Za nami długo oczekiwany początek meczu rewanżowego w Soczi. Wszyscy, bez względu na poziom pojmowania szachów, począwszy od zwykłych pasjonatów, amatorów, po profesjonalistów, zgodnie zwrócili oczy, serca i umysły w kierunku jednego stolika, przy którym usiedli wielcy gladiatorzy 64 pól. To, że Anand jest prawdziwym gigantem światowych szachów, już teraz jest faktem, któremu nie można zaprzeczyć. To pięciokrotny Mistrz Świata, do którego należała cała dekada. Mało kto się spodziewał, że "Vish'y" po utracie tytułu będzie w stanie się otrząsnąć i powrócić do walki o najwyższe trofeum.
Dzisiejsza partia mogła porwać każdego: ileż było treści w tym meczu od fazy debiutowej, aż do końcówki, w której Anand w pewnym momencie stanął na skraju przepaści. Znalezienie przez Pretendenta kapitalnego 44. Hh1!! świadczy o tym, że wciąż jest wielkim graczem. Ale fakt, że musiał takie posunięcie znaleźć mówi nam też, że pierwsze starcie należało do Wikinga. Magnus narzucił "Vish'emu" swój rytm, uzyskując "swoją" pozycję. Magnus parł do przodu jak byk, grając do końca i łapiąc nawet cień szansy na polepszenie pozycji w końcówce. Partia szła pod dyktando Mistrza Świata - zabrakło naprawdę niewiele, by Pretendent musiał uznać się za pokonanego, co byłoby bardzo złe z punktu widzenia intrygi meczowej. Boję się, że dalsza część meczu tak będzie wyglądać.
Myślę, że Anand musi za wszelką cenę (nie wiem jakim sposobem) ale musi, narzucić swój aktywny styl gry Carlsenowi. Jeśli partie będą sprowadzane do typowych, strategicznych struktur, w których Norweg czuje się jak ryba w wodzie, nie daję "Vish'emu" wielkich szans. Nie mogę się już doczekać kolejnej odsłony tego meczu. Dzisiejszy pojedynek w pełni mnie usatysfakcjonował. Co zostanie zagrane? Jaki debiut? Jaki będzie scenariusz kolejnego pojedynku? O tym dowiemy się już jutro! A jakie są wasze wrażenia po tej pierwszej batalii?
Mi się wydaje że to Anand zaskoczył Carlsena w debiucie
OdpowiedzUsuńMoże i tak ale to Carlsen miał tylko szansę na wygraną w tym meczu.
Usuń