Sprawa Mamedjarowa - jak dla mnie najbardziej tragiczna postać tego turnieju - rozpoczął zawody od podstawek, co zakłóciło mu płynne wejście w zawody. Na konferencji pomeczowej stwierdził, że dla niego jest to sytuacja, której w ogóle nie brał pod uwagę. Podczas okresu przygotowań bardzo solidnie pracował i nie jest w stanie zrozumieć dlaczego podstawia. Przyczyny podstawek to albo brak ogrania, albo chwilowa dekoncentracja. Według mnie, Mamedjarowa stać na wielkie szachy - generalnie świetnie mu się kibicuje, bo gra interesująco i niekonwencjonalnie - u niego na desce zawsze się "dzieje". No i ta partia z Kramnikiem - już był w ogródku, już witał się z gąską, a tu kolejny krach na giełdzie i w oka mgnieniu wartościowe papiery stały się makulaturą. Czy Mamedjarow odegra znaczącą rolę w turnieju pretendenckim, czy włączy się do walki o pierwsze miejsce? Nie sądzę. Czy zaskoczy piękną grą w pojedynczych spotkaniach? Myślę, że tak.
Sprawa Kramnika - od Mamedjarowa dostał prezent ale jego gra w Chanty Mansyjsku mnie nie zachwyca. Partia z Topałowem i ruch pionem "a5", nomen omen, w trzynastym posunięciu - to mi całkowicie nie przypominało Kramnika w dawnej, doskonałej formie. Choć ta genialna obrona w pojedynku ze Swidlerem? Hmm... niejednoznaczna ocena jak na razie, ale oczywiście wszystko może się odwrócić i Rosjanin jeszcze może złapać swój rytm. Gdy to zrobi włączy się do gry o najwyższą stawkę.
Sprawa Ananda - Zastanawiam się, czy chciałbym jeszcze raz oglądać pojedynek "Carlsen - Anand". Z jednej strony dlaczego miałbym nie "dać jeszcze jednej szansy" naprawy błędów byłemu mistrzowi świata. W końcu meczów rewanżowych o MŚ nie było aż tak wiele w historii i byłoby to dość interesujące doświadczenie. Z drugiej zaś strony, wolałbym zobaczyć innego pretendenta twarzą w twarz z Magnusem, tzw. "świeżą krew". Którego? O tym na końcu artykułu. Anand pomimo, że prowadzi, według mnie nie gra lepszych szachów od tych zaprezentowanych w meczu z Carlsenem. Po prostu trafił na arcymistrzów w jego zasięgu, a budowana forma na mecz o MŚ procentuje. Jego przypadłość, która dała znać o sobie w meczu w Wikingiem - czyli, niedocenianie swoich pozycji, tutaj również ma miejsce. Często, gdy następuje kulminacja w jego pojedynkach, moment, w którym należałoby potęgować napięcie do granic, Hindus przechodzi do uproszczeń co zwykle oddaje przewagę i wypuszcza wygraną. Kiedyś taka maniera gry w jego wykonaniu byłaby nie do pomyślenia. To ten straszny złodziej czas, zakrada się znienacka, erozja wielkiej formy Tygrysa z Madrasu jest faktem niezaprzeczalnym. Każdy wirtuoz w swojej karierze może dać ograniczoną liczbę wielkich koncertów.
Sprawa Aroniana - "jeśli nie on to kto na Carlsena?" - wielu zadaje sobie takie pytanie. Aronian gra o wszystko - widać na przekazie "live", że w każdym z pojedynków daje całego siebie - rzuca wszystko co ma na szale, każdą partię mocno przeżywa. Myślę, że szanse są i to niemałe, by spotkał się z Norwegiem. Ostatni turniej pretendencki przegrał w głowie - poniósł klęskę na płaszczyźnie czysto psychologicznej, co sam po turnieju powiedział. Wydaje się, że wykonał odpowiednią pracę w tym kierunku. Jak będzie się sprawował w ostatnich, decydujących rundach? - zobaczymy. Te pojedynki pokażą jaka jest jego odporność psychiczna.
Sprawa Karjakina - osobiście nigdy nie żywiłem do niego wielkiej sympatii, ale co innego kierować się subiektywnymi odczuciami, co innego doceniać klasę gry. Te sprawy trzeba umieć rozdzielić. Karjakin według Swiesznikowa ma znacznie większy potencjał niż Carlsen. W tym momencie norweski "Mag" ma już szachową koronę, Karjakin występuje w roli chłopca do bicia w Chanty Mansyjsku - dotychczas nie wygrał żadnej partii i jest ostatni w tabeli.
Sprawa Turnieju Pretendentów - nie wiem co by musiało się stać, by to spotkanie elity, przewyższyło dramaturgią wydarzenia ostatnich rund turnieju pretendentów z Londynu. Scenariusza sprzed roku nie wymyśliłby chyba sam Hitchcock. Ale.. pożyjemy, zobaczymy. Może stanie się w tym turnieju coś, co będę jeszcze dłużej wspominać? Kto wie. Życzyłbym sobie tego bardzo!
Sprawa przeciwnika dla Carlsena - uważam, że żaden z obecnych pretendentów nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki z Wikingiem. Wyżej postawiłem kwestię, którego z pretendentów, widziałbym ewentualnie jako przeciwnika Norwega. Odpowiadam - jak na ten moment, jest mi obojętne, który z nich zagra z Wikingiem, uważam, że szanse każdego z nich na wyrwanie korony obecnemu mistrzowi są niewielkie. Jeśli ten, czy inny czytelnik przyparłby mnie zdeterminowany do muru, żądając odpowiedzi, to chyba wybrałbym Aroniana z całej tej stawki.
Spoglądam dalej więc w kierunku Chanty Mansyjska, stronę, w którą patrzy reszta szachowego świata. Napięcie z każdą rundą będzie rosło...
Ja kibicuję Bułgarowi. Top is the top:)
OdpowiedzUsuńA ja bym kibicował naszym, ale dla nich to za wysokie progi, jak na ich nogi.
UsuńA ja kibicuję szachom i naszym, którzy grają w innych turniejach
UsuńGdyby jakoś fajnie grali to możnaby kibicować, ale obecnie to chyba tylko z pobudek patriotycznych.
UsuńJa również kibicuję naszym!
UsuńChyba tylko z przywiązania do nich. Nie grają na tyle dobrze żeby kibicować im z pobudek szachowych.
UsuńAnand gra znacznie lepiej niż w meczu z Magnusem. W większości partii gra aktywnie i co ważne wykorzystuje błędy przeciwnika i dzięki temu prowadzi w turnieju.
OdpowiedzUsuńTakie szachy chcę się oglądać !
Nie zgadzam się. Wrażenie, że gra lepiej spowodowane jest prawdopodobnie tym, że gra z równymi sobie i jest w tym turnieju od nich nieco lepszy. Gdyby z tą formą dostawić do niego Carlsena wynik meczu byłyby podobny do tego z Chennai.
UsuńNie zgadzam się. Anand zmienił styl gry, nie gra pasywnie, lecz aktywnie co mu jak widać służy. Gra z równymi sobie, jednak na ich tle wypada zdecydowanie lepiej.
OdpowiedzUsuńPrzypomnijmy sobie pierwszy turniej po straceniu tytułu przez Ananda i porównajmy go z tym turniejem.
Różnica jest znacząca.