem/obciążeniem :).
OdpowiedzUsuńTom K.
Ja też byłbym bardziej niz bardzo zadowolony gdyby Polak wygrał ten turniej bo już moim zdaniem ostateczna pora jak nie teraz to kiedy?
OdpowiedzUsuńWierzę, że Radek powalczy o zwycięstwo. Jest teraz na fali i powinien utrzymać formę. Formę która przyszła po meczu Anand - Carlsen, co najlepiej dowodzi że współpraca w zespole Anada rozwija również Wojtaszka. Te doświadczenia zebrane we współpracy w tym czasie zadają kłam tym co piszą o czasie straconym na analizach dla byłego już mistrza świata. Niepierwszy raz Radkowi zwyżkuje forma po takich doświadczeniach. Myślę,że dla nas kibiców będzie to emocjonujący turniej.
OdpowiedzUsuńCzy może polecić mi pan książkę z dziedziny psychologii , którą warto przeczytać ?
OdpowiedzUsuń